Wiesz Piotrek, ten rower to taki trochę powrót do korzeni. Na swoim Mistralu (taka niby kolarka Rometu, ale z błotnikami i bagażnikiem) przejechałem Polskę kilka razy wzdłuż i wszerz. Mniej więcej od 13 roku życia aż do końca studiów w każde wakacje obowiązkowym punktem była wyprawa rowerowa (taka z sakwami). Także zazwyczaj na takiej wyprawie pękał tysiąc kilometrów, czasem z grubą nawiązką.
Teraz jest po prostu lżej i szybciej
Biegam sobie spokojnie dalej, a pianka, póki co, głównie kojarzy mi się z czymś do jedzenia

Także triatlon w najbliższym czasie mi nie grozi
Przy okazji, w najbliższy weekend naliczyłem trzy biegi, gdzie można przegonić potomstwo:
1. Bieg Żoliborza
2. Biegi przełajowe w Legionowie
3. Superoes w Mikołajkach
