Neevle, to wiesz, musisz więcej biegać, by jeść
Tomek, ja to cukier owszem, ale tylko jak mam w zasięgu wzroku/ręki, inaczej może nie istnieć. Ale jak istnieje, to biada mu. I mojemu bilansowi kalorycznemu
Nie zrozumcie mnie źle - to czego ja się nawpieprzałem w niedzielę i to co staram się jeść, to rzeczy wysokiej jakości, czasem może być fast food, ale to nie był junk food - u mnie wizyty w sieciówkach typu Mac czy KFC to zdecydowana rzadkość (choć się zdarzają). Do tego dochodzi fakt, że mam pojemny żołądek, i jak wiem, że na kolację najem się 3 kanapkami (i wystarczy mi to do działania/trenowania), to bez uczucia przejedzenia mogę wciągnąć 2x więcej.
Pamiętam kiedyś miny ludzi w Poznaniu po maratonie, jak z kumplem zasiedliśmy i majestatycznie wrąbaliśmy po porcji karkówki z podwójmymi frytkami (zamiast zestawu surówek), plus tam jeszcze masa innych rzeczy (bo to knajpka po kuchennych rewolucjach Gesslerowej - Metka się nazywa, świetnie karmią), tak, że mieliśmy cały kwadratowy stolik zastawiony.
Z takich akcji to tak samo było na festiwalu pizzy oraz festiwalu makaronów w Pizza Hut - zjadłem 34 kawałki pizzy, wypijając do tego 1l Pepsi z dolewką - na koniec miałem wrażenie, że mój żołądek był tak napięty, że jak się gwałtowniej ruszę, to się rozedrze o żebra
Niemniej staram się pilnować teraz, bo wiem, że niepostrzeżenie mogę zjeść 2x więcej niż powinienem, a gubi się trudniej niż wrzuca. Ale szarpana wieprzowinaaaaaa
