BS 10' + 4x800mT5 + BS 18'=8,9 km, 154/81 (79%/92%)
Ta miękka faja była jednak prorocza

1. 4:19 początek przepalony, ale potem udaje się ustabilizować
2. 4:17 początek ok, po chwili podkręcam sporo poniżej 4:10, po kolejnej chwili stabilizuję, ale czuję że zapłacę za to rwane tempo
3. 4:20 za szybko, potem za wolno, potem w punkt. Tu przed tym powtórzeniem była już dłuższa przerwa bo musiałem poczekać na zielone światło, więc wyszło pewnie z 2,5 minuty
4. 4:21 w sumie najrówniej przebiegnięty odcinek, ale już bardzo ciężko to szło, brzydko, siłowo, bez kontroli, do dupy. Przerwę zrobiłem jakieś 3 minuty
Ruszyłem jeszcze na piąty, ale dałem sobie spokój po 400 metrach. W planie miałem 6.Powrót totalnie wleczony, temperatura i wcześniejszy wysiłek mnie zabiły, chyba ze 2 razy przechodziłem w marsz. Do tego w pysku Sahara. Jednak po 40stce to przed takim treningiem trzeba być grzecznym i wyspanym.
Lekcja pokory, być może trzeba było to robić po 4:25-27 na przerwie 3 minuty? To było mocno życzeniowe tempo. Tak czy owak, w głowie i mięśniach zostanie, może jakiś progres z tego będzie.
ND 10.05.2020
BD 95' = 16,4 km, 5:49, 149/167 (76%/85%)
Ani dobrze, ani źle. W sumie mogło być trochę dłużej, ale jest jak jest. Końcówkę przyśpieszyłem i już było ciężej, co odbiło się na tętnie. Zaliczone. Tydzień 53 km.