ITBS - moje boje
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 13 lut 2013, 17:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ja jestem już po pierwszym tygodniu fizjoterapii. W poprzednich postach pisałam, że dwóch lekarzy - ortopeda, a potem specjalista rehabilitacji odradzało mi bieganie. No i jak to się mówi: "do trzech razy sztuka" i fizjoterapeuta po tygodniu pracy ze mną powiedział, że będą ze mnie ludzie, czyli, że biegać będę mogła Czeka mnie jeszcze tydzień fizjoterapii i zabiegów (pole magnetyczne, laser + krio). Fizjo (który z resztą sam biega) zwrócił uwagę na to, że mam koślawe kolana, które w trakcie biegu ściągane są do "środka", co mogło wywołać nieprawidłową pracę bioder i tarcie pasma właśnie. Robię więc stabilizację na tzw. berecie (polecam kupno, ja dałam 75 zł na allegro), ćwiczenia na czucie głębokie. Cały czas w trakcie ćwiczeń muszę korygować nogę/nogi, tak żeby kolano nie leciało mi do środka. Liczę na to, że już wkrótce wrócę do gry
- sobek76
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 09 wrz 2011, 02:14
- Życiówka na 10k: 43:19
- Życiówka w maratonie: 3:59:35
- Lokalizacja: Warszawa Ursynów
Robię małą aktualizację moich bojów. Pukam w niemalowane, ale... chcę trochę optymizmu w ten wątek tchnąć
Właśnie mijają 2 miesiące, odkąd znów biegam! )))
Wcześniej ITBS zabrał mi ponad 7 tygodni bez biegania, nie wspominając o kilkukrotnym pojawieniu się w lżejszej formie wcześniej (lato 2012, lato 2011). Jednak dopiero zeszłej jesieni, po Biegu Niepodległości w Warszawie, którego 3 ostatnie kilometry biegłem z jakże znajomym narastającym bólem z boku kolana ("co, ja się wycofam?!!!") sprawa stała się poważna.
Oczywiście czytałem o ćwiczeniach, o rolowaniu butelką, o rozciąganiu. I nawet to robiłem. Czasem 2 razy w tygodniu, raz w tygodniu. Za mało! Minęły trzy tygodnie. W tym czasie zero biegania, tylko ćwiczenia. Niestety, pierwszy trening brutalnie zweryfikował nadzieje. Znów boli. Tydzień później powtórka i znów - zewnętrzny bok kolana i jakże znajomy ból.
Wziąłem się za siebie. Zacząłem ćwiczyć praktycznie codziennie. Wzmacnianie, rozluźnianie, rozciąganie. Zacząłem pływać, aby nie dostać świra. Dwie czy trzy wizyty u fizjoterapeuty w Ortorehu. Minął kolejny miesiąc bez przebiegniętego metra.
Po tych 4 tygodniach.... 6 stycznia wyruszyłem na 4-kilometrowy test prawdy. Nie bolało! Stopniowo zwiększałem dystanse, nie zaprzestając codziennych ćwiczeń przez kolejne tygodnie (w sumie trwały około pół godziny dziennie). W dni biegowe nie robiłem wzmacniania, tylko butelka i rozciaganie (plus oczywiście rozciąganie innych mięśni).
W styczniu ostrożnie przebiegłem 65 km. Luty to już 112 km. Kilka dni temu pobiegłem pierwsze zawody po przerwie i... zrobiłem życiówkę na 10km! Teraz szykuję się do półmaratonu. Ciągle robię ćwiczenia na ITBS, ale teraz już tylko 2-3 razy w tygodniu, profilaktycznie. Włączyłem je w moją rutynę treningową i tak już zostanie.
Pewnie mój przypadek nie jest najcięższy (doświadczenie uczy, że o ITBS nie wolno mówić w czasie przeszłym!), ale też i nie najlżejszy, kosztował mnie 8 tygodniu bezbiegowych, kilka chwil załamania i dużo cierpliwości do ćwiczeń. Ale warto było! (Ciągle odpukuję w niemalowane, wrócić może w każdej chwili...).
W skrócie - co robiłem:
1. Kilka wizyt u fizjo w celu rozluźnienia i rozmasowania mięśni otaczających ITB
2. Codzienne wzmacnianie poprzez trzy ćwiczenia, wziąłem je głównie ze znalezionego artykułu naukowego o ITBS, ale też z rekomendacji fizjoterapeuty:
półprzysiady na jednej nodze z pilnowaniem kolana (dwa do trzech razy 100 powtórzeń każda noga, codziennie, z dbałością o staranne wykonanie - lekkie podparcie ręką o krzesło),
podnoszenie nogi leżąc na boku (dwie serie po 30 razy każda noga codziennie, potem po 50 razy, palce zadarte do środka, noga lekko cofnięta),
unoszenie bioder do góry leżąc na plecach, z podparciem nóg (20-30 razy codziennie)
Uwaga: to są ilości dużo większe, niż zalecał fizjoterapeuta, ale mniejsze objętości wcześniej latem nie przynosiły efektu.
3. Rozluźnianie 2-litrową butelką z colą jako wałkiem (nieotwarta, bardzo twarda): masaż mięśni dokoła pasma, zarówno z przodu (czwórki), z boku przy samym paśmie jak i tył, do tego pośladek; obie nogi po około 3 minuty każda, codziennie
4. Rozciaganie codziennie, głównie ćwiczenia Marszałka z bieganie.pl (ryc 14 i 15 tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=481,), bardzo ciekawe ćwiczenie znalezione tutaj: http://b-reddy.org/2012/03/04/the-best- ... etch-ever/ , do tego rozciąganie pośladków (drugi obrazek z ćw. nr 6: http://ortoreh.pl/images/stories/dokume ... enta/b.pdf) oraz czwórek (ćw. nr 5 z poprzedniego linku)
Ważne: pomimo kontuzji w jednej nodze, warto ćwiczyć obie w takim samym zakresie, aby nie powodować asymetrii (i aby przeciwdziałać pojawianiu się ITBS w drugiej nodze, co się mi zdarzyło latem 2012).
Piszę i podsumowuję to wszystko, aby pomóc tym, co są we wcześniejszej fazie walki - myślę, że moje doświadczenie ma jedną ważną cechę: to co robiłem POMOGŁO (jak na razie!) zwalczyć to paskudztwo... A byłem już blisko załamania i przerzucenia się na szachy (skądinąd świetna gra).
No i wreszcie to świństwo jakim jest cola do czegoś pozytywnego się przydało
Właśnie mijają 2 miesiące, odkąd znów biegam! )))
Wcześniej ITBS zabrał mi ponad 7 tygodni bez biegania, nie wspominając o kilkukrotnym pojawieniu się w lżejszej formie wcześniej (lato 2012, lato 2011). Jednak dopiero zeszłej jesieni, po Biegu Niepodległości w Warszawie, którego 3 ostatnie kilometry biegłem z jakże znajomym narastającym bólem z boku kolana ("co, ja się wycofam?!!!") sprawa stała się poważna.
Oczywiście czytałem o ćwiczeniach, o rolowaniu butelką, o rozciąganiu. I nawet to robiłem. Czasem 2 razy w tygodniu, raz w tygodniu. Za mało! Minęły trzy tygodnie. W tym czasie zero biegania, tylko ćwiczenia. Niestety, pierwszy trening brutalnie zweryfikował nadzieje. Znów boli. Tydzień później powtórka i znów - zewnętrzny bok kolana i jakże znajomy ból.
Wziąłem się za siebie. Zacząłem ćwiczyć praktycznie codziennie. Wzmacnianie, rozluźnianie, rozciąganie. Zacząłem pływać, aby nie dostać świra. Dwie czy trzy wizyty u fizjoterapeuty w Ortorehu. Minął kolejny miesiąc bez przebiegniętego metra.
Po tych 4 tygodniach.... 6 stycznia wyruszyłem na 4-kilometrowy test prawdy. Nie bolało! Stopniowo zwiększałem dystanse, nie zaprzestając codziennych ćwiczeń przez kolejne tygodnie (w sumie trwały około pół godziny dziennie). W dni biegowe nie robiłem wzmacniania, tylko butelka i rozciaganie (plus oczywiście rozciąganie innych mięśni).
W styczniu ostrożnie przebiegłem 65 km. Luty to już 112 km. Kilka dni temu pobiegłem pierwsze zawody po przerwie i... zrobiłem życiówkę na 10km! Teraz szykuję się do półmaratonu. Ciągle robię ćwiczenia na ITBS, ale teraz już tylko 2-3 razy w tygodniu, profilaktycznie. Włączyłem je w moją rutynę treningową i tak już zostanie.
Pewnie mój przypadek nie jest najcięższy (doświadczenie uczy, że o ITBS nie wolno mówić w czasie przeszłym!), ale też i nie najlżejszy, kosztował mnie 8 tygodniu bezbiegowych, kilka chwil załamania i dużo cierpliwości do ćwiczeń. Ale warto było! (Ciągle odpukuję w niemalowane, wrócić może w każdej chwili...).
W skrócie - co robiłem:
1. Kilka wizyt u fizjo w celu rozluźnienia i rozmasowania mięśni otaczających ITB
2. Codzienne wzmacnianie poprzez trzy ćwiczenia, wziąłem je głównie ze znalezionego artykułu naukowego o ITBS, ale też z rekomendacji fizjoterapeuty:
półprzysiady na jednej nodze z pilnowaniem kolana (dwa do trzech razy 100 powtórzeń każda noga, codziennie, z dbałością o staranne wykonanie - lekkie podparcie ręką o krzesło),
podnoszenie nogi leżąc na boku (dwie serie po 30 razy każda noga codziennie, potem po 50 razy, palce zadarte do środka, noga lekko cofnięta),
unoszenie bioder do góry leżąc na plecach, z podparciem nóg (20-30 razy codziennie)
Uwaga: to są ilości dużo większe, niż zalecał fizjoterapeuta, ale mniejsze objętości wcześniej latem nie przynosiły efektu.
3. Rozluźnianie 2-litrową butelką z colą jako wałkiem (nieotwarta, bardzo twarda): masaż mięśni dokoła pasma, zarówno z przodu (czwórki), z boku przy samym paśmie jak i tył, do tego pośladek; obie nogi po około 3 minuty każda, codziennie
4. Rozciaganie codziennie, głównie ćwiczenia Marszałka z bieganie.pl (ryc 14 i 15 tutaj: http://bieganie.pl/?show=1&cat=25&id=481,), bardzo ciekawe ćwiczenie znalezione tutaj: http://b-reddy.org/2012/03/04/the-best- ... etch-ever/ , do tego rozciąganie pośladków (drugi obrazek z ćw. nr 6: http://ortoreh.pl/images/stories/dokume ... enta/b.pdf) oraz czwórek (ćw. nr 5 z poprzedniego linku)
Ważne: pomimo kontuzji w jednej nodze, warto ćwiczyć obie w takim samym zakresie, aby nie powodować asymetrii (i aby przeciwdziałać pojawianiu się ITBS w drugiej nodze, co się mi zdarzyło latem 2012).
Piszę i podsumowuję to wszystko, aby pomóc tym, co są we wcześniejszej fazie walki - myślę, że moje doświadczenie ma jedną ważną cechę: to co robiłem POMOGŁO (jak na razie!) zwalczyć to paskudztwo... A byłem już blisko załamania i przerzucenia się na szachy (skądinąd świetna gra).
No i wreszcie to świństwo jakim jest cola do czegoś pozytywnego się przydało
- Eddie
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1570
- Rejestracja: 04 cze 2007, 21:02
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Poznań
- Kontakt:
Cola dobra na wszystko
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Witam,kiedy dopadła mnie kontuzja byłem w trakcie przygotowań do wiosennego maratonu w Krakowie i niestety chyba nie bedzie mi dane w nim wystartować.Piszę chyba bo jakoś nie potrafie pogodzić się z tym faktem i w związku z tym mam pytanie: jak długo po wyleczeniu zaczeliście trenować pod maraton? nie wiem czy to dobry pomysł tak od razu rzucać się na taki dystans ale jestem uzależniony od maratonów
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 6
- Rejestracja: 13 lut 2013, 17:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
mi fizjo "zabronił" biegania do ok. połowy kwietnia (itbs odezwał się ok. 10 lutego, w ten piątek kończę rehabilitację), czekają mnie jeszcze 2 tyg ćwiczeń stabilizujących, rozciągających, wzmacniających, potem już kolejne 2 tyg. mogę jedynie basen/rower i dopiero wtedy mogę zacząć biegać, tj. trenować pod maraton Także można śmiało powiedzieć, że w moim przypadku to będą 2 miesiące przerwy (przy itbs we względnie umiarkowanej postaci).jak długo po wyleczeniu zaczeliście trenować pod maraton? nie wiem czy to dobry pomysł tak od razu rzucać się na taki dystans ale jestem uzależniony od maratonów
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Dzięki za podpowiedz.Przeczytałem wszystkie posty w tym dziale,trochę to trwało ale dałem radę i zacząłem swoje boje w oparciu o wszystkie rady.Być może moje itbs jest w łagodnej postaci bo jestem w trakcie 3-go tygodnia i powoli truchtam.Tempo biegu ok 6.00/km a najważniejsze że nie czuję żadnego bólu ani jakiegoś dyskomfortu,teraz się zastanawiam skąd to się wzięło?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 1
- Rejestracja: 13 mar 2013, 11:53
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich, postanowilem podzielic sie rowniez moimi zmaganiami z ow kontuzja kolan o ktorej tutaj mowa, gdyz wlasnie rozpoczelem jej leczenie.
Pierwsze sygnaly pojawily mi sie jakies 2 lata temu, gdy pobladzilem w gorach schodzac z "Babiej Gory", to wtedy wlasnie dopadl mnie przy schodzeniu ten koszmarny bol po zewnetrznej stronie kolana. Trudno jest mi sprecyzowac czy na wysokosci rzepki czy nieco ponizej, w kazdym badz razie w tych okolicach. Nic z tym nie robilem, myslac ze bylo to zwykle przesilenie, gdyz bladzac zrobilem w tamtym terenie jakies 40 km, do czego wogole nie bylem przygotowany fizycznie. Bol po pewnym czasie minal, a ja zapomnialem o problemie.
Po uplywie jakiegos czasu, rozpoczalem treningi, no i wtedy sie zaczelo. Po 2 km biegu pojawial sie zany mi juz bol w kolanach, przerywajac bieg udrazu bol ustepowal, wiec po krotkim spacerku znow proba biegu, ale wtedy juz doslownie po paru metrach bol powracal. Przerywajac bieg bol znow zanikal, wiec spacerkiem do domu. Mieszkam na 3 pietrze, po schodach na gore nie stanowilo najmniejszego problemu, gorzej bylo zejsc. Schodzac po schodach musialem wrecz noge trzymac sztywno w kolanie, zeby wogole ogarnac bol i moc zejsc, masakra. Na nastepny dzien bol calkowicie mijal.
Pomyslalem, biegac nie moge, zaczne plywac. No i poczatkowo bez problemow, bo plywalem jedynie kraulem i motylem, problem pojawil sie przy wiekszych dystansach na grzbiecie. Po 1,5 km plywania na grzbiecie delikatnie zaczelem odczuwac ten sam bol
Wczoraj bylem u ortopedy, zalecil mi opaske pod rzepka gdy biegam i zafundowalem sobie zastrzyk w kolanko kwasem hialuronowym Durolane. No i teraz nie wiem, bo jak chociaz przed zastrzykiem moglem bez problemowo chodzic, tak dzis, 1 dzien po zastrzyku boli mnie w kolanie nawet gdy siedze, chodze czy leze, a o bieganiu to nawet nie mysle bo na sama mysl boli 2x mocniej....
Czy w dzien po zastrzyku z kwasem tez bolalo was intensywniej ? Jak dlugo ten bol sie utrzymuje ?
pozdr
Pierwsze sygnaly pojawily mi sie jakies 2 lata temu, gdy pobladzilem w gorach schodzac z "Babiej Gory", to wtedy wlasnie dopadl mnie przy schodzeniu ten koszmarny bol po zewnetrznej stronie kolana. Trudno jest mi sprecyzowac czy na wysokosci rzepki czy nieco ponizej, w kazdym badz razie w tych okolicach. Nic z tym nie robilem, myslac ze bylo to zwykle przesilenie, gdyz bladzac zrobilem w tamtym terenie jakies 40 km, do czego wogole nie bylem przygotowany fizycznie. Bol po pewnym czasie minal, a ja zapomnialem o problemie.
Po uplywie jakiegos czasu, rozpoczalem treningi, no i wtedy sie zaczelo. Po 2 km biegu pojawial sie zany mi juz bol w kolanach, przerywajac bieg udrazu bol ustepowal, wiec po krotkim spacerku znow proba biegu, ale wtedy juz doslownie po paru metrach bol powracal. Przerywajac bieg bol znow zanikal, wiec spacerkiem do domu. Mieszkam na 3 pietrze, po schodach na gore nie stanowilo najmniejszego problemu, gorzej bylo zejsc. Schodzac po schodach musialem wrecz noge trzymac sztywno w kolanie, zeby wogole ogarnac bol i moc zejsc, masakra. Na nastepny dzien bol calkowicie mijal.
Pomyslalem, biegac nie moge, zaczne plywac. No i poczatkowo bez problemow, bo plywalem jedynie kraulem i motylem, problem pojawil sie przy wiekszych dystansach na grzbiecie. Po 1,5 km plywania na grzbiecie delikatnie zaczelem odczuwac ten sam bol
Wczoraj bylem u ortopedy, zalecil mi opaske pod rzepka gdy biegam i zafundowalem sobie zastrzyk w kolanko kwasem hialuronowym Durolane. No i teraz nie wiem, bo jak chociaz przed zastrzykiem moglem bez problemowo chodzic, tak dzis, 1 dzien po zastrzyku boli mnie w kolanie nawet gdy siedze, chodze czy leze, a o bieganiu to nawet nie mysle bo na sama mysl boli 2x mocniej....
Czy w dzien po zastrzyku z kwasem tez bolalo was intensywniej ? Jak dlugo ten bol sie utrzymuje ?
pozdr
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 17
- Rejestracja: 15 lip 2010, 09:22
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
U mnie ból utrzymuję się już od ponad 1,5 roku i też rzuciłem przygodę z bieganiem na rzecz basenu. Ale nawiązując do wątku wyżej to mnie ortopeda jakieś pół roku temu też zalecił zastrzyki z kwasu hialuronowego w kolano 3 na każde stwierdzając rozmiękczanie rzepki, co było błędną diagnozą a niespełna 1000 zł na nie pękł. Jestem po 2 rehabilitacjach, ćwiczyłem też w domu mroziłem, turlałem na butelce i raczej większych cudów się nie doczekałem a rutynowe ćwiczenia wyszły mi już bokiem bo ile czasu można robić tylko to samo Niedawno udałem się po raz kolejny w zasadzie po raz "n-ty" do ortopedy skarżąc się na ból z boku kolana i w okolicach strzałki : diagnoza to zgrubienie tkanki w okolicach nadkłykcia a leczenie to podanie depo medrolu (to jest chyba jakiś zastrzyk sterydowy) w tkankę. Zastrzyki będe miał 2 na jedno i drugie kolano. Nie oczekuję wielkich zmian po całym procesie leczenia, liczę natomiast ze chociaż jako tako pomoże w walce z bólem bo podobnie jak w poście wyżej schodzenie ze schodów czasami bywa dosyć bolesne. A by the way to już nie mam pomysłu na to jak wrócić do biegania. Jeżeli kontuzja jest lekka to ją zwalczysz przy pomocy własnych sił butelki po coca coli i inne pierdy :P jeśli nie wiesz czy żaden inny"diabeł" siedzi w Twoim kolanie to bez pomocy pieniędzy nic się tutaj nie zdziała.
-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 13 mar 2013, 20:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
mógłby ktoś podać jakiś sprawdzony zestaw ćwiczeń na Ból pasma biodrowo-piszczelowego ilośc powtórzeń jak długo itp .
pzdr
edit:
spróbuje tych
http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
https://www.youtube.com/watch?v=ElnC3_4 ... =endscreen to pierwsze przy ścianie sobie ukradnę
http://www.youtube.com/watch?v=5RC7VH3bEB4
pzdr
edit:
spróbuje tych
http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
https://www.youtube.com/watch?v=ElnC3_4 ... =endscreen to pierwsze przy ścianie sobie ukradnę
http://www.youtube.com/watch?v=5RC7VH3bEB4
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
Czesc.
Dunker mój zestaw jest podobny bo cóż tu nowego wymyślić:
1. http://www.youtube.com/watch?v=mlYM3KWwrGY
2.http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
3. http://www.youtube.com/watch?v=XWnXUsd6qvA
staram się cwiczyć min raz dziennie ok godzinki,nie mam planu że muszę wykonać coś określoną ilość razy. Własnie koncze 5 tydzień ćwiczeń i jest coraz lepiej.Powoli zaczynam biegać,zresztą nigdy nie przestałem,biegałem aż do momentu kiedy poczułem ból bo musiałem miec jakiś wyznacznik postępu ale teraz czuję te "wygibasy" dają pożądany efekt,powodzenia.
Dunker mój zestaw jest podobny bo cóż tu nowego wymyślić:
1. http://www.youtube.com/watch?v=mlYM3KWwrGY
2.http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
3. http://www.youtube.com/watch?v=XWnXUsd6qvA
staram się cwiczyć min raz dziennie ok godzinki,nie mam planu że muszę wykonać coś określoną ilość razy. Własnie koncze 5 tydzień ćwiczeń i jest coraz lepiej.Powoli zaczynam biegać,zresztą nigdy nie przestałem,biegałem aż do momentu kiedy poczułem ból bo musiałem miec jakiś wyznacznik postępu ale teraz czuję te "wygibasy" dają pożądany efekt,powodzenia.
-
- Wyga
- Posty: 133
- Rejestracja: 13 mar 2013, 20:03
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
jakub738 pisze:Czesc.
Dunker mój zestaw jest podobny bo cóż tu nowego wymyślić:
1. http://www.youtube.com/watch?v=mlYM3KWwrGY
2.http://www.youtube.com/watch?v=c9aJtO0V ... re=related
3. http://www.youtube.com/watch?v=XWnXUsd6qvA
staram się cwiczyć min raz dziennie ok godzinki,nie mam planu że muszę wykonać coś określoną ilość razy. Własnie koncze 5 tydzień ćwiczeń i jest coraz lepiej.Powoli zaczynam biegać,zresztą nigdy nie przestałem,biegałem aż do momentu kiedy poczułem ból bo musiałem miec jakiś wyznacznik postępu ale teraz czuję te "wygibasy" dają pożądany efekt,powodzenia.
ja dopiero 3 dzień jade ,ale zakwasy miałem niezłe cała miednica i wsjo dookoła mnie bolało,ale czuje że ta kontuzjowana noga już zaczyna mi dziękować
Na tym wałku tylko nie wiem jak się układać czy bardziej do wewnątrz czy na zewnątrz noge ułożyć chyba do wewnątrz bo jak na mięsień najeżdżam to boli nieżle.
To Ty biegasz jeszcze przy kontuzji ? Myślę ,że przy tej dolegliwości i ogólnie przy każdej podstawą jest przerwa od biegania
- sobek76
- Wyga
- Posty: 76
- Rejestracja: 09 wrz 2011, 02:14
- Życiówka na 10k: 43:19
- Życiówka w maratonie: 3:59:35
- Lokalizacja: Warszawa Ursynów
I tak i tak. Roluj zarówno przód, jak i tył nogi. No i bok. I pośladki. Wszystkodunker pisze: Na tym wałku tylko nie wiem jak się układać czy bardziej do wewnątrz czy na zewnątrz noge ułożyć chyba do wewnątrz bo jak na mięsień najeżdżam to boli nieżle.
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
- ooco
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 850
- Rejestracja: 13 kwie 2008, 21:39
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Skierniewice
hej, z itbs spotkałem się osobiście po raz pierwszy około 25 kilometra ostatniego Maratonu Warszawskiego a kilka dni po natknąłem sie na ten wątek. cwiczyłem, rozciągałem, troche turlałem, próbowałem biegać i niestety przez do końca 2012 było to samo. 3ci, 4ty km biegu i ból powracal.... już myślałem, że będzie trzeba wziąść dłuższy rozbrat z bieganiem. Los chciał że w towarzyskim biegu noworocznym porozmawialem trochę z bardziej doświadczonymi biegaczami o technice biegania i okazało się ze kilku z nich przeszło ostatnio na bieganie ze śródstopia. poczytałem, pomyslałem i popróbowałem. jestem dość wielki chłop (193cm/86kg) i w związku z tym potchodziłem do tego strasznie ostrożnie i delikatnie, zwiększając dystans i intensywosc bardzo powoli. po 6 tygodniach bylem w stanie przebiec kółko wokół zalewu (4,6km po miekkim), potem przeszedlem na asfalt i przez kolejne 6 tygodni wydłużałem stopniowo niedzielny bieg do 15 km i suma-sumarum wczoraj pobiegłem Półmaraton Warszawski, nic nie boli, nie narzekam. wiec jak ktoś ma problemy to niech spróbuje, może zadziała także w waszym przypadku:)