Dream big: (20+40+90+180), cel: Łódź Maraton 2023 (3:30-3:45)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

61/2018 14,4 km w 1:24 - Tempo długie - 4 x 1,6 km na przerwie 4'.

Dzień wcześniej o 9 rano wypad do Wawki - żonka mi zrobiła prezent na 35 i kupiła bilet na Flyspot - indoor skydiving. Zajebista frajda, polecam. Tym bardziej, ze dzieciaki zostały z rodzicami to był chill i "nicniemusizm" :hej: Natomiast po Flyspocie na Stare Miasto i spacer, więc się złaziłem, więc trochę bałem się, czy wstanę w niedzielę.

Wstałem o 6.15. Na moją 2km pętlę tartanową mam 3 km - co stanowi fajną rozgrzewkę, gdzie piknęcie następuje 10-20 m przed jednym ze znaczników oznaczających 200m. Tutaj zacząłem jakieś 10-15 metrów przed znacznikiem, ale na 1600 to pikuś.

1. Ruszam, pierwsze 400 metrów lekko pod górkę, oczywiście pamięta człowiek, że ma biegać 1600 w 7:10-7:20, tylko w momencie startu uświadamia sobie, że ni uja nie przeliczył ile to ma być na 1 km, ani na 200 :bum: :bum: :bum: więc w trakcie takiego odcinka następuje matematyka, przeliczenie 7:20 na liczbę sekund a następnie podzielenie przez 8, a dodatkowo zadanie nieobowiązkowe - pomnożenie przez 5 ;) w międzyczasie pierwsze 200m piknęło w 50 sekund, to stwierdziłem po samopoczuciu, że nie uciągnę, więc trza zwolnić, w międzyczasie impuls nerwowy dobiega z informacją, że 7:20 to 55s /200, więc korekta i kolejne już lepiej, choć dodawanie 55s do bieżącego wyniku w takcie biegu tempem 4:25 łatwe nie jest :hahaha: niemniej zamknięte w 7:13 (1620m) bez rzeźby. 4 minuty przerwy w marszu (400m), żeby mi start wyskoczył przy znaczniku. Oddech 3-2, więc jestem w szoku, że wystarcza i nie muszę przechodzić na 2-2, kiedyś nie do pomyślenia przy 5:00, żebym biegał inaczej niż 2-2, a tu proszę. Na końcu odcinka mijałem jeszcze uschnięte drzewo zwalone na ścieżkę

2. Zaznajomiony z odcinkiem ruszam pewnie, już przekminiwszy strategicznie kwestie matematyczne, które mi będą towarzyszyły do końca czwartego odcinka - bo jakbym te dwusetki biegał po te 55s to dodawanie proste, a tu o 1-3s szybciej i się krzaki robią, w końcu stwierdziłem, że lecę na spokojnie, rozluźniłem się i poszło nad wyraz dobrze. Drugi skończony w 7:03, też bez problemów (ale BS to nie był), ale stwierdziłem,że nie ma się co wygłupiać i cisnąć szybciej niż plan zakłada i na trzecim decyzja o redukcja tempa, żeby nie umrzeć na ostatnim.

3. Weszło w 7:10, więc stwierdziłem, że tyle może być, bo czułem że czwarte powtórzenie też wejdzie, więc bez stresu.

4. 7:13, końcówkę musiałem trochę popracować, żeby nogi pokazały głowie, że się da i żaden problem - udało się, choć rzez chwilę musiałem uspokajać oddech.

Do domu 3km schłodzenia.

Weszło ładnie, ciut szybciej niż planowane (7:10-7:20), bez zajezdni. Fajny trening :) plan na tam tydzień wypełniony!

4 treningi, 44 km, 2 jednostki szybkościowe (10x400 i 4x 1600). To był dooooooobry tydzień. A mnie się super biega.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

Poniedziałek miał być chill po niedzieli, ale po Wawce męczył mnie kaszel cały dzień, więc profilaktycznie odpuściłem wtorkowe bieganie, środa rano lało, dziś rano zamiast lać to nakurwiało deszczem, pół łodzi zalało wczoraj, a u mnie mżawka była :bum: niemniej - wieczór zrobiło się okno pogodowe, to rura na Zdrowie na tartan.

61/2018

25 stopni i 90% wilgotności, marzenie... ale z 2 strony - nie pada. Trening 10x400 p3' - planowo czterysetki po 1:32-1:38, oprócz pierwszej w 1:40, gdzie wyrypałem do przodu i potem zwolniłem (za bardzo), wszystkie bliżej 1:32, ostatnia 1:27, i ty już mocno czułem tempo. Ogólnie prawie w każdym za mocne początki i zamiast w 48-49, pierwsza dwusetka w 45 i potem luzowanie, muszę popracować nad równym tempem.

kolejne odcinki według Garmina:
1:39, 1:33, 1:37, 1:30, 1:32, 1:29, 1:32, 1:33, 1:33, ostatni puściłem cugle, 1:24, ogień z dupy (i nie po chińskim), dwa ostatnie musiałem popracować trochę płuckami, ale utrzymałem rytm oddechowy 3-2. :spoczko:

Trening domknięty, z dobrym samopoczuciem. Bałem się, bo w pracy o 13 zamówiliśmy kiń-czyz-nę i nażarłem się jak dziki, tak że wychodząc o 19:55 z jednej strony byłem lekko głodny, z drugiej - wciąż czułem balast ;)

Podoba mi się takie szybkie bieganie, czuję poprawę techniki, co mnie cieszy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

62/2018 dziś 3x2 km (4:35-4:40), p.4,5'

Poprzedni trening, tempo krótkie robiony w czwartek wieczorem. Piątek bez biegania, więc została sobota - rano byłem zgonem i nie dałem rady wstać, więc stwierdziłem "pobiegam w ciągu dnia" - ale nie wyszło, więc wyjścia były dwa - biegać w sobotę wieczorem, a w niedzielę rano zrobić długie tempo, albo zdroworozsądkowo odpuścić sobotę i skupić się na jakościowym bieganiu w niedzielę. Wygrała opcja druga, co spowodowało, że w tym tygodniu wyszedłem tylko 2x, ale oba to porządne akcenty. Ciekawe doświadczenie.

Drugi trening w tym tygodniu, tym razem 3 km dobiegu, wytrzymałość tempowa i 4 km powrotu. Razem niecałe 14 km, przerwy w marszu. Szybciej niż w planie, trzeci na trochę miękkich nogach, ale wytrzymany. Ogólnie wyszły, odczuciowo gorzej niż 400m, ale wyszły. Nie wiem,czy wytrzymałbym dziś tempo 4:30 na odcinku 10 km, na szczęście nie dziś biegnę dychę ;) Końcowe 400m trzeciego leciałem pod górkę, i jak zalapowałem na koniec to z ust mych wymsknęło się swojskie "o @#$%^...", ale powrót nastąpił w rozsądnym czasie. Niemniej przy trzecim musiałem popracować, ale praca się opłaciła.

Średnie tempo odcinków poszczególnych 2 km (cel był 9:10-9:20):

1. 4:39 + 4:32 = 9:11
2. 4:27 + 4:33 = 9:00 (!)
3. 4:29 + 4:40 = 9:09

Jak widać, albo w dolnych widełkach, albo szybciej niż plan. Weszło, podejrzewam, że mógłbym zrobić jeszcze jedno powtórzenie i byłaby rzeźba, choć jakbym ściął tempo pierwszych dwóch, to pewnie nie byłoby dramatu.

Ogólnie zaliczone.

W tym tygodniu w planie jest luźniej niż w planach na poprzednie wygodnie, tylko 3 treningi:
1. 8-12 BS + skipy (w sumie to powinno być co tydzień...)
2. 6 km 2 zakres + 8-12 200 po 42-46 sekund
3. Wybieganie 15-20 km.

Muszę sobie odmierzyć jakieś odcinki bliżej domu, żeby mi dobieg i powrót w tygodniu nie zajmował 40 minut + czas treningu. Do przemyślenia, w środę/czwartek będzie biegane, do tego czasu albo coś wykminię, albo muszę wstać 4:30 żeby wyrobić się z powrotem o_O
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

63/2018 9 km narastająco, średnia 5:49.

Od soboty wstaje mi się mega ciężko, dziś nie inaczej. 9 km, niby spokojnie, ale jakoś odczuwalna intensywność wyższa, nawet pomijając wzrost tempa. Aż musiałem przejść z oddychania samym nosem na wdech nosem, wydech ustami, to mi się ustabilizowało. Rytm oddechowy 3-3 cały czas przy takich jednostkach. Aż ciekaw jestem jak to zadziała jak na zawodach polecę 2-2.

Zrobione w każdym razie, teraz dzień przerwy i w czwartek kolejne bieganie. Z zoologicznych nowinek, przeszkodził w randce zajęcy i spotkałem młodego jelonka.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

64/2018 6km BC2/TM + 10x200 (42-48s.) p.2'
Pobiegane! Trochę się bałem tego treningu bo nie wiedziałem jak będzie po tym tempie maratońskim, którego dwa lata nie biegałem. I w sumie w tempie które było życzeniowe, bo z ostatniej dychy nie wychodzi, ale od ostatniej dychy minęły 2 miesiące a ja z formą jestem dużo dalej. W teorii miało być to BC2, które w sumie dla mnie jest tempem mitycznym i ja to zawsze sklejam z tempem maratońskim - a odczuciowo między BSem a progowym.

Ogólnie kminiłem jak to zrobić, bo od poniedziałku żona wróciła do pracy i wychodzimy rodzinnie o 7 rano, żeby zdążyć wszystkich rozwieźć i wrócić przed korkami. a ty w planie 1:15-1:20 biegania plus prysznic, itp. i plan żeby wrócić o 6. (Spoiler - wróciłem ostatecznie o 6:30 ;) )

Najpierw pierwszy kilometr lekko ale narastająco, na czuja, bo mój zegarek pierwszy kilometr nieważne ile biegnę, zawsze pokazuje >7/km. Dość szybko doszedłem do tempa HM nawet, a nie tylko M, trochę zwolniłem, a następne już w okolicy 5.10, szło bez wysiłku, więc mimo wyższego tętna niż zakładane 160-165, trzymałem.

Tempa poszczególnych kaemów, nie licząc rozgrzewkowego: 5:09, 5:08, 5:09, 5:13, 5:04 (z górki lekko). Przejście do marszu żeby uspokoić tętno i rura.

Sam byłem zdziwiony jak szybko i nietrudno i się biegnie, żadnej rzeźby w końcówkach, choć ok, to tylko 200-tjki.

Tempa 200-ek: 41, 44, 43, 43, 43, 42, 42, 40, 41, 38, ostatni puszczony i trochę z górki.

Potem 3 km do domu, jakoś luźno i szybko mi się biegło, wyszedł naprawdę fajny ranking. Punkty do zajebistosci lecą szerokim strumieniem :)

Subiektywnie mam wrażenie, że weszły tak samo albo łatwiej, ale na pewno na większej kontroli niż 4 lipca, kiedy biegałem 14x200.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

65/2018 Sobota 28.07 Plan: BD 15-20 km. Realizacja - 16 km po 5:57 średnio, z czego 2 ostatnie deczko szybciej, <5:40.

Sobota, a ja budzik ustawiam 4:55, żeby wyjść i wrócić zanim dzieciaki wstaną. 5:15 na trasie, poleciałem do dawno nieodwiedzianego z buta Kanzas. Ciepło, ale bez dramatu, mgła się podnosiła jak biegłem. Pierwsza dycha 3-3 nosem, z Konstantynowa powrót pod górkę i w słońcu, więc trzeba było przejść na 3-3 wdech nos, wydech paszcza żeby nie przestało być komfortowo. W okolicach 7-10 jakiś nożny kryzys, chyba się nogi odzwyczaiły od jednostajnego, dość wolnego biegania, ale potem sobie przypomniały, że w sumie takie dystanse to znają i zakręciło. Ogólnie całkiem przyjemny bieg, i w dodatku zrobiony na czczo (standard), ale na 0,25 l wody w trasie (nie standard).

Cieszy to, że nie padłem przez brak wody, cieszy ładny chodnik zbudowany od Konstantynowskiej do Maratońskiej (poboczem biegło się kiepsko) i cieszy fajnie zrobiony trening.

Na plus, plan na ten tydzień wykonany w 100% (3 treningi, w tym TM + dwusetki i wybieganie) - razem 38 km.

66/2018 poniedziałek 30.07 Plan 6 km + 6x50 m skip A. Realizacja - 7,8 km w tym te skipy i 750m po leśnym torze rowerowym - czyli krosik.

Wyszedłem 5:15, chłodniej niż wczoraj ( :taktak: ), ale wilgotno w ciul, kapało ze mnie (dosłownie) jeszcze 10 minut po powrocie. Najpierw 300 metrów od domu przebiegła mi drogę sarna, nawet zdjęcia nie zdążyłem zrobić. Potem obok terminala na Lublinku wbiegłem w taką gruntówkę, co to nią biegałem już kilkadziesiąt razy, zamyślony,nagle z 10m obok w krzaczorach słyszę jednocześnie trzask łamanej gałęzi, szelest oranej ściółki i takie zajebiste CHRUUUUUUM. Reakcja organizmu - gotowość do bicia rekordu na 100m w 0,0001s. Rozglądając się odbiegłem ze 20 metrów, już uspokojony i nagle za plecami z tej samej strony trzask następnej gałęzi i KWIIIIIIIIIIIIIIIIIK. HR Max od razu i nogi tak spięte, że przez 5-6 minut nie mogłem ich rozluźnić. A dzika ostatecznie nawet nie zobaczyłem :bum:

Poleciałem na taki leśny tor dla rowerów, zrobiłem tam sobie z 750 krosowej ścieżki zdrowia, a pod koniec 6x60-100m skip A - ja prdl jakie męczące ćwiczenie :spoczko: niemniej siła biegowa zrobiona.

Podsumowanie lipca
153 kilometry przebiegnięte. Nie licząc września 2016 (~156) z nieudaneo Poznania i jednego epizodu na ~150 w lipcu 2015 ze średnio udanego Poznania (sub 4), to wcześniejsze moje przebiegi na tym poziomie to 2014... Ale ja się operdzielałem :bum: :bum: :bum:

W moim planie w lipcu 2018 weszło 14 trenigów, siła biegowa, szybkość (200 i 400) i wytrzymałość (1, 1,6 i 2km), plus jeden średni long. Wszystko łądnie domknięte i z dobrym samopoczuciem.

Do pierwszych zawodów na których podejmę zejścia <45/10k zostały niecałe 4 tygodnie - 25.08 w czasie Biegu Fabrykanta. Na razie jestem pełen optymizmu, tym bardziej, że forma rośnie.

W środę 14x200 po 42-44, chyba będę chciał robić bliżej 42 i z przerwą w marszu. Stay tuned.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

67/2018 14x200 (42-44s) p.2'

Miało być biegane wczoraj - ale rano nie wstałem, wieczorem za późno wróciliśmy, więc skończyłbym trening o 22 ( :ojnie: ).

Wiec czwartek. 5:10 start, 3km dobiegu do tartanu i z marszu dwusetki. Weszły wszystkie, jedna 300 zamiast 200, bo ostatnie 2 odcinki postanowiłem robic na chodniku w drodze powrotnej, żeby ściąć czas treningu i złapało mnie czerwone i wydłużyło przerwę do 3 imnut. stwierdziłem,że to wykorzystam i dołożę dystansu proporcjonalnie. Domknięte z zapasem :) fajnie się te szybkie odcinki biega.

Czasy odcinków: 42, 43, 41, 42, 42, 41, 42, 42, 43, 43, 40 , 41, 60 (300m), 37 (220)

Teraz z racji tego , że mamy chrzciny w niedzielę jutro i pojutrze muszę upchnąć 2 treningi, czyli będą 3 biegi z rzędu w tym 2 akcenty. Zobaczymy jak to bedzie, zdroworozsądkowo jutrzejsze 8-12 km TM zamieniam na BS, bo sobotnie tysiączki ważniejsze.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

68/2018
Rano nie biegałem, więc zostały dwa wyjscia - albo wieczór, a następnego dnia rano tysiączki, albo odpuścić. Zdecydowałem się na wyjście, wstępnie szybki BS ok 30 minut, żeby odhaczyć trening i nie zmęczyć nóg. Ale... jak już 30 minut, to może coś szybszego? <geniusz!>

I padło na tempo w jakim miał iść standarowy trening jakbym go zrobił rano - 2 zakres vel maratońskie. Brilliant idea :D Pierwszy kilometr rozbieg do prędkości przelotowej, a następne po 5:10 z tendencją malejącą, bo narastająco teren ciut trudniejszy. W drodze spotkałem dzika i tętno poszybowało. Bo oczywiście pójść biegać o zmroku, po lesie, bez czołówki i telefonu to super pomysł ;) Ale dotarłem do domu, porolowałem mięśnie, browarek na uzupełnienie węgli i spać :)

Wyszło 7,7 średnio 5,21 (TM po 5:10-5:18).

69/2018
plan 6x1km 4:22-4:28 p.3'


Niecałe 3km i start tysiączków. Jak dobiegłem do tartanu to stwierdziłem, że TM wieczorem i T rano to słaby pomysł był :D I nogi słabe w cholerę, bo wydolności wystarczyło aż nadto. Było trochę/średnio dużo pracy głową, żeby nogi uciągnęły tempo. Odcinki 3, 4 i 5 poza widełkami w 4:30 (co dziwne, bo 200 wchodziły w tempach widełek, ale cóż.). Przerwy wydłużyłem, żeby w marszu robi c całe 400 metrów, i kilometrówki biegać od słupka do słupka.

Ostatni puściłem mocniej, ostatecznie w 4:15 żeby sobie pokazać, że jeszcze było rezerwy na poprzednich. I 3km do domu, tu już siły nóg niewiele było, oj niewiele, nawet zastanawiałem się czy w marsz nie przejść. Ale domknięte, na zmęczonych nogach, więc mam nadzieję, że to zaprocentuje. Teraz do poniedziałku wolne.

------------
Podsumowanie tygodnia.
4 treningi, 40 km. W tym siła, 14x200, 6TM i 6x1.
To był dobry tydzień.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

Plan na biezący tydzień:
T1: 6 km BS + siła
T2: 10x400 (1:32-1:38) p.3'
T3: 8-12 km BC2/TM
T4: 4x1600 (7:10-7:20) p.4'


70/2018 Poniedziałek.

Z ciekawostek - zeszłotygodniowym sobotnim treningiem pobiłem mój beznadziejny objętoścoiowo (dzięki córce :bum: ) wynik z 2017 (538 km), w kolejce jest jeszcze 2013, czyli mój pierwszy pełny biegowy rok (731), następnie 2015 wstrzymany na pczątku pojawieniem się syna (869) wreszcie przedwcześnie zakończony kontuzją 2016 (1104) i jako wisienka na torcie 2014 z wiosennym i jesiennym treningim maratońskim (1442).

Tak patrzę, że ja strasznie mało biegałem ;)

Dziś w planie siła - kiedyś ją trzeba zacząć robić. No to robię. Wyszedłem o 5:10 ociężały i 1,5 kg cięższy niż w zeszłym tygodniu (wczoraj byliśmy na chrzcinach ;) ), i ruszyłem spokojnie. Nogi wypoczęte podawały luźno, tętno 146 przy 6:00 i oddychaniu nosem 3-3, całkiem nieźle, nie wiedziałem, że to w ogóle możliwe :bum:

Po 5km 3x60 skip A na przerwie w marszu, a nastepnie (popatrzone u kogoś na forum), na podmęczonych nogach zrobiłem 4x150 m podbiegu na wiadukt.

Łącznie wyszło 9,5 km w tym uczciwie zrobiona siła.
T1 - Na plus.

Aha, jak to się człowiek adaptuje. Jak wychodziłem rano, termometr pokazywał 18 stopni. Ja kurde marzłem przez piewsze kilkanaście minut :hahaha: :hahaha: :hahaha:
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

71/2018 Środa
10x400 (1:32-1:38) p3'.
5:03 na trasie, fuckyeah! 3km dobiegu, i rura, jakoś ciężko było mi wejsć w rytm, więc pierwszy wolniej, 1:41 bodajże, drugi przegiąłem w drugą stronę, i taki miałem trochę rozstrzał od 1:28 do 1:33.

Nie szło tak luźno jak się spodziewałem, ale z 2 strony domknąłem wszystkie 10 bez problemów. Z 3 strony, biegałem te odcinki na tempach które według tabelki są dla czasu na 42 minuty, a nie na 44 (gdzie atakuję 45 ;) ) więc realnie patrząc zapas jest. Przerwy 3 minuty, połowa w marszu, 2 połowa w truchcie. Powrót 3km do domu.

Nie ma to jak zrobić zdjęcie wschodu słońca jak się ma już 45 minut treningu w nogach :)

T2: na plus. Zobaczymy jak jutro - w planie 8-12 km BC2/TM. Jak nogi uciągną, lecę 2 km BS + 8km TM, jak nie, będę kombinował.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

Znam trasę moich najbliższych zawodów - skitrali tak, że dopiero jak napisałem, to się okazało, że tydzień temu upublicznili.

Szału nie ma jeśli chodzi o szybkie bieganie, 2 pętle,sporo zakrętów, na szczęście te mega wielkie kocie łby omijamy.
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

72/2018 Czwartek

Plan 8-12 km TM.

Dzień po wczorajszych 400-kach w planie miałem 8-12 km TM, na pulsie <160. Nie byłem pewien jak organizm to przyjmie, bo nie nigdy nie biegałem czegoś takiego jak teraz. Stwierdziłem, że jak będzie ZA ciężo, to przejdę w BSa. Ostatnio biegałem tysiączki rano po wieczornym treningu gdzie minęło 9h, tutaj 24h pozwoliło trochę odpocząć nogom, więc postanowiłem lecieć po 5:15.

Pierwsze 2km rozgrzewka i wejście na obroty, na czuja bo GPS od jakiegoś czasu świruje na początku. Więc na czuja wyszło 5:06. Normalnie Jakby to był trening po dniu przerwy to bym to tak poleciał, ale postanowiłem zwolnić.

Generalnie trzymanie tempa szło, ale po nawrotce za lotniskiem było po nierównym, pod górkę i ogólnie trudno i tętno wbiło >165 i nie chciało spaść, a pod koniec i o 170 się obijało, więc stwierdzłem, że 6km wystarczy i nie ma się co zajeżdżać, więc zredukowałem do BSa. Czuć w nogach wczorajsze bieganie - nie wiem tylko czy zmęczenie czy brak glikogenu, niemniej coś ponad BSa zrobiłem więc się powinienem zregenerować, bo do soboty 48h przerwa.

Ze zwierzyny spotkałem sarnę, lisa i jeszcze jedną sarnę. A opróćz tego mam kolejne zdjęcie wschodu słońca ;)

T3 - zaliczony.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

77/2018 Niedziela

Plan 4x1,6 km (7:10-7:20) p.4'

Miało być w sobotę. Ale w sobotę jak budzik zadzwonił 4:50 i usłyszałem deszcz, przestawiłem go o 1,5h do przodu i kima. Dalej biegać nie dało rady w ciągu dnia, więc niedziela.

Sobota wieczór to sushi wino i film więc carboloading zacny :) Nic to, niedziela 5:30 ruszam.

14 stopni, więc założyłem rękawki :) Dobieg standardowy 3 km, rytm oddechowy nosem 3-3, i na tartanie od razu przejście do tempa. Udało mi się wczoraj wyliczyć, że każdy odcinek 200 metrów muszę lecieć po 54 sekundy to wyjdzie 7:12, i tak latam bliżej dolnego progu widełek. GPS trochę niedoszacowywał, w granicach 3%, więc leciałem na znaczniki.

Pierwsze 2 bez problemu domknięte, przerwa 400 m w marszu (4 minuty). Trzeci - dwusetki po 53 sekundy, więc całość w 7.04. Bez problemu. Czwarty to 52s/200 metrów, weszło. Jeszcze jeden bym taki zrobił, co mnie bardzo cieszy :) potem wróćiłem do domu bardzo zadowolony z treningu.

T4: zaliczony na 5+.

------------
Podsumowanie tygodnia
4 treningi, 46 kilometrów, w tym siła (skip A + podbiegi), 10x400, 4x 1,6 i 6km TM.

Dooobry tydzień.
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

Plan na biezący tydzień:
T1: 4 km BS + siła
T2: 10x400 (1:32-1:38) p.3'
T3: 8-12 km BC2/TM
T4: 3x2000 (9:10-9:20) p.4,5' (ale raczej będę się starł celować w 9:00-9:05)

74/2018 Wtorek
W poniedziałek po weekendzie nie dałem rady wstać, jakiś zmęczony byłem (i wciąż jestem), nie biegowo, tylko ogólnie, intensywnością, ew. brakiem odpoczynku w ciągu dnia od 5 rano.

Niemniej dziś zwlekłem się z łóżka i 5:30 ruszyłem, temperatura całkiem przyjemna, 18 stopni - czasu mało, więc 2km rozgrzewki i skipy, 6x60 skip A - cały czas jesem pod wrażeniem, jak to ćwiczenie masakruje moje nogi. Odpoczynek długość odcinka w marszu. Potem 200 metrów truchtania i 5 podbiegów na wiadukt (dołożyłem 1 w stosunku do poprzedniego tygodnia). 180 metrów po 41 sekund każdy, czyli tempo <4:00. Przymierzałem się do 6-8 podbiegów, ale zdrowy rozsądek przypomniał, że skoro wczorajjszy trening przełożyłem na dziś, to jutro mam 10x400 i nie chciałbym musieć tego rzeźbić na zajechanych nogach :bum: Łącznie wyszło niecałem 7km biegania. Zabawne, 2-3 lata temu to by mi się nie chciało wyjść na taki trening, a teraz widzę w tym sens. Świadomość biegowa rośnie.

Cały czas się zastanawiam jaką taktykę i jaki cel obrać na zawody. Zdrowy rozsądek podpowiada, że 45 powinno pęknąć. Pytanie O ILE. Drugie pytanie, czy będzie 18 czy 32 stopnie. Jeśli opcja 1, to zobaczymy jak mi powchodzą następne treningi, rozważam nawet Kawaguchiego na <44, ale jak blliżej 30, to walka o 45. To plan minimum.

Relive z dziś: https://www.relive.cc/view/e1177540887
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
Awatar użytkownika
sochers
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3431
Rejestracja: 16 sty 2014, 10:35
Życiówka na 10k: 44:15
Życiówka w maratonie: 3:48:12
Lokalizacja: Woodge aka Uć

Nieprzeczytany post

75/2018 Środa

10*400 przerwa 3' w truchcie.

Wylegiwałem się :bum: do 6:10, i wyszedłem ostatecznie 6.20. Pogoda przyjemna, 18 stopni, trochę wiatru. 3 km dobiegu do tartanu i od razu rura. Z uwagina fakt, że nie wyliczyłem po ile mają być dwusetki (geniusz!), w trakcie pierwszego odcinka jakoś nie mogłem si doliczyć i zamknąłem 1:41, po czym stwierdziłem, że chyba nie o to chodziło (1:32-1:38). Następny już w widełkach 1:36, kolejne zgodnie z założeniami 1:32, 1:30, 1:32, 1:33, 1:32, 1:33, 1:33, ostatni 1:29, dla głowy, ale tu już dyszałem jak lokomotywa.

Przerwy starałem się robić w truchcie, żeby nie przekłamywać marszem, dało radę, niemniej z długością przerw różnie bywało, raz krócej, raz dłużej (zależnie jak dobiegłem do znacznika 200m, ale zbilansowało się chyba).

Ciut ciężej, pewnie przez trucht, a nie marsz, ewentualnie wczorajszą siłę. Niemniej domknięte :)

T2: zaliczone!
BLOG: viewtopic.php?f=27&t=40946&start=435
KOMENTARZE: viewtopic.php?f=28&t=40947&start=1680

PBs: 1M - 6'09, 3000 - 12'11, 5k - 20'35, 10k - 44'15, HM - 1:47'11, M - 3:48'12
ODPOWIEDZ