Normalnie jakbym słyszał weteranki które w niedzielne poranki wyprzedzam. Idą takie we trzy, zajmują cały chodnik a gdy je wyprzedzam to każda musi się przeżegnać.zoltar7 pisze: Kurde, znowu sparaliżują całą Warszawę te pożalsięboże biegacze...
Uczciwe ludzie to by do Kościoła poszły i z pociechami Niedziele jak Pan Bóg przykazał spędziły! A nie tak jak te... no... biegacze. Jakby taki jeden z drugim uczciwie na chleb zarabiał ręcami to by mu głupoty w Niedzielę do głowy nie przychodziły. Jak ma tyle energii to dać takiemu miotłę niech pozamiata to by jaki pożytek z tego był... A one tylko biegają i biegają bez celu... biegacze obleśne... A najgorsze z nich to są te dziewuszyska. Ja pacze a taka leci w samym cyckonoszu i takich obcisłych pantalonach... no rzesz kurcze... że taka wstydu nie ma. I tylko uczciwych mężczyzn na pokusę taka lada co wystawia. Skaranie boskie z temi biegaczami...
Kachita - komentarze.
Moderator: infernal
- mclakiewicz
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1616
- Rejestracja: 24 lut 2013, 09:19
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Bytom
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Vox Populi Vox Deimclakiewicz pisze:Normalnie jakbym słyszał weteranki które w niedzielne poranki wyprzedzam. Idą takie we trzy, zajmują cały chodnik a gdy je wyprzedzam to każda musi się przeżegnać.

Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- Boberek_21
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 390
- Rejestracja: 26 sty 2013, 12:41
- Życiówka na 10k: 1g16m38s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Siemianowice Śląskie
No i ja się przyłączę do gratulacji
maraton w którym na punktach odżywczych dają wino... szkoda że wcześniej nie wiedziałam:D
powodzenia na dyszce:) po maratonie to będzie kaszka z mleczkiem (albo z winem :P )

powodzenia na dyszce:) po maratonie to będzie kaszka z mleczkiem (albo z winem :P )
Powiedz mi że coś jest niemożliwe a udowodnię Ci jak bardzo się mylisz!
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
Moje ENDOMONDO
Blogowo
Komentarze do moich wypocin
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Korzystając z okazji, że Chyża Dziesiątka najwyraźniej zmogła Kachitę...
Troloblog
No i stało się. Zupełnie przypadkiem mam nową świeżutką życiówkę w półmaratonie. Bidna ona i mało wartościowa dla „prawdziwych” biegaczy, ale ma tę zaletę, że ta akurat jest moja i tylko moja.
Stało się to mimochodem, a właściwie przypadkiem… bo ten start miał być tylko miłym przerywnikiem w bezmyślnym człapaniu kilometrów celem: a) zrzucenia wagi, b) i jako takiego przygotowania się do trejlowego półmaratonu w Puszczy Kampinoskiej, który ma się odbyć 20 października.
Okazja jednak do startu była, bo dzisiaj jest 1 września, a w Sochaczewie tj. jakieś 60km od Warszawy, odbywa się co roku „Półmaraton szlakiem walk nad Bzurą”. A w tym roku okazja była wyjątkowa, bo to jego okrągła XXX jubileuszowa edycja !!! Wiedziony więc Trollą ciekawością, postanowiłem zawitać do Sochaczewa. Co prawda sam półmaraton leci właściwie po obrzeżach Sochaczewa, a poza tym obrona Sochaczewa w trakcie walk na Bzurą miała miejsce w połowie września 1939… ale oj tam, oj tam.
Organizacja półmaratonu… no powiedzmy, że nie najgorsza. Zważywszy, że podobnie jak podczas półmaratonu w Radomiu rzęsisty deszcz „zaskoczył” organizatorów. W efekcie start się opóźniło o pół godziny…
Nieodgadnioną zagadką pozostaje dla mnie pakiet startowy… w którym obok numeru, chipa (a jakże), bawełnianej okolicznościowej koszulki… były dwie szczoteczki do zębów !? (od razu uprzedzam pytania – które zresztą nurtowało wszystkich biegaczy i udzielam odpowiedzi: Nie pasty nie dali.). Tak więc, Kachita jakbyś zapomniała szczoteczki do zębów jadąc na MW to ja mam już dla ciebie jedną. A ja naiwny liczyłem na SNIKERSA, bo jednym z głównych sponsorów był MARS Polska, który ma w niedalekich Kożuszkach-Parcelach fabrykę (notabene strasznie od niej jedzie psim żarciem - przepraszam za kolokwializm). Po biegu był oczywiście medal, 1,5l wody na łep, ale można było wziąć i dwie butle, i ciepły posiłek (ryż – dogotowany - z nielicznymi kawałkami kurczaka i sosem… na mój gust to on był chyba słodko-kwaśny).
Generalnie jednak nie ma co narzekać, bo startowe jak na dzisiejsze czasy było niewygórowane bo 40 zł. Drugim dużym zaskoczeniem obok szczoteczek do zębów były koedukacyjne: toalety, szatnie i prysznice… tak tak nie żartuję. I wiecie co, Biegaczki których była oczywiście zdecydowana mniejszość, zniosły to z godnością (twarde sztuki, wielkie brawa).
Z troloreporterskiego obowiązku dodam, że na trasie oznaczeń kilometrów właściwie nie było... bo to co tam ktoś farbą namalował w dwóch czy trzech miejscach trudno uznać za poważne... No ale co tam, nikt nie jest perfekcyjny.
Jak już wspomniałem, pogoda dopisała. Rzęsisty deszcz, który towarzyszył mi całą drogę z Warszawy, przestał padać dokładnie kwadrans przed planowym startem. Za to temperatura… temperatura marzenie, nie przekraczała 17 st. C.
I w tych oto pięknych okolicznościach przyrody nabiegałem nową życiówkę, nie byle jaką bo całe 2:00:07… brutto tadam! A to znaczy, że nabiegałem netto 01:59:52 !!! (Tu fanfary, gratulacje od Premiera, Prezydenta… przedstawicieli korpusu dyplomatycznego… etc. etc.)
Najśmieśniejsze, jest to, że zdałem sobie sprawę, że biegnę na złamanie tych 2h dopiero jakieś 2 km przed metą. I od tego momentu pierwszy raz tak mi się droga do mety dłużyła… To znaczy zawsze mi się dłuży ze zmęczenia, a tym razem zmęczenie poszło się czesać, a ja tylko leciałem i leciałem a tu nijak przyspieszyć nie mogłem… I tak oto kolejna psychologiczna bariera poszła precz.
A zapomniałem dodać, że przez cały bieg nuciłem sobie refren nowego przeboju Lady Gagi
no wiecie ona tak jak ja...
Troloblog
No i stało się. Zupełnie przypadkiem mam nową świeżutką życiówkę w półmaratonie. Bidna ona i mało wartościowa dla „prawdziwych” biegaczy, ale ma tę zaletę, że ta akurat jest moja i tylko moja.
Stało się to mimochodem, a właściwie przypadkiem… bo ten start miał być tylko miłym przerywnikiem w bezmyślnym człapaniu kilometrów celem: a) zrzucenia wagi, b) i jako takiego przygotowania się do trejlowego półmaratonu w Puszczy Kampinoskiej, który ma się odbyć 20 października.
Okazja jednak do startu była, bo dzisiaj jest 1 września, a w Sochaczewie tj. jakieś 60km od Warszawy, odbywa się co roku „Półmaraton szlakiem walk nad Bzurą”. A w tym roku okazja była wyjątkowa, bo to jego okrągła XXX jubileuszowa edycja !!! Wiedziony więc Trollą ciekawością, postanowiłem zawitać do Sochaczewa. Co prawda sam półmaraton leci właściwie po obrzeżach Sochaczewa, a poza tym obrona Sochaczewa w trakcie walk na Bzurą miała miejsce w połowie września 1939… ale oj tam, oj tam.
Organizacja półmaratonu… no powiedzmy, że nie najgorsza. Zważywszy, że podobnie jak podczas półmaratonu w Radomiu rzęsisty deszcz „zaskoczył” organizatorów. W efekcie start się opóźniło o pół godziny…
Nieodgadnioną zagadką pozostaje dla mnie pakiet startowy… w którym obok numeru, chipa (a jakże), bawełnianej okolicznościowej koszulki… były dwie szczoteczki do zębów !? (od razu uprzedzam pytania – które zresztą nurtowało wszystkich biegaczy i udzielam odpowiedzi: Nie pasty nie dali.). Tak więc, Kachita jakbyś zapomniała szczoteczki do zębów jadąc na MW to ja mam już dla ciebie jedną. A ja naiwny liczyłem na SNIKERSA, bo jednym z głównych sponsorów był MARS Polska, który ma w niedalekich Kożuszkach-Parcelach fabrykę (notabene strasznie od niej jedzie psim żarciem - przepraszam za kolokwializm). Po biegu był oczywiście medal, 1,5l wody na łep, ale można było wziąć i dwie butle, i ciepły posiłek (ryż – dogotowany - z nielicznymi kawałkami kurczaka i sosem… na mój gust to on był chyba słodko-kwaśny).
Generalnie jednak nie ma co narzekać, bo startowe jak na dzisiejsze czasy było niewygórowane bo 40 zł. Drugim dużym zaskoczeniem obok szczoteczek do zębów były koedukacyjne: toalety, szatnie i prysznice… tak tak nie żartuję. I wiecie co, Biegaczki których była oczywiście zdecydowana mniejszość, zniosły to z godnością (twarde sztuki, wielkie brawa).
Z troloreporterskiego obowiązku dodam, że na trasie oznaczeń kilometrów właściwie nie było... bo to co tam ktoś farbą namalował w dwóch czy trzech miejscach trudno uznać za poważne... No ale co tam, nikt nie jest perfekcyjny.
Jak już wspomniałem, pogoda dopisała. Rzęsisty deszcz, który towarzyszył mi całą drogę z Warszawy, przestał padać dokładnie kwadrans przed planowym startem. Za to temperatura… temperatura marzenie, nie przekraczała 17 st. C.
I w tych oto pięknych okolicznościach przyrody nabiegałem nową życiówkę, nie byle jaką bo całe 2:00:07… brutto tadam! A to znaczy, że nabiegałem netto 01:59:52 !!! (Tu fanfary, gratulacje od Premiera, Prezydenta… przedstawicieli korpusu dyplomatycznego… etc. etc.)
Najśmieśniejsze, jest to, że zdałem sobie sprawę, że biegnę na złamanie tych 2h dopiero jakieś 2 km przed metą. I od tego momentu pierwszy raz tak mi się droga do mety dłużyła… To znaczy zawsze mi się dłuży ze zmęczenia, a tym razem zmęczenie poszło się czesać, a ja tylko leciałem i leciałem a tu nijak przyspieszyć nie mogłem… I tak oto kolejna psychologiczna bariera poszła precz.
A zapomniałem dodać, że przez cały bieg nuciłem sobie refren nowego przeboju Lady Gagi

no wiecie ona tak jak ja...


Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Zoltar, gratulacje 

- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękuję Gryźli.
A jeszcze dodam, że bieg odbywa się jak 30 lat temu, tj. przy (podobno ograniczonym) ruchu samochodów.
Pierwszy raz biegłem między samochodami... tragedii (dosłownie) nie było ale nowe doświadczenie bezcenne
A jeszcze dodam, że bieg odbywa się jak 30 lat temu, tj. przy (podobno ograniczonym) ruchu samochodów.
Pierwszy raz biegłem między samochodami... tragedii (dosłownie) nie było ale nowe doświadczenie bezcenne

Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- wypass
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2077
- Rejestracja: 20 kwie 2013, 07:02
- Życiówka na 10k: 53min 56s
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: radom
Zoltar, no pięknie...połamane 2 godzinki...to zdecydowanie wina Tuska, i na uścisk Tuska dłoni zasłużyłeś
Tak poważnie, cieszę się, że się udało !

Tak poważnie, cieszę się, że się udało !
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Zoltar, gratki
Nie przejmuj się, że nie dostałeś batonika, ja jak jeszcze pracowałem przy montażu wind, to miałem tę (nie)przyjemnośc montowania windy w tej fabryce i nie dość ,że nie dostałem nic słodkiego, to musiałem ciuchy robocze zmieniac bo psem zalatywały

Nie przejmuj się, że nie dostałeś batonika, ja jak jeszcze pracowałem przy montażu wind, to miałem tę (nie)przyjemnośc montowania windy w tej fabryce i nie dość ,że nie dostałem nic słodkiego, to musiałem ciuchy robocze zmieniac bo psem zalatywały

- concordia
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 821
- Rejestracja: 05 gru 2012, 11:27
- Życiówka na 10k: 1h 3min
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Zielona Góra
No i dyszki dzisiejszej gratuluje Kasia!
Widziałam wyniki
Podziwiam, w tydzień po maratonie dyszka, a teraz jeszcze Warszawa
Ciekawe, kto Cię zaraża chęcią na zawody? 




- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Zoltar, gratulacje!
Wreszcie złamałeś te 2 godziny, super! Ale jaki teraz będziesz miał cel biegowy? Bo jakoś tak smutno bez celu
Ja tymczasem żyję, ale jestem mocno niedospana po fantastycznym weekendzie w Warszawie. Może jutro coś skrobnę, bo dziś mi się nie chce...


Ja tymczasem żyję, ale jestem mocno niedospana po fantastycznym weekendzie w Warszawie. Może jutro coś skrobnę, bo dziś mi się nie chce...
[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- Angua
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 798
- Rejestracja: 15 cze 2012, 08:58
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To musiało być ostro
gratuluję dyszki, taki power po maratonie, pozazdrościć 


Blogowanie
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
Komentowanie

_________________________________________
"Bieganie dało mi odwagę by zaczynać, determinację, aby wciąż próbować i duszę dziecka, aby mieć z tego wszystkiego zabawę po drodze."
- kachita
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 6639
- Rejestracja: 22 maja 2011, 19:26
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Wrocław
Były tańce, śpiewy, girlandy, rozmowy, śmichy-chichy, imprezy, okłady wewnętrzne z chmielu i winogron
Nawiasem mówiąc przestały mnie boleć łydki... Przypadek? Nie sądzę 


[url=http://www.bieganie.pl/forum/viewtopic. ... ead#unread]Wyznania kobiety szurającej[/url] || [url=http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php? ... ead#unread]Komentarze[/url]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
[color=#BF0080][size=85]A minute on the lips, a lifetime on the hips.[/size][/color]
- zoltar7
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 5288
- Rejestracja: 12 wrz 2010, 11:13
- Życiówka na 10k: żenująca
- Życiówka w maratonie: brak
Dziękujękachita pisze:Zoltar, gratulacje!Wreszcie złamałeś te 2 godziny, super!


Ale jak to "wreszcie"?


Wiesz z tymi celami jest tak jak w tej piosence:kachita pisze:Ale jaki teraz będziesz miał cel biegowy? Bo jakoś tak smutno bez celu![]()
Ojciec Edmunda miał wzniosłe cele
Na dobroczynny cel dawał wiele
I nieraz mawiał mój przyjacielu
Człowiek powinien dążyć do celu
I posłuchali ojca synowie
Każdy ma cele lecz w Mokotowie
Ale tak poważnie, to oczywiście cel pozostaje niezmienny (od 3 lat


Edit:
a jeszcze apropos moich planów, to mi się przypomniało Kachita, że pora w przyszłym roku przyspieszyć... i te 50min. na 10k złamać

Temu się darzy, kto dobrze waży.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
Szczęśliwi kalorii nie liczą.
- mimik
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4097
- Rejestracja: 16 maja 2009, 19:42
- Życiówka na 10k: 38:56
- Życiówka w maratonie: 03:44:08
- Lokalizacja: okolice wrocławia
Trochę spóźnione.Graty ode mnie za dychę i miłe towarzystwo! 
Jakby nie patrzeć tydzień po maratonie dycha i cross miejski w postaci sprintu i skoków przez płotki zaliczone.

Jakby nie patrzeć tydzień po maratonie dycha i cross miejski w postaci sprintu i skoków przez płotki zaliczone.
