![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
![hej :hej:](./images/smilies/icon_razz.gif)
Wstępnie tak, tylko nie za późno bo po ciemku to jeszcze się nabiegamyRenata pisze:Czy w piątek jest ktoś chętny na trzy kwadranse?
No właśnie. Zauważam niepokojącą tendencję; Jeszcze dwa miesiące temu można było wyjść do lasu przed dwudziestą pierwszą i hasać. Niedawno o ósmej było ciemno, że oko wykol. Czarno to widzę. W obecnej chwili stan zaawansowania jest taki, że jak liście nie są gęste, do 19.30 ujdzie biegać biezpiecznie bez czołówki. Dojazd do Marysi Płowiecką i Kościuszkowców nie odbiega, moim zdaniem, od średniej za październik-czerwiec. U mnie na piątek zaplanowane wychodne od biegania. Dla fantazji nawet na pływanie się wypnę tego dnia.Renata pisze: Jak zaczniemy o 18.15 to skończymy po ciemku?
No i jak teraz jedzie się do Marysina z miasta? Jakieś sprytne objazdy
Wybornie. Zwięzły więc raporcik:darek284 pisze:Yogi, jak poszła próba stadionowa?
Połówka to już nie przelewki. W Waszym wykonaniu, to 6,5 godziny wysiłku na granicy II zakresu. To bardzo obciąża organizm, więc nikogo nie powinno dziwić, że nogi nie chcą się już kręcić w biegu.darek284 pisze:Długi dystans wzbudza we mnie strach, który mam nadzieję, zmotywuje mnie do uczciwych ćwiczeń.
Okazało się, że moją słabą stroną było bieganie. Jeśli po rekreacyjnym pływaniu i spokojnej jeździe na rowerze, nie chciało mi się biec w tempie 5:30, to znaczy, ze albo nogi słabe, albo głowa. Trzeba wzmacniać i jedno i drugie.
Miło przeczytać, że są jeszcze ludzie mający pozytywną opinię na temat pracowitości Yogiego. Wcale mnie jednak nie dziwi, że szukasz Darku potwierdzenia tego niezwykłego wydarzenia. Przeto potwierdzam, nieco uściślając:darek284 pisze:Yogi, jeżeli dobrze zrozumiałem, to biegałeś na stadionie 2 x 90 minut.
Nie zapominajmy, że triathlon (wbrew nazwie) składa się z 4 konkurencji. W czwartej konkurencji mocno odpoczywałeś w strefach zmian spędzając tam około 13 minut, więc nie dziwne, ze średnie tętno takie wyszło. Podczas dyscyplin jednak, wchodzi się w drugi zakres...darek284 pisze:Moje średnie tętno z całości w Borównie to 144, a więc I zakres.
No właśnie mnie też. Dopytałem i Emilka mówi, że podobno było to przy innej okazji. Teraz oboje próbujemy sobie przypomnieć przy jakiej.darek284 pisze:Przyznam też, że najbardziej zainteresował mnie fragment o oliwce wcieranej w uda Emilki
Fakt, operacje arytmetyczne są pewnym wyzwaniem, ale prawdziwym minusem marysińskiej bieżni jest dla mnie mały promień łuków. Ma to wbrew pozorom wpływ na sposób stawiania nóg. Już przed wojną wiadomo było, że im szybsza potówka, tym większa siła centryfugalna, z którą rozpędzone ciało musie sobie jakoś radzić. Jak zacznę szybko biegać (Darek nawet wierzy, że tak się kiedyś stanie), wyzwaniem będzie wejść w łuk i nie znaleźć się w krzakach.PiotrekMarysin pisze:Jestem pełen podziwu dla Yogiego, że jest wierny Marysi, bo ja ją ciągle zdradzam...![]()
Mimo, że tatarak nowiuśki i ledwo śmigany...
Jakoś tak odcinki, które biegam nie chcą być wielokrotnością 255 m. I bardziej chyba od układania kamyczków oznaczających poszczególne odcinki nie chce mi się później podczas (przepraszam panie za wyrażenie) zapitalania sprawdzać, czy dobrze policzyłem kamyczki.
Tak też, zamiast zabawy w kamyczki wybieram starą dobrą "rolniczą colę" (jakoś tak jej chyba Agrykola, czy cuś...).