sebbor - powrót po kontuzji w 2024

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 27.05.2019
EASY

1:06:53 14,2km ~4:43

Wtorek 28.05.2019
Siłownia

1km + obwodzik 40' + rozciaganie+ +1km

Środa 29.05.2019
THreshold

4,1km w tym 2x100 + GR6' + 6km 20:43 ~3:27/km + 3,5km RAZEM 13,6km

Pobiegałem po asfalcie i jednak noga kręci. :hejhej: Początek pod wiatr i na 4.km już miałem powoli dosyć, ale po zmianie kierunku, gdzie dodatkowo zasłoniły mnie zabudowania, tempo poszło grubo poniżej 3:30 :hej:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Czwartek 30.05.2019
EASY

13km 60:00 ~4:37

Piątek 31.05.2019
wolne

Plan na weekend jest ambitny, bo w sobotę mam zamiar pobiegać po Karkonoszach i zrobić trochę przewyższeń, a w niedzielę treningowo półmaraton w Jaworze na tyle na ile nogi pozwolą po sobocie ;)
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Sobota 01.06.2019
Góry

25km 2:38:03 ~6:19/km +/-1350m ~HR162

Z Karpacza na Samotnię, później przez Strzechę żółtym w dół, dość mocno, następnie czarnym w górę i po zakosach na samą Śnieżkę. I byłem cały mokry, upocony, bo jednak ciepło było... :hahaha: Na szczycie chmury i dość chłodno. Zbieg drogą jubileuszową, czerwonym i następnie żółtym. W dolinie Łomnicy na kamieniach musiałem uważać, bo bardzo dużo turystów kierowało się w górę, więc nie cisnąłem na maksa. Ogólnie bardzo fajnie wyszło, zmęczyłem się, ale na przyjemnie :hej:

Niedziela 02.06.2019
START

2km + 2x100 + GR6' + 21,04km 1:24:35 +/-200m ~HR170
Po sobotnim treningu ledwo wstałem z łóżka... Czwórki i dupa zmasakrowane... Ledwo zszedłem po schodach na śniadanie :hahaha: Niestety, nie ma lekko, żeby dobrze biegać po górach, trzeba biegać w górach. Ja mam do tego mało okazji, dlatego cierpię :hahaha: Nie spodziewałem się jednak, że będzie aż tak bolało... A w perspektywie jeszcze był półmaraton. Planowałem go pobiec treningowo w tempie maratonu, choć ostateczne tempo chciałem regulować już na trasie. Było bardzo gorąco i już po kilku kilometrach zaczęło mnie ścinać. Mało cienia pośród pól, nie czułem za bardzo wiatru i po prostu mnie zagotowało, tym bardziej, że robiło się pod górkę. Tempo spadało a ja czułem się naprawdę źle. Po 8,5km, u progu prawdziwego podbiegu, była już bomba. Myślałem tylko o tym, żeby już lecieć w dół. Jakoś dowlokłem się na szczyt górki i tam odżyłem. Tam wiało, co orzeźwiło mnie na tyle, że miałem znowu ochotę na bieganie. Zbieg nie wyszedł jakoś rewelacyjnie, bo mięśnie bolały przy każdym kroku, ale przyzwoicie. Na końcu biegu udało się wrócić na tempo w okolicach 3:50. Trening zrobiony, choć dużym kosztem w tym upale. No i dodane kolejne 200m przewyższeń :hej: Finalnie 11. miejsce i 3 w kategorii, a przeciez tylko robiłem trening :usmiech:
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 03.06.2019
EASY

10km 55:14 ~5:31/km

Wtorek 04.06.2019
EASY

11km 57:21 ~5:13/km

Środa 05.06.2019
wolne

Po bardzo mocnym weekendzie ledwo mogłem zrobić jakiś trening. :bum: :hahaha: :hej: Mięśniowo byłem zniszczony. Czwórki ledwo dawały radę przy zwykłym easy. To były dwa bolesne treningi. Tempowo - truchtanie, ale nogi nie chciały przesuwać mnie do przodu. Dodatkowo bardzo gorąco... Cały tydzień z założenia mam lekko odpoczynkowy. Dużo wolnego, mało kilometrów.

Czwartek 06.06.2019
BNP

3km ~4:45 + 7km ~3:51/km ~HR161 + 3km ~3:30/km ~HR174 + 1,2km RAZEM 14,2km

W końcu chciałem pobiegać coś szybciej. Planowałem jakieś 10km maraton pejsa ewentualnie ciut wolniej jeśli by mocno paliło. Akurat w Poznaniu po południu trochę się zachmurzyło, powiało jakby na burzę. Nadal było ciepło, ale nawet dało się żyć. Tym bardziej, że biegałem całość po lesie, gdzie dodatkowo chronił cień. Pierwsze 3km rozgrzewkowo 5:07, 4:35, 4:34. Potem od razu ruszyłem do akcentu. Pierwsze kilometry wychodziły obiecująco po około 3:50 i tak przebiegło mi 7 km. Na ósmym złapałem jakieś fajne flow i samoistnie to poszło bliżej 3:40. Wyszło 3:42, a ja czułem się całkiem dobrze jak na to tempo w tej pogodzie. Cały mokry, ale nie zagotowany. Musiałem to wykorzystać! Kolejny kilometr jeszcze się rozpędziłem. Wyszło 3:28 i nadal było OK, choć coraz trudniej. Ostatni kilometr przygrzałem w 3:21 i wyszło naprawdę fajne BNP. Po kilku dniach gdzie byłem jak zwłoki, tu - odżyłem. :usmiech:
Ostatnio zmieniony 13 cze 2019, 14:00 przez sebbor, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Piątek 07.06.2019
wolne

Sobota 08.06.2019
EASY

14km ~4:35 ~HR149

Po tej czternastce miałem jeszcze dokręcić co najmniej 6km, ale niestety nie było już czasu. Czekała mnie, o dość wczesnej godzinie, impreza, wcześniej zakupy, sprzątanie, kilka innych spraw i się nie wyrobiłem czasowo... Tydzień wyszedł bardzo mocno odpoczynkowy, ale to może i dobrze. Po czwartkowym ciągłym coś się odblokowało i już tak nie zdycham na easy.

Niedziela 09.06.2019
ROwer

19,5km rekreacyjnie

Poniedziałek 10.06.2019
EASY

9,5km ~4:30 + 8x100/100 + 3km RAZEM 14km

Upalnie, a mnie się tak świetnie biegło. Las jest nieoceniony w taką pogodę :hej: HR~143 !!
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Wtorek 11.06.2019
Siłownia

1km + obwód 35' + 20' podbieg na bieżni mech. + 10' turlania na macie

podbieg zaczynałem od 4% klikając co 1,5 minuty o 1% więcej aż do 15%. Tempo 8,5km/h.

Środa 12.06.2019
Threshold

3km + 2x100 + Gr7' + 5,25km 18:00 ~3:26/km + przerwa 3' + 1km 3:09.4 + 3,1km RAZEM 13km

Upalnie. Wybrałem się na ten trening o godzinie 20 do lasu. Wyjątkowo wziąłem nawet butelkę z wodą, choć na wysiłki okołogodzinne raczej tego nie robię. Po rozgrzewce już byłem mokry, ale z dobrym nastawieniem. Plan 2x3km TR + 1km INT. Szło to lekko, nawet za bardzo :hej: Tempo 3:30 - na luzie i już na 3.km wiedziałem, że zamiast dwóch odcinków biegnę to w jednym kawałku, tyle, że może skrócę do piątki. Tempo chwilowe było prawie cały czas 3:25, a ja frunąłem... Nawet nie czułem tego ciepła w cieniu lasu. Nic mi nie przeszkadzało. Ostatni kilometr jeszcze się rozpędziłem zamykając 5km w 17:08 (sic!) i dobijając mocnym tempem jeszcze 250m do 18:00. Przerwa 3 minuty i już byłem gotowy na kilosa. Usatysfakcjonowałoby mnie 3:15, ale kiedy na połówce było tempo na 3:10 postanowiłem docisnąć do końca. Tu już było spore zmęczenie na koniec, ale takie fajne :usmiech: Super trening wyszedł. :hej: :hej: :hej:
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Czwartek 13.06.2019
EASY

13,4km ~HR145 ~4:37

Piątek 14.06.2019

wolne

Sobota 15.06.2019
START
Zielonka Challenge trasa 42+

1km + GR 6' + 2x80m + 46,42km 3:34:55 ~HR160 1. miejsce
~4:37/km (wliczając postoje na punktach)
~4:31/km (licząc czas samego biegu)

Jeszcze w piątek miałem jakieś zakwasy pod dupą po wtorkowej siłowni :bum: Na szczęście w sobotę było już ok, zresztą nie musiało, bo to miał być tylko trening. Długi long zrobiony na zawodach. Tak też się czułem, zero spiny, nawet jadąc na start o 6:30 rano dopiero się zastanawiałem czy ja wszystko wziąłem. :ble: Na wejściu już ZONK, bo okazało się, że parking najbliżej mety jednak będzie nieczynny... Przeglądałem FB dzień wcześniej i jakoś tego nie zakodowałem. Nie tylko ja. Większość samochodów jechała pod start i była zawracana na parking leżący 1 km dalej. Postanowiłem, że nie będę się już wracał do auta. Ten kilometr przetruchtałem w ramach rozgrzewki. Pakiet, kibelek, trochę sprawności na rozruszanie. Nawet dwie leniwe przebieżki zrobiłem, ale wszystko jakieś takie oszczędne, żeby nie tracić sił, bo już robiło się ciepło. Plan był na 3:30 czyli tempo w okolicach 4:30 z założeniem, że jak będzie totalny upał to mogę jednak zwolnić na końcówce.
Od początku byłem z przodu. Tylko dwóch zawodników było przede mną. Jeden z dystansu 21+ i drugi z mojego dystansu, gość, który wygrał ten maraton+ rok temu. Ta dwójeczka pobiegła razem, oddalając się ode mnie z każdym kilometrem. O ile Grzegorz mógł spokojnie naparzać po 4:20 na dystansie połówki, to już tempo Pawła, który obiektywnie patrząc lepszy ode mnie nie jest - zdziwiło mnie. Pierwsza piątka wyszła mi po około 4:25/km. I było ciężko! Nogi niby OK, ale oddech nie ten, tętno w kosmosie. Już byłem cały mokry, mimo, że największe ciepło jeszcze było przed nami. Nie załamałem się tym jednak, wiedziałem, że ten stan minie. Zresztą rok temu dystans 75+ też zaczynałem w średnim samopoczuciu i na wysokim tętnie. I faktycznie - po podbiegu na Dziewiczą Górę (6km) zrobiło mi się lepiej. Zaczęły się fajne, leśne ścieżki, noga kręciła aż miło. Chwilowo dobijałem do tempa 4:20-4:15 na totalnym luzie. Tętno najniższe nie było, ale w tej temperaturze i z balastem na plecach liczyłem się z tym. Biegło mi się tym lepiej im mniej wody miałem w bukłakach :usmiech: Gdzieś około 10km (chyba?) zobaczyłem przed sobą Pawła. Doganiałem go z każdym kilometrem i 2 km przed pierwszym punktem już byliśmy razem. To mi pasowało, wolałem trochę dystansu pobiec razem, pogadać :hej: Do 16km wypiłem cały litr izotonika, zatankowanie wody na kolejny etap zabrało mi 1min20s.
Ruszyliśmy razem trzymając tempo, mimo, że zaczął się odcinek nad jeziorem, trudniejszy technicznie. Trochę pogawędek, kilka kilometrów i zacząłem zostawiać kolegę za plecami. Biegłem swoje, dobre tempo, które wtedy było już dla niego najwyraźniej ciut za mocne. Czułem się dobrze, w cieniu, w okolicy wody było całkiem znośnie. I tak mijały kilometry w ciekawym terenie wzdłuż jeziornego brzegu. Kolejny punkt, a tak naprawdę ten sam co poprzednio, wypadał za 30km. Zdołałem wypić kolejny litr. Tankowanie i arbuzy. Oj tak - na ultra najbardziej wchodzą mi arbuzy :hej: Kiedy opuszczałem punkt wpadł na niego Paweł, czyli miałem 2 min przewagi, bo tyle spędziłem na punkcie. Ledwo ruszyłem, ledwo odbiegłem kawałek i... kuku. Bukłak, jeszcze nie do końca zaciśnięty, wypadł mi na ziemię. W piasek. Ustnik cały w piasku. 3-sekundowa decyzja: nie cofam się by go przemyć. Musiałbym cofać się ze 150m - nie ma sensu. Raz, że kolejny punkt już za kilka kilometrów, to jeszcze chciałem spróbować przemyć ustnik po odkręceniu nakrętki. Póki co jednak biegłem dalej i po chwili zaczął się chyba najtrudniejszy moment biegu. Złapała mnie mała niemoc, tempo spadło, zrobiło mi się ciężko. Czułem kryzys. Jedynym plusem było to, że udało się przemyć ustnik w jeziorku, obok którego przebiegałem. Kilka kilometrów męki i prób samomotywacji. Na 34km wrzuciłem w siebie żel z kofeiną wizualizując jego cudowne efekty :usmiech: Pomogło. Cukier Czyni Cuda, serio! Kryzys odpuścił. Na małym zbiegu do punktu - w końcu odżyłem. Inna sprawa, że ten odcinek był lekko pod górę, czego wtedy nie czułem, a zobaczyłem dopiero po fakcie po zgraniu danych z zegarka. Na 5km wypite kolejne 0,5l wody. Na punkcie tyleż coli i dotankowanie litra wody na ostatni etap. I arbuzy :hahaha: 2min pit stopu wyszły. Wybiegając z wodopoju rywala nie widziałem, więc co najmniej tyle miałem przewagi. Czułem się wtedy całkiem ok, choć wiedziałem, że ten ostatni odcinek może się dłużyć.
Została dycha do mety. Już raczej płaska. Ale już było mocno ciepło. Mimo wszystko cały czas trzymałem się około tempa 4:30 co upewniało mnie, że nikt mnie nie dogoni. Do 40km dotarłem całkiem sprawnie. Nie było problemów, o które się obawiałem, nie było zniechęcenia, nie było zagotowania w słońcu. Było dobrze! Choć przyznam, że momenty, kiedy z lasu wybiegaliśmy gdzieś pomiędzy pola, czy do miejscowości, to momentalnie słońce grzało w czachę o robiło się nie do wytrzymania. W międzyczasie minął mnie samochodem komandor biegu, spytał czy wszystko ok i poinformował, że Paweł jest minutę za mną i skraca dystans. What!!!??? Co prawda nikogo za sobą nie widziałem, ale może faktycznie dogania... nie miałem już ochoty na żadne sprinty do mety, więc skupiłem się na tym, by nie zwalniać. Było już dość ciężko, wysiłek spory, ale bez żadnego umierania. Tempo było dobre, 4:20-4:40 w zależności od terenu, kilometry mijały i gdzieś na 44. już wiedziałem, że skoro 300m nikogo za mną nie ma, to będę pierwszy. Finalnie wyszło niecałe 3:30 biegu po 4:31/km i około 5'20'' spędzone na punktach. Teren pomimo, że chyba tylko 2xx m przewyższenia to jednak nie był zupełnie łatwy. Ścieżki mocno piaszczyste w tej suszy i wąskie zarośla nad jeziorem.
Na mecie miałem 17min przewagi nad drugim (dyro biegu mnie wtedy wkręcił... :wrr: :oczko: ) i aż 45minut nad trzecim. To dużo. Jak widać poziom tego kameralnego biegu nie jest wysoki. Najważniejsze, że długi long zrobiony, w zdrowiu, ze zwycięstwem i z dobrym samopoczuciem. Zmęczenie w zasadzie takie jak po normalnym longu 35km, trochę czułem nogi, ale bez tragedii. Jak na ten upał wyśmienicie, dobrze że tak dużo piłem.

Niedziela 16.06.2019
wolne
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Niedziela 16.06.2019
wolne

Czułem się po sobocie na tyle dobrze, że była pokusa, żeby dokręcić kilometrów. Planowo wolne, to powalczyłem ze sobą, zmotywowałem się i ...zrobiłem jednak wolne. :oczko: Tydzień na około 91km.

Poniedziałek 17.06.2019

nic

miało być EASY 14km, ale pewne sprawy prywatne nie pozwoliły zrobić treningu... W perspektywie długi weekend, dużo planów, ciężko będzie w tym tygodniu poskładać sensowny trening, ale będę próbował.

Wtorek 18.06.2019
Siłownia

1km + obwód 40' + podbieg na bieżni mech. 24' + GR 5'

Z ciekawszych ćwiczeń zrobiłem 6 serii przysiadu ciężarem 35/40/40/40/40/40. Podbieg: na rozgrzewkę 3' na 4% później od razu 10% zwiększane do 15%.
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Środa 19.06.2019
wolne

Tak jak pisałem, ten tydzień będzie biedny, więc postaram się wycisnąć jak najwięcej z jednostek, które będzie mi dane zrobić.

Czwartek 20.06.2019
Marathon Pace

3km 14:20 ~4:47/km + 12km 43:50 ~3:39/km ~HR170 + 4km ~5:00/km RAZEM 19km

Na trening wyszedłem w najlepszym możliwym momencie w ciągu dnia. późnym popołudniem zaczęło trochę wiać, grzmieć, zbierać się na burzę. Pokropiło z tego może 20 minut... Ale było zdecydowanie bardziej rześko niż wcześniej. I wtedy wkraczam ja :hej: W lesie, w cieniu, pomimo temperatury jest nawet znośnie. Nastawienie bardzo dobre, lekko wyposzczony miałem ochotę na bieganie. Po trójce rozgrzewki przeszedłem od razu do akcentu. Celowałem w 12km w granicach 3:45-50. Od początku szło dobrze, lekko, mimo, że nogi pamiętały jeszcze o wtorkowych przysiadach. Szóstka po 3:44, ja pozytywnie nakręcony i już wiedziałem, że będzie dobrze. Byłem już mokrusieńki od potu, ale zrobiło się pewne, że to dobiegam do końca na dobrym tempie. Można powiedzieć, ze dopiero się rozkręcałem... Od 7km wyglądało to tak: 3:37/3:30/3:36/3:31/3:35/3:42. Wow! Biegowy dzień konia. Szybkie kilometry zrobione bez dociskania, jakoś same nogi tak szły... Tętno na tych mocnych kilometrach powędrowało na 180, ale średnia wyszła 170, więc wszystko gra. Samopoczucie świetne, bardzo fajnie się to latało. Mógłbym jeszcze kilka kilometrów wycisnąć. Zmęczenie, całkiem spore, wyszło dopiero wieczorem. Chyba ponownie łapię formę. Idealnie, bo za 3 tygodnie Chojnik. :hej: :hej:
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Piątek 21.06.2019
wolne

Na weekend miałem gości na chacie. Raz, że dużo wspólnych planów i trudno było znaleźć czas na trening, to jeszcze bardzo dużo kilometrów zrobionych pieszo po mieście, co wieczorem sprawiało, że byłem wykończony :hahaha: W sumie przez weekend wyszło chyba ze 30km pieszo.

Sobota 22.06.2019
EASY/INT

10km ~4:35/km + 4x1000m przerwa 2' + 3,2km RAZEM 18,2km

tysiące 3:25, 3:20, 3:18, 3:14 Wszystko w lesie. Trening zakończony o godz. 21:00

Niedziela 23.06.2019
EASY

90' easy 17,36km ~5:11/km

Trening rozpoczęty o 7:30 rano, więc było mało regeneracji pomiędzy dwiema jednostkami. 35km zrobione w odstępie 10,5h. I rano był gruz w nogach. Pierwsza czwórka zrobiona w duecie po około 6'/km i dobrze, bo się jakoś rozkulałem, ale mocy nie było. Tydzień na niecałe 60km biegu, ale przez weekendowe spacery byłem mocno zmęczony.

Poniedziałek 24.06.2019
EASY

60' 12,52km ~4:47/km
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Wtorek 25.06.2019
Siłownia

1km + obwodowo 35' + ćwiczenia na macie 15' + podbieg na bieżni mech. 16'

Były przysiady, wykroki, a na bieżni nachylenie 7%->10%->15%

Środa 26.06.2019
wolne

Rekordowe temperatury w Poznaniu, 38stopni, więc nie szalałem i odpuściłem cokolwiek w taki upał.

Czwartek 27.06.2019
Threshold

3km 14:16 + 2x100 + Gr6' + 2x4km przerwa 2' + 1,4km
4,12km 14:19 ~3:28/km ~HR170
4,12km 14:03 ~3:24/km ~HR178


Po siłowni nogi trochę bolały pod dupą, ale czułem się dobrze na ten trening. Pierwsza czwórka naprawdę bardzo komfortowo weszła. Druga szybsza i już na ostatnich dwóch kilometrach było ciężko. Ale jeszcze nie bardzo ciężko. Ogólnie zarąbisty trening wyszedł na czadowych prędkościach. Bo po 3:24 to ja thresholdu jeszcze nie biegałem... Jest moc, jest gaz! Za 2 tygodnie Chojnik, a teraz weekend robię ostatni długi bieg.
Jak widać do setki nie robię kosmicznego kilometrażu. Bazuję na treningu maratońskim jaki robiłem do Krakowa, 70-80km/tydzień, który podbiłem kilkoma mocnymi impulsami. Było to kombo z 1/2 czerwca (długi bieg po górach + półmaraton dzień po) oraz start na 46km 15.06. Wskoczenie na kilometraż 100-120km byłby dla mnie chyba za dużym szokiem, a poza tym trudno było by mi go teraz realizować. Liczę, że to co zrobiłem da efekt. :hej:
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Piątek 28.06.2019
EASY

7,1km ~4:46/km

Sobota 29.06.2019
EASY

14km 1:07:23 ~4:48/km

Niedziela 30.06.2019
LONG

30km 2:31:11 ~5:02/km +500m/-500m

W niedzielę wstałem o 05:00 rano i punkt 6:00 zaczynałem już trening, żeby wyrobić się przed upałami (po południu mieliśmy w Poznaniu 37 stopni). Teren leśny, WPN, sporo pagórków, niepłaskiego terenu. Po godzinie wszedłem na podbieg, około 800m asfaltowej górki o dobrym nachyleniu i zrobiłem tam 7 podbiegów i 7 zbiegów, co zajęło prawie kolejną godzinę. Co ciekawe oprócz mnie walczyło tam z samiuśkiego rana dwóch innych biegaczy. Na koniec dokręcenie jeszcze kilku kilometrów i czułem się nadal bardzo dobrze. Zmęczenie znośne, noga potrafiła zakręcić się w okolicy 4:30/km choć po bardzo piaszczystych ścieżkach nie jest to takie łatwe (deszczu padaj!). W dodatku wpadło sporo przewyższeń, co w okolicach Poznania wcale nie jest oczywiste. Dobra jednostka, ostatnia taka długa przed Chojnikiem. Tydzień wypadł przyzwoicie na jakieś 80km.
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 01.07.2019
EASY

13,5km ~4:31/km

Wtorek 02.07.2019
Siłownia

1km + obwodzik 40' + GS 20' + 1km

Środa 03.07.2019

wolne

Czwartek 04.07.2019
BNP

7km ~4:35/km + 7km ~3:45/km + 2km (3:27 + 3:23) + 3km RAZEM 19km

Nie był to najłatwiejszy dzień na bieganie. W środę świętowałem urodziny mojej lubej, wpadło kilka kieliszków wina i nazajutrz nie czułem się najświeższy :oczko: Głowa od rana trochę ciężka... Ale tragedii nie było i po południu już było ok poza tym, że jednak czułem się trochę podmęczony. Do pobiegania był jednak ostatni mocny akcent przed Chojnikiem, więc motywacja była. Początek z kilkoma przerwami, bo musiałem przebić się przez kilka świateł w okolice stadionu i tam, w Lasku Marcelińskim obiegałem już dalej dwie duże pętle. Nogi ładnie rwały się do biegu, bo już pierwsza siódemka w easy była żwawa, a na ostatnim, siódmym kilometrze tego segmentu byłem na chwilowym tempie poniżej 4:20/km. Najs! Później wszedłem na maraton pejsa. Co prawda GPS trochę się w lesie gubił i pokazywał różne rzeczy, ale wyszło na moje i średnio po 3:45/km. Byłem już na końcu tej części podmęczony, bo szykując się, rozpędzając na ostatnią dwójkę 14. kilometr był już w 3:35. Została końcówka - mocno. tutaj już wybiegłem z lasu na asfalt, żeby było łatwiej zasuwać, ale niestety mocno wiało. Mimo to kilosy w 3:27 i ostatni w 3:23. Zmęczenie mocne, ale jeszcze ze sporą rezerwą.
bnp.png

Piatek 05.07.2019

wolne

Za tydzień Chojnik. Jaram się :hej:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Sobota 06.07.2019
EASY

12km ~4:32/km

Niedziela 07.07.2019
EASY + TR

10,47km ~4:41/km + 3,12km ~3:30/km + 4,42km ~4:37 RAZEM 18km

Takie kilka kilometrów progowo wjeżdża mi całkiem lekko :hej: Komfortowo, rzekłbym nawet przyjemnie. Polubiłem :hejhej: Trening biegany z plecakiem i bukłakami. Ostatnie konkretniejsze bieganie przed Chojnikiem. W tygodniu będą już tylko dwa luźne wyjścia easy.
Awatar użytkownika
sebbor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1186
Rejestracja: 03 lis 2008, 21:52
Życiówka na 10k: 33:38
Życiówka w maratonie: 2:38
Lokalizacja: Poznań

Nieprzeczytany post

Poniedziałek 08.07.2019
EASY

11km ~4:35/km ~HR 144

Wtorek 09.07.2016
wolne

Regeneracja przed ultra w pełni. Zaczynam się nakręcać na fajna przygodę w piątek/sobotę :hej: :hej: :hej: Zdrowie ok. Kompletuję, szykuję sprzęt i żarcie na zawody.
Od jakiegoś czasu moje treningi są na Stravie, gdyby ktoś chciał śledzić, weryfikować czy nie ściemniam :oczko: to polecam:
https://www.strava.com/athletes/sebbor
ODPOWIEDZ