makar- bieganie jako sposób na życie :)

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

08.08.2010r.
Dystans - Bóg jeden wie - 2 godziny OWB1

Wykrakałam to bieganie w deszczu. Lało strasznie. Wczoraj zaplanowałam sobie trasę, ale nic mi z tego nie wyszło, bo na drodze stanęła kałuża, której w żaden sposób nie dało się ominąć. Wróciłam więc na względnie mało zalaną drogę w lesie i postanowiłam pobiegać po niej w kółko. Wyszło mi, że powinnam zrobić 6 kółek w ciągu tych dwóch godzin, ale że nie cierpię monotonii, po dwóch kółkach nie wytrzymałam i pobiegłam w bok przed siebie. Oczywiście nie miałam pojęcia, dokąd ta droga prowadzi. I do tej pory nie wiem, bo skończyła mi się nagle po 30 min. Próbowałam jeszcze szukać jakiejś alternatywy, ale w końcu skapitulowałam i wróciłam do mojej małej pętli. W tym czasie deszcz zrobił swoje, kałuże ciągle zmuszały mnie do decyzji, czy biec przez ich środek, czy przez pokrzywy. Miły dylemat :hahaha: Zrobiłam jeszcze dwa kółka i tak minęło przewidziane na dzisiaj 120 min wolnego biegu.
Wróciłam przemoczona i trochę zziębnięta, ale gorący prysznic postawił mnie na nogi. Rodzina tylko trochę dziwnie na mnie patrzyła, sama nie wiem, czemu :hejhej:
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

10.08.2010r.
Dystans - 12 km OWB1

Nie lubię wtorków, bo pracuję od rana do wieczora, a jak wracam z pracy nie mam już ochoty na nic, w tym na bieganie. Ale przygotowania do maratonu rządzą się swoimi prawami i treningi robić trzeba. W związku z tym biegałam z Jackiem wieczorem po naszej stałej trasie w lesie po asfalcie. Było trochę cieplej niż byśmy sobie życzyli, ale nie ma co narzekać, bywało gorzej. Na koniec miało być jeszcze coś szybszego, ale ... nie było.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

11.08.2010r.
Dystans - 2 km trucht/OWB1 + 30 min SB ( 15x150m podbiegi) + 2 km trucht

Chyba muszę pomyśleć nad zmianą czegoś w schemacie treningów, bo zaczyna mnie nudzić cotygodniowe bieganie tam i z powrotem pod górkę. Z drugiej strony wiem, że nie wolno mi zaniedbać siły biegowej, bo to się mści. Może spróbuję zamienić część podbiegów na skipy i wieloskoki... Dzisiaj biegało mi się dość ciężko. Było gorąco i parno, ale nie miałam wyjścia, musiałam wyjść na trening wcześniej, żeby zdążyć na mecz, który właśnie oglądam z moim młodszym synkiem. Starszy syn z Jackiem ( moim mężem :hej: ) pojechali obejrzeć mecz na żywo do Szczecina. Na razie jest 0:0 i mam nadzieję, że tym razem nasi nie przegrają. O zwycięstwie nawet nie śmiem marzyć.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

13.08.2010r.
Dystans - 6km OWB1 + GR +6 x interwały 3'/2' + 1km trucht.

Nie ma to jak piątek trzynastego. Oczywiście jeśli chodzi o pogodę :hahaha: Mimo, że tradycyjnie wyszłam na piątkowe bieganie dość wcześnie, bo 8.30, to już było bardzo gorąco i duszno. Las parował po wczorajszej wieczornej ulewie niesamowicie, więc po przebiegnięciu jakichś 2 km czułam się jak w łaźni parowej. Psa tym razem nie zabrałam ze sobą, bo bałam się, że dam rady domyć Saby po licznych kąpielach w kałużach, których po drodze minęłam chyba z tysiąc.
Interwały trochę krótsze niż ostatnio, ale i tak dały mi nieźle w kość. Tętno pod koniec doszło prawie do maxa.
Po zakończeniu treningu wyglądałam jakbym w ubraniu brała prysznic. Na szczęście do lasu dojechałam samochodem ( bardzo nieekologicznie), więc oszczędziłam sąsiadom pożal się Boże widoku.

Nasi znowu dali ciała - chodzi oczywiście o wspominany w poprzednim wpisie mecz z Kamerunem. Szkoda gadać...
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

14.08.2010r.
Dystans - 9 km OWB1 + 3p.

Już myślałam, że z biegania będą nici, bo rankiem obudziła nas burza z piorunami. Grzmiało potężnie i doprowadzało moją Sabę do szaleństwa. Bidulka nie mogła znaleźć sobie miejsca, gdzie byłoby ciszej i miotała się po całym domu. Wstałam więc i spacyfikowałam ją specyfikiem, który dostałam od weterynarza. Ścięło ją z nóg po kwadransie i trzymało do wieczora, więc na trening poszłam sama, bo w końcu po godzinie pogoda się poprawiła na tyle, że dało się wyjść.
Mimo nieco niższej temperatury nadal było parno i wilgotno. Po niecałej godzinie biegania czułam się jak w saunie parowej i miałam wszystkiego dosyć. Machnęłam jeszcze tylko trzy przebieżki i wróciłam do domu. W końcu był to dodatkowy trening, żeby trochę poprawić kilometrarz tygodniowy, bo coś z nim ostatnio cienko a maraton coraz bliżej.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

15.08.2010r.
Dystans - 17 km OWB1

Niedzielne wybieganie w ciągle parującym po deszczu lesie. Bardzo wolno i z kilkoma przerwami na zjedzenie jeżyn ( nie mogłam się powstrzymać). Sama. Jacek niestety w piątek skręcił nogę w czasie meczu piłki nożnej i na razie biegać nie może. Wścieka się z tego powodu, bo przecież za dwa tygodnie biegniemy półmaraton, ale co ja na to poradzę :smutek:
W każdym razie trochę dłużej pobiegałam, ale bez przesady, bo w końcu najbliższym celem jest półmaraton, a po nim zacznę dopiero pokonywać dużo dłuższe dystanse i spróbuję może nawet 30 km. Czas pokarze, nic na siłę.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

17.08.2010r.
Dystans - 12 km OWB1

Jak zwykle we wtorek wyszliśmy na trening nieco później z powodu pracy, która nijak nie chciała się skończyć. Prawdę mówiąc, gdyby nie Jacek pewnie nie dałabym rady się zmobilizować. No, ale jak już zaczęliśmy biec, to nie chciało nam się wracać do domu. W końcu jednak wróciliśmy, tym bardziej, że zrobiło się zupełnie ciemno. Gdybym była sama w lesie, pewnie umarłabym ze strachu. Biegło się super. Było chłodno i naprawdę przyjemnie.

Mniej przyjemną wiadomością jest fakt, że nie pobiegniemy w Półmarotonie Gryfa w tym roku. :smutek:
Niestety, w tym samym dniu są 90-te urodziny Babci Jacka, na które szacowna Jubilatka osobiście nas zaprosiła. Cóż, nie sposób było odmówić, a nie da się być w dwóch miejscach jednocześnie. Kombinowaliśmy, kombinowaliśmy, ale nie udało nam się nic sensownego wymyślić, więc zamiast poprawiać życiówki będziemy opychać się domowym ciastem i pić zdrowie Babci Marysi, jedynej babci, jaka nam została.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

18.08.2010r.
Dystans - 20 min OWB1 + GR + 5x podbiegi + 6x 60"/60" + 10 min trucht

Oj, nakombinowałam z tym treningiem. Wszystko dlatego, że padało, grzmiało i błyskało, a ja dziwnie czuję się biegając sama po lesie w taką pogodę. W sumie nie wiem, czy bardziej spociłam się z wysiłku, czy ze strachu.
Po powrocie do domu miałam jeszcze wyrzuty sumienia, że coś słabo pobiegałam, więc do kręciłam na rowerku stacjonarnym 10 km i zrobiłam porządne rozciąganie i serię ćwiczeń siłowych z hantlami na nogach i rękach. Sumienie zostało uspokojone.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

20.08.2010r.
Dystans - 7,5 km

Dzisiaj były interwały wg Wojtka Staszewskiego z Gazety Wyborczej w ramach akcji Polska Biega z moimi osobistymi poprawkami. Miało być 10 min wolno, potem 10 min szybko i 10 min wolno, ale dorobiłam jeszcze raz to samo. W sumie było 50 min biegu w niezłym tempie. Trochę dało mi w kość, ale tak właśnie lubię, krótko i na temat.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

22.08.2010r.
Dystans - 21 km OWB1

Chciałam pobiegać rano, ale nie wyszło... Co prawda wstałam bardzo wcześnie, bo o 5.00 żeby obejrzeć walkę Adamka, ale potem niestety przysnęło mi się na dobre i obudziłam się dopiero o 8.20. :lalala: Ubrałam się nawet treningowo, ale zaraz potem zobaczyłam, jaka jest temperatura na zewnątrz... Było + 28 stopni i świeciło cudne słońce. Stwierdziłam, że w taką pogodę nie dam rady biegać dwie godziny, bo w końcu nie biegam za karę, i przełożyłam trening na wieczór.
Biegało się super i pewnie jeszcze trochę przedłużyłabym trening, ale zrobiło się ciemno, a ja w odróżnieniu od PATATAJCA boję się biegać po ciemku i w dodatku po lesie. W domu porządnie się rozciągnęłam, żeby nie było zakwasów.
Dzisiaj rano trochę czułam nogi, szczególnie uda, ale teraz jest już ok.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

24.08.2010r.
Dystans - 12 km OWB1

Oj, znowu ciężko było się nam zmobilizować do wyjścia na trening po całym dniu pracy. Ale plan jest planem... Zresztą może też pogoda miała na nasze samopoczucie jakiś wpływ, bo i mnie i Jackowi biegło się wyjątkowo ciężko i mało brakowało, a skrócilibyśmy trasę. W każdym razie oboje stwierdziliśmy, że byłoby fatalnie trafić z taką formą na maraton. Miejmy nadzieję, że tak nie będzie.

25.08.2010r.
Trening - 30 min SB ( 10x100m p + 5xskip A + 5xskip C) + GR + 2x10 min OWB1 na dobiegnięcie i powrót z miejsca tortur

Właściwie wszystko napisałam w opisie treningu. Nic dodać, nic ująć. Krótko i treściwie. Prawdę mówiąc, nie przepadam za siłą biegową, ale chyba już o tym pisałam i obiecałam nie marudzić.... W każdym razie dzisiaj zamiast podbiegów zrobiłam kombinację przebieżek i skipów. Pies znowu miał radochę i ... niezbyt dobre zdanie co do stanu umysłu pani.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

27.08.2010r.
Dystans - 10,5 km.

Biegałam na bieżni w fitness clubie :smutek: Nie lubię tego, by strasznie mnie nudzi gapienie się w lustro i oglądanie swojego, niestety nieidealnego odbicia. Ale nie miałam wyjścia. Na dworze po prostu lało jak z cebra od samego rana. Pewnie mogłabym się zmusić do biegania w taką pogodę, ale jakoś perspektywa brodzenia w błocie po kolana i omijania kałuż mnie zniechęciła. Z dwojga złego wybrałam bieżnię.
Początek zrobiłam łagodny - 9km/h przez 10 min, potem zwiększyłam tempo do 10km/h - tak do 6 km, a na koniec coś na kształt interwałów - 2min z prędkością 12km/h z 3min przerwami 8km/h. W sumie nie wiem ile było powtórzeń, bo straciłam rachubę , ale dobiłam tak do 10km, a potem jeszcze 0,5 km truchtu - 7km/h.
Po biegu jeszcze rozciąganie i ćwiczenia siłowe na przyrządach + hantle.
W sumie było nieźle. Jak wychodziłam z klubu, przestał padać deszcz :lalala:

Jutro wyjeżdżamy na urodziny do Babci, więc nie wiem, czy dam radę zrobić choć krótkie wybieganie rano. Może takie szybkie pół godziny? Pożyjemy, zobaczymy.....
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

30.08.2010r.
Trening - 1h 45 min OWB1

Niestety nie dam rady zmierzyć dystansu, który dzisiaj przebiegłam, bo prawdę mówiąc sama nie wiem, gdzie biegła trasa. Wszystko przez ciągle padający deszcz, błoto i kałuże. Po prostu biegłam tam, gdzie było bardziej sucho w lesie. Przy okazji dowiedziałam się, jak wiele jest ścieżek w naszym okolicznym lesie.
Właściwie nie biegam w poniedziałki, ale po przerwie weekendowej, kiedy to nie było szans na wyjście na trening, postanowiłam zmienić nieco zwyczaje. Wróciłam kompletnie przemoczona i zziębnięta. W powietrzu czuć już jesień. Jacek nawet napalił dzisiaj w kominku, żeby w domu było trochę cieplej i przyjemniej. Sam nie biegał dzisiaj, bo ... znowu skręcił nogę w kostce. Tym razem prawą, więc kuleje już symetrycznie. Cóż, piłka nożna to mocno urazowy sport.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

01.09.2010r.
Trening - 1 godz. OWB1 + GR +10x150m podbiegi + 15 min truchtu.

Stało się, koniec wakacji. Teraz trudniej mi będzie znaleźć czas na treningi. Wiadomo, trzeba będzie więcej czasu poświęcić dzieciom, głównie Jasiowi, który zaczyna naukę w szóstej klasie. Matek jest już mniej absorbujący. Uczy się sam. I mieszka w Szczecinie. Jemu z kolei trzeba będzie poświęcać czas w weekendy.
Wracając do dzisiejszego treningu. W planie miałam siłę biegową, ale postanowiłam trochę więcej pobiegać. W końcu maraton tuż, tuż. Było nieźle. Dość chłodno i praktycznie bez robactwa. Tylko jakby bardziej jesiennie.
Awatar użytkownika
makar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1050
Rejestracja: 23 wrz 2007, 08:41
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: 4:38:26

Nieprzeczytany post

03.09.2010r.
Trening - BNP - 10 min trucht + 20 min OWB1 + 15 min WB2 + 5 min WB3 + 10 min trucht = 1 godz.

Chciałam pobiegać rano, ale Jacek namówił mnie na wyprawę do lasu na grzyby, więc poszłam na trening wieczorem. Było dość ciepło, bo ok. 17 stopni C, więc spociłam się nieźle, a końcówka WB3 była mordercza. Gdyby ktoś kazał mi dalej biec na maxa, chyba bym go udusiła. W sumie nie było źle, chociaż tego typu treningi nie są moimi ulubionymi :ojnie:

05.09.2010r.
Trening - 2godz. 40 min OWB1 + GR + 5xp 30' + 10 min trucht = 3 godz.

Długie wybieganie w komfortowo wolnym tempie. Na koniec trochę szybsze przebieżki i rozciąganie.
Wyszłam z domu o 6.00. Miałam nadzieję obejrzeć piękny wschód słońca, ale się przeliczyłam - nad łąkami była gęsta mgła, a gdy w końcu się rozpierzchła, słońce było dość wysoko. Biegło się świetnie i nawet specjalnie nie czułam zmęczenia. Wydaje mi się, że dałabym radę w tym tempie biec jeszcze z godzinę, no może pół :bum: Drewniane nogi poczułam dopiero w trakcie przebieżek. To prawda, że wtedy pracują nieco inne mięśnie, niż w monotonnym, wolnym biegu. W każdym razie do maratonu zostało już niewiele długich wybiegań i muszę je dobrze wykorzystać, żeby te 4 godziny z duuużym hakiem, albo jeszcze więcej, nie były zaskoczeniem dla moich nóg.
Jutro nie biegam, za to idę na aerobic, bo ruszają ponownie zajęcia po przerwie wakacyjnej.

Pozdrawiam wszystkich wiernych czytelników.
ODPOWIEDZ