Podsumowanie sezonu 2018
Tak jak obiecałem tak zrobię także jeśli nie chcesz tego czytać to nie czytaj, raczej to działa na zasadzie informacji zwrotnej dla mnie aczkolwiek uważam, że warto poświęcić te parę minut na dłuższą lekturkę.
Mógłbym sprowadzić to do podsumowania roku 2018, niby mógłbym. Wyniki były coraz lepsze, na forum biegowym prezentuję podobno ciekawe treningi, jakieś tam pojęcie o bieganiu, treningach myślę mam. W każdym bądź razie jeśli miałbym określić jakoś swoją przygodę z bieganiem to nazwałbym ją
sporą ściemą co nie byłoby nadużyciem. Bez ładu, bez składu i tak w większości odkąd biegam.
Moje bieganie zaczęło się w 2014-2015 roku - STOP. Niech będzie stop, bo jakieś tam powiedzmy wyniki robię - przeciętne bo przeciętne, ale są. Sport uprawiam od dawien dawna. Jak teraz tak czytam, co i w jakim wieku powinno się robić by dbać o rozwój dzieci, tak uważam że jestem sporym szczęściarzem. Jestem z rocznika, który pamięta jeszcze trzepaki, stawy wzmacniałem ??? poprzez włóczenie się ze szmaciakiem po osiedlach i kopiąc piłkę na różnojakich boiskach - w głównej mierze betonowych. Na trawie grywałem tylko na treningach w klubie, a boisko trawiaste byłoby w tym wypadku sporym nadużyciem. Po boiskach asfaltowych biegałem w nieamortyzowanych butach

Dodatkowo przez parę dobrych lat - szkoda że to się skończyło szybko, miałem styczność z tańcem towarzyskim. Na zawodach parę punktów zdobyłem, raptem parę, nigdy wybitnym talentem tanecznym nie byłem, ale podstawowa znajomość kroków została, a przede wszystkim świetny słuch muzyczny - wyczucie rytmu. Odnotuje, że jestem niepraktykującym instruktorem fitness

Grałem w piłkę, wspinałem się na drzewa, skakałem po murkach, całą koordynację, sprawność w mniejszym bądź większym stopniu wyrabiałem na dworze podczas zabaw. To co na podwórkach robiły moje roczniki i pewnie wasze, dzisiejsze muszą realizować na drabinkach koordynacyjnych, gumach, płacąc trenerom bo na podwórku tego nie zrobią, bo nawet nie ma z kim. W tamtym okresie miałem już małą styczność z zawodami - startowałem w czwartkach lekkoatletycznych, sztafetowych biegach przełajowych - fajne czasy... Typowa taktyka młodzików i młodziczek na kilometr/600m - szpula w przód od startu, a potem włóczenie nogami pod koniec

Podstawówkę kończyłem z wynikiem między 3:20-3:30 na kilometr na trasie przełajowej - kilometr mógł być, bo kiedyś z ciekawości z zegarkiem +/- mierzyłem i wychodziło. Człowiek nigdy nie myślał o bieganiu - wolał kopać szmaciaka, jednak jakby się tak zastanowić to ciekawe co by było gdybym tak idąc do gimnazjum przypadkiem uderzył się gdzieś w głowę i poszedłbym do lokalnego klubu na bieganie... Można gdybać... Wynik tego rzędu szału nie robi, ale przy dobrym ukierunkowaniu...
Gimnazjum przeleciało szybko. Dalej kopałem szmaciaka - w głowie miałem głównie szmaciaka, ale widzę teraz po czasie że chyba mi aż tak nie zależało. Trenowałem, ale to było bardziej "trenowanie", grałem bo grałem... Częściej nie grałem i miałem wielkie pretensje do świata - w dużej mierze uważam że jednak słuszne, ale złość powinienem przekierowywać raczej na treningi i tam się wykazywać. W każdym razie na temat treningów piłkarskich i ogólnie samych treningów pewnie kilka razy felieton już ktoś napisał. Chcąc cokolwiek osiągnąć w sporcie, trzeba trenować od wczesnych lat i trzeba trenować... Nie 3 razy w tygodniu... Trzeba trenować dzień w dzień. Ja chciałem, ale tak naprawdę chyba nie chciałem. Trenowałem, bo trenowałem. Na boisku typowa zapchajdziura. W sumie z przygotowaniem biegowym było podobnie. Byłem dość szybki - nie na tyle by być sprinterem. Byłem dość wytrzymały, ale też nie jakoś specjalnie... Po gimnazjum dalej kopałem szmaciaka z tymże w innym klubie na wiosce - już w seniorach. Tutaj z treningami było jeszcze gorzej... Moja aktywność ruchowa sprowadzała się do zajęć z wuefu, kopaniu szmaciaka 2x w tygodniu i to był maks - oprócz tego na weekend jeden mecz gdzie kopałem się z dziadkami w okręgówce czy a klasie. W 2011 roku w wakacje opracowałem "świetny" plan treningowy. Przez wakacje dzień w dzień wykonywałem ten sam trening - 10' żwawego biegu na trasie wzdłuż wału, dorzucałem ćwiczenia w ruchu i robiłem po 10 podbiegów pod górkę. O mojej dziennej dyspozycji miało świadczyć to czy dam radę przebiec cały odcinek bez zatrzymywania się

Powrót w ramach odpoczynku robiłem marszem... W 2012 roku dołączyłem do organizacji sędziowskiej, a w 2013 roku zrezygnowałem całkowicie z grania na trawie, choć do 2017 roku z powodzeniem grałem jeszcze w lokalnej lidze halowej. W 2013 roku co warto odnotować podczas wykonywania wślizgu "została" mi lewa noga - podkręcony staw skokowy...
W 2013 roku osiągnąłem największy sukces piłkarski - ustrzeliłem darmowe zakupy w media markcie na kwotę 5999zł...
W 2014 roku zainstalowałem Endomondo na telefon i pod wpływem euforii wróciłem do treningów z 2011 roku - a nawet dorzuciłem dłuższe biegi. Udało mi się zrobić w upale po byle jakiej trasie 20km ciągiem (na półmaratonie miałbym wtedy wynik poniżej 1:50), zacząłem klepać dyszki, standardowo co bieg to mocniej - statystyki muszą się zgadzać. Były to raczej pojedyncze epizody biegowe. Częstsze odpały zaczęły się w 2015 roku - pierwsze starty w zawodach. Wystartowałem w lokalnym crossie, gdzie były rowy z wodą, błoto na górkach - biegłem w halówkach

Na kolejne starty zakupiłem buty - Będę biegaczem przełajowym, będę startować w crossach i górach pomyślałem - kupiłem adidas kanadia 4 ... W tym obuwiu wystartowałem w ... Półmaratonie Wrocławskim

Widok młokosa na biegu ulicznym w butach crossowych musiał być epicki. Start w połówce oczywiście z marszu... wynik 1:41 z hakiem, gdzie od 16km to praktycznie maszerowałem... Moja wiedza na temat biegania, tempa była świetna, na temat doboru obuwia też (buty z takim bieżnikiem na asfalt

)... Pamiętam do dziś, ktoś przed biegiem spytał się mnie na jaki czas idę - Moja odpowiedź: "Wiesz, 1:30 złamię, będzie super, jak będzie 1:30 z hakiem nie będzie źle, jak nie to mi wyjdzie 1:40 ..." Lekki rozjazd celów biegowych

W sumie leciałem na te 1:30, ale złapałem taką bombę że nie wiedziałem gdzie jestem, ogólnie zmęczony byłem też całym dniem. Powrót nocą autem - samemu kosztował mnie wymianę opon na przedniej osi... Byłem tak wywalony, że za kółkiem z dwa, trzy razy przysnąłem, na szczęście zarzucało mnie w prawą stronę na krawężniki - ludzi też o tej godzinie na szczęście nie było... Debilizm skrajny. Przez miesiąc czasu miałem lekką traumę podczas jazdy autem, ale minęła. Przemyślałem temat biegania, zmądrzałem... Za miesiąc wystartowałem w pierwszym maratonie - górskim.. DFBG na 45km... Ukończyłem - fajna wycieczka, nawet ukończyłem 50minut przed limitem choć górskie biegu w moim wykonaniu są bardzo dokładne(znaczy bardziej człapie

). Na trasie ubzdurałem sobie że będę pokonywać wszystkie zbiegi bardzo mocno - przecież nadrobię na czasie. Mocne zbiegi były... Potem była mocna, ciężka nocka. Ten ból dwójek i pośladkowych

W tym samym roku ukończyłem maraton we Wrocławiu - 3:50 bodajże, z przerwą na którymś kilometrze na WC. W tym samym też roku pierwsze 10km na ateście - 39:44, drugi półmaraton - 1:36 z hakiem. Dodam, że do 2017 roku - do Półmaratonu Ślężańskiego wszystkie starty powyżej 10km praktycznie pokonywałem zmodyfikowanym Galloweyem - około 6-7km biegu i potem minuta, półtorej minuty marszu... Taki byłem przygotowany... Przygotowanie po ch...
Przeczytałem w tamtym okresie że biegaczem możesz się nazwać jeśli złamiesz 40' na dychę. Będziesz w elitarnym gronie, złamać taką barierę...

Dzisiaj weryfikując to, mógłbym to skwitować komentarzem - "ja p... jakie głupoty". Nie dlatego, że wynik 40minut na dychę uważam za słaby - choć tak uważam... Tylko są to dla mnie głupoty, bo robi się z tego sztuczną ścianę. Tempo 4:00 - wolno... Tempo 3:59... Jezu, boję się mam z wrażenia kisiel w gaciach... To jest głupie, bo wynik 40' dla mnie będzie słaby, dla innego świetny - on się do tego wyniku długo szykował, uczciwie trenował i dostał zasłużoną nagrodę. Takie coś uważam za super sprawę. Poprzez uczciwy, konsekwentny trening poprawa swojego wyniku - to jest super, bo wynik jest wierzchołkiem góry. Cała zabawa jest poniżej - to jest sedno, zawody powinny być tylko nagrodą, udokumentowaniem treningu. Tutaj chciałbym poza tematem oddać, że magazyn bieganie dużo bardziej mi leży niż konkurencyjne czasopismo - w tamtym to jest aż za dużo komerchy, a treść sprowadza się głównie do zdjęć i co tu nowego kupić do biegania zamiast bardziej się skupić na merytorycznym podejściu do biegania. Odnośnie jeszcze sprzętu - w 2015 roku w sierpniu kupiłem zegarek biegowy, trochę wcześniej buty do klepania asfaltu - adizero feather... Maraton górski pokonywałem z endomondo i bidonem w ręku. Bez żadnych kompresji i innych rzeczy... Praktycznie dopiero zaczynałem zbierać sprzęt...
2016 rok przyniósł takie zmiany, że trochę więcej biegałem - oczywiście zimy nie przepracowałem bo po co - W marcu pierwszy start, Półmaraton Ślężański i wynik 1:35. Gdy zacząłem częściej biegać - rok 2016 spędziłem w dużej mierze biegając trasy krosowe, 3 miesiące później na połówce miałem już wynik 1:27. Zdobywałem góry - byłem gość

Taki gość, że przecież bez przygotowania i treningu można polecieć ultra - przecież to głównie marsz i bieg, jak nie będzie siły biec, to będę sobie szedł - fajna wycieczka... Ignorancja zakończyła się na 68km w Długopolu, a ostatnie 20 parę kilometrów to ja naprawdę pokonywałem marszem. W ramach rewanżu za rok miałem cel ukończyć Super Traila 130km (Tak poważnie chciałem...

)... 2016 rok zakończyłem z wynikiem 37:40 na 10km, maraton - ten upalny we Wrocku 3:19 z hakiem, półmaraton z wynikiem 1:26:02 - modyfikowanym gallowayem...
2017 rok przyniósł takie zmiany, że biegałem częściej i więcej. Walczyłem przy okazji z kamienicą nerkową - koniec końców kamyczek udało się wydalić - 7mm... Pobiegiwałem więcej, nawet tak patrząc teraz po czasie miało to jakieś ręce i nogi - Pierwszy zalążek normalnego biegania - sporo treningów wykonywałem w ramach BNP, sporo biegów długich i to dość wówczas mocnych, sporo biegania progowego - i to na zmęczeniu pod koniec biegów długich. Opłaciło się to - wynik 1:21:31 w Półmaratonie Wrocławskim robiony jeszcze w Asicsach Gel Pulsach. Świetny bieg, a dodam że pierwsze 5km otwierałem w czasie chyba 20:20, czyli dość wolno... Miesiąc później ukończyłem wspomnianego wcześniej Super Traila - czas 22h z hakiem, z tymże tak. Spora część czasu zmarnowana była na bufetach, kamerowaniu bo to naprawdę świetna pamiątka i jednak na zgonie na 110km. Do 100km wyglądałem świetnie - zahartowała mnie walka z kamienicą

Potem gdy zapomniałem zjeść.... Szansa była bez napinki na złamanie 20h... Bieg ukończyłem - ponad tydzień dochodziłem do siebie - kalafiory, bóle w prawym kolanie, podkręcone kostki. Ból w prawym kolanie co jakiś czas wracał, a przez głupotę straciłem całą jesień. Chciałem połamać 3h w maratonie praktycznie bez przygotowania maratońskiego. Termin Wrocław Maraton... Przygotowania - pobiegłem Maraton w Lesznie po lesie bez żelów i innych rzeczy - szedłem na wynik 3:03, ale na 32km bomba i skończyłem w 3:12 (to jest mój rekord), tydzień później chciałem poprawić "nogi" i w upale pobiegłem Półmaraton w Osiecznej - DNF... Miałem dwa tygodnie, które poświęciłem na nic nie robienie, przed Wrocławiem jeszcze się pochorowałem, kolano bolało. We Wrocławiu kolejny DNF... Po tym DNFIE zrobiłem przerwę i bieganie wznowiłem od praktycznie października - doprowadziłem się do takiego stanu, że prawdopodobnie nie złamałbym 40minut na 10km - w czerwcu to tempo nie robiłoby na mnie żadnego wrażenia. Skrajna głupota, ale i spore szczęście że moje wygłupy nie skończyły się gorzej....
Profil biegowy
Kilometraż na przestrzeni lat - wg garmina [pomijam 2015 rok, choć tam uwierzcie mi, ale było na pewno mniej niż 1000km]
2015 - mniej niż 1000km
2016 - 1815km [151km miesiąc]
2017 - 2321km [193km miesiąc]
2018 - 2326km [232km miesiąc - stan na 31.10.18]
Spory kilometraż, co ? Liczony włącznie z meczami piłkarskimi.
Ewaluacja wyników
5km/10km/21km/maraton
2015 - X - 39:44 - 1:36:30 - 3:50:19
2016 - X - 37:40 - 1:26:02 - 3:19:09
2017 - 18:24 - X - 1:21:31 - 3:12:36
2018 - 16:50 - 35:24 - 1:19:43 - X
Problem z wynikami z 2018 roku jest taki, że 5km strzelałem wprawdzie w szczytowej formie, ale na trasie Parkruna. Głupio jest pisać co by było gdyby, ale uważam że byłem przygotowany na 16:30-16:35. To samo tyczy się 10km i półmaratonu. 10km ? Szybciej pobiegłem 10km podczas biegu na 15km

, a jeśli dowiózłbym jeszcze przez 6km tempo rzędu 3:55-4:00, co by nie było fest wymagające to nabiegałbym i poniżej 1:17. Świetna lekcja jak nie dobierać obciążeń treningowych na przyszłość i jak nie wstrzeliwać się z formą. Nie mam podparcia wynikami, ale szczyt formy w 2018 uważam za wyniki rzędu 16:35/34:40/1:16:50 - szkoda że bez podparcia
Mocne/słabe strony
Praktycznie nie wykorzystałem jeszcze żadnego z bodźców treningowych. Mały kilometraż - jeśli uznajemy że prawdziwy trening miał miejsce od lipca tego roku to biegałem 60-80km w tygodniu. Przejście na kilometraż 85-100km byłoby świetnym bodźcem. Myślę, że mój organizm by to zniósł. Trening uzupełniający - jeśli realizowałem to w małym stopniu. Krótko mówiąc, co bym nie stosował to przyniesie efekty, aby to było robione przede wszystkim z głową... Każdy błąd uczy, ale aby nie były to błędy które wpływają na zdrowie i obniżenie sprawności ruchowej...
Słabą stroną na co muszę zwrócić uwagę to siła. Główną przeszkodą, nawet jeśli byłem w niezłej dyspozycji było przygotowanie aparatu ruchowego. Oddechowo świetnie się trzymałem, głowa też jak najbardziej, ale nogi nie podawały. Brakowało tego pier... ęcia, że tak to określę. Nie będę sprężysty, nie będę cykał jak sprężynka, ale przydałoby się popracować trochę nad mocą. Czystą mocą i wykorzystaniem mięśni których raczej zbytnio nie angażuję - np. poślady. Dodatkowo łydki. Po ostatnim półmaratonie bolały mnie praktycznie do dzisiaj, a co będzie jeśli porwę się na łupanie na wynik zawodów na bieżni w kolcach ? Bez wzmocnienia, parę dni przerwy w najlepszym wypadku gwarantowanych.
Starty 2019
Prawdopodobnie będę mieć okazję w przyszłym roku pobiec na dystansach 1500m, 3000m, dlatego też okres od końcówki marca do końcówki maja chciałbym skupić się na treningach przygotowujących mnie właśnie do biegania na tych odcinkach. No i może lekkie wydłużenie pod 5km... Okres od listopada tego roku do końca stycznia poświęcam na bazę, trening ogólnorozwojowy i podwaliny pod BPS. Od końca stycznia do powiedzmy marca realizuję treningi na których chcę się skupić na przygotowaniach do dystansów od 10-21km... Plan treningowy ogólnie (mam rozpisane bloki treningowe do marca) jest w miarę przygotowany. Modyfikację co i jak oczywiście będę przeprowadzać na bieżąco. Zostało mi jeszcze rozpisanie ćwiczeń do wykorzystania na siłowni, w terenie czy miejmy nadzieję na salce...
Cele wynikowe:
1500m - 4:14
3000m - 8:59
5km - 15:50
10km - 32:59
21km - 1:13:59
Dodatkowo chciałbym z 2-3 razy jak się uda wystartować w Biegu Górskim na dystansie do maksymalnie 20-21km. Lubię góry, chcę nauczyć się biegać w górach, a nie tylko pobiegiwać tym bardziej że docelowo, w bardzo dalekiej przyszłości chciałbym już na dobre zaprzyjaźnić się z ultra biegami... Tak powalczyć w B7S <3
Nie jest powiedziane kiedy mam to zrealizować. Wyniki też nie są "musem", który muszę koniecznie osiągnąć. Do nich po prostu będę w przyszłym roku dążyć. Nie wkurzę się, jeśli półmaraton pobiegnę przypuśćmy po 1:14:30. Będzie to oznaczało po prostu tyle, że zbyt entuzjastycznie podszedłem do tematu, choć mimo wszystko uznałbym to za spory progres. W głównej mierze ogranicza nas głowa, w dalszej części wychodzą wszystkie mankamenty ruchowe - nasze kalectwa, braki, a tych trochę mam, choć i tak ruchowo pewnie jestem sprawniejszy niż 80% naszego społeczeństwa (nie pytać jak to wyliczyłem

)
Projekt
W przyszłym roku w ramach projektu organizować będę bieg - termin prawdopodobnie w maju. Termin dobrany będzie tak aby nie kolidował z imprezami w okolicy (Wings for Life, Bieg w Bojanowie, Wolsztynie itd.) Więcej informacji zamieszczać będę w późniejszym czasie na stronie biegu, czy też tutaj na moim blogu treningowym. Myślę, że ten bieg byłby ciekawą opcją dla mieszkańców z okolic Leszna (wielkopolskie) - dość ciekawa forma treningu, na ciekawej i wymagającej trasie i dodam że na 90% udział będzie bezpłatny - Co nie oznacza, że bieg będzie szitem
MIŁEJ LEKTURY
