Wreszcie pierwszy start od 3 miesięcy (!!!)

Wybrałem się do Blachowni i było super:) O dziwo dotarłem bez problemu, na miejscu wszystko szybko sprawnie, nawet do wc udało mi się dostać

Start był na stadionie i trochę przekombinowałem

Trzeba było przebiec jedno okrążenie, więc nie chciałem dać się zamknąć i ruszyłem dość mocno, chyba trochę za mocno. Ale z drugiej strony trasa dalej była taka że były momenty gdzie ciężko było wyprzedzać, więc gdybym został z tyłu to też byłoby nie dobrze. Trasa ogólnie fajna, ale ja średnio lubię zawody po takich drogach... Nie powiem że nie lubię takich tras, bo zawsze fajnie jest pobiegać sobie po lesie, odpocząć od asfaltu, ale podczas zawodów strasznie trzeba uważać. Co chwilę jakiś kamień albo korzeń, co chwilę nierówność, do tego ktoś ciebie wymija i były momenty że robiło się niebezpiecznie itd. A jednak w głowie siedzi że przez 5 tygodni z powodu kontuzji nie mogłem biegać. Chwała organizatorom za to że te wystające z ziemi niebezpieczne rzeczy były zaznaczone kolorowym sprayem. Chyba pierwszy raz mi się zdarzyło że to nie ja wyprzedzałem innych tylko inni mnie

Tak praktycznie było już od samego startu, zawsze to było tak że to ja gdzieś od 2km zaczynałem połykać kolejnych zawodników, tym razem jednak role się odwróciły:) Początkowo myślałem że jest ze mną cienko i forma nie ta, ale w sumie gdy zobaczyłem czas na zegarku 37:53 i swoje miejsce (chyba 181 jak dobrze pamiętam) to stwierdziłem że nie było tak zle:) Po prostu chyba po raz pierwszy wystartowałem bardzo mocno i tym razem ci lepsi ode mnie zaczęli mnie wyprzedzać. Zawsze na ogól zaczynałem spokojnie, i się rozkręcałem i wtedy to ja byłem jak rozpędzona lokomotywa:) W sumie ciężko mi się biegło, jakoś mój brzuch nie lubi takich terenów:) No ale trudno się dziwić skoro nie jestem kompletnie przygotowany do takiej trasy, u mnie to jest 100% asfalt na treningach. O dziwo nie bolały mnie ani kolana, ani stopy, tak więc pozytywne zaskoczenie:) Gdzieś na 5,5km w końcu się lekko przebudziłem, akurat gdzieś tam fragment był po asfalcie, wbiegłem do lasu i wtedy biegło się super, było coraz bliżej do mety tak więc się rozkręcałem:) Gdzieś mnie tam w pewnym momencie na chwilę przytkało, ale i tak finisz był ostry:) Zobaczyłem jakiegoś chłopaka przed sobą (o parę lat młodszego ode mnie) i cel był jeden: prześcignąć go:) Pierwszy raz mi się coś takiego zdarzyło, ale po prostu musiałem go minąć, coś mi mówiło że muszę go wyprzedzić:) Wbiegłem na stadion, był pierwszy atak, gdy się z nim zrównałem on przyspieszył. Więc się schowałem, za chwilę druga próba i to samo... Pod koniec prostej był lekki zbieg na bieżnie, usłyszałem tylko w głowie słowo: teraz i ruszyłem. Mój atak zaczął się w tym samym momencie co on obrócił głowę w swoją prawą stronę, chyba chciał sprawdzić co tam kombinuję, a ja ruszyłem lewą:) No i już poszło, wpadłem na bieżnie i gaz do dechy, bo nie chciałem żeby mnie gdzieś jeszcze dogonił. Finisz był sprinterski, normalnie jak Usain Bolt;) Przy okazji wyprzedziłem jeszcze kilka osób:) Trochę ta rywalizacja na ostatnich metrach popsuła mi plan jaki miałem. Chciałem fragment przed metą pobiec tyłem, no ale nie było czasu... Może na jakimś innym biegu:) W każdym razie impreza naprawdę suuuuper i tam po prostu trzeba być!!!
Ja jestem w szoku że dostałem medal (super medal, chyba najcięższy w mojej kolekcji:) ), certyfikat, kubek, jogurt, do tego powerade, do zjedzenia był żurek a w nim spory kawał kiełbasy, drożdżówka i do tego jeszcze woda do wyboru. Na koniec masa, masa nagród do wylosowania, tylko że jak zawsze w moje ręce nic nie wpadło:) A opłaty startowej nie było...

Po prostu szok... Dużo słyszałem pozytywów o tym biegu wcześniej, że organizacja jest bardzo dobra, ale nie spodziewałem się że aż tak:) Po prostu ekstra i wierzę że będą następne edycje bo naprawdę ten bieg to jest coś niesamowitego:) Nie wiem ciężko mi podać jakiś minus, naprawdę na chwilę obecną ciężko coś znaleźć. Poza tym że forma była średnia, a chleb do żurku suchy;) Zawsze na myśl o najlepszej imprezie biegowej przychodził mi jako pierwszy do głowy półmaraton 4energy. To był dla mnie wzór imprezy, ale bieg w Blachowni chyba go przebija:) Może nie ma mety w Spodku, może nie biegnie się po centrum miasta, może nie dostaje się super koszulek, ale jest jakiś niesamowity klimat tego biegu, a organizacja jest wzorowa:) Jeśli tylko w przyszłym roku ponownie będzie bieg w Blachowni, to mnie tam nie zabraknie:) Choć liczę że będę już w lepszej formie i bardziej przygotuję się do biegania w takich terenach:)