SCRUBBY pisze:Warstwy liczy się od ciała. Zasada zimowego ubioru dobiegania jak w trekkingu. Najpierw termika, potem polar, potem odzież przeciwwiatrowa lub coś z goretex. Do biegania polar zostawcie na wieszaku.
P.S. Ja do bieganka zakładam grubszą bieliznę termiczną (dół i góra) a na nią outdoorową przeciwwietrzną/przeciwdeszczową kurtkę z dobrym goretex'em. Do tego zimowe skarpety trekkingowe do półłydki. Na łeb czapka a na szyję i do zasłonięcia ust przy rozgrzewce jakiś tani buff. Jak wychodzę na dwór i jest mi zimnawo, to ubrany jestem idealnie

Wiem, że się w czasie rozgrzewki rozgrzeję. W biegu spocę. Po biegu nie zdążę wystygnąć przed powrotem do domu o ile wykonam rozciąganie i rozbieganie.
Sorry, ale goretex jest równie dobrym wyborem do biegania jak sztormiak. Zwykła - lekka wiatrówka z Decathlona, z wstawkami z siatki ma w kategoriach technicznych niesamowite właściwości oddychające. Gore może i jest dobre w góry, ale w bieganiu nie wygra z tanią wiatrówką (nie - nie wierzę, że gore jest w stanie przepuścić tyle pary ile biegacz generuje). Oczywiście skoro biegasz w goretexie nie zgadzasz się z moją opinią... Goretex dla biegacza odpada też ze względów użytkowych, bo można to co najwyżej wietrzyć, bo pranie codzienne załatwi każdą membranę w góra kilka tygodni. Impregnat też trzeba wtedy lać wiadrami.
Zimowe skarpety? Mi zwykłe letnie buty z letnimi skarpetami zapewniają stopom ciepło. Co komu pasuje, grunt to przebiec się, dostosować garderobę na następny bieg. Najgorzej jak ktoś zapyta i nie wychodzi biegać bo nie stać go na goretexa
