Powrót Jedi - Przemo kontratakuje.

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

14km po 5'10

najciężej było wyjść z domu.

Obrazek

trening się odbył. taki opis będzie chyba najtrafniejszy. dzień z serii, że nie chce się funkcjonować a co dopiero biegać.

jutro na bieżnię jade po pracy, więc pewnie będzie na plusie. gorzej z środą, gdzie pogoda przewiduje najwyższą temperaturę -1 :hahaha:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

2km po 3'35 w kolcach

na dziś było za mocno.

1. 3:36,1 hr 168/180
2. 3:36,2 183/188


nie wiem w sumie co mam napisać. więc może po kolei.

wyszedłem z pracy o 16 i już było 0 stopni. cieszyłem się, że dzisiaj bieganie w kolcach biorąc pod uwagę warunki. dojechałem na bieżnię, to zaczynała już się robić szklanka plus do tego leżał zamarznięty śnieg.
wstępnie zamysł był taki, żeby biec w bluzie, długich legginsach i spodenkach. lecz jak zacząłem biegać, to stwierdziłem, że nie ma opcji zdjąć kamizelkę i żałowałem, że nie wziąłem wiatrówki.
2km rozgrzewki średnio po 4'40 to znaczy, że było mi zimno. do tego bardzo dynamiczne abc, praktycznie bez przerw. wciśnięcie kolców, 3x60m i staje na starcie.

pierwszy km byłby w sumie bez historii gdyby nie to, że mijałem po łuku człapaczy (jedna pani zeszła, druga gwiazdeczka miała mnie w dupie) oraz to, że z jednemu panu krzyknąłem uwaga to nie wiedział czy prawo czy lewo więc ostatecznie biegłem poza bieżnią po kamykach...
drugi km to w sumie już walka. walka z zimnem, walka z bieżnią, walka z kolcami. nawet za bardzo nie pilnowałem międzyczasów. opierałem się na tempie chwilowym. jak spadało poniże 3'35 to próbowałem przyspieszać. mniej więcej 1,5 okrążenia do końca zacząłem czuć drętwienie w rękach i nogach. tylko nie wiem czy przyszła bomba czy po prostu było mi tak zimno.
dobiegłem, czas stop. musiałem się oprzeć na kolanach. chwila moment się wyprostowałem, aż mi się we łbie zakręciło. grubo.

słówko o otoczeniu. ciemno, bieżnia nieoświetlona. zimno, po zakończeniu w aucie pokazywało -1. gardło też dostało po dupie. piekło, w klacie też mnie w sumie dobrze przytykało po wszystkim.
swoje odcierpiałem. na początku spodziewałem sie ciut lżejszej przeprawy. mówiąc wprost, jestem trochę rozczarowany przebiegiem i tym jak się umęczyłem.
gdyby było ciepło, gdyby było jasno. możemy sobie gdybać. zero przyjemności z treningu.

ogólnie przez te pogody nie mam ochoty biegać. zimno, wieje, mróz. męczę się. wychodzisz rano - ciemno, wracasz popołudniu - ciemno. mentalnie to nie nastraja.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

TWL 10x500/500 w 1:56/2:10

trening 3x przerywany, ostatecznie niedomknięty.

Obrazek

Jeśli wstajesz o 5 i widzisz -5 na termometrze, to nie jest dobrze.

Ze względu na ujemną temperaturę, mialem zgodę Rolanda na kręcenie tego treningu na mojej osiedlowej pętli +/- 2,4km.
Nauczony ostatnimi doswiadczeniami wrzucam na siebie:
-kalesonki
-długą termę
-dresy
-koszulke
-bluze
-wiatrówkę.

Po czym się okazało, że ciut jednak bluza za gruba była :hahaha:

Korzystając z możliwości biegania w terenie, ustawiam sobie w garminie trening z widełkami 4:18-20 i 3:50-52 wraz z alertami. Po czasie stwierdzam, że mnie !@#$% ciągle bzyczenie na tempo, ale jednak jest to przydatne.

2km rozgrzewki, trochę abc i ruszam.

Do 4km w sumie za bardzo czułem, że biegnę. Tętno poniżej 180 lub lekko ponad. I tu się zaczyna problem.
Rewolucje żołądkowe. Mimo porannej toalety dociągam do 6,15km i stop. Krzaki jak najszybciej się da. Nie dało rady.

To zdarzenie jest początkiem końca. Stanąłem, wychodziłem się na tyle, że ciężko było mi się wbić w rytm.

Na 7,5km złapała mnie taka kolka, że na 8km kolejny stop bo nawet nie domknalem sztuki. 1minuta przerwy, wyrównuje oddech i próbuje domknąć.
Wolne pilnowałem na styk oddychając, szybkie skupiałem się na ekonomiczności biegu.

9 szybkie i 10 wolne pobiegłem na dyskomforcie, ale ostatnie szybkie to już ból i walka. Zgięty w pół nie biegłem, ale równo z piknięciem stanąłem i kwiczałem. Próbowałem jeszcze zrobić ostatnie 500m wolne, ale nie dało rady. Skończyłem po 300m.

Generalnie do 7,5km - do momentu kolki - trening był całkiem znośny. Ciepło się ubrałem, dosyc szybko złapałem temperature i szło. Cierpień wielkich nie było. Bardzo ciekaw jestem jakbym reagował, gdyby bieg był ciągły. Moim zdaniem byłoby lżej niż ostatnio na śliskie bieżni.

Tak samo dzisiaj po raz kolejny potwierdziło mi się, że jestem biegaczem terenowym. Zdecydowanie bardziej wolę takie jednostki biegać w terenie niż na bieżni. Męczy mnie bieganie w kółko i odliczanie ile do końca. Tutaj liczy się dla mnie tylko tempo i czas.

Generalnie trening byłby spoko, gdyby nie te przygody. Do pewnego momentu było dosyć przyjemnie.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

10km bez zegarka + 3x60m

jak do tego doszło, nie wiem...

Obrazek

szok, niedowierzanie, tysiące pytań bez odpowiedzi. wyszedłem i zacząłem biec. jak forrest gump. :hahaha:
pierwszy raz na zegarek spojrzałem ok 9,30km, żeby się zorientować kiedy skręcić pod blok. z ręką na sercu, pierwszy raz zdarzyło mi się tak długo biec z zegarkiem pod rękawem.

pogoda dzisiaj gorsza niż wczoraj. niby -4 ale odczuwalna z -8, bo wiało. nogi praktycznie bez boleści, czyli wczorajszy trening przez te przerwy pewnie nie wszedł tak jak powinien. po wcześniejszych twl ze dwa dni miałem zakwasy, a dzisiaj nic.

w planie miały być 4 przebieżki lecz nie wiem czemu ubzdurałem sobie, że 3. sam wykon dosyć zachowawczy, bo mimo 10km nogi miałem zmarznięte.

co do samego biegu: jak mi było oddechowo za ciężko to lekko zwalniałem. generalnie bez jakieś zajezdni.
być może na tempo wpływa to, że próbuję pracować nad długością kroku i fazą przelotu. jak o tym myślę i w miarę pilnuje to jest okej. dzisiaj np. przy średnim tempie 4'36 na 10km kadencję miałem 171. jak pilnowałem kroku to było ok 1,35m, normalnie spadało do 1,25-28 (wiadomo jak te wyliczenia garmina można traktować).

niestety za długo grałem w piłkę i ciężko mi teraz z dnia na dzień przestawić się z krótkiego kroku piłkarskiego na długi lekkoatletyczny. ale spoko. mam czas.

reasumując, jestem zaskoczony tempem. liczyłem, ze może koło 4'55 się zakręcę ale wynik przerósł moje szacunki
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

12km po 5'00

Jezu, jakie ciężary. umęczyłem się strasznie, aż czasem bolało.

Obrazek

ewidentnie wyszło wczorajsze bieganie. łydki chciały eksplodować, uda też dostały swoje. tętno zaskakująco wysokie (kamizelka mi nie wyschła i leciałem w wiatrówce).
nie powiem, czasami ciężko mi się biegło. wczoraj był większy luz.

poza tym ten trening pokazuje, ze w moim przypadku nie ma sensu biegać na tętno (wystarczy sobie porównać wczorajszy i dzisiejszy trening).

no nic, pozostało mi się trrochę porozciągać i wieczorem porolować.

STAN WAGI 04.12 - 76,1 (+0,4kg)
nie wchodząc w szczegóły (a te są w weekend zawsze takie same :hahaha:) uznajmy, że był to tydzień ze zwiększoną kalorycznością, żeby pobudzić metabolizm. :lalala:
ale od początku grudnia - co najmniej do zawodów - wprowadziłem "czysty grudzień". czyli zero nawadniania (nawet wody z rowu jak to Tomek nazywa :hejhej:) i podjadania.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6x30sek podbiegi bardzo szybko + 4km po 4'05

dzisiaj po podbiegach w sumie już miałem dość.

Obrazek

bardzo mocno dzisiaj weszły podbiegi. nawet chyba ciut za mocno.
na początek standardowo dobieg do wiaduktu (akurat 2km są równiutko). do abc się przyłożyłem, bo zeszło prawie 15 min. trzy przebieżki i można ruszać.
tempo (nie wiem czy ktoś w sumie wchodzi na stryd trening, ale wrzucę bo można fajnie prześledzić jak tempo wyglądało) przebieżek podobne jak w tamtym tygodniu, może nawet ciut szybsze. ALE: kurewsko wiało. cały podbieg pod wiatr. caluteńki. do tego stopnia, że po drugim powtórzeniu już chętnie bym kolanka podparł. dosyć szybko też czułem, ze trochę podlewa mnie kwasem. dlatego początek powrotu w marszu, na dwa trzy głębsze oddechy.
po szóstej kolejce powrót w dół w marszu i ciut przedłużona przerwa. zwyczajnie potrzebowałem dzisiaj postoju. 2'30 przerwy i ruszam na ciągły:

3'59 hr 172/181
4'02 180/183
4'03 181/185
4'01 179/181


nie ukrywam, że trasa też pomogła, bo oprócz jednego podbiegu praktycznie cały czas z lekkiej górki. i Bogu dzięki.
pierwszy kilometr ewidentnie na rozkład mleczanu (uczucie podobne do tego z wolnego odcinka twl) i obieganie się z tempem. dosyć topornie szło, bo nogi bolały. później to już bieg polegał na tym, żeby pilnować aby nie schodzić poniżej 4'05.
odczuciowo było to tempo na dziś około progowe, bo podczas jednego z podbiegów czułem jak nóżki robią się cięższe a na płaskim się wszystko rozchodziło.
generalnie lekko nie było ale na względnym komforcie biorąc pod uwagę 6 mocnych podbiegów.

trzeci tydzień z sześcioma treningami i nie ukrywam, że powoli czuję zmęczenie. jeszcze jak na złość żona jutro idzie do roboty na 9 a przyszły tydzień na popołudnie, czyli wszystko będę walił od rana. a iść w sobotę o 21 to trzeba nie mieć rodziny :hahaha:
jeszcze w poniedziałek trening morderca, co do którego mam duży respekt i obiekcje. plus taki, że temperatura ma być dodatnia.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

12km 5'10 - 5'20

miało być w domyśle 14km po 5'10 ale Rolli się zgodził abym skrócił i ciut zwolnił

Obrazek

głównym założeniem było nie biec szybciej niż 5'10 sam sobie nałożyłem, żeby nie biec wolniej niż 5'20.
wychodziłem z założeniem, żeby machnąć całe 14. na 3km powoli zaczynały się odzywać uda i łydki a po 7km zdecydowałem, że nie ma się co siłować.
generalnie spokojnie. z górki tętno w dół, pod górkę tętno w górę. w sumie musiałem się pilnować, żeby nie biec szybciej niż 5'10.

pogoda okrutna. niby 5 stopni ale wiatr taki, że się cofnąłem do domu po kamizelkę a i tak w pewnych momentach łeb chciało urwać.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

4x1000m w 3'25 (w kolcach), p. 4'

Dobrze, że tylko cztery sztuki, bo mi palce od kolców drętwiały.

1. 3:24.03 hr 177/185
2. 3:22.83 179/188
3. 3:25.73 179/188
4. 3:23.05 179/190


Pomiędzy drugim a trzecim było ok 6' przerwy bo musiałem iść do toitoja. :lalala:

Wstałem o 5 i od razu na termometr a tam 1 stopień. No nic, ryzykujemy i walę na bieżnie.
2k rozgrzewki, km wchodzą po ok 4'50, bo zimno. Do abc się przykładam, bo jest mimo wszystko zimno. Wyszlo ok 15'.
Zakładam kolce i robię spokojnie 3 przebieżki. I u się pojawia usmiech na mojej twarzy, bo widzę jak lekko wchodzi zakładane tempo.
Chwila na uspokojenie i show must go on! Jak śpiewał freddie mercury.

Założenie było proste, jedno koło w 1'08, co na finiszu daje 3:24. Udało się? Nie :hej: pierwsza pętla w 1'06. Reszta biegu to już większa kontrola i zamykam. Przerwa 4' okej. Dogrzałem się, zapoznałem z wrogiem. Można walczyć.

Druga seria to ponownie za mocne otwarciw, tylko tym razem ten mocny początek został utrzymany do końca. W połowie trzeciej pętli jak mnie w brzuchu zakręciło, to aż myślałem, że stanę. Spięty dociągnąłem do końca i od razu toi toi, który stoi przy bieżni. Na szczęście była nówka sztuka rolka papieru :hahaha:

Nie będę ukrywał, zbyt długa przerwa mnie trochę wybiła i wystudziła.

Trzecie powtórzenie na ponowne dogrzanie. Tutaj powoli zaczęły się ciężary, bo raz, że zaczęło wiać (dwie pierwsze rundy udało się bezwietrznie pobiec) a dwa pojawiający się mleczan zaczął przeszkadzać w bieganiu i obciążał coraz bardziej nogi. Na ostatnim łuku wiatr i brakuje do domknięcia.

Ostatni kilometr to już mega walka od samego poczatku. Oczywiście otwieram zdecydowanie za mocno (bodajże 1'05) i tak próbuje lecieć. Na prostej drugiego koła dostaje podmuch, ciut mnie wyhamowuje. Tempo spada do 3'35 w dodatku na 500m przychodzi mocny zalew mleczanu. Mam wrażenie, ze nie dojade. Drugie okrążenie to miedzy czas chyba 2'14. Ostatnie koło, co mi zostało. Ok 160m do końca rozpoczynam finisz. Tak, dobrze czytacie. Z tempa ok 3:25 na metę wbiegam w tempie ok 3:12 (Stryd) . A co. Fakt, że mnie później trochę poskładało, ale domknalem :hej:

Bałem się tego treningu. W życiu takich interwałów nie biegałem. A żeby w kolcach? No gdzie.
Luźne wnioski/przemyślenia:
- taki trening tylko w kolcach. Mega przyczepność, o wiele lżejszy bieg.
- dopóki biegłem luźno, to fajnje to wyglądało. Wiadomo, im dalej w las tym mniej siły przez co czułem, że kaleczę.
- jak się skupiałem na luźnym puszczeniu nogi to bieg był przyjemnością na takim tempie.
- jak zaczynało brakować sił to nie byłem w stanie biec wyłącznie ze śródstopia i czułem jak pięta uderza o bieżnie.
- ciezki oddech nie był jakimś problemem mimo niskiej temperatury. Bardziej nie dojeżdżały łydki. Mleczan też nie pomagał.
- mimo wszystko dosyć późno zaczęło mnie zalewać na tyle, żeby był dyskomfort.

Kurcze, skoro jestem teraz w stanie pobiec taki interwał, to czemu nie miałbym pobiec takiej piątki?
Podbudował mnie ten trening. :usmiech:
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

TWL 6x750/750 w 2:58/3:25

Cichy słuchaj no, bierzesz z jukeja 15 stopni i robimy wymiankę. dostaniesz dwa piwka extra i weź sobie ten cholerny wiatr :bum:

Obrazek

generalnie dosyć lekko to wszystko poszło. szybkie odcinki podzieliłbym na trzy bloki:
- pierwsze dwa spokojne rozpędzanie się na dystansie do założonego czasu (dlatego pierwsze za wolno)
- drugie dwa próba trzymania od początku założonego tempa, ewentualnie minimalne wahania
- ostatnie dwa za mocno na początku i stopniowe wytracanie prędkości

tempo wolnego (4:33/km) pełna kontrola i odpoczynek. szło się swobodnie zregenerować i wyrównać oddech. szybkie odcinki (3:57/km) to najgorzej było się rozpędzić. więcej problemu mi sprawiało pilnowanie tempa w widełkach (szczególnie, że miałem nie szarżować tempa) aniżeli samo tempo. dopiero mocniej poczułem nogi na ostatnich dwóch jak ruszałem tempem 3:45-50.

słówko o pogodzie: jak zobaczyłem prognozę, że ma być -3 to nawet się nie siliłem na myśl o bieżni. zresztą taki trening wolę robić w kółko po osiedlu. odczuwalna ok -8, dodatkowo wiatr, że nogi to mi się w sumie nie zgrzały a nawet pod koniec miałem wrażenie, że ciut ostygłem :hahaha:

generalnie trening spoko, na sporym komforcie. o wiele bardziej mi pasował ten dystans odcinka aniżeli 500m. może dlatego, że tempo było wolniejsze :hej: gdyby było cieplej albo chociaż mniej wiało to byłoby jeszcze przyjemniej.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

10km w 4:50 + 3x60

dzisiaj akurat tętno to tylko liczba.

Obrazek

mimo niecałych 7h snu całkiem przyjemny trening. nie wiem czy te twl czy może poniedziałkowe interwały tak podbiły formę, że odczucia niby biegałem po 4'50 a odczucie było takie jakby leciał grubo poniżej 5. jeszcze trochę czuję łydki i achillesy po poniedziałkowych kolcach. poszło w kopyta.
dzisiaj była średnia kadencja 168 i długość kroku 1,22m według garmina. nie jest źle.
do połowy się musiałem hamować żeby nie przedobrzyć a później to bardziej na samopoczucie leciałem od czasu do czasu zerkając na tempo (co widać po czasach pod koniec).
5 i 9km pod górkę, dlatego tętno tak wysadziło do góry.
słówko też o tętnie: kurcze nie wiem. albo coś się ruszyło albo zwyczajnie mi się strefy poprzesuwały. dzisiaj bieg na tętnie 160 był komfortowy. żaden drugi zakres czy coś takiego. nie było to easy, że mógłbym recytować inwokację, ale też nie sapałem. albo zwyczajnie się obiegałem na takich tempach.
gdybym miał biec luźno jak w tamtym tygodniu to pewnie by się skończyło tak samo ok 4'35. wczorajszy twl pewnie wyjdzie jutro.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

w oczekiwaniu na lasagne piszemy.

STAN WAGI 11.12 - 74,8 (-1,3kg)
no to poszły konie po betonie. odstawiłem całkowicie alko to zniknęły puste kalorie. podjadać podjadam wafle ryżowe. generalnie poprzedni weekend zdecydowanie na deficycie.
ogólnie nie wiem czy to wynik treningów czy odwyku, ale tętno spoczynkowe także sporo w dół. średnie z ostatnich siedmiu dni to 44.
podsumowując: taką wagę chciałem zrobić jako wagę startową za tydzień. myślałem, że ważąc 77 czuję się dobrze, ale ważąc 75 czuje się jeszcze lepiej.
do Siedlakowych 63kg to nie dam rady :bum: ale może stopniowo do wiosny może z 72 spróbować.
jako ciekawostkę wam powiem, że na październikowy test na 5km wniosłem na start dokładnie 4kg więcej :hejhej:

12.12

12x400m w 84sek, p. 90sek w truchcie

w nosie mam wasze buty z karbonowymi wkładkami. kupuje dragon flaje i wszystko biegam w kolcach :hej:

Obrazek

2km rozgrzewki w 10min. następnie abc, na które dzisiaj mi zeszło prawie 20min. a bo to co chwile mi się jakieś ćwiczenie przypomniało. i tak jak teraz myślę, to paru nie zrobiłem :hahaha:

pierwsze trzy tradycyjnie na dogrzanie i przepalenie. musiałem złapać rytm i wyczuć tempo.
od czwartego do ósmego bez większego piłowania, nawet musiałem się hamować bo noga szła a ja miałem kaganiec na maks 84 sek :taktak:
dziewiąte i dziesiąte już zaczynały się ciężary, oddech robił się mocny, łydki zaczynały pobolewać od kolców.
ostatnie dwa to już formalność.

ekstra trening. dla mnie nie ma lepszego buta do pracy na techniką biegu jak kolce. może dla kogoś to dziwnie zabrzmi, ale dzisiaj czułem fazę przelotu. kolanko do góry, pięta o tyłek i wio. szło fajnie. mega mnie to podbudowało. dodatkowo tempo 3'30 fajnie współpracowało.
przerwa 90sek wystarczająca aby wyrównać oddech, ale jakby były 2 minutki to pod koniec byłaby malina :hejhej:

fajny trening. coraz lepiej to wszystko wygląda. zaryzykuję stwierdzenie, że w takiej formie to jeszcze nie byłem.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6x200m w 33sek (kolce) p. 3'

Kolce fajna sprawa, ale żeby mi Łydy wytrzymały :hahaha:

1. 33.48
2. 32.44
3. 32.43
4. 32.61
5. 33.24
6. 32.61


Niby spokojne bieganie, ale potrafiło przytkac.

10min 2km, kolejne 20 na abc, przebieżki i założenie kolców.

Pierwsze klasyka, na dogrzanie i złapanie tempa.
Kolejne trzy raczej spokojnie, aczkolwiek trzeba było się pilnować aby nie pobiec za szybko.
Ostatnie dwa o dziwo musiałem się podeprzeć na kolankach chwilę.

Po niedzieli łydki obolałe trochę, dzisiaj doprawiłem a jeszcze w planie środa. Trzeba wrzucić codzienne rolowanie.

Co do samego treningu to nie był on zbytnio wymagający. Praktycznie każde otwarcie w 16s/100m.
Ale bieganie drugiej setki po łuku średnio jest przyjemne (taki urok mojej bieżni). Dodatkowo dwa pierwsze bezwietrznie, później oczywiście pod wiatr :hahaha:

Technicznie nawet i jakoś to szło, ale 5 i 6 czułem, ze ten krok jakiś inny jest. Jakby krótszy.
Żadnych bomb, żadnego kwasu, żadnych przygód.

Nogi raczej nie odczuły trudu tego biegania, jakby trzeba było polecieć szybciej, to pod nogą jakiś zapas jest.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

6km po 4'10 + 3x60m

kurde, ciężko

Obrazek

chyba pierwszy raz zdarzyło mi się tak, że po przebudzeniu miałem ochotę iść dalej spać. wstałem zmęczony i nie wiem czemu. może to zasługa wczorajszych dwusetek. tętno spoczynkowe też w górę, bo 49 :hej: (człowiek się przyzwyczaił do widoku poniżej 45)

dzisiaj się czułem jak wóz z węglem. raz, że się nie mogłem rozpędzić a dwa ciężko mi było utrzymać tempo. pewnie było za zimno. dodatkowo cały czas mnie bolą łydy po kolcach.
garmin stwierdził, że biegłem progowy :hahaha:
przebieżki dzisiaj na liczenie, nawet ciekawa opcja. skupiam się na liczeniu a nie na tempie.
pierwsza na przetarcie, kolejne dwie tempo ciut poniżej 3'/km. nieźle.

na takie tempa jeszcze muszę robić z 10min rozruchu, szczególnie jak jest z -1.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

2x1000m w 3'40 + 2x200m w 32sek, p. 5' w truchcie

Jakoś poszło.

1. 3:39,7 hr 176/185
2. 3:39,6 181/188


Jak wiem, że trening dosyć krótki to jakoś więcej czasu na abc poświęcam. Z drugiej strony to dobrze bo zimno jest.
Dzisiaj też wyszło prawie 20 minut.

Pierwszy kilometr tradycja. Dogrzanie i przepalenie. Początek trochę niemrawy, w środku trzeba było trochę podkręcić tempo. Do tego stopnia, ze ostatnie 5m odpuściłem, żeby nie przestrzelić. Realnie 3'38 może by wskoczyło.

5' truchtu to wychodziły dwa kółka z ogonkiem i wio drugi km.

Tutaj to już bieg z serii kolejny dzień w biurze. Od razu wchodzę w tempo, idzie dosyć swobodnie. Bez większego piłowania. Mniej więcej na osiemsetnym metrze średnie tempo było 3'36 i będąc szczerym ok 15m przed metą odpuściłem. Nie będę bajerował, ze bieg na styk czy coś. Mówię jak jest.

Jest z czego depnąć. Jak sie dogrzeje, to 3'40 w zoom fly3 wchodzi przyjemnie. Wiadomo, oddech jest mocny ale nie ma sapania. Pełna kontrola. Bardziej bym powiedzial, że biegłem jak noga podawała. W kolcach tysiączki poszłyby jeszcze lżej przy tym tempie.

200m:
1. 32.59
2. 31.65


I tu jestem rozczarowany. Spodziewałem się:
a) szybszego biegania
b) jeśli takie czasy to mniejsze odczucia włożonej pracy.

Przerwa pomiędzy drugim tysiącem a dwusetka była ponad 6' bo zakładałem kolce oraz wrzuciłem jedną przebiezke na pobudzenie.
Na samej przebieżce wydawało mi się, ze biegnę dosyć mocno, a tam tylko 2'45 chwilowe. No ok.

Dwieście numer jeden zaczynam dosyć mocno, pewnie. Noga rozgrzana to idzie. A tam 16s/100m :orany: co jest sobie myślę. Lecę dalej, mijam łuk, prosta, lap.
No lekkie ukłucie rozczarowania. Czas taki jak ostatnio pięć dwusetek, a poczucie większej roboty. Fakt faktem od razu truch, zero jakiejś dużej zadyszki.
Nie powiem, poddenerwowal mnie taki stan rzeczy.

Drugie dwieście zaczynam jeszcze mocniej. Na 100m pokazało bodajże 15s. Na łuku staram się nie odpuszczać, ostatnia prosta też w skupieniu. Lap.
Czemu tak wolno? Wydawało mi się, że dobrze idzie, może nawet się zakręcić poniżej 31sek. A tu psikus.
Tak samo od razu trucht, bez umieralni.

Z tysiączków jestem zadowolony, z dwusetek mniej. Być może tak miało być.
Nogi dzisiaj mniej obolałe, do soboty powinno być git.
Generalnie plan na te trzy dni to odpocząć i przede wszystkim się wyspać. Jutro wolne, piątkowe rozbieganie przerzucam na popołudnie (start w sobotę wstępnie 15:55) a rozbieganie najpóźniej o 16:30.
Żeby mniej więcej w godzinie startowej zrobić rozruch.

Jestem dobrej myśli.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

5km po 5'00 + 3x60

jakoś tak topornie.

Obrazek

na pewno się za ciepło ubrałem. w sumie to się ugotowałem. na sam bieg pewnie też nie było wskazane gwizdnięcie córce ciastek zbożowych :hahaha:
generalnie wróciłem z roboty, przebrałem się i od razu poszedł. w pracy roboty sporo, cały dzień na nogach to też troszkę czułem.
co do samego biegu: nie mogłem się wbić w tempo. początek na luzaczku, fajnie idzie a tu 5'10. no to trzeba było podgonić.
a jak podgoniłem, to tętno poszło do góry.

same nogi spoko, nie czułem zbytniego zmęczenia, jakoś kręciła. przebieżki dosyć żwawo, liczone kroki do 60 więc pewnie wyszło więcej niż 60m.

ja jutro na transmisję nie zapraszam, bo się wstydzę. start 16:55.
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
ODPOWIEDZ