Trochę czasu minęło od mojego ostatniego posta. Od sierpnia szurałem 1-2x w tygodniu po płaskich trasach, kontynuując co 2-3 dzień ćwiczenia opisane wcześniej. Nawet nie wiem kiedy kontuzja ustąpiła całkowicie. Wiem za to że listopad i grudzień spędziłem już na dość intensywnych (jak dla mnie) treningach. Zupełnie inne tempo + wydłużony krok, który obciąża przywodzicie i odwodziciele. Na sylwestra wystartowałem w pierwszych w życiu zawodach

poprawiłem życiówkę na 10km o ~12minut i przypłaciłem to ponownie bólem pachwiny tylko teraz w drugiej nodze :D
Różnica jednak taka że poprawiłem od ostatniej kontuzji rozgrzewkę, rozciąganie, oraz kontynuowałem (niestety mniej regularnie) ćwiczeniach w celu stabilizacji swych kończyn. Biegania nie przerywam aby nie zaniedbać formy. Biegam krócej, wolniej i częściej - truchtem który nie obciąża mi tak pachwin. Mam nadzieję że szybko mi to minie bo już w czerwcu półmaraton :D