
01.02
"cierpienia niemłodego już Przemka"
3km rozruchu + 7km progowo (4'23/km, biorąc pod uwagę tabele Danielsa z wyniku ostatniej piątki) + 3km rozbiegania
jak nie mam problemu z tym, że od poniedziałku do piątku trzeba wstawać o 5 żeby zrobić trening, tak w sobotę akcent o 6 rano jest troszeczkę złym pomysłem, jakiś taki zajechany jestem po całym tygodniu.
kiedyś jak człowiek był mniej świadomy, to tego typu trening robił co drugi dzień

3km rozbiegowe i ruszamy w trasę. generalnie miałem problem, żeby wkręcić się w tempo. na szczęście początek lekko z górki, dzieki czemu ruszam. pierwsze dwa, dwa i pół km idzie całkiem dobrze, do momentu dłuższego podbiegu, gdzie zaczyna się cięższy oddech. za jakiś czas jest kolejna górka, przez co 3 i 4km wypadam ze strefy czasowej (w garminie sobie ustawiłem zakres między 4'20 a 4'25).
od czwartego kilometra zaczyna mi ciążyć ubiór. niestety mam ten problem, że nie potrafię oszacować czy mi będzie zimno czy nie, przez co ubieram się za ciepło. biorąc pod uwagę dodatkowo moje wątłe zdrowie ostatnimi czasy, często przesadzam z ilością warstw. dzisiaj np były leginsiki, krótkie portki, długa terma na górę, koszulka techniczna, cienka bluza i na koniec kurtko wiatrówko - deszczówka
5 km jakoś mija, ale od 6 zaczynają się ciężary (jakieś dziwne uczucie kolki) i trasa nie pomaga. ale mały ruch na ulicy pozwala lecieć nowiutkim asfaltem

ostatni km to już prosta trasa, nawet lekko z górki dzięki czemu tętno zaczyna powoli spadać i oddech robi się lżejszy.

średnie
tętno wyszło
182 na dystansie 7km, który pokonałem średnim
tempem 4'22/km ciekawostka: kończyłem na tętnie 187, a po minucie marszu spadło do 150.
ogólnie wyszło:
13,26km, 1:13'50, 5'34/km, 158 bpmfajny trening. podszedłem do niego z respektem, bo dawno nie robiłem tego typu biegania. na nic się nie nastawiałem, plan był jasny: wyjść i zrobić robotę. weszło całkiem przyjemnie. zobaczymy w dłuższej perspektywie co da ten trening.
a na koniec jutrzejsze wybieganie stoi pod znakiem zapytania, ponieważ zdjąłem buty i nagle zaczęła mnie boleć piąta kość śródstopia do tego stopnia, że boli podczas chodzenia. altacet już wjechał, praktycznie nie obciążam nogi. zobaczymy jutro rano.