W planie dzisiaj 5 km: po km na rozgrzewkę i schłodzenie i 3 km BNP. Dystans leciutko wydłużony, chyba gdzieś w podświadomości czai się maraton

. Troszkę podbiegów na początek, potem droga równiutka jak bilardowy stół. Pierwsze dwa km ze średnią 5:58/km (śr. HR 130) i potem kolejne: 5:47 (141), 5:37 (145), 5:27 (148), 5:18 (154) i 5:04 (158). Szczerze mówiąc zaczynam dostrzegać różnicę pomiędzy biegiem ze stałą prędkością a tym co robię obecnie

. Na koniec w miarę spokojne 3,5 km i rozciąganie. Zastanawiam się czy jest jakiś "schemat" tempa w BNP? Czy nie zaczynam za wolno? Czy 10-15 sekundowe różnice w tempie pokonywania poszczególnych kilometrów są ok?
10,56 km: 59:25 (śr.5:38/km, HR śr./max.: 146/162)
edit: poczytałem trochę i chyba trochę źle to robię: Skarżyński pisze:
Najpierw dłuższa rozgrzewka: 4-5 km rozbiegania zakończone 3-4 łagodnymi przebieżkami, a potem 12-15 minut łagodnej gimnastyki rozciągającej i kilka minut... koncentracji. Skupieni ruszmy najpierw do odcinka WB2, w zależności od poziomu sportowego złożonego z jednej lub dwóch części (ta druga krótsza, ale o 5-10”/km szybsza od pierwszej), a po jego zakończeniu - bez zatrzymania! - do odcinka WB3 (odcinek jeszcze krótszy, ale znów o około 5-10”/km szybszy). On także może być złożony z dwóch coraz krótszych i coraz szybszych „pododcinków”. Końcówkę stanowi jeden, ostatni już kilometr przebiegany prawie „na całego”. Ale to jeszcze nie koniec! Po ok. 10 minutach przerwy na„dojście do siebie” (trucht lub b. łagodna gimnastyka rozciągająca) podrywamy się do 3 żywych odcinków minutowych na 3-minutowych przerwach w truchcie! Po ich zakończeniu jeszcze 1-2 km truchtu.
Nawet uwzględniając moją słabość i inny dystans (tutaj też nie wiem, czy krzywdy sobie nie robię wydłużając bieg: miało być 5 km, a było 10, ale akcent ten sam

) to powinno to raczej wyglądać tak:
2 km OWB1: tempo max. 6:07, tętno do 141 + 2 lekkie przebieżki,
rozciąganie,
1,5 (?) km WB2: tempo max. 5:49, tętno do 149,
1 km WB3: tempo max. max. 5:00, tętno do 165,
0,5 (?) km WT: tempo max. 4:14, tętno do 185,
1 km trucht, 3 X 1'/3' WB2 (?)
1-2 km truchtu.
Moje zmiany prędkości były mniejsze, ale - moim zdaniem - jednocześnie płynniejsze, co pozwoliło mi zachować większy komfort. Nie zrobiłem jednak przebieżek i nie osiągnąłem takiego tempa max. o jakim piszę powyżej. Czyli co? Wszystko na nic?
edit: i jeszcze bardzo przyjemne 3,21 km z Koleżanką, tempo 6:15/km, HR śr. 136,