"Debiutanci" po debiucie
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
ja już po 10km w Skawinie...
od wczoraj robiłem wszystko żeby nie udało mi się tam zrobić wymarzonej życiówki poniżej 50 minut.. ale mimo wszystko - Nie udało się
życiówka jest i to całkiem dobra 48:35 zaraz wklepię do kalkulatora ... ale wygląda na to że to najlepszy wynik jeśli chodzi o moje VDOT
... ogólnie tylu głupot przed startem jeszcze nie zrobiłem nigdy ale jakoś i tak udało się to dobrze przebiec. - poczynając od tego że jednak wczorajszy trening po lesie (górki) czułem dzisiaj po przebudzeniu - czyli jednak górki dały się we znaki i mogłem go sobie darować, przez głupi fakt że wczoraj nie udało mi się w "wiejskim sklepie" kupić chleba... więc śniadanie było improwizowane (na szczęście udało się go przetrwać bez sensacji) , kończąc na tym - że chyba wrzucając zegarek do torby - musiał mi się włączyć... i zanim dojechałem na start baterie były już wyczerpane... a ja nie wziąłem sobie nawet stopera poza garminem :/
na szczęście - siostra z mężem przyjeżdżali też na bieg... i siostra przywiozła "dzyndzek" do garmina i naładawałem go w samochodzie przed samym startem... bo bez zegarka to normalnie jak bez ręki
w każdym razie w końcu wszystkie głupoty zostały mi "wybaczone" i dobrze że to była tylko dycha... bo jak by był maraton to pewnie mogło by to się poważnie odbić na wyniku
---
biegło się fajnie - chmurki były... wiał trochę porywisty wiatr momentami ale głównie od boku... - w drodze powrotnej było mi już gorąco jednak było te co najmniej dwadzieścia kilka stopni ale za to nie paliło słońce.
Bardzo fajnie był zorganizowany punkt z wodą (po pierwsze fajnie że w ogóle był) - był na nawrocie - po obu stronach... - tak że akurat można było zrobić krok marszu przy pachołku i tam wziąć łyka nie tracąc czasu - ale picie w biegu muszę jeszcze poćwiczyć
W ogóle bardzo fajny bieg - scena grała kapela.. biegi dla dzieci, biegi dla maruderów (2000 metrów dla "mniej zaawansowanych"), jakieś tam ze 2 -3 stoiska.. których niestety nie miałem czasu pooglądać przed biegiem - bo martwiłem się zegarkiem
Trochę nie podpatrzyli jak się organizuje depozyt wydawali jakieś niepotrzebne dodatkowe karteczki z numerami - zamiast zanotować nr startowy tak jak to zazwyczaj robią - do tego im się potem wszystko tam trochę pomieszało - ale chyba nic nie zginęło a to najważniejsze więc w sumie spoko.
A tak poza tym to pozwolę sobie tego posta "Scrosspostować" z wątkiem o biegu skawińskim
od wczoraj robiłem wszystko żeby nie udało mi się tam zrobić wymarzonej życiówki poniżej 50 minut.. ale mimo wszystko - Nie udało się
życiówka jest i to całkiem dobra 48:35 zaraz wklepię do kalkulatora ... ale wygląda na to że to najlepszy wynik jeśli chodzi o moje VDOT
... ogólnie tylu głupot przed startem jeszcze nie zrobiłem nigdy ale jakoś i tak udało się to dobrze przebiec. - poczynając od tego że jednak wczorajszy trening po lesie (górki) czułem dzisiaj po przebudzeniu - czyli jednak górki dały się we znaki i mogłem go sobie darować, przez głupi fakt że wczoraj nie udało mi się w "wiejskim sklepie" kupić chleba... więc śniadanie było improwizowane (na szczęście udało się go przetrwać bez sensacji) , kończąc na tym - że chyba wrzucając zegarek do torby - musiał mi się włączyć... i zanim dojechałem na start baterie były już wyczerpane... a ja nie wziąłem sobie nawet stopera poza garminem :/
na szczęście - siostra z mężem przyjeżdżali też na bieg... i siostra przywiozła "dzyndzek" do garmina i naładawałem go w samochodzie przed samym startem... bo bez zegarka to normalnie jak bez ręki
w każdym razie w końcu wszystkie głupoty zostały mi "wybaczone" i dobrze że to była tylko dycha... bo jak by był maraton to pewnie mogło by to się poważnie odbić na wyniku
---
biegło się fajnie - chmurki były... wiał trochę porywisty wiatr momentami ale głównie od boku... - w drodze powrotnej było mi już gorąco jednak było te co najmniej dwadzieścia kilka stopni ale za to nie paliło słońce.
Bardzo fajnie był zorganizowany punkt z wodą (po pierwsze fajnie że w ogóle był) - był na nawrocie - po obu stronach... - tak że akurat można było zrobić krok marszu przy pachołku i tam wziąć łyka nie tracąc czasu - ale picie w biegu muszę jeszcze poćwiczyć
W ogóle bardzo fajny bieg - scena grała kapela.. biegi dla dzieci, biegi dla maruderów (2000 metrów dla "mniej zaawansowanych"), jakieś tam ze 2 -3 stoiska.. których niestety nie miałem czasu pooglądać przed biegiem - bo martwiłem się zegarkiem
Trochę nie podpatrzyli jak się organizuje depozyt wydawali jakieś niepotrzebne dodatkowe karteczki z numerami - zamiast zanotować nr startowy tak jak to zazwyczaj robią - do tego im się potem wszystko tam trochę pomieszało - ale chyba nic nie zginęło a to najważniejsze więc w sumie spoko.
A tak poza tym to pozwolę sobie tego posta "Scrosspostować" z wątkiem o biegu skawińskim
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
ssokolow normalnie klasa, gratulacje niezły czas ja zawsze mojego garminka ładuje przed każdymi zawodami do pełna i w międzyczasie ze 3 razy sprawdzam czy wszystko z nim ok he he
jaki planik dobierasz też amerykański? jakaś moda normalnie zapanowała chyba, ciekawe jak się to przełoży na nasze wyniki
jaki planik dobierasz też amerykański? jakaś moda normalnie zapanowała chyba, ciekawe jak się to przełoży na nasze wyniki
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
nie ... u mnie regularność = 0,5% dlatego muszę mieć "plan idywidualny" ;p staram się planować treningi tak +- 2 tygodnie do przodu... ale ciągle coś mieszam, gdzieś tam nie pójdę pobiegać, gdzieś przesadzę... potem 3 próby pod rząd mi wypadną.. to na żaden akcent nie mam już siły...
tak że ja sobie "przędę" - natomiast temp +- Danielsowskich pewnie będę próbował się trzymać w tym moim "przędzeniu"
tak że ja sobie "przędę" - natomiast temp +- Danielsowskich pewnie będę próbował się trzymać w tym moim "przędzeniu"
- jakub738
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1372
- Rejestracja: 12 gru 2008, 00:08
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kedzierzyn-kozle
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Brawo Krakusy! Ssokolow nieźle się zakręciłeś . Rapacinho czasik niesamowity wykręciłeś.
Jakub738 ja już nawet nie pamiętam kedy zwrot dostałem (coś koło połowy lutego to było ).
Jak Wspaniale! doczekałem się odpowiedzi i to wprost do mnie skierowanej! Jestem wniebowzięty!!! Podzielenie się swoją radością jest uważane za próbę wywołania awantury? Hm.. Znów dowiedziałem sieczegoś nowego - wpaniale! Jednak forum to chyba nie najlepsze miejsce do pisania w tonie nakazowym. Nikt, a już na pewno nie ktoś taki, będzie mi pisał co mają zawierać moje wpisy.
Jakub738 ja już nawet nie pamiętam kedy zwrot dostałem (coś koło połowy lutego to było ).
Jak Wspaniale! doczekałem się odpowiedzi i to wprost do mnie skierowanej! Jestem wniebowzięty!!! Podzielenie się swoją radością jest uważane za próbę wywołania awantury? Hm.. Znów dowiedziałem sieczegoś nowego - wpaniale! Jednak forum to chyba nie najlepsze miejsce do pisania w tonie nakazowym. Nikt, a już na pewno nie ktoś taki, będzie mi pisał co mają zawierać moje wpisy.
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
no no no brawo super czas gratulacjeRapacinho pisze:Jest życiówka!!! 42:25 i jak na razie tylko tyle napiszę Pozostała część relacji wieczorem
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- piter82
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3381
- Rejestracja: 31 lip 2008, 11:57
- Życiówka na 10k: 40:32
- Życiówka w maratonie: 3:22:xx
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
no i tak powinno być co tyczy się każdego użytkownika forum, każdy pisze co chce i nic nikomu do tego, a tobie ciągle to nie pasuje więc skoro sam do tego doszedłeś tym bardziej się cieszębartess pisze:Nikt, a już na pewno nie ktoś taki, będzie mi pisał co mają zawierać moje wpisy.
Ciągle do przodu pokonując własne słabości
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
10k - 40:32 - 05.10 15k - 01:04:39 - 09.10 21,097k - 1:29:57 - 09.10 42,195k - 03:22:36 - 09.09
Mój Blog Aktywni Sportowo
GG 730243
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
bartess i pieter... jak by nie to że znam już wasze historie rodzinne to normalnie pomyślał bym że musicie mieszkać razem żeby się tak kłócić o pierdoły....
i wybaczcie ale jesteście obydwoje jednakowo upierdliwi momentami. Pominęliście chyba w wychowaniu "szkolnym" gdzieś grupę starszaków (to tak pijąc do poprzedniej "awantury") i umknęła wam gdzieś taka maksyma:
"mądry głupszemu ustępuje, a głupi się z tego raduje"
i tym optymistycznym akcentem chciałem obiecać że ostatni raz wypowiadam się w kwesti waszych sporów oraz proszę że jeśli zamierzacie obrzucać się "aluzjami" to zaznaczcię w nagłówku klutnia albo OFF:Bart&Pit to będę wiedział że te fragmenty mogę pominąć... a poczytać o rezultatach i treningach
Ps. Rapacinho - Rewelacyjny wynik - gratulacje !!
i wybaczcie ale jesteście obydwoje jednakowo upierdliwi momentami. Pominęliście chyba w wychowaniu "szkolnym" gdzieś grupę starszaków (to tak pijąc do poprzedniej "awantury") i umknęła wam gdzieś taka maksyma:
"mądry głupszemu ustępuje, a głupi się z tego raduje"
i tym optymistycznym akcentem chciałem obiecać że ostatni raz wypowiadam się w kwesti waszych sporów oraz proszę że jeśli zamierzacie obrzucać się "aluzjami" to zaznaczcię w nagłówku klutnia albo OFF:Bart&Pit to będę wiedział że te fragmenty mogę pominąć... a poczytać o rezultatach i treningach
Ps. Rapacinho - Rewelacyjny wynik - gratulacje !!
- Bartess
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1338
- Rejestracja: 08 gru 2006, 10:30
- Życiówka na 10k: 999:99
- Życiówka w maratonie: 999:99
- Lokalizacja: Czechowice-Dziedzice
Uf... Wreszcie dziś znalazłem czas i siły na pierwszy w tym tygodniu trening. Pobiegałem sobie 10 km w I zakresie, ale też pod koniec walnąłem sobie szybki kilometr. Ups... zapomniałem dopisać, że jak na mnie szybki : pół km delikatnie z górki w 2:05, pół km pod górkę (jakieś 15m przewyższenia) w 2:26. Tętno mi doszło no 189 (max mam 196). na górce myślałem, że ducha wyzionę ale po kilku '' przerwy potuptałem se ostatni km do domu.
Na następną niedzielę zapowiada się fajna pogoda, więc najprawdopodobniej pojadę pobiegać z dzieciakami do Krakowa (~13km). Tydzień później jest Bieg Fiata (10km). O ile Kraków potraktuję raczej rekreacyjnie, to Bielsko będę chciał wydusić z siebie wszystko (pod plan amerykański). Na rewelacje raczej nie mam co liczyć, bo to moje bieganie w maju to treningiem raczej nie można nazywać.
Jeszcze raz gratuluję czasów!!!
Na następną niedzielę zapowiada się fajna pogoda, więc najprawdopodobniej pojadę pobiegać z dzieciakami do Krakowa (~13km). Tydzień później jest Bieg Fiata (10km). O ile Kraków potraktuję raczej rekreacyjnie, to Bielsko będę chciał wydusić z siebie wszystko (pod plan amerykański). Na rewelacje raczej nie mam co liczyć, bo to moje bieganie w maju to treningiem raczej nie można nazywać.
Jeszcze raz gratuluję czasów!!!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 776
- Rejestracja: 20 paź 2007, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraków
A więc pora na większą relacje Z dojazdem większych problemów nie miałem, ale jak zawsze musiałem mieć przygodę i nie mogłem znaleźć w Skawinie parku w którym było biuro zawodów Najlepsze było że miejscowy zapytany o ten park nie wiedział gdzie to jest... W końcu dotarłem na miejsce tam w miarę sprawnie, pakiecik fajny, jak za 15zł a w nim precelki lajkonika, Hit, coś tam jeszcze i duża butelka wody, do tego na mecie fajny medal i dyplom i zupka Koszulki niestety nie dostałem bo nie zapłaciłem wcześniej przez internet...
Pogoda rano zapowiadała się dobra, ale jak przybyłem na miejsce startu to było strasznie duszno i wydawało się że w końcu lunie. Przed startem zrobiło się przyjemnie i można było sobie fajnie pobiegać Godzina startu, czyli 14 trochę mi nie przypasowała. Po pierwsze o tej porze na ogół jestem po obiedzie i przed samym startem strasznie chciało mi się jeść a zapomniałem wcześniej pożreć batonika którego specjalnie sobie na tą okazję przygotowałem... A po drugie w okolicach tej godziny na ogół czuję się śpiący i tak samo było przed startem. No ale jak bieg ruszył to o wszystkim się zapomniało Start był trochę niewygodny, bardzo szeroki a za chwilę mocne zwężenie, dopiero po chwili można było zacząć biec w miarę swobodnie. No i biegłem... Czułem się dobrze i chyba nawet (podobnie jak na biegu Sylwestrowym, też 10km) po 2km już nikt mnie nie wyprzedził, chyba że coś mi umknęło Trochę dziwne wydawały mi się te oznaczenie kilometrów, tak więc w sumie mało zwracałem na nie uwagi, po prostu chciałem trzymać tempo. Na nawrocie w okolicach 5km dostałem kopa ale na około 7km przyszedł lekki kryzys. Wtedy z tego co pamiętam pomyślałem sobie coś w tym stylu: po co ja tak się męczę? po co mi takie szybkie bieganie? Przecież mogę sobie biec spokojnie i się nie męczyć. Jednak myśli przeszły szybko i zaczęła się walka Od 8km było z górki, patrzyłem na zegarek, próbowałem mniej więcej przeliczyć na jaki czas mam szanse, ale... jakoś nie byłem w stanie tego zrobić i powiedziałem sobie że biegnę dalej swoje Dołączyłem do grupki 3 osobowej, fajnym tempem biegli, dociągnąłem z nimi do 9km z hakiem, ale za moment stwierdziłem że atakuję i ruszyłem No i poszło, nie pamiętam za bardzo co działo się dalej, wiem tylko tyle że strasznie niedobrze biega się po takiej drodze z kamyczkami a tak wyglądał finisz... Wychodzę na ostatnią prostą, całkowity gaz i w końcu meta Miałem totalnie dość, na czas spojrzałem dopiero po kilku minutach. Ale jest! Jest życiówka, poprzednia wynosiła 43:57 z trasy nieatestowanej, a teraz 42:25 Tak więc to co chciałem zrobić w tym roku na 10km zrobiłem i połamałem 43 minuty na tym dystansie
Co do samego biegu to bardzo fajna impreza ale miała też trochę minusów. Na pewno szkoda że nie było lepszego oznakowania w centrum miasta, bo wtedy nie byłoby problemów z trafieniem do biura. Niezbyt ciekawy był też start, gdy nagle po 100 metrach było bardzo duże zwężenie, na trasie dziwne oznaczenia kilometrów, szkoda też że na trasie było mało kibiców... Po biegu problem z odbiorem swoich rzeczy, a wszystko przez totalny bałagan jaki panował w depozycie. Ale plusów było też sporo, na pewno fajny, tani pakiet startowy, fajny medal i dyplom, atestowana trasa, bardzo dobra zupka Ogólnie polecam ten bieg w przyszłym roku.
Jutro wolne od biegania, w poniedziałek rano idę na badania krwi a po tym oczywiście pójdę sobie potruchtać
Pogoda rano zapowiadała się dobra, ale jak przybyłem na miejsce startu to było strasznie duszno i wydawało się że w końcu lunie. Przed startem zrobiło się przyjemnie i można było sobie fajnie pobiegać Godzina startu, czyli 14 trochę mi nie przypasowała. Po pierwsze o tej porze na ogół jestem po obiedzie i przed samym startem strasznie chciało mi się jeść a zapomniałem wcześniej pożreć batonika którego specjalnie sobie na tą okazję przygotowałem... A po drugie w okolicach tej godziny na ogół czuję się śpiący i tak samo było przed startem. No ale jak bieg ruszył to o wszystkim się zapomniało Start był trochę niewygodny, bardzo szeroki a za chwilę mocne zwężenie, dopiero po chwili można było zacząć biec w miarę swobodnie. No i biegłem... Czułem się dobrze i chyba nawet (podobnie jak na biegu Sylwestrowym, też 10km) po 2km już nikt mnie nie wyprzedził, chyba że coś mi umknęło Trochę dziwne wydawały mi się te oznaczenie kilometrów, tak więc w sumie mało zwracałem na nie uwagi, po prostu chciałem trzymać tempo. Na nawrocie w okolicach 5km dostałem kopa ale na około 7km przyszedł lekki kryzys. Wtedy z tego co pamiętam pomyślałem sobie coś w tym stylu: po co ja tak się męczę? po co mi takie szybkie bieganie? Przecież mogę sobie biec spokojnie i się nie męczyć. Jednak myśli przeszły szybko i zaczęła się walka Od 8km było z górki, patrzyłem na zegarek, próbowałem mniej więcej przeliczyć na jaki czas mam szanse, ale... jakoś nie byłem w stanie tego zrobić i powiedziałem sobie że biegnę dalej swoje Dołączyłem do grupki 3 osobowej, fajnym tempem biegli, dociągnąłem z nimi do 9km z hakiem, ale za moment stwierdziłem że atakuję i ruszyłem No i poszło, nie pamiętam za bardzo co działo się dalej, wiem tylko tyle że strasznie niedobrze biega się po takiej drodze z kamyczkami a tak wyglądał finisz... Wychodzę na ostatnią prostą, całkowity gaz i w końcu meta Miałem totalnie dość, na czas spojrzałem dopiero po kilku minutach. Ale jest! Jest życiówka, poprzednia wynosiła 43:57 z trasy nieatestowanej, a teraz 42:25 Tak więc to co chciałem zrobić w tym roku na 10km zrobiłem i połamałem 43 minuty na tym dystansie
Co do samego biegu to bardzo fajna impreza ale miała też trochę minusów. Na pewno szkoda że nie było lepszego oznakowania w centrum miasta, bo wtedy nie byłoby problemów z trafieniem do biura. Niezbyt ciekawy był też start, gdy nagle po 100 metrach było bardzo duże zwężenie, na trasie dziwne oznaczenia kilometrów, szkoda też że na trasie było mało kibiców... Po biegu problem z odbiorem swoich rzeczy, a wszystko przez totalny bałagan jaki panował w depozycie. Ale plusów było też sporo, na pewno fajny, tani pakiet startowy, fajny medal i dyplom, atestowana trasa, bardzo dobra zupka Ogólnie polecam ten bieg w przyszłym roku.
Jutro wolne od biegania, w poniedziałek rano idę na badania krwi a po tym oczywiście pójdę sobie potruchtać
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
ładnie ! ja teraz patrzę na wykresy z garmina i widzę że słabo dość pierwszy i trzeci kilometr... poza tym równe tempo + lekko szybszy ostatni kilometr... no i na maxa ostatnie 140 metrów (z których średnią mam 3'50''/km)
ogólnie garmin mi troszkę zawyżone prędkości pokazuje bo zmierzony dystans wyszedł mi 10km 140 metrów :/ (ponad 1% błędu pomiaru) (no zakładając że nie biegłem najkrótszą trasą to 1% )
korek 100m po starcie rzeczywiście się robił ... ale to i tak było mniej czekania niż wtedy gdy na starcie trzeba stać w kolumnie i jesteś gdzieś w 15-20 rzędzie... - tutaj wszyscy ruszyli przynajmniej w miarę równo - dopiero na tym zakręcie było przyhamowanie i przepychanie się łokciami (no przesadzam ale było ciasno) ... ale to tylko gdzieś tak 100m było ciasno - po nawrotce - ja już przynajmniej mogłem spokojnie wyprzedzać) ...
w depozycie też był lekki burdel... ale w sumie nic nie zginęło- więc nie było tak źle... ja swoje rzeczy dostałem gdzieś tak po minucie szukania (a szukałem 3 worków) więc chyba bez tragedii...
fajnie że od razu drukowali dyplomy z czasem to chyba będzie mój pierwszy dyplom wydrukowany z wynikiem
Ale muszę powiedzieć że o ile za metą w tej "kolumnie do sczytywania kodu" słaniałem się na nogach ... o tyle już 5-10 minut później zacząłem się zastanawiać czy nie dało się jednak tych 30 sekund jeszcze urwać
Za mało takich dych biegam... - a to dystans na którym na prawdę można się zmęczyć
A... rap mówisz że na 7'dmym ci przychodziły takie myśli...
ja na 8,5km... zacząłem się zastanawiać czy się nie zatrzymać... bo po co ja się tak męczę ... - przecież nie muszę... itd jeszcze do tego na poboczu akurat koło mnie stanął jakiś koleś.... i już w ogóle się zastanawiałem czy on nie ma racji... ja tu się pluję... prawie płuca wydmuchuję... nogi mnie bolą... etc... i jeszcze AŻ półtorej kilometra do mety...
ale w sumie od 9'tego to już się wziąłem w garść i zacząłem "gonić"
a kilometry były chyba wbrew pozorom dobrze oznaczone.. tylko brakowało 9'tego oznaczenia... a 2'gi kilometr jakiś dowcipniś odwrócił tabliczkę w drugą stronę - ale była na pewno bo widziałem i +- mi ciągle rósł dystans do tabliczek... więc chyba były równo - nie miałem jakiś dziwnych "wahań" względem wskazań z Garmina.
ogólnie garmin mi troszkę zawyżone prędkości pokazuje bo zmierzony dystans wyszedł mi 10km 140 metrów :/ (ponad 1% błędu pomiaru) (no zakładając że nie biegłem najkrótszą trasą to 1% )
korek 100m po starcie rzeczywiście się robił ... ale to i tak było mniej czekania niż wtedy gdy na starcie trzeba stać w kolumnie i jesteś gdzieś w 15-20 rzędzie... - tutaj wszyscy ruszyli przynajmniej w miarę równo - dopiero na tym zakręcie było przyhamowanie i przepychanie się łokciami (no przesadzam ale było ciasno) ... ale to tylko gdzieś tak 100m było ciasno - po nawrotce - ja już przynajmniej mogłem spokojnie wyprzedzać) ...
w depozycie też był lekki burdel... ale w sumie nic nie zginęło- więc nie było tak źle... ja swoje rzeczy dostałem gdzieś tak po minucie szukania (a szukałem 3 worków) więc chyba bez tragedii...
fajnie że od razu drukowali dyplomy z czasem to chyba będzie mój pierwszy dyplom wydrukowany z wynikiem
Ale muszę powiedzieć że o ile za metą w tej "kolumnie do sczytywania kodu" słaniałem się na nogach ... o tyle już 5-10 minut później zacząłem się zastanawiać czy nie dało się jednak tych 30 sekund jeszcze urwać
Za mało takich dych biegam... - a to dystans na którym na prawdę można się zmęczyć
A... rap mówisz że na 7'dmym ci przychodziły takie myśli...
ja na 8,5km... zacząłem się zastanawiać czy się nie zatrzymać... bo po co ja się tak męczę ... - przecież nie muszę... itd jeszcze do tego na poboczu akurat koło mnie stanął jakiś koleś.... i już w ogóle się zastanawiałem czy on nie ma racji... ja tu się pluję... prawie płuca wydmuchuję... nogi mnie bolą... etc... i jeszcze AŻ półtorej kilometra do mety...
ale w sumie od 9'tego to już się wziąłem w garść i zacząłem "gonić"
a kilometry były chyba wbrew pozorom dobrze oznaczone.. tylko brakowało 9'tego oznaczenia... a 2'gi kilometr jakiś dowcipniś odwrócił tabliczkę w drugą stronę - ale była na pewno bo widziałem i +- mi ciągle rósł dystans do tabliczek... więc chyba były równo - nie miałem jakiś dziwnych "wahań" względem wskazań z Garmina.
- ssokolow
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1810
- Rejestracja: 13 lis 2006, 00:22
- Życiówka na 10k: 48:35
- Życiówka w maratonie: 4:04:02
- Lokalizacja: Kraków
aaa. i na ulotce o Jaworznie... piszą że w tym roku trasa nie będzie atestowana (straci atest po robotach drogowych i nie zdążą zrobić nowej atestacji (nie zdążą albo się nie opłaca bo będą kolejne remonty) )
- szkoda... choć dystans pewnie będzie dobrze zmierzony - bo tam w zeszłym roku to było mega profesjonalnie. (i jedne z 2 chipów w ktorych miałem okazję startować (jaworzno i 4energy) (w Krakowie były Rfidy, a tak to zawsze kody kreskowe) )
- szkoda... choć dystans pewnie będzie dobrze zmierzony - bo tam w zeszłym roku to było mega profesjonalnie. (i jedne z 2 chipów w ktorych miałem okazję startować (jaworzno i 4energy) (w Krakowie były Rfidy, a tak to zawsze kody kreskowe) )