2 stycznia 20217km z Elvisem (5:42min/km)
Najpierw tylko zaległy trening z poprzedniego tygodnia, czyli 7km z Elvisem w jego ADOPCINY. 2 lata temu wzięliśmy go ze schroniska. Pamiętam, że, mimo, że miałem już psa jak mieszkałem z rodzicami, to było to dla mnie ogromne wydarzenie - prawie tak znaczące jak później narodziny syna. Jednak bierzesz odpowiedzialność za żyjącą istotę, za to, że będziesz się nią opiekować przez następne ~10 lat. A Elvis w schronisku wylądował niestety 2 razy - najpierw jako szczeniak po interwencji, a potem ktoś go (chyba) wyrzucił. Przez to dalej jest nieufny wobec psów, ale o dziwo bardzo lgnie do ludzi.
A sam trening to po prostu 7km na dużym, jak zwykle, luzie po okolicy, bez wielkiej historii.

To był ciekawy rok. Zaczął się świetnie, czułem, że złapałem formę i jestem w stanie dojść do ~20min na 5km w ciągu roku. Prawda okazała się niestety bardziej zawiła i zaraz na koniec roku złapała mnie paskudna kontuzja stopy (stóp?), z którą męczyłem się przynajmniej do czerwca. Wtedy też zacząłem strasznie kombinować - zamiast biegać tak jak czuję to kopiowałem to co widziałem na filmikach Yacoola.. ale to było tylko powierzchowne kopiowanie - bez wsparcia mięśni, zupełnie bez sensu. Biegałem wolno, zdecydowana większość moich biegów była w tempie ~6:00. Źle się czułem, nie robiłem progresu i ostatecznie bóle stóp znowu wróciły. Do tego stopnia, że we wrześniu rzuciłem to w cholerę.
Dużo dała mi wizyta u fizjo na AWFie w Katowicach i następująca po niej wizyta u M. Pietrzaka. Niby jasne było, że nie pracują mi za dobrze pośladki, core i ostatecznie głównie o to chodziło, ale Michał zwrócił też uwagę na na maksa napięte naprężacze powięzi szerokiej, których rozluźnienie zrobiło ogromną różnicę. Zacząłem chodzić prosto i później było mi dużo łatwiej odblokować pośladki. Aktualnie podczas każdego treningu czuję, że działają.
LICZBY:Dystans: 625km
Ilość biegów: 124
To nie są zbyt fascynujące liczby. 625km to niektórzy robią w miesiąc a masa z Was w ciągu 2-3 miesięcy. Ale dla mnie to był rok pod znakiem kontuzji i ich naprawiania, dochodzenia do tego jak powinienem biegać. Dużo dało mi przestawienie się w listopadzie na bieganie z psem. Jeszcze nie do końca wiem na czym to polega, ale czuję, że w końcu wygląda to tak jak powinno i jest szansa, że, tym razem, na spokojnie dojdę do mojego 19:59.
Ulubiony trening?Najcieplej wspominam 1 grudnia i fartlek z psem po pagórkach. Robiłem sobie wtedy odcinki 30s po nawierzchni o różny nachyleniu. Poniżej tempa:
5:24 (11m wzrost wysokości), 3:56, 4:04, 4:03, 3:38, 4:29, 4:06, 4:36, 5:23 (12m wzrost), 4:59, 4:15 (6m wzrost), 4:48, 3:57, 4:25, 4:06, 4:29, 4:30.Nie katowałem się, czasem było trochę szybciej, czasem wolniej, bo np. pod stopami było pełno gałęzi, ale wspominam ten trening najlepiej z całego roku. Czułem się po nim radosny, a o to chyba chodzi, nie

?