Jacek, rekreacyjnie: tenis stołowy i bieganie
Moderator: infernal
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
2 krok
Krok 2 - piątek: 9-10km (5:30/km) + (ew, 6x200m)
Grałem wczoraj w ping ponga do 22 i wstałem nie do końca wypoczęty, ale chcąc skorzystać z promieni słonecznych postanowiłem zrobić trening rano zamiast wieczorem.
BS 9,2 km w tempie 5:18/km
Rytmy zamieniłem na podbiegi które mogę robić jedynie w dzień więc chciałem to wykorzystać , niestety nierówność podłoża, duża ilość liści i wilgotność trawy spowodowała że biegałem to asekuracyjnie, olałem zegarek i jedyne co kontrolowałem to stawianie stopy w tych warunkach. Wbiegłem 8 razy nijako, nie byłem happy i wrócę tam najwcześniej dopiero późną wiosną.
Musiałem się jakoś uszczęśliwić, ustawiłem zegarek 200m/100m x4 i pobiegłem dwusetki po 40, 40, 39, 40 sekund, dopiero wtedy poczułem to co powinienem - ZADOWOLENIE
Całość 11,5km
Krok 2 - piątek: 9-10km (5:30/km) + (ew, 6x200m)
Grałem wczoraj w ping ponga do 22 i wstałem nie do końca wypoczęty, ale chcąc skorzystać z promieni słonecznych postanowiłem zrobić trening rano zamiast wieczorem.
BS 9,2 km w tempie 5:18/km
Rytmy zamieniłem na podbiegi które mogę robić jedynie w dzień więc chciałem to wykorzystać , niestety nierówność podłoża, duża ilość liści i wilgotność trawy spowodowała że biegałem to asekuracyjnie, olałem zegarek i jedyne co kontrolowałem to stawianie stopy w tych warunkach. Wbiegłem 8 razy nijako, nie byłem happy i wrócę tam najwcześniej dopiero późną wiosną.
Musiałem się jakoś uszczęśliwić, ustawiłem zegarek 200m/100m x4 i pobiegłem dwusetki po 40, 40, 39, 40 sekund, dopiero wtedy poczułem to co powinienem - ZADOWOLENIE
Całość 11,5km
Ostatnio zmieniony 07 paź 2017, 19:57 przez jacekww, łącznie zmieniany 2 razy.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Wrzesień
Suma km – 161
Ilość treningów – 14
Średnia km na trening – 11,5
Średnia km na tydzień – 40
Do czerwca biegałem 3 razy w tygodniu, od staram się 4 razy i myślę że pozostanę już przy tym mimo że zwiększenie ilości treningów podyktowane było jedynie projektem do półmaratonu.
Natomiast sam dystans miesięczny przewiduję w przedziale 150-200km, bliżej raczej tej pierwszej wartości i wątpię abym przekroczył 200 km bez jakiejś mobilizacji ku ewentualnym przyszłym celom.
Suma km – 161
Ilość treningów – 14
Średnia km na trening – 11,5
Średnia km na tydzień – 40
Do czerwca biegałem 3 razy w tygodniu, od staram się 4 razy i myślę że pozostanę już przy tym mimo że zwiększenie ilości treningów podyktowane było jedynie projektem do półmaratonu.
Natomiast sam dystans miesięczny przewiduję w przedziale 150-200km, bliżej raczej tej pierwszej wartości i wątpię abym przekroczył 200 km bez jakiejś mobilizacji ku ewentualnym przyszłym celom.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
3 krok
Krok 3 - niedziela: 14km (4:55/km)
16km w tempie 4:45/km, puls 156bpm (84% maksymalnego), wczoraj mało jadłem i na 14km poczułem osłabienie energetyczne.
Krok 3 - niedziela: 14km (4:55/km)
16km w tempie 4:45/km, puls 156bpm (84% maksymalnego), wczoraj mało jadłem i na 14km poczułem osłabienie energetyczne.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
4 krok
Krok 4 - poniedziałek: 10km (5:30/km)
Bardzo przyjemny BS, 10km w tempie 5:19/km i tętnie 133bpm (72% max)
Krok 4 - poniedziałek: 10km (5:30/km)
Bardzo przyjemny BS, 10km w tempie 5:19/km i tętnie 133bpm (72% max)
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
5 krok
Krok 5 - środa: 2km + 4x2km (4:00/km) p3’+ 3km - dziś
Krok 6 - piątek: 10km (5:30/km) - brak
Dziś w piątek miał być szósty krok, niestety w środę wypadł piąty więc piąty przeszedł na szósty, a szósty będzie w sobotę taki jak miał być siódmy co w ogólnym rozrachunku da o jeden krok mniej i ostatnim krokiem trzynastym będą niedzielne zawody
Jak ktoś jeszcze nie przerzucił strony , to wyjaśniam że dziś biegane były dwukilometrówki [4x2km (4:00/km) p3’]
Pierwsze dwa ciężko ale jeszcze weszły w tempach 3:58/km i 4:00/km.
Trzecie bardzo ciężko, szedłem już ponad zakładane tempo i zakończyłem na 4:02/km dociskając w końcówce aby zbliżyć się do założeń.
Czwarte tak ciężko jak trzecie ale dlatego że odpuściłem i szedłem już po 4:10/km bo w tempie bym konał i tylko ostatkiem sił na ostatnich trzystu metrach dobiłem do średniej 4:04/km.
W tych dwunastu krokach (bo trzynasty to start) mam pięć akcentów i wszystkie po bandzie, na razie po dwóch przegrywam 0:2.
Rozgrzewka 2km
Schłodzenie 1km
Krok 5 - środa: 2km + 4x2km (4:00/km) p3’+ 3km - dziś
Krok 6 - piątek: 10km (5:30/km) - brak
Dziś w piątek miał być szósty krok, niestety w środę wypadł piąty więc piąty przeszedł na szósty, a szósty będzie w sobotę taki jak miał być siódmy co w ogólnym rozrachunku da o jeden krok mniej i ostatnim krokiem trzynastym będą niedzielne zawody
Jak ktoś jeszcze nie przerzucił strony , to wyjaśniam że dziś biegane były dwukilometrówki [4x2km (4:00/km) p3’]
Pierwsze dwa ciężko ale jeszcze weszły w tempach 3:58/km i 4:00/km.
Trzecie bardzo ciężko, szedłem już ponad zakładane tempo i zakończyłem na 4:02/km dociskając w końcówce aby zbliżyć się do założeń.
Czwarte tak ciężko jak trzecie ale dlatego że odpuściłem i szedłem już po 4:10/km bo w tempie bym konał i tylko ostatkiem sił na ostatnich trzystu metrach dobiłem do średniej 4:04/km.
W tych dwunastu krokach (bo trzynasty to start) mam pięć akcentów i wszystkie po bandzie, na razie po dwóch przegrywam 0:2.
Rozgrzewka 2km
Schłodzenie 1km
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
6 krok
Krok 6 - sobota: 14km (4:55/km)
Realizacja 13km po 4:50/km w słońcu
Krok 6 - sobota: 14km (4:55/km)
Realizacja 13km po 4:50/km w słońcu
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
7 krok
Krok 7 - poniedziałek: 2km + 6km (4:00/km) + 3km
Potwierdziło się że brak umiejętności można nadrobić determinacją, lecz gdy braknie tego drugiego efekt może być jeden.
Sromotna porażka a wręcz historyczna klęska, tego dziś doznałem. Zostałem pokonany a w zasadzie sam skapitulowałem już w momencie ubierania stroju, dopuściłem myśł że nie jestem w stanie wykonać nakreślonego tempa i nawet nie opierałem się temu. Jak ruszyłem to miałem już to tak mocno zakodowane że nawet przez chwilę nie podjąłem walki aby to zmienić, a wręcz było mi na rękę to odpuszczenie bo cierpienie mniejsze. I jak już było wszystko rozstrzygnięte, zaledwie na ostatnich metrach przycisnąłem po honorowe sekundy ale to już był koniec treningu.
Realizacja: 6km, średnie tempo 4:13/km
Rozgrzewka 2km
Schłodzenia 1km
Najgorsze że choć próbuję to podtrzymywać, to wygasa wola walki i dochodzę do wniosku że sezon startów jesiennych powinien dla mnie się zakończyć dwa tygodnie temu.
A tak staram jeszcze się mobilizować przez ten miesiąc do tej dychy która mnie czeka, choć czuję psychicznie i fizycznie że to już nie to.
Zapewne jeszcze się zdopinguję do tego startu, to jednak chłodna kalkulacja na ten moment zdecydowanie pokazuje w wyniku 4 z przodu i trzeba chyba skupić się na obronie drugiej cyfry czyli 0, aby nie przeskoczyło na 1.
4(0/1):XX
Krok 7 - poniedziałek: 2km + 6km (4:00/km) + 3km
Potwierdziło się że brak umiejętności można nadrobić determinacją, lecz gdy braknie tego drugiego efekt może być jeden.
Sromotna porażka a wręcz historyczna klęska, tego dziś doznałem. Zostałem pokonany a w zasadzie sam skapitulowałem już w momencie ubierania stroju, dopuściłem myśł że nie jestem w stanie wykonać nakreślonego tempa i nawet nie opierałem się temu. Jak ruszyłem to miałem już to tak mocno zakodowane że nawet przez chwilę nie podjąłem walki aby to zmienić, a wręcz było mi na rękę to odpuszczenie bo cierpienie mniejsze. I jak już było wszystko rozstrzygnięte, zaledwie na ostatnich metrach przycisnąłem po honorowe sekundy ale to już był koniec treningu.
Realizacja: 6km, średnie tempo 4:13/km
Rozgrzewka 2km
Schłodzenia 1km
Najgorsze że choć próbuję to podtrzymywać, to wygasa wola walki i dochodzę do wniosku że sezon startów jesiennych powinien dla mnie się zakończyć dwa tygodnie temu.
A tak staram jeszcze się mobilizować przez ten miesiąc do tej dychy która mnie czeka, choć czuję psychicznie i fizycznie że to już nie to.
Zapewne jeszcze się zdopinguję do tego startu, to jednak chłodna kalkulacja na ten moment zdecydowanie pokazuje w wyniku 4 z przodu i trzeba chyba skupić się na obronie drugiej cyfry czyli 0, aby nie przeskoczyło na 1.
4(0/1):XX
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
8 krok
Krok 8 - środa: 10km (5:30/km)
12km, 5:15/km
Krok 8 - środa: 10km (5:30/km)
12km, 5:15/km
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
9 krok
Krok 9 - piątek: 2km + 6x1km (3:50/km) p2’30; + 3km
Po sugestiach kolegów w komentarzach zmienione na 6x1km (3:55/km) p3’
Dziękuję Wam, bo było to dla mnie optymalne, a swoich założeń znowu bym nie domknął, tak wyszedłem na trening spokojny bez strachu w oczach.
Początkowo nawet zbyt lekceważąco do tego tempa podszedłem, myśląc że da się to zrobić na lekkim oddechu, nie wyczuwszy jeszcze prędkości i jakie zmęczenie temu musi towarzyszyć, rzutem na taśmę tylko 3:59. Lekko tym zniesmaczony pomyślałem: o co kaman, czyżby znowu powtórka z poniedziałku ?
Kolejne już na większym sprężeniu weszły ale nie do końca miałem poczucia dominacji nad założonym tempem i 100% jego kontrolą.
Dołożyłem jeszcze 7 powtórzenie bo i tak musiałem wrócić w stronę auta, gdzie w końcówce sporo podbiłem tętno walcząc o czas.
Ogólnie nie czuję lekkości a raczej ociężałość i chyba żona ma rację że te słoiki miodu za szybko znikają, bo od dłuższego czasu codzienne śniadanie maratończyka bardzo mi smakuje i już niestety wagowo dwa takie słoje biegają razem ze mną jako obciążniki , ale też nie jestem jeszcze otrzaskany poniżej 4:00/km
Krok 9 - piątek: 2km + 6x1km (3:50/km) p2’30; + 3km
Po sugestiach kolegów w komentarzach zmienione na 6x1km (3:55/km) p3’
Dziękuję Wam, bo było to dla mnie optymalne, a swoich założeń znowu bym nie domknął, tak wyszedłem na trening spokojny bez strachu w oczach.
Początkowo nawet zbyt lekceważąco do tego tempa podszedłem, myśląc że da się to zrobić na lekkim oddechu, nie wyczuwszy jeszcze prędkości i jakie zmęczenie temu musi towarzyszyć, rzutem na taśmę tylko 3:59. Lekko tym zniesmaczony pomyślałem: o co kaman, czyżby znowu powtórka z poniedziałku ?
Kolejne już na większym sprężeniu weszły ale nie do końca miałem poczucia dominacji nad założonym tempem i 100% jego kontrolą.
Dołożyłem jeszcze 7 powtórzenie bo i tak musiałem wrócić w stronę auta, gdzie w końcówce sporo podbiłem tętno walcząc o czas.
Ogólnie nie czuję lekkości a raczej ociężałość i chyba żona ma rację że te słoiki miodu za szybko znikają, bo od dłuższego czasu codzienne śniadanie maratończyka bardzo mi smakuje i już niestety wagowo dwa takie słoje biegają razem ze mną jako obciążniki , ale też nie jestem jeszcze otrzaskany poniżej 4:00/km
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
10 krok
Krok 10 - niedziela: 12km (5:30/km)
Niedzielny trening zrobiłem dziś, tak mi lepiej pasowało z planów na weekend, czułem zmęczenie wczorajszymi tysiakami, za to jutro wolne i relaks.
11km, 5:23/km
Krok 10 - niedziela: 12km (5:30/km)
Niedzielny trening zrobiłem dziś, tak mi lepiej pasowało z planów na weekend, czułem zmęczenie wczorajszymi tysiakami, za to jutro wolne i relaks.
11km, 5:23/km
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
11 krok
Znowu zmiany, zamiast poniedziałku trening we wtorek z założeniami środowymi po drobnych modyfikacjach.
Krok 11 - środa: 2,5km + 3x1,5km (3:58/km) p3’ + 3km
Pierwszy odcinek bardziej pod górę, drugi w miarę równo, trzeci bardziej w dół gdzie kończąc go widzę ciemność przed oczami.
Rozgrzewka 2,5km
Schłodzenie 2,2km
Znowu zmiany, zamiast poniedziałku trening we wtorek z założeniami środowymi po drobnych modyfikacjach.
Krok 11 - środa: 2,5km + 3x1,5km (3:58/km) p3’ + 3km
Pierwszy odcinek bardziej pod górę, drugi w miarę równo, trzeci bardziej w dół gdzie kończąc go widzę ciemność przed oczami.
Rozgrzewka 2,5km
Schłodzenie 2,2km
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
"Ostatni cel" to hasło które mnie utrzymywało w jakimś tam "rygorze" treningowym przez ostatnie cztery tygodnie.
Dla nadania nawet większej wagi tej misji nakreśliłem kilkanaście kroków które miały doprowadzić mnie do celu.
Łatwo je się napisało, trudniej było zrealizować, w efekcie były one czasem mniej czasem bardziej pokraczne lecz przy pomocy forumowiczów obyło się bez upadków.
Ostatecznie wykonałem jedenaście tych kroko-treningów, gdzie ostatni odbył się we wtorek, gdyż ubiegłej niedzieli nie rozgrzany zupełnie niepotrzebnie podszedłem do pewnego ćwiczenia i mocno naciągnąłem łydki.
Wypadnięciem ostatniego treningu zupełnie się nie martwiłem, jedynie spoglądałem na nogi i czekałem kiedy bezboleśnie będę mógł je dotykać, szczęśliwie z każdym dniem następowała poprawa.
Emocjonalnie przez ten czas byłem na zero - zero spiny, zero presji - rzekłbym nastawienie nijakie, dobrze że jakiś czas temu napisałem tu cztery cyfry dzięki którym ogarnąłem me rozleniwione myśli i sprężyłem ciało.
Mimo że ostatnie treningi wychodziły średnio i nic nie wskazywało abym ten start mógł zamknąć trójką z przodu, to jednak nie mając nic do stracenia i równie niewiele do zyskania postanowiłem zaryzykować.
Trening treningiem a zawody rządzą się swoimi prawami, toteż obrałem taktykę na tempo 3:59/km do końca mojego albo trasy, pojechałem pełen wiary i nadziei.
Po radach b@rto jeszcze lekko sobie to skorygowałem aby zacząć ciut wolniej i co by się nie działo to pełna kontrola tempa jedynie może doprowadzić mnie do celu (miałem już to przećwiczone na HM i wiedziałem jak to robić)
Tak też zacząłem, pierwszy kilometr w 4:03, widziałem już na nim że przede mną tworzy się pewna grupa osób celujących w 40 minut, biegli jednak kilkanaście metrów z przodu, a daleko na szpicy Błażej Brzeziński - nie goniłem.
Drugi, trzeci, czwarty, piąty na pełnej kontroli - chciałem tam zweryfikować czas półmetka ale nie wychwyciłem znacznika.
Na szóstym grupka z przodu zaczęła się rozrywać, jedni słabli inni szli mocniej, zacząłem mijać pojedyncze osoby.
Na siódmym doszedłem trzech zawodników którzy biegli jak na tempomacie po 4:00/km, powiozłem się za nimi dwa kilometry które są dla mnie zawsze najtrudniejsze na tym dystansie i naprawdę odpocząłem jeśli można to tak określić.
Na znaczniku dziewiątego kilometra spoglądam na zegarek i widzę 32:22, te dwie dwójki do dwa diabełki szepczące mi do ucha że chyba braknie kilku/kilkunastu sekund ale i tak będzie wspaniale. Szybko jednak je "ochrzciłem" że wspaniale będzie jak nie braknie, oderwałem się od trójki biegaczy z myślą że jak ma się udać to muszę coś więcej teraz zrobić. Poprowadziłem ten kilometr mocniej i na znaczniku dziesiątego widzę czas 36:08, wiedziałem że tempa już znacznie nie podkręcę, a co gorsza obawiałem się czy utrzymam, a jeśli tak to jakimś finiszem na ostatnich kilkudziesięciu metrach urwę kilka sekund i może starczy.
Wpadłem na ostatnią prostą metrów jakieś pięćdziesiąt, finisz najszybszy z tych wolnych, na pewno lecę
już poniżej 3:30/km, widzę na zegarze czas 39:40, wiem że cel osiągnę, dokładam jeszcze na prędkości i przecinam metę z oficjalnym czasem netto 39:44
Puenta tej przygody jest taka
Wiara i Kulki Mocyklik
Ostatnio zmieniony 24 paź 2017, 22:39 przez jacekww, łącznie zmieniany 1 raz.
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
PODSUMOWANIE od wytyczenia celi do ich realizacji
Początek: 1 maj 2017
Koniec: 22 październik 2017
Ilość dni: 175
Ilość km: 1040
Ilość treningów: 89
Ilość km/trening: 11,7
Ilość km/tydzień: 41,6
(wszystkie dane łącznie ze startami)
Cele
Dystans .........................Dziś ................. Cel
5000m ........zrealizowany 19:24............... 19:29
10000m ......zrealizowany 39:44................ 39:59
21097m ....zrealizowany 1:29:49 ............ 1:29:59
Wszystko o czym marzyłem w tym sezonie (a nawet w dłuższej perspektywie) osiągnąłem, to było maksimum możliwości na ten moment i wiem że zawalczyłem o każdą sekundę.
Mam poczucie satysfakcji i spełnienia na tą chwilę, a praca którą w to włożyłem była przyjemnością i oddała.
Również wiosenny start w maratonie z wynikiem 3:53:44 zaliczam do tego grona mych małych sukcesów, choć bardziej rozliczam go w aspekcie wspaniałej przygody.
Marzenia się spełniają, trzeba tylko wierzyć i im pomóc
PLANY do końca roku
Być może start 11.11 - 10km
Start 19.11 - 5km
Do nowego roku luźne bieganie, powyższe starty z marszu ale bez odpuszczania.
CELE na przyszłość
Do końca roku - brak.
Na nowy rok - ?, o tym w 2018
Początek: 1 maj 2017
Koniec: 22 październik 2017
Ilość dni: 175
Ilość km: 1040
Ilość treningów: 89
Ilość km/trening: 11,7
Ilość km/tydzień: 41,6
(wszystkie dane łącznie ze startami)
Cele
Dystans .........................Dziś ................. Cel
5000m ........zrealizowany 19:24............... 19:29
10000m ......zrealizowany 39:44................ 39:59
21097m ....zrealizowany 1:29:49 ............ 1:29:59
Wszystko o czym marzyłem w tym sezonie (a nawet w dłuższej perspektywie) osiągnąłem, to było maksimum możliwości na ten moment i wiem że zawalczyłem o każdą sekundę.
Mam poczucie satysfakcji i spełnienia na tą chwilę, a praca którą w to włożyłem była przyjemnością i oddała.
Również wiosenny start w maratonie z wynikiem 3:53:44 zaliczam do tego grona mych małych sukcesów, choć bardziej rozliczam go w aspekcie wspaniałej przygody.
Marzenia się spełniają, trzeba tylko wierzyć i im pomóc
PLANY do końca roku
Być może start 11.11 - 10km
Start 19.11 - 5km
Do nowego roku luźne bieganie, powyższe starty z marszu ale bez odpuszczania.
CELE na przyszłość
Do końca roku - brak.
Na nowy rok - ?, o tym w 2018
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Październik
Suma km – 167
Ilość treningów – 16
Średnia km na trening – 10,4
Średnia km na tydzień – 40
Do ostatnich zawodów starałem się trzymać fason, po to już tylko takie tam jesienne bieganie - jak mi się chce i ile chce.
Do końca roku będę starał się wykonywać 4 treningi tygodniowo, natomiast już sam ich przebieg zależeć będzie jedynie od chęci, a te mam teraz jedynie do lekkich biegów.
Plany startowe
11 listopada - 10km - jeszcze się nie zapisałem ale chyba wypada uczcić ten dzień
19 listopada - 5km - ostatni mocny start w sezonie
26 listopada - rekreacyjnie bieg Decathlon
Suma km – 167
Ilość treningów – 16
Średnia km na trening – 10,4
Średnia km na tydzień – 40
Do ostatnich zawodów starałem się trzymać fason, po to już tylko takie tam jesienne bieganie - jak mi się chce i ile chce.
Do końca roku będę starał się wykonywać 4 treningi tygodniowo, natomiast już sam ich przebieg zależeć będzie jedynie od chęci, a te mam teraz jedynie do lekkich biegów.
Plany startowe
11 listopada - 10km - jeszcze się nie zapisałem ale chyba wypada uczcić ten dzień
19 listopada - 5km - ostatni mocny start w sezonie
26 listopada - rekreacyjnie bieg Decathlon
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
- jacekww
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2333
- Rejestracja: 08 wrz 2015, 14:56
- Życiówka na 10k: 38:27
- Życiówka w maratonie: 3:53:44
- Lokalizacja: Łódź
Cytując za Turek.net.pl
"XXVIII Ogólnopolskich Biegów Niepodległości w Turku odbył się trudnych warunkach. Większość czasu na trasie zawodnicy musieli mierzyć się ze strugami zimnego deszczu oraz z zimnym wiatrem. To sprawiło, że wielu z nich turkowską dziesiątkę zapamięta naprawdę długo."
Zawody te miały być ewentualną ostatnią szansą na złamanie przeze mnie 40 minut w tym sezonie. Jednakże że udało mi się to już trzy tygodnie temu mogłem ten start odpuścić i nie brać udziału. Niemniej te biegi niepodległościowe są już od dawna, bądź dopiero stają się lokalną tradycją w czym i ja postanowiłem uczestniczyć po raz trzeci zapisując się w ostatnim momencie.
Po ostatnich zawodach mam fizyczne i psychiczne odpuszczenie, nazwijmy to roztrenowaniem które nie wiem ile trwać będzie.
Wczorajszego wieczora głowę miałem zajęta innymi sprawami do tego stopnia że dopiero o północy w łóżku przypomniało mi się aby sprawdzić gdzie i o której odbiór pakietów. Rano sprawdzenie pogody głównie pod kątem wiatru, opadów i wyjazd na zawody.
Mimo że ostatnie trening to pełen luz do tego stopnia że czasem zamykają się jedynie w 6km, to tradycyjnie nastawienie waleczne, choć nieco słabsze niż przy celach.
Założenia na ten start: maksimum to życiówka o ułamki sekund a minimum to poniżej 41 minut.
Do tego pierwszego wszystko musiało ułożyć by się idealnie w co nie bardzo wierzyłem, tego drugiego byłem pewien że gorzej być nie powinno.
Na miejscu rozpoznałem Dariusza z forum w czym pomogła mi koszulka z imieniem, wymieniliśmy kilka zdań o bieganiu, życzyliśmy sobie powodzenia w zawodach i ruszyłem na start.
Ten odbył się bez słowa wstępu o dzisiejszym święcie, nie mówiąc już o hymnie i ruszyliśmy.
Starałem się realizować taktykę z ostatnich zawodów czyli utrzymywać tempo w okolicach 4:00/km, trzy kilometry weszły planowo i jeszcze wtedy walka o PB kołatała mi w głowie. Niestety już na czwartym ten optymizm mnie opuścił , jeszcze w końcówce trzeciego kilometra na agrafce wolontariusz krzyknął "teraz pod wiatr' no i się zaczęło, półtora kilometra przepychania, cisnąłem ile mogłem czyli 4:10/km to był maks.
Na półmetku czas 20:12, jednak była to dopiero zapowiedź tego co miało się wydarzyć na drugim okrążeniu. Zaczął padać deszcz i to grubo, niemniej trzy kilometry znów planowo po których nadszedł czwarty.
To było półtora kilometra agonii, ulewny deszcz pchany orkanem w twarz do tego stopnia że powodował ból oczu, próbowałem to złagodzić chroniąc wzrok okularami, jednak aby to czynić musiałem prostować sylwetkę co z kolei powodowało zbytnie otwieranie się przez co opór wzrastał. W tym momencie kałuże nie znaczyły już nic, czas też jakby się zatrzymał, przez 7 minut przeżyłem namiastkę biegów ultra, reszta to już dobieg do mety z mocniejszą końcówką i finiszem w czasie 40:55
W normalnych warunkach wynik ten powodował by spore niezadowolenie, jednak w zaistniałej sytuacji jest do przyjęcia. Kilometry 1,2,3,6,7,8 pobiegłem na tempach adekwatnych do obecnych możliwości i sumarycznie nawet szybciej niż gdy ustanawiałem życiówkę. Na kilometrach 4 i 5 straciłem sporo walcząc z wiatrem a gdy doszedł do tego deszcz na 9 stoczyłem dodatkową walkę z sobą.
Budujące jest też to że zająwszy po kilkuset metrach jakąś tam pozycję nikt do końca trasy mnie nie wyprzedził, co też potwierdza że pobiegłem bez odpuszczania mimo tych kilku słabszych kilometrów które były trudne dla wszystkich.
Za tydzień ostatnie atestowane zawody na 5km i jeśli wiać nie będzie mam nastawienie zawalczyć tam jeszcze o poprawę PB na tym dystansie.
P.S. Zdjęć z zawodów nie wrzucam bo jadąc tam zrobiłem sobie jedno z fleszem dość kosztowne i w tym momencie odeszła mi dalsza ochota fotografowania się, ale medal to co innego
Blog - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=55203
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.
Komentarze - http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=28&t=55204
Biegam swoje, co nabiegam to moje.