No to i ja dodam coś od siebie.
Przede wszystkim gratulacje!
Ja paliłem papierosy od 17 do 27 roku życia. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, zaczęło się od paczki na tydzień, a skończyło (w którkim czasie) na paczce dziennie. Paliłem, bo mi po prostu smakowały - szpan, towrzystwo i te inne pierdoły u mnie nie miały znaczenia. Pierwsze próby porzucenia palenia miały miejsce w czasie studiów - miałem okresy nie palenia od trzech dni do trzech miesięcy, ale zawsze wracałem do palenia nałogowego.
Jak rzuciłem? Silna wola, bo to siedzi w psychice, do tego wspomagacz w postaci gum Nicorette.
Najważniejsze, co chcę tu napisać, to to, aby nie liczyć okresów nie palenia! U mnie to działało tak - nie palę trzy miesiące, miałem chwilę słabości, zapaliłem - a ch...j z tym, tak czy tak będę palił. I znowu zaczynałem palić. Takie myślenie to błąd, bo osłabia motywację!
Kiedy to zrozumiałem, poszło z górki. Przez bite trzy lata nie wypaliłem ani jednego papierosa, później było różnie - starzy znajomi widziani rzadko, stare miejsca, sytuacje i wspomnienia - był papierosek, jednak zacząłem na to patrzeć statystycznie - nie ile czasu już nie palę, ale ile wypaliłem w roku. U mnie wyszło średnio
grubo poniżej dziesięciu papierosów w skali roku.
Uważam zatem, że nie palę

A o zupełnym niepaleniu nie ma co mówić, bo co z tego, że na przykład ktoś przez xx lat nie wypalił nic, a potem zdarzyło mu się puścić dymka? Wszystko na nic?
Przecież palacze to nie alkoholicy
