
Przy wysokim stanie pobudzenia spalamy się jeszcze na długo przed startem. Przerabiałam to trenując, przerabiałam też będąc amatorką, jeszcze ze dwa lata temu. Potem poziom stresów domowo-życiowych narósł tak bardzo, że startowałam już dla ratowania siebie, i zawsze towarzyszył mi tumiwisizm. Po prostu pobiec, zapomnieć na chwilę.
Pamiętam, że w ub. roku, Bieg Powstania pobiegłam 2h po obiedzie, cieście i w problemowej sytuacji - nie wiedząc, co ze sobą zrobić spakowałam torbę i pojechałam na start, w ostatniej chwili zapisując się. Zrobiłam 40.01, biegło mi się znakomicie, z każdym kolejnym km szybciej. Nie czułam ani obiadu, ani nie przeszkadzała mi wieczorna pora i zmęczenie.
I jak pomyślę, że będąc zawodniczką na dwa dni przed startem trzęsłam się jak galareta, a w dniu startu nic nie jadłam, to nie dziwię się, że wyniki miałam, jakie miałam ...
W każdym razie, z tremy przedstartowej dawno się wyleczyłam, choć czasem brakuje mi tego stanu pobudzenia i dreszczyku emocji. Ale tak jakoś skamieniałam ...
Wniosek - grunt to luz

Powodzenia jutro - wiatru w bok, bo wiało i tak będzie


Ze startów też się wyleczyłam, na usprawiedliwienie powiem, że jestem znów chora.