Bianka16 - Zaczynając od zera - komentarze
Moderator: infernal
- keiw
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 9047
- Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
- Lokalizacja: Szczecin
Bianka16 - a ty się czasem o 1s na swoją niekorzyść nie pomyliłaś
Życiówka to 01:04:13
Życiówka to 01:04:13
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze
Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 04 lut 2018, 00:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Ogromnie Wam dziękuję, to niesamowicie miłe usłyszeć takie słowa.
Keiw, jakim cudem Ty znów potrafiłeś mnie odnaleźć?
Z tymi czasami to prawda, coś chyba w systemie im się pokręciło, ponieważ dostałam dwa smsy z różnymi danymi.
Kiedy jednak porównaliśmy swoje czasy, coś nam się nie zgadzało. Nasza trójka praktycznie w tym samym momencie startowała i tak samo przebiegałyśmy linie mety, a czasy miałyśmy mocno różne. Drugi sms już był zdecydowanie bardziej wytłumaczalny i logiczny.
Z pierwszego wynikało, że przebiegłam w 01:05:15.
Niedługo potem przyszedł kolejny z czasem 01:04:14
Teraz sprawdzam na liście startowej i ... masz absolutną rację, 01:04:13.
Jeśli mogę sobie wybrać, to biorę ostatnią wersję (i już poprawiam na blogu)
Keiw, jakim cudem Ty znów potrafiłeś mnie odnaleźć?
Z tymi czasami to prawda, coś chyba w systemie im się pokręciło, ponieważ dostałam dwa smsy z różnymi danymi.
Kiedy jednak porównaliśmy swoje czasy, coś nam się nie zgadzało. Nasza trójka praktycznie w tym samym momencie startowała i tak samo przebiegałyśmy linie mety, a czasy miałyśmy mocno różne. Drugi sms już był zdecydowanie bardziej wytłumaczalny i logiczny.
Z pierwszego wynikało, że przebiegłam w 01:05:15.
Niedługo potem przyszedł kolejny z czasem 01:04:14
Teraz sprawdzam na liście startowej i ... masz absolutną rację, 01:04:13.
Jeśli mogę sobie wybrać, to biorę ostatnią wersję (i już poprawiam na blogu)
- neevle
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1229
- Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
- Życiówka na 10k: 42:11
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Lublin/Warszawa
Gratulacje. Piękny medal.
Widzę, że organizatorzy poszli po rozum do głowy, rok temu czy wcześniej nawet była głośna sytuacja, że ludzie stali w kolejkach przed... linią mety.
Widzę, że organizatorzy poszli po rozum do głowy, rok temu czy wcześniej nawet była głośna sytuacja, że ludzie stali w kolejkach przed... linią mety.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 04 lut 2018, 00:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Organizatorzy dali w tym roku radę. Oczywiście było trochę drobnych niedociągnięć, ale biorąc pod uwagę tak wielką imprezę, to poradzili sobie całkiem, całkiem.
Wiem, że niektórzy narzekali, że trzeba było tak daleko po medali iść. Dla mnie to było na plus, bo po pierwsze to był czas odpoczynku po biegu, a po drugie, nikt nie przepychał się przez metę, bo miejsca było tam wystarczająco i dzięki temu dla wszystkich starczyło medali, rogali i wody.
Zdarzyło się, że narzekano na wielkość rogali. Myślę, że to każdemu według "zasług" Mnie trafił się ogromny.
Co sama bym zmieniła?
Dojście do swoich stref z których się startuje. Nie mogłam znaleźć strzałek w którą stronę iść. Same strefy zbyt wąskie, żeby wszyscy się w nich pomieścili, stałam więc poza bramą. Nie mogliśmy też znaleźć depozytu, szliśmy na czuja, zarówno zanosząc torbę, jak i po biegu odbierając ją.
Nie skorzystałam z koszulki. Niechcący dostałam białą, cudnie prześwitującą. Ponieważ nie planowałam długiego rękawa pod nią, to nie odważyłam się w niej pobiec. Damskie koszulki miały śmiesznie małą rozmiarówkę. Największa damska była mniejsza od najmniejszej męskiej.
Ale co tam koszulka, pewnie jak latem będzie 30 stopni na dworze, to nie będę się przejmowała czy top prześwituje mi, czy nie.
Jedyną rzeczą której mi tam zabrakło była ... przebieralnia. Zmiana mokrej, przepoconej bielizny na suchą, na koedukacyjnym korcie pod chmurką zdecydowanie mnie przerosło. Niektóre osoby pobiegły do Toy'ków, ja na mokre ciuchy naciągnęłam suche i tak pojechałam do domu. Skorzystałam z przydrożnej stacji benzynowej.
Mimo wszystko, gdybym miała jeszcze raz okazję tam pojechać, pojadę bez wahania.
Wiem, że niektórzy narzekali, że trzeba było tak daleko po medali iść. Dla mnie to było na plus, bo po pierwsze to był czas odpoczynku po biegu, a po drugie, nikt nie przepychał się przez metę, bo miejsca było tam wystarczająco i dzięki temu dla wszystkich starczyło medali, rogali i wody.
Zdarzyło się, że narzekano na wielkość rogali. Myślę, że to każdemu według "zasług" Mnie trafił się ogromny.
Co sama bym zmieniła?
Dojście do swoich stref z których się startuje. Nie mogłam znaleźć strzałek w którą stronę iść. Same strefy zbyt wąskie, żeby wszyscy się w nich pomieścili, stałam więc poza bramą. Nie mogliśmy też znaleźć depozytu, szliśmy na czuja, zarówno zanosząc torbę, jak i po biegu odbierając ją.
Nie skorzystałam z koszulki. Niechcący dostałam białą, cudnie prześwitującą. Ponieważ nie planowałam długiego rękawa pod nią, to nie odważyłam się w niej pobiec. Damskie koszulki miały śmiesznie małą rozmiarówkę. Największa damska była mniejsza od najmniejszej męskiej.
Ale co tam koszulka, pewnie jak latem będzie 30 stopni na dworze, to nie będę się przejmowała czy top prześwituje mi, czy nie.
Jedyną rzeczą której mi tam zabrakło była ... przebieralnia. Zmiana mokrej, przepoconej bielizny na suchą, na koedukacyjnym korcie pod chmurką zdecydowanie mnie przerosło. Niektóre osoby pobiegły do Toy'ków, ja na mokre ciuchy naciągnęłam suche i tak pojechałam do domu. Skorzystałam z przydrożnej stacji benzynowej.
Mimo wszystko, gdybym miała jeszcze raz okazję tam pojechać, pojadę bez wahania.
-
- Wyga
- Posty: 127
- Rejestracja: 01 maja 2017, 14:44
- Życiówka na 10k: 47.06
- Życiówka w maratonie: brak
Pięknie! Z całego serca gratuluję Biegu Niepodległości. Mocne treningi, upór, konsekwencja i życiówka stała się faktem. Brawo! No, a zawody przednie. Sam miałem przyjemność skorzystać. Hymn mega! Czekam na dalsze relacje z treningów koleżanki. Zapowiada się ciekawy sezon
Run for Fun
MÓJ BLOG
KOMENTARZE
10K - 47.06 (listopad 2018 - Poznański Bieg Niepodległości)
21K - 1.47.15 (październik 2018 - Półmaraton Bydgoski)
MÓJ BLOG
KOMENTARZE
10K - 47.06 (listopad 2018 - Poznański Bieg Niepodległości)
21K - 1.47.15 (październik 2018 - Półmaraton Bydgoski)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 04 lut 2018, 00:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Mam tę niewątpliwa przyjemność, że od strony biodrakrabul pisze:Naderwanie od strony kolana czy biodra?
Czym się dokładnie ta kontuzja objawia?
Powodzenia w dochodzeniu do siebie.
A tak bardziej po ludzku mówiąc, powiedziałabym, że od strony wewnętrznej pośladka.
Cudoooowne miejsce na wszelkiego rodzaju masaże
Czym się to konkretniej objawia?
W pierwszej fazie, zaraz po biegu każdy krok sprawiał mi nieznośny ból, z tyłu uda, w miejscu przyczepów, miałam wrażenie, jakby coś przy każdym stąpnięciu mi się rozrywało, ciągnęło. Nie byłam w stanie założyć buta, ponieważ nie podniosłam nogi nawet na wysokość 5 cm. Nie miałam problemów w odwiedzeniem nogi na bok. Ograniczony był tylko ruch do przodu, czyli nie podniosłam nogi przy ugiętym kolanie. Z zaciśniętymi zębami wchodziłam i schodziłam po schodach mocno trzymając się poręczy, bo nieznośnie bolało. Nawet wejście na krawężnik stało się wyzwaniem.
Niestety te przyczepy są położone w takim feralnym miejscu, że siedzenie nawet na wyściełanych meblach powodowało spory dyskomfort, miałam ( i do tej pory mam) wrażenie jakbym siedziała na "kołku", podejrzewam, że to z powodu tego, że mięsień może być opuchnięty.
Najciekawiej wyglądają noce, ponieważ nie mogę się przekręcić na drugi bok, żeby ból mnie nie wybudził. Na samym początku bolało cały czas, teraz tylko przy ruchu.
Nie mogę szybciej chodzić, bo strasznie ściąga, o bieganiu nie wspomnę.
Przy kichaniu czy kaszlu, miejsce urazu też boli, to samo się dzieje, gdy coś ciężkiego próbuję podnieść, czy nie tak postawię nogę ( jakiś dołek w chodniku).
To tak z minusów. Jeśli chodzi o plusy całej sytuacji?
Zrobiłam sobie prezent i usiłując na początku sama się "ratować", kupiłam w Decathlonie zastaw do masażu - rolka, piłeczka i jeszcze jeden jakiś masujący gadżet, który na razie nie jest mi do niczego potrzebny. Kolejne rzeczy z serii "must have"
Pierwsze co, to rehabilitant zapytał mnie, czy coś takiego mam i polecił systematyczne używanie.
Nigdy w życiu nie chodziłam na żadną rehabilitację, teraz przynajmniej wiem jak taki gabinet wygląda, no i dowiedziałam się czym jest "Fala uderzeniowa".
Nowy sezon rozpoczęty z "przytupem"
To prawda. Dzięki wielkie.Pablope pisze:Co Cię nie zabije to wzmocni.
Szczęśliwego powrotu do zdrowia i biegania.
-
- Wyga
- Posty: 134
- Rejestracja: 03 kwie 2015, 19:29
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
To raczej pech niż nieuniknione. Współczuję, szybkiego powrotu do zdrowia i sprawności. A miejsce przypadłości jak miejsce. Nie mogą poklepac Cię po ramieniu to dostajesz po tyłku.
Do siedzenia może spróbuj poduszki sensorycznej. Przyda sie potem do ćwiczeń, kolejne z "must have" nie tylko dla biegaczy.
Do siedzenia może spróbuj poduszki sensorycznej. Przyda sie potem do ćwiczeń, kolejne z "must have" nie tylko dla biegaczy.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
Bianka, pisałam już w wątku nt kontuzji, powtórzę tu. Powrót do biegania po kontuzji nie polega na tym, że robisz przerwę a później wychodzisz co jakiś czas sprawdzić, jak długo dasz radę biec. To nie ma sensu, bo nic się w ten sposób w Twoim ruchu nie zmienia.
Musisz ćwiczyć, usprawniać mięśnie - też te wcześniej nieużywane bo na pewno takie masz. Musi pracować nad ruchem. Innej drogi nie ma i nie jest to żadna medycyna holistyczna, a tak po prostu jest, czysta mechanika: trzeba wzmocnić elementy konstrukcji, aby odciążyć te osłabione i uszkodzone i zapobiec urazom na przyszłość. W artykule, który podlinkowałam w wątku dot. Twojej kontuzji są pokazane ćwiczenia, jakie warto robić w tego typu urazach. Jest też masa innych, wpisz w wyszukiwarkę "wzmacnianie pośladków". Ludzie powracają do aktywności i to nawet na wyższy poziom i po wypadkach i po operacjach ale poświęcając masę czasu na ćwiczenia, aby wzmocnić różne struktury i zmienić ruch.
Twój fizjoterapeuta nie doradził Tobie żadnych ćwiczeń oprócz rolowania?
Musisz ćwiczyć, usprawniać mięśnie - też te wcześniej nieużywane bo na pewno takie masz. Musi pracować nad ruchem. Innej drogi nie ma i nie jest to żadna medycyna holistyczna, a tak po prostu jest, czysta mechanika: trzeba wzmocnić elementy konstrukcji, aby odciążyć te osłabione i uszkodzone i zapobiec urazom na przyszłość. W artykule, który podlinkowałam w wątku dot. Twojej kontuzji są pokazane ćwiczenia, jakie warto robić w tego typu urazach. Jest też masa innych, wpisz w wyszukiwarkę "wzmacnianie pośladków". Ludzie powracają do aktywności i to nawet na wyższy poziom i po wypadkach i po operacjach ale poświęcając masę czasu na ćwiczenia, aby wzmocnić różne struktury i zmienić ruch.
Twój fizjoterapeuta nie doradził Tobie żadnych ćwiczeń oprócz rolowania?
- rubin
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4232
- Rejestracja: 24 sie 2012, 12:01
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Bianka - posłuchaj Beaty! . Ćwiczenia nie tylko przyspieszą Twój bezpieczny powrót po kontuzji, ale też fantastycznie wzmocnią Cię i uchronią przed następnymi. Ja polecam ćwiczyć, wzmacniać, uelastyczniać całe ciało. Będziesz sprawniejsza, a to przełoży się również na lepsze i przyjemniejsze bieganie. Pozdrawiam!:)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 757
- Rejestracja: 04 lut 2018, 00:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wszelkiego rodzaju ćwiczenia są wpisane w bieganie, bez względu czy złapało się kontuzję, czy nie. Nie ćwiczyłam w pierwszym tygodniu po urazie, a właściwie do pierwszej wizyty u fizjo. Nie wyobrażam sobie, żeby wyruszać na próbę biegania wcześniej nie pracując nad mięśniami poprzez ćwiczenia. Przecież znów bym się pozrywała. Nawet moja praca zawodowa wymaga ode mnie jako takiej sprawności i elastyczności. Nie pisałam o tym, bo ćwiczenia są dla mnie oczywiste.
Kiedy wychodzę przedreptać kolejne metry, zyskuję po prostu informację, nad czym dalej muszę pracować.
Nie zamierzam na siłę szarpać bieganiem mięśni, które czuję, że są przykurczone i osłabione.
Fakt, musiałam za mało zwracać uwagę na tę partię jeszcze przed urazem. Robiłam ćwiczenia według programu Polara. Widocznie to było zbyt mało.
Taśma gumowa już też jest na półce obok wałka i innych masażerów.
Rolowanie jest dla mnie czymś nowym, po prostu tego wcześniej nie robiłam. Staram się wykorzystywać także wszelkie sytuację z codziennego dnia, żeby wzmacniać i delikatnie rozciągać te mięśnie. Wyjście na bieganie, to swego rodzaju uwieńczenie pracy.
Wiem, że wszystko musi odbywać się w swoim czasie, nie mogę za bardzo przyspieszać, ale jestem bardzo niecierpliwa. Chciałabym, żeby wszystko było tak jak przed kontuzją. Wydaje mi się , że to trwa całe wieki...a to w sumie dopiero (a może już) 4 tygodnie i 1 dzień od chwili urazu.
Kiedy wychodzę przedreptać kolejne metry, zyskuję po prostu informację, nad czym dalej muszę pracować.
Nie zamierzam na siłę szarpać bieganiem mięśni, które czuję, że są przykurczone i osłabione.
Fakt, musiałam za mało zwracać uwagę na tę partię jeszcze przed urazem. Robiłam ćwiczenia według programu Polara. Widocznie to było zbyt mało.
Taśma gumowa już też jest na półce obok wałka i innych masażerów.
Rolowanie jest dla mnie czymś nowym, po prostu tego wcześniej nie robiłam. Staram się wykorzystywać także wszelkie sytuację z codziennego dnia, żeby wzmacniać i delikatnie rozciągać te mięśnie. Wyjście na bieganie, to swego rodzaju uwieńczenie pracy.
Wiem, że wszystko musi odbywać się w swoim czasie, nie mogę za bardzo przyspieszać, ale jestem bardzo niecierpliwa. Chciałabym, żeby wszystko było tak jak przed kontuzją. Wydaje mi się , że to trwa całe wieki...a to w sumie dopiero (a może już) 4 tygodnie i 1 dzień od chwili urazu.
- beata
- Ekspert/Trener
- Posty: 6509
- Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: W-wa
A, jeśli ćwiczysz, to w porządku
A co do tego, że to tak długo trwa ... cierpliwości, tyle mogę napisać.
Po operacjach, wypadkach wraca się znacznie dłużej, a ludzie wracają. Lekkoatletka Joanna Józwik straciła cały sezon na leczenie kontuzji, leczyła ją jakieś 8 m-cy. A to przecież jej praca.
Więc spokojnie, teraz i tak aura średnio sprzyjająca bieganiu, do wiosny będzie ok .
A co do tego, że to tak długo trwa ... cierpliwości, tyle mogę napisać.
Po operacjach, wypadkach wraca się znacznie dłużej, a ludzie wracają. Lekkoatletka Joanna Józwik straciła cały sezon na leczenie kontuzji, leczyła ją jakieś 8 m-cy. A to przecież jej praca.
Więc spokojnie, teraz i tak aura średnio sprzyjająca bieganiu, do wiosny będzie ok .
- Adam Klein
- Honorowy Red.Nacz.
- Posty: 32176
- Rejestracja: 10 lip 2002, 15:20
- Życiówka na 10k: 36:30
- Życiówka w maratonie: 2:57:48
- Lokalizacja: Polska cała :)