

małymiś pisze:cały czas chce mi się pić i mam nawet spierzchnięte usta. tak ma być?
Rozumiem, w takim razie banan w kieszeńtrucho pisze:Ma sens, ale na tyle krótko przed startem by nie zdażyła wydzielić sie insulina, inaczej możesz wystartować zamulona.
nie jedz nic, 10km sobie pobiegniesz z w miarę pustym żołądkiem, co Ci ten banan ma niby dać?barberry pisze:Rozumiem, w takim razie banan w kieszeńtrucho pisze:Ma sens, ale na tyle krótko przed startem by nie zdażyła wydzielić sie insulina, inaczej możesz wystartować zamulona.
potwierdzam, na swoim przykładzie, najpierw -15kg w dół, potem POWER i trzy miesiące siłowni codziennie! aż w końcu kontuzja najpierw pleców, a potem barku. Ręki podnieść nie mogłem, siłownia wykluczona, to ja co? Za bieganie się MUSIAŁEM wziąć bo naturalna potrzeba ruchu nie dawała się wyciszyć. I w takiej z grubsza kolejności powinno to iśćkfadam pisze:Wielu specy od tłustej diety zwraca też uwagę na fakt iż uprawianie sportu powinno być efektem poprawy zdrowia a nie drogą do jego poprawy.
A podczas samego maratonu? Łykać jakieś banany czy tylko wodę chłeptać i biec? :>klosiu pisze: W dniu startu lekkie śniadanie ze 100-150g węgli i 30g białka na 3h przed startem i jesteś gotowa.
Przynajmniej ja tak robię i u mnie się to dobrze sprawdza.
Energię na podbieg na ~4 kilometrzemaniek669 pisze:nie jedz nic, 10km sobie pobiegniesz z w miarę pustym żołądkiem, co Ci ten banan ma niby dać?barberry pisze:Rozumiem, w takim razie banan w kieszeńtrucho pisze:Ma sens, ale na tyle krótko przed startem by nie zdażyła wydzielić sie insulina, inaczej możesz wystartować zamulona.
Przy dużej ilości białka w diecie podnosi się temperatura ciała. Może to Twój przypadek?małymiś pisze:cały czas chce mi się pić i mam nawet spierzchnięte usta. tak ma być?
Klosiu, sam pisywałeś nie raz, nie dwa, że przed mocniejszymi treningami wprowadzasz węglowodany w sporej ilości. Mogę się zgodzić, że obżeranie się dwie godziny przed zawodami jest bez sensu i efekty będą marne. Czym innym jest naładowanie się przed niedzielnym startem w czwartek i piątek, lżejsza dietetycznie sobota i lekki posiłek 3h przed zawodami - u mnie banan, drożdżówka i dwie kawy. Ale uważam, że bak glikogenu powinien być przed maratonem załadowany pod korek.klosiu pisze:Nie sądzę. Może tak się wydawać jak się startuje mało. Ja w sezonie startuję prawie co tydzień, więc mam pewien przegląd i czas na testowanie. Jedzenie zbyt dużej ilości węgli bez pudła powoduje że start jest słabszy, bo człowiek jest ospały przez pierwszą godzinę czy dwie. czasem nawet przez całe zawody, i to totalnie kładzie wynik na łopatki. Zbyt duża ilość węgli jest szczególnie szkodliwa u tłuszczowców, którzy na codzień są przyzwyczajeni już do czerpania energii z tłuszczów. Z kolei wyczerpanie glikogenu w późnej fazie zawodów prawie im nie szkodzi, stąd logiczny wniosek, że mniej szkodliwe będze w tym przypadku zjedzenie nieco za małej ilości węgli, niż nieco za dużej.