26.05. - zakładka
rower - 21'35" - 28,6km/h - asc/desc=72m
T - 42" (Pakulas chciał za mną lecieć do lasu i trzeba było uwiązać)
bieg - 17'20" - 5'10"/km - asc/desc=44m
27.05 - tylko praca
28.05. - bieg z gimnastyką:
bieg - 38'27" - 7'14"/km - asc/desc=135m
Nudna wstawka zdrowotna:
Najgorzej mi się biega, chodzić mogę, rower też ok, nawet gimnastyka nie boli. Tak jeszcze nie było. Zazwyczaj to bieg stanowił "koło zamachowe" treningu - rozkręcał mnie, rozgrzewał i przygotowywał do wysiłku w gimnastyce, wiosłowaniu, czy nawet na rowerze lepiej mi się kręciło, gdy sobie najpierw trochę pobiegałem. Również po treningu lubiłem jeszcze "rozbiegać" ewentualny akcent w innej dyscyplinie. Bieg był "opakowaniem" treningu. Tym razem jest inaczej i jeszcze nie wiem, jak to ugryźć. Bieg muszę robić w szczycie przygotowania do treningu danego dnia. Nie mogę po prostu "pójść potruchtać" pół godziny przed snem, bo cierpienie jest straszne. Jeszcze wyjaśnię, co to jest "niepełny obraz choroby". Otóż tylko mnie boli, tylko tkanki miękkie i tylko nogi i ręce. Wyniki dobre (znaczy - bardzo dobre

), a na obrazowaniach wszystko wzorcowe.
Tak zwany symulant.
Doktory już to grały.
Zrobiłem mikro-wybieg dla owiec, żeby Kulawej Hani stadko nie zostawiło samej. Nie będę musiał kosić trawnika za domem. Dzieci chodzą za nią i przestawiają jej tylne nogi.
Zrobiliśmy USG i już widać dziziusia.
Nawet chyba widziałem kopytka. Rozwiązanie w maju, za rok, ale kobyła może miesiąc przenosić - taki atawizm.
Żona jest szczęśliwa, bo kupiła wreszcie taki puder, że go wcale nie widać...
Ot, zagadka... nigdy tego nie zrozumiem.
Nakręciłem paręnaście lat temu dwa teledyski do piosenek Kazika i nawet SP Records zgodziło się na ich publikacje.
Wiszą gdzieś w sieci. Ależ mi teraz skoczą oglądalności!