Katar podczas biegania (oraz zmiany temperatury na niższą)
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 04 maja 2020, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Cześć
Mam pewien problem podczas uprawiania sportu. Kiedy idę pobiegać, pojeździć na rowerze itp. dostaję kataru. Jest to problem tego typu, że nawet jeśli go wysiąkam to po około 30 sekundach znowu mam "pełny nos". Generalnie temat jest niestety dosyć popularny, a konkretnie chodzi o to, że kiedy spada temperatura (np. zimą) lub kiedy nos poczuje lekki wiaterek podczas biegania/jazdy na rowerze to zaczyna reagować właśnie w taki sposób, że dostaje niekończącego się i niemożliwego do skutecznego wysiąkania kataru.
Byłem z tym u laryngologa ale rozkłada ręce bo to nie są zatoki (mówi że raczej nie ma skutecznego sposobu na rozwiązanie tego problemu). Sam niestety nie zdiagnozował przypadłości ale wygląda mi to na naczynioruchowy nieżyt nosa.
Problem jest dokuczliwy ponieważ ciężko jest z tym uprawiać jakikolwiek sport a wyjście zimą na spacer to tragedia - jeśli chodzi o bieganie to katar występuje o każdej porze roku, najbardziej wieczorem kiedy robi się chłodniej.
Zastanawiam się, czy ktoś z Was też boryka się z takim problemem, a jeśli tak, to jak sobie z tym radzi? Czy do biegania itp. używa jakiejś "maski" która sprawia, że "nasz nos" nie odczuwa chłodu?
Proszę o wypowiadanie się głównie osób, które mają ten problem lub tych którzy znają kogoś kto sobie z tym poradził
Z góry dzięki!
Mam pewien problem podczas uprawiania sportu. Kiedy idę pobiegać, pojeździć na rowerze itp. dostaję kataru. Jest to problem tego typu, że nawet jeśli go wysiąkam to po około 30 sekundach znowu mam "pełny nos". Generalnie temat jest niestety dosyć popularny, a konkretnie chodzi o to, że kiedy spada temperatura (np. zimą) lub kiedy nos poczuje lekki wiaterek podczas biegania/jazdy na rowerze to zaczyna reagować właśnie w taki sposób, że dostaje niekończącego się i niemożliwego do skutecznego wysiąkania kataru.
Byłem z tym u laryngologa ale rozkłada ręce bo to nie są zatoki (mówi że raczej nie ma skutecznego sposobu na rozwiązanie tego problemu). Sam niestety nie zdiagnozował przypadłości ale wygląda mi to na naczynioruchowy nieżyt nosa.
Problem jest dokuczliwy ponieważ ciężko jest z tym uprawiać jakikolwiek sport a wyjście zimą na spacer to tragedia - jeśli chodzi o bieganie to katar występuje o każdej porze roku, najbardziej wieczorem kiedy robi się chłodniej.
Zastanawiam się, czy ktoś z Was też boryka się z takim problemem, a jeśli tak, to jak sobie z tym radzi? Czy do biegania itp. używa jakiejś "maski" która sprawia, że "nasz nos" nie odczuwa chłodu?
Proszę o wypowiadanie się głównie osób, które mają ten problem lub tych którzy znają kogoś kto sobie z tym poradził
Z góry dzięki!
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Mam tak samo i się nie przejmuję. Chusteczki, paluch na nos, dmuchasz i naprzód.
Co zrobić, taki urok.
Co zrobić, taki urok.
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
To nie jest katar. Nos przy nagłej zmianie temperatury i zwiększonym przepływie powietrza usiłuje się nawilżyć, i wydziela więcej płynów. Zauważ, że to nie są typowe smarki , tylko po prostu woda leci z nosa. Chyba każdy ma z tym problem, i rozwiązaniem nie są tu chusteczki, bo musiałbyś chyba rolkę papieru toaletowego ze sobą nosić żeby starczyło na godzinę czy dwie.
Rozwiązanie jest proste, choć niezbyt może akceptowalne społecznie, ale kto to będzie widział w lesie czy na szosie .
Tak zwany smark kolarski. Zatykasz jedną dziurkę, energicznie dmuchasz w drugą, a później zmieniasz dziurki .
Nie traci się czasu, nie trzeba się zatrzymywać, a po jakimś czasie przestaje tak lecieć z nosa, bo jak się temperatury wyrównają, to jakby wydzielanie płynów maleje.
W każdym razie, jak widzę jak ludzie się zatrzymują, zsiadają z roweru i smarkają w chusteczkę, to współczuję .
Rozwiązanie jest proste, choć niezbyt może akceptowalne społecznie, ale kto to będzie widział w lesie czy na szosie .
Tak zwany smark kolarski. Zatykasz jedną dziurkę, energicznie dmuchasz w drugą, a później zmieniasz dziurki .
Nie traci się czasu, nie trzeba się zatrzymywać, a po jakimś czasie przestaje tak lecieć z nosa, bo jak się temperatury wyrównają, to jakby wydzielanie płynów maleje.
W każdym razie, jak widzę jak ludzie się zatrzymują, zsiadają z roweru i smarkają w chusteczkę, to współczuję .
The faster you are, the slower life goes by.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No dokładnie, tak jak, napisali przedmówcy, to żaden katar, bo katar to stan chorobowy. To nadreaktywność błon śluzowych nosa, spowodowana wysiłkiem/zmianą temperatury, mam tak nawet przy szybkim marszu, więc zawsze muszę mieć w kieszeni jakaś chusteczkę. Gdy biegam czy jeżdżę na rowerze, to oczywiście radzę sobie bez niej - za dużo zachodu poza tym jak napisał klosiu chyba musiałabym ich mieć kilka paczek. Jednak gdy idę do pracy albo na spacer to "smark kolarski" może niekoniecznie
W każdym razie radzę sobie z tym już kilkadziesiąt lat ...
W każdym razie radzę sobie z tym już kilkadziesiąt lat ...
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 2
- Rejestracja: 04 maja 2020, 23:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Dzięki za odpowiedzi
Na pewno jest to jakieś rozwiązanie ale jakoś w miejscach publicznych takie "strzały" są krępujące i dla ludzi z poza środowiska sportowego średnio wyglądają :D
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś rady lub patenty to niech śmiało pisze
Na pewno jest to jakieś rozwiązanie ale jakoś w miejscach publicznych takie "strzały" są krępujące i dla ludzi z poza środowiska sportowego średnio wyglądają :D
Jeśli ktoś ma jeszcze jakieś rady lub patenty to niech śmiało pisze
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9050
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Wal w rękaw, teraz w maseczkę
Ten temat był już kilka razy poruszany i chyba ostatnio z Beatą to samo pisaliśmy
Ten temat był już kilka razy poruszany i chyba ostatnio z Beatą to samo pisaliśmy
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
- Arasso
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 570
- Rejestracja: 22 maja 2014, 17:47
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Łódź
Otóż to. Klasyka. Nieodłączna część kolarstwa, tak jak golenie nóg. Nie zna życia kto choć raz nie oberwał takim smarkiem na rantachklosiu pisze: Tak zwany smark kolarski. Zatykasz jedną dziurkę, energicznie dmuchasz w drugą, a później zmieniasz dziurki .
Częsty widok również na biegowych ścieżkach zwłaszcza w parkach. Paniusie po wysmarkaniu noska, poprawiają makijaż i robią sobie słit selfika na instaklosiu pisze: W każdym razie, jak widzę jak ludzie się zatrzymują, zsiadają z roweru i smarkają w chusteczkę, to współczuję .
"Life can pull you down but running will always lift you up."
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 954
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
kiedys nie widzialem ze ktos mi siedzi i jak puscilem "wiązanke" prosto na kierownice koledze, to sie niezle usmialem. przeprosilem, choc oczywiscie kolega tylko machnal reka, przeciez to detalArasso pisze:Otóż to. Klasyka. Nieodłączna część kolarstwa, tak jak golenie nóg. Nie zna życia kto choć raz nie oberwał takim smarkiem na rantachklosiu pisze: Tak zwany smark kolarski. Zatykasz jedną dziurkę, energicznie dmuchasz w drugą, a później zmieniasz dziurki .
podczas biegania to juz dla mnie zwykla czynnosc. w zaleznosci od wysilku, czasem leci cos takiego co pol minuty, i tak potrafi przez dluzszy czas w pewnym momencie czlowiek przestaje sie przejmowac ludzmi tez
biegac, smarkac, nie przejmowac sie, taka moja rada zatem :D
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Jak dobrze, że nie jestem paniusią ... i ani makijażu, ani selfików na insta, za to z kolarskim smarkiem radzę sobie dobrze .Arasso pisze:Częsty widok również na biegowych ścieżkach zwłaszcza w parkach. Paniusie po wysmarkaniu noska, poprawiają makijaż i robią sobie słit selfika na insta
Gorzej tylko bywa, gdy silny wiatr w twarz wieje .
- Ziomal
- Rozgrzewający Się
- Posty: 19
- Rejestracja: 29 kwie 2020, 15:33
- Życiówka na 10k: 37:08
- Życiówka w maratonie: 3:45
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Jak szybko nauczysz się smarkać w trakcie... tak szybko przestaniesz się tym przejmować
Ja niezależnie od pory roku i stopnia zdrowia - odkąd pamiętam smarkam na lewo i prawo - oczywiście z zachowaniem ostrożności :P
Ja niezależnie od pory roku i stopnia zdrowia - odkąd pamiętam smarkam na lewo i prawo - oczywiście z zachowaniem ostrożności :P
[URL=https://matchnow.life]Verified Damsels[/URL]
-
- Wyga
- Posty: 115
- Rejestracja: 01 kwie 2020, 17:51
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Klasyka pl.rec.rowery, czyli: Strzał glutem leistym a lepkim ;-)
- LoveBeer
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 954
- Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
- Życiówka na 10k: 34.00
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Nowy Targ
- Kontakt:
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
No tak, u mnie rękawy w śladach takich, jak po przejściu ślimaka, to standard - jak wieje silny wiatr to i dynamika nie pomoże .
- klosiu
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3196
- Rejestracja: 05 lis 2006, 18:03
- Życiówka na 10k: 43:40
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznan
Taa. Kiedyś myślałem, że rękawiczki kolarskie są po to żeby było wygodniej albo coś. Bullshit. One są po to, żeby obetrzeć, jakby coś tam zostało na nosie :DLoveBeer pisze:hahaha, błąd nowicjusza trzeba dynamicznie to zrobic, przy gestszym okazie tak sie to konczy. choc mi zasadniczo nawet takie rzeczy juz nie przeszkadzaja, reka zabrac, strzepnąć, odleci, nawet dalej niz mialo w zamyśle
The faster you are, the slower life goes by.