Michał, nie sądzę, abym zbyt ciężko trenował, czy tym bardziej przetrenowywał się. Wydaje mi się, że na starcie głównych imprez, czyli najczęściej maratonów, staję dość świeży i przygotowany, ale nie przetrenowany. Wyniki tych startów w stosunku do wykonanych wcześniej treningów też na to wskazują - są dobre i chyba dość adekwatne. Najwięcej energii i zdrowia zostawiam podczas zawodów, szczególnie maratonów, które dość długo odreagowuję i "odchorowuję". Myślę, że długie dochodzenie do siebie po maratonie, to obok zmęczenia materiału, nastawienie psychiczne. Po najważniejszym i najcięższym starcie następuje totalne rozprężenie. Wiem, że powinienem zregenerować się i odpocząć, więc bardzo mało biegam i gdy ten stan się przedłuża, to coraz trudniej wrócić mi do regularnych treningów, czuję niemoc i brakuje mi chęci. Wtedy też najczęściej wychodzą różne dolegliwości czy kontuzje, które również opóźniają powrót do regularnych treningów.
Jeszcze w 2014 roku sytuacja wyglądała nieco inaczej, bo w kwietniu na Orlenie osiągnąłem życiówkę 3:02:07, a we wrześniu na maratonie we Wrocławiu 3:01:50, a na początku listopada na półmaratonie w Kościanie życiówkę 1:25:29. Wtedy dawałem radę dobrze biegać przez cały rok, tylko że wtedy napędzało mnie jeszcze dążenie do złamania trójki w maratonie. Wówczas biegałem chyba więcej i mocniej niż obecnie i też nie byłem raczej przetrenowany.
Żeby biegać coraz szybciej, to muszę mieć cel, a wraz z nim motywację do treningów. Wcześniej myślałem, że złamanie trójki to szczyt moich marzeń i możliwości, że po osiągnięciu tego będę mógł iść na biegową emeryturę. Dlatego po złamaniu trójki wiosną 2015 roku długo nie mogłem się pozbierać - czułem się wypalony, słaby i ciągle coś mi dolegało. Dopiero w tym roku wróciłem do gry, postawiłem sobie trudny do zrealizowania cel i założyłem też tego bloga, który ma mi pomóc w utrzymaniu motywacji, liczyłem też na uwagi i rady innych biegaczy.
Zgodzę się z Tobą, że "warto wyciągać wnioski, coś zmieniać, szukać lepszej drogi bo to co biegasz to nie jest jedyny złoty środek i jedyna możliwa droga do celu". Ostatnio biegam bez planu, bazując na dotychczasowym doświadczeniu i wyczuciu.
Bardzo sobie cenię Twoje doświadczenie i podejście do biegania. Powiem szczerze, że myślałem już o zwróceniu się do Ciebie o monitorowanie moich treningów, korygowaniu ich, udzielaniu rad i wskazówek, albo może poprowadzenie mnie wg konkretnego planu. Nie wiem, czy by Ci się chciało i nie wiem, czy sam jestem gotowy na poddanie się pewnym rygorom. Ale może kiedyś?

A swoją drogą, lżej trenować i osiągać lepsze wyniki to chciałby chyba każdy.
Jarek, sporo w tym racji - gorsza regeneracja i stan
psycho-fizyczny to klucz do zrozumienia takiego starca jak ja.
