Jeszcze ja, jeszcze ja - przyłączam się do gratulacji
Wynik bardzo ładny, a wnioski wyciągnięte. Tylko zastanawiam się co to ten "rytuał przedstartowy"?
Pozdrawiam ciepło.
A, napomknę jeszcze, że przyznałam się mężowi do tego mojego potajemnego człapania. Nic na to nie powiedział, co w jego przypadku jest ogromnym komplementem (po prostu go zatkało

). W ubiegłym roku to właśnie on zadecydował, że powinnam mieć (swoje pierwsze) buty biegowe, nawet po to, żebym na nie patrzyła i żeby się na nich kurz zbierał. Widać, wiedział co robi, bo jak się już na te nowiuteńkie buty napatrzyłam, założyłam je i pewnego razu poczłapałam za nim na trening.
Macie racje, wspólne pasje cementują małżeństwo. My o tę wspólnotę pasji walczymy i po części robimy to dla tej drugiej połówki. Ja dla niego biegam, on dla mnie gra w tenis

I choć nie do końca jesteśmy w stanie wciągnąć się wzajemnie w swoje dyscypliny, tym bardziej jesteśmy z siebie nawzajem dumni, że jednak próbujemy i nawet czynimy postępy.