M90/42
Założenia: Gotów cz
nie gotów ? - próba generalna.
12km w tempie 4:15/km - musi wyjść z uśmiechem
Realizacja:
To był sprawdzian dużego ryzyka fizycznego i nie chodzi o tempo/czas, byłem sam w domu więc gdybym nie wrócił …
Podjechałem samochodem na miejsce, tak zapobiegawczo gdyby coś..., przetrwam w nim noc
Gdyby było gorzej przypisałem 999 pod najbliższy klawisz, dodatkowego NW nie wykupywałem.
I nie mniejszego obciążenia psychicznego (ale do tego jestem przyzwyczajony

), jeśli wyjdzie to w słowach trenera: „
psychicznie jestem nie do zniszczenia na zawodach”, jeśli nie wyjdzie to „
będzie trudno z połówką…”
Bałem się tego treningu ogromnie, a z drugiej strony byłem niesamowicie ciekaw jak wyjdzie z wiarą że go zamknę.
Dodam że tempo 4:15/km to szybciej o 2 sekundy od tempa mojej życiówki na 10km, stąd te obawy, które starałem się tłumić przekonaniem w wykonaną pracę.
Rozgrzewka 2km po 5:27/km i na start.
Tętno stabilne, pogoda marzenie - lekko rześko, ruszam, stabilizuję tempo i pomału oswajam się z nim.
Pierwszy kilometr 4:13, drugi najszybszy 4:11, dalej trzymam założenia, często zerkam na zegarek aby nie przyspieszyć niepotrzebnie i zachować energię do końca.
Czwarty, piąty, szósty kilometr lekki dołek psychiczny że jeszcze cholernie daleko z mikroskopijnymi objawami zniechęcenia.
Siódmy łapię wiatr w żagle, na ósmym zaczynam wierzyć że się uda, od dziewiątego jestem tego pewien.
Jedenasty to euforia sukcesu, biegnę z uśmiechem na twarzy, otwieram szampana

przez co lekko się rozkojarzyłem i ledwo co zamknąłem go w czasie 4:15,1.
Na dwunastym powróciło skupienie ale zszedł uśmiech, mimo to na tym samym tętnie i zmęczeniu dołożyłem jeszcze trzynasty i czternasty kilometr bez grymasu bólu, a do zgonu mając zapas i gdyby na 21-kilometrze czekało na mnie 100000$ być może bym tam dotarł
Sprawdzian zaliczony

14km w tempie 4:14/km, tętno średnie 159 bpm (86% maksymalnego), maksymalne 166 bmp (90% maksymalnego)
JESTEM GOTOWY
FIZYCZNIE I PSYCHICZNIE
