Dzięki MatiR
Wysłane z mojego SM-G973F .
Moderator: infernal











Daj Boże takie szokowe bodźcepma pisze:No u mnie niestety czasami wychodzi taka trochę treningowa januszerka, zwłaszcza że teraz biegam bez żadnego planu. W każdym razie po pierwszych nieudanych podejściach nabrałem respektu do dystansuNa pewno zabrakło trochę treningu tempowego, którego nie robiłem w zasadzie od początku marca i spadła tolerancja na kwas. W każdym razie do końca czerwca pewnie jeszcze jakieś próby podejmę.
@Siedlak1975 aż tak pięknie to nie było ale kolejne km wychodziły narastająco od pierwszego w 3:43, później 3:39, 3:33, 3:20, 3:12 i na dobitkę 3:16. Jako całość to trening może bez większego sensu, bardziej na zasadzie szokowego bodźca po tygodniach bez wchodzenia na mocne tempa.

Biegi średnie są trudne, ale tak jak otworzyłeś na te 600 metrów to pełen szacunek, tak trzeba biegać, żeby złamać te 3 minuty, tylko, że trzeba to wytrzymać. Problem z zakwaszeniem jest inny i myślę, że należy to tutaj napisać. Mleczan jest najwyższy w organizmie 3-4 minut po zakończonym wysiłku, a półprodukty jego rozkładu są w organizmie minut pewnie 15 albo i więcej, więc jak biegałeś 6x1 km na przerwie 2:30 nie byłeś w stanie odpocząć w żadnym wypadku do następnej próby, więc spokojnie pobiegniesz szybciej niż te 3:12 tylko zrób to z głowąpma pisze:No u mnie niestety czasami wychodzi taka trochę treningowa januszerka, zwłaszcza że teraz biegam bez żadnego planu. W każdym razie po pierwszych nieudanych podejściach nabrałem respektu do dystansuNa pewno zabrakło trochę treningu tempowego, którego nie robiłem w zasadzie od początku marca i spadła tolerancja na kwas. W każdym razie do końca czerwca pewnie jeszcze jakieś próby podejmę.
@Siedlak1975 aż tak pięknie to nie było ale kolejne km wychodziły narastająco od pierwszego w 3:43, później 3:39, 3:33, 3:20, 3:12 i na dobitkę 3:16. Jako całość to trening może bez większego sensu, bardziej na zasadzie szokowego bodźca po tygodniach bez wchodzenia na mocne tempa.


