El Azar pisze:
- Miliony vegan i wegetarian uratowało miliony zwierząt przed niepotrzebną rzezią
Niezły dowcip... kolego.
Przypuśćmy, że od jutra wszyscy ludzie przechodzą na weganizm i ubierają się w syntetyki oraz bawełnę. Niech mi ktoś powie:
- Co stanie się z miliardami (tak...tak.. miliardami) hodowlanych zwierząt? Weganie będą je utrzymywać?
Ja nie twierdzę, że te zwierzęta obecnie mają "klawe życie", bo tak z pewnością nie jest.
Jednak mają życie (krótsze lub dłuższe)! Dlaczego? Bo są potrzebne. Nie będzie potrzeb, to nie będzie tych zwierząt i życia. Proste?
Dziwi mnie też samo podejście filozoficzne.
Padają argumenty w stylu: Bo to "niehumanitarne", bo to "krzywdzenie zwierząt", bo to te zwierzęta boli i stresuje!
Śmiech na sali!
Natura z założenia jest brutalna i okrutna. Większy, silniejszy i sprytniejszy osobnik zjada mniejszego, słabszego i głupszego. Nie wiem kto to tak wymyślił (i czy wymyślił) ale tak jest od zarania dziejów. Udawanie, że tego nie ma, że ten układ budzi sprzeciw i to nas nie dotyczy jest dziecinadą podobnie jak kiedyś upór duchownych co do tego, że ziemia jest płaska.
Dobrze się dzieje, że dzięki kulturze ludzkość poskramia częściowo brutalność własnej natury ale ... bez przesady. Całkiem się tego zmienić i wykorzenić nie da. Podobnie jak genów się nie wydłubie scyzorykiem lub siłą woli.
Dlatego też w spokoju ducha i w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku w nadchodzące święta, mimo że jestem niewierzący (ale TRADYCJA!) zjem jajeczko, białą kiełbaskę... a i schabowym nie pogardzę jak się trafi na obiad. Dzięki temu w przeciwieństwie do wegan zapewnię byt kurom nioskom i świnkom, które radośnie będą (jeszcze jakiś czas) chrumkać w chlewiku.
Nie dajmy się zwariować. Wszystkiego dobrego!
"Nie żyję, by lepiej biegać. Biegam, by lepiej żyć" R.W.