cafe
Moderator: infernal
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
22 listopada ( wtorek )
17:15 - 9 km ( 22 * 400 m + bieg ze stadionu ;- )) ( całość z gimnastyką przed i po 01:15:00 )
Na stadionie przez cały czas było ciemno, nie pojawiła się ani jedna biegowa dusza
i tak już chyba zostanie, ponieważ piłkarze przychodzą po 19.00. Młoda trafiła właśnie
drogą awansu do lepszej grupy i kończy trening o 18.30 ... ( jakby ktoś nie widział związku :
"odbiegam" dziecko po treningu aby nie chodziła sama po listopadowej ciemnicy ).
(... a mówiłam ... nie dopingować dzieciaka do osiągania sukcesów )
p.s. "odbieganie" - Córka idzie wolnym krokiem, twierdząc, że jest zmęczona po treningu,
a ja robię wokół Niej kółeczka, aby nie zamarznąć na śmierć
17:15 - 9 km ( 22 * 400 m + bieg ze stadionu ;- )) ( całość z gimnastyką przed i po 01:15:00 )
Na stadionie przez cały czas było ciemno, nie pojawiła się ani jedna biegowa dusza
i tak już chyba zostanie, ponieważ piłkarze przychodzą po 19.00. Młoda trafiła właśnie
drogą awansu do lepszej grupy i kończy trening o 18.30 ... ( jakby ktoś nie widział związku :
"odbiegam" dziecko po treningu aby nie chodziła sama po listopadowej ciemnicy ).
(... a mówiłam ... nie dopingować dzieciaka do osiągania sukcesów )
p.s. "odbieganie" - Córka idzie wolnym krokiem, twierdząc, że jest zmęczona po treningu,
a ja robię wokół Niej kółeczka, aby nie zamarznąć na śmierć
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
24 listopada ( czwartek )
17:15 - 9 km ( bieg ścieżkami rowerowymi ) ( 01:05:00 )
Wybiegłam z domu z postanowieniem pokonania 22 kółek na stadionie. Niechęć w mojej głowie
była tak wielka, że po trzech pierwszych krokach zmieniłam plan. Na mojej ulicy niedawno
postawili tak wiele latarni, że wygląda teraz jak pas startowy na lotnisku (a ulica jest dosyć długa - 1,7 km )
więc nie biegałam po ciemku Pierwsze 3 km to koszmar ... pomogło słuchanie pewnego utworu :
"A myślisz sobie jak tu źle, jak niemrawo czuje się,
Zniechęcenie ogarnia Ciebie (...)
A pomyśl - bardzo wielu ludzi by chciało
Być na drodze do szczęścia w tym miejscu co ty
Ja mówię - dosyć, dosyć! Dosyć narzekania!
Dosyć, dosyć nad sobą się użalania! (...)
Każdego ranka podróż zaczyna się od nowa
Dużo lepiej się idzie, gdy podniesiona głowa
Daj sobie wreszcie kredyt zaufania
Masz mało do stracenia,bardzo dużo do zyskania
Każdy ma jakiś talent, więc zacznij coś robić
Po jakimś czasie zacznie Ci wychodzić
Wtedy przyjdzie satysfakcja - nikt Ci jej nie odbierze!
Ale musisz uwierzyć w siebie, uwierzyć szczerze!(...)
I pozbędziesz się zwątpienia, pozbędziesz się troski
Wszelkie problemy zamienią się w drobnostki
17:15 - 9 km ( bieg ścieżkami rowerowymi ) ( 01:05:00 )
Wybiegłam z domu z postanowieniem pokonania 22 kółek na stadionie. Niechęć w mojej głowie
była tak wielka, że po trzech pierwszych krokach zmieniłam plan. Na mojej ulicy niedawno
postawili tak wiele latarni, że wygląda teraz jak pas startowy na lotnisku (a ulica jest dosyć długa - 1,7 km )
więc nie biegałam po ciemku Pierwsze 3 km to koszmar ... pomogło słuchanie pewnego utworu :
"A myślisz sobie jak tu źle, jak niemrawo czuje się,
Zniechęcenie ogarnia Ciebie (...)
A pomyśl - bardzo wielu ludzi by chciało
Być na drodze do szczęścia w tym miejscu co ty
Ja mówię - dosyć, dosyć! Dosyć narzekania!
Dosyć, dosyć nad sobą się użalania! (...)
Każdego ranka podróż zaczyna się od nowa
Dużo lepiej się idzie, gdy podniesiona głowa
Daj sobie wreszcie kredyt zaufania
Masz mało do stracenia,bardzo dużo do zyskania
Każdy ma jakiś talent, więc zacznij coś robić
Po jakimś czasie zacznie Ci wychodzić
Wtedy przyjdzie satysfakcja - nikt Ci jej nie odbierze!
Ale musisz uwierzyć w siebie, uwierzyć szczerze!(...)
I pozbędziesz się zwątpienia, pozbędziesz się troski
Wszelkie problemy zamienią się w drobnostki
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
27 listopada ( niedziela )
12:15 - 12 km ( bieg po lesie oraz ścieżkami rowerowymi ) ( 01:30:00 )
Bieganie po dworzu, przy silnym wietrze , o tej porze roku nie jest dla mnie ...
12:15 - 12 km ( bieg po lesie oraz ścieżkami rowerowymi ) ( 01:30:00 )
Bieganie po dworzu, przy silnym wietrze , o tej porze roku nie jest dla mnie ...
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
29 listopada ( wtorek )
18:00 - 9 km ( 5 km - bieg ścieżkami rowerowymi ( ok 00:40:00) )
( 10 * 400 m - stadion ) ( całość treningu 01:20:00 )
Generalnie biegłam, raz wolniej raz szybciej ... w sensie, że nie człapałam
Nastawienie psychiczne : masakra ...
18:00 - 9 km ( 5 km - bieg ścieżkami rowerowymi ( ok 00:40:00) )
( 10 * 400 m - stadion ) ( całość treningu 01:20:00 )
Generalnie biegłam, raz wolniej raz szybciej ... w sensie, że nie człapałam
Nastawienie psychiczne : masakra ...
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
10 kwietnia 2012 ( wtorek )
7 km -bieg chodnikowo-leśny szczegóły tutaj
Niedawno sięgnęłam po kwietniowy numer "Shape", ponieważ mój sieciowy znajomy chwalił się na jego łamach swoim sukcesem. Niestety albo miał być to numer wcześniejszy, a może przyszły ... zamiast tego odnalazłam kilka bardzo mądrych słów. Nigdy nie czytam "wstępniaków", nawet nie wiem dlaczego od niego zaczęłam przeglądanie gazety ...
"(...) cóż może być przyjemnego, gdy dowiadujemy się, że za idealną sylwetką, pięknym ciałem, świetną kondycją i dobrym samopoczuciem stoi na początku ciężka praca nad sobą, swoimi przyzyczajeniami, nawykami i w końcu wysiłek fizyczny, pot, zmęczenie. To właśnie ten "okres próbny", podczas którego buntujemy się, bo nie rozumiemy, że tylko zmiana stylu życia umożliwia osiągnięcie upragnionych celów. (...) Spotykałam kobiety, które bardzo chciały schudnąć, deklarowały gotowość ciężkiej pracy i wysiłku. Niektóre, mimo że otrzymywały od nas pomoc dietetyka, trenera osobistego, a nawet psychologa, poddawały się. Inne osiągały wprawdzie zamierzone cele, ale po to tylko, by zaprzepaścić miesiące pracy i wrócić do starych nawyków.
Bez otwartości i gotowości na zmiany nic nie może się zmienić. (...) Przede wszystkim nauczyłam się nie oszukiwać siebie, bo jestem tu i teraz, tylko ja odpowiadam za to, co się ze mną dzieje albo co może się stać w przyszłości. (...) "
***
Tylko osoba, która wcześniej pokonywała bez problemu dłuższe dystanse, wie jak można być złym na siebie samego, po zaprzepaszczeniu dobrej kondycji na rzecz słabości. Przebiegnięte dwa półmaratony na koncie mają się nijak do przebiegniętych z ledwością 45 km w tym roku !
Dzisiaj, po przeprowadzce, ciężkim okresie w pracy, śmierci Mamy i Świętach skompletowałam strój i pobiegłam przed siebie. Pierwsze 3 kilometry to licytacja ze swoim sercem, które groziło zawałem, zasłabnięciem, a w najlepszym wypadku upadkiem za pierwszym zakrętem. Brak poparcia rozumu w przystąpieniu do strajku spowodował, że zaczął mnie cieszyć wiejący wiatr, świecące słońce i budzący się po zimie do życia las. Nie zamierzam się tak łatwo poddać !
7 km -bieg chodnikowo-leśny szczegóły tutaj
Niedawno sięgnęłam po kwietniowy numer "Shape", ponieważ mój sieciowy znajomy chwalił się na jego łamach swoim sukcesem. Niestety albo miał być to numer wcześniejszy, a może przyszły ... zamiast tego odnalazłam kilka bardzo mądrych słów. Nigdy nie czytam "wstępniaków", nawet nie wiem dlaczego od niego zaczęłam przeglądanie gazety ...
"(...) cóż może być przyjemnego, gdy dowiadujemy się, że za idealną sylwetką, pięknym ciałem, świetną kondycją i dobrym samopoczuciem stoi na początku ciężka praca nad sobą, swoimi przyzyczajeniami, nawykami i w końcu wysiłek fizyczny, pot, zmęczenie. To właśnie ten "okres próbny", podczas którego buntujemy się, bo nie rozumiemy, że tylko zmiana stylu życia umożliwia osiągnięcie upragnionych celów. (...) Spotykałam kobiety, które bardzo chciały schudnąć, deklarowały gotowość ciężkiej pracy i wysiłku. Niektóre, mimo że otrzymywały od nas pomoc dietetyka, trenera osobistego, a nawet psychologa, poddawały się. Inne osiągały wprawdzie zamierzone cele, ale po to tylko, by zaprzepaścić miesiące pracy i wrócić do starych nawyków.
Bez otwartości i gotowości na zmiany nic nie może się zmienić. (...) Przede wszystkim nauczyłam się nie oszukiwać siebie, bo jestem tu i teraz, tylko ja odpowiadam za to, co się ze mną dzieje albo co może się stać w przyszłości. (...) "
***
Tylko osoba, która wcześniej pokonywała bez problemu dłuższe dystanse, wie jak można być złym na siebie samego, po zaprzepaszczeniu dobrej kondycji na rzecz słabości. Przebiegnięte dwa półmaratony na koncie mają się nijak do przebiegniętych z ledwością 45 km w tym roku !
Dzisiaj, po przeprowadzce, ciężkim okresie w pracy, śmierci Mamy i Świętach skompletowałam strój i pobiegłam przed siebie. Pierwsze 3 kilometry to licytacja ze swoim sercem, które groziło zawałem, zasłabnięciem, a w najlepszym wypadku upadkiem za pierwszym zakrętem. Brak poparcia rozumu w przystąpieniu do strajku spowodował, że zaczął mnie cieszyć wiejący wiatr, świecące słońce i budzący się po zimie do życia las. Nie zamierzam się tak łatwo poddać !
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
12 kwietnia 2012 ( czwartek )
5 km -bieg w kółko po stadionie szczegóły tutaj
Namówiłam na wyjście treningowe Miałżona. Niestety Ślubny lubi biegać w kółko, w przeciwieństwie do mnie, który ten ruch wywołuje u mnie raczej odruch wymiotny niż pobudzające zadowolenie z biegania. Dodatkowo Miałżon nieustannie zabiega mi drogę, co zresztą widać po wykresie gpx ( rozszerzające się pole biegania ).
Po którymś z kolei okrążeniu ( nie liczyłam, ponieważ kilometraż podawał mi sports tracker ) stwierdziłam, że czuję się tak, jakbym miała 69 lat ... Następny bieg tylko po lesie !
5 km -bieg w kółko po stadionie szczegóły tutaj
Namówiłam na wyjście treningowe Miałżona. Niestety Ślubny lubi biegać w kółko, w przeciwieństwie do mnie, który ten ruch wywołuje u mnie raczej odruch wymiotny niż pobudzające zadowolenie z biegania. Dodatkowo Miałżon nieustannie zabiega mi drogę, co zresztą widać po wykresie gpx ( rozszerzające się pole biegania ).
Po którymś z kolei okrążeniu ( nie liczyłam, ponieważ kilometraż podawał mi sports tracker ) stwierdziłam, że czuję się tak, jakbym miała 69 lat ... Następny bieg tylko po lesie !
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
14 kwietnia 2012 ( sobota )
6 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
W sobotni poranek zamierzałam pobiegać, ale niestety ściana wody lecąca z nieba pokrzyżowała moje plany. Mogę biegać gdy jest zimno, ciemno, śnieżnie nawet ślisko, ale nie podczas deszczu ( no chyba, że katar nieba zaskoczy mnie w środku trasy ).
Wzięłam się za porządki, pranie, gotowanie ... siły na popołudniowy trucht nie zostało za wiele
Znowu czułam się jak staruszka ...
6 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
W sobotni poranek zamierzałam pobiegać, ale niestety ściana wody lecąca z nieba pokrzyżowała moje plany. Mogę biegać gdy jest zimno, ciemno, śnieżnie nawet ślisko, ale nie podczas deszczu ( no chyba, że katar nieba zaskoczy mnie w środku trasy ).
Wzięłam się za porządki, pranie, gotowanie ... siły na popołudniowy trucht nie zostało za wiele
Znowu czułam się jak staruszka ...
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
17 kwietnia 2012 ( wtorek )
5 km -bieg po chodniku i lesie szczegóły tutaj
Wczoraj od rana czułam, że mój organizm będzie strajkował ... Najpierw dotkliwe uczucie głodu i to nie byle czego ale węglowodanów. Zaspokoiłam białym chlebem, majonezem i kukurydzą. Wszystko niezgodne z zasadą niskiego IG. Po pracy, podczas zakupów ( pocieszające miały być, ale niestety nawet nowa spódnica i bluzka nie pomogły ) dałam za wygraną, zjadłam batonik z karmelem, choć nawet nie był smaczny, a tego typu przekąski należą u mnie do rzadkości.
Strajk nie powiódł się ... mózg sięgnął po wszechogarniającą niemoc ... położyłam się do łóżka i przez dwie godziny udawałam, że nie żyję
Każdy kto choć raz w swoim życiu poczuł dotkliwy smutek spowodowany depresją bądź też walczył z jakimkolwiek uzależnieniem, wie jak trudno w takich chwilach być silnym. Wszystko we mnie płakało, wyło, bolało, było mi zimno, a na myśl o podjęciu próby choćby najmniejszego ruchu ( nawet nie mówię o sporcie ) żołądek zaczynał wywijać koziołki zwiastujące niechybne torsje.
Przyjęłam zasadę, że będę biegała nie mniej niż 5 km i nie rzadziej niż raz na dwa dni. Nisko zawieszona poprzeczka, ale w moim obecnym stanie ducha to nie lada wyzwanie.
Wstałam z łóżka, naciągnęłam na siebie biegowe ubranie ( zasada numer jeden, która zawsze mi pomagała : MIEJ NASZYKOWANE UBRANIE TRENINGOWE ZAWSZE POD RĘKĄ ), podłączyłam gps i wyszłam z domu. Jak na złość sports tracker nie chciał się zalogować, zaczęłam biec bez niego. Trasę wybrałam całkowicie bez sensu, ponieważ ostatnie 2 km pokonywałam w szarzejącym lesie ( znacznie to oczywiście poprawiło moje tempo biegu ). Po powrocie do domu włączyłam sobie jeszcze motywacyjnie przy rozciąganiu płytę dołączoną do ostatniego shape.
5 km -bieg po chodniku i lesie szczegóły tutaj
Wczoraj od rana czułam, że mój organizm będzie strajkował ... Najpierw dotkliwe uczucie głodu i to nie byle czego ale węglowodanów. Zaspokoiłam białym chlebem, majonezem i kukurydzą. Wszystko niezgodne z zasadą niskiego IG. Po pracy, podczas zakupów ( pocieszające miały być, ale niestety nawet nowa spódnica i bluzka nie pomogły ) dałam za wygraną, zjadłam batonik z karmelem, choć nawet nie był smaczny, a tego typu przekąski należą u mnie do rzadkości.
Strajk nie powiódł się ... mózg sięgnął po wszechogarniającą niemoc ... położyłam się do łóżka i przez dwie godziny udawałam, że nie żyję
Każdy kto choć raz w swoim życiu poczuł dotkliwy smutek spowodowany depresją bądź też walczył z jakimkolwiek uzależnieniem, wie jak trudno w takich chwilach być silnym. Wszystko we mnie płakało, wyło, bolało, było mi zimno, a na myśl o podjęciu próby choćby najmniejszego ruchu ( nawet nie mówię o sporcie ) żołądek zaczynał wywijać koziołki zwiastujące niechybne torsje.
Przyjęłam zasadę, że będę biegała nie mniej niż 5 km i nie rzadziej niż raz na dwa dni. Nisko zawieszona poprzeczka, ale w moim obecnym stanie ducha to nie lada wyzwanie.
Wstałam z łóżka, naciągnęłam na siebie biegowe ubranie ( zasada numer jeden, która zawsze mi pomagała : MIEJ NASZYKOWANE UBRANIE TRENINGOWE ZAWSZE POD RĘKĄ ), podłączyłam gps i wyszłam z domu. Jak na złość sports tracker nie chciał się zalogować, zaczęłam biec bez niego. Trasę wybrałam całkowicie bez sensu, ponieważ ostatnie 2 km pokonywałam w szarzejącym lesie ( znacznie to oczywiście poprawiło moje tempo biegu ). Po powrocie do domu włączyłam sobie jeszcze motywacyjnie przy rozciąganiu płytę dołączoną do ostatniego shape.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
19 kwietnia 2012 ( czwartek )
6 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
Jak napisałam Robburowi z uporem maniaka zaczynam od zera, kolejny raz ...
Od wczoraj posiadam również numerek startowy na upragniony bieg Do trzech razy sztuka ...
Wczoraj na wysokości pewnej długiej prostej ( tajemnicą to nie jest, wystarczy prześledzić gps )
wyprzedził mnie biegacz ( problemów nie miał, ponieważ stałam w miejscu łapiąc oddech i dziękując
dziecięciu, że często do mnie dzwoni), który dosłownie "rozpłynął się w powietrzu" ... tak szybko biegł !
Mżawka siąpiła, było szaro-buro, ale ja miałam uśmiech na ustach
6 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
Jak napisałam Robburowi z uporem maniaka zaczynam od zera, kolejny raz ...
Od wczoraj posiadam również numerek startowy na upragniony bieg Do trzech razy sztuka ...
Wczoraj na wysokości pewnej długiej prostej ( tajemnicą to nie jest, wystarczy prześledzić gps )
wyprzedził mnie biegacz ( problemów nie miał, ponieważ stałam w miejscu łapiąc oddech i dziękując
dziecięciu, że często do mnie dzwoni), który dosłownie "rozpłynął się w powietrzu" ... tak szybko biegł !
Mżawka siąpiła, było szaro-buro, ale ja miałam uśmiech na ustach
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
21 kwietnia 2012 ( sobota )
5 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
Od rana sprzątałam, prałam ... kręciłam się po domu. Myślałam o bieganiu, ale jakoś nie mogłam go wcisnąć w napięty grafik.
Wreszcie Córka przyszła do mnie z kartką, którą przypięłam niedawno do lodówki :
i tak oto zjedliśmy obiad na kolację w wyniku reorganizacji w grafiku
5 km -bieg po chodniku szczegóły tutaj
Od rana sprzątałam, prałam ... kręciłam się po domu. Myślałam o bieganiu, ale jakoś nie mogłam go wcisnąć w napięty grafik.
Wreszcie Córka przyszła do mnie z kartką, którą przypięłam niedawno do lodówki :
i tak oto zjedliśmy obiad na kolację w wyniku reorganizacji w grafiku
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
22 kwietnia 2012 ( niedziela )
11 km - bieg po lesie ( 01:22:00 ) szczegóły tutaj
Tempo powolne, ale cały czas biegłam. Spokojnie, z uśmiechem na ustach pozdrawiałam kolejnych biegaczy,
których sporo było dzisiaj z rana w lasku. Po południu w planach basen.
***
Basen zaliczony - 40 długości czyli 1 km w foczym tempie - 45 minut
11 km - bieg po lesie ( 01:22:00 ) szczegóły tutaj
Tempo powolne, ale cały czas biegłam. Spokojnie, z uśmiechem na ustach pozdrawiałam kolejnych biegaczy,
których sporo było dzisiaj z rana w lasku. Po południu w planach basen.
***
Basen zaliczony - 40 długości czyli 1 km w foczym tempie - 45 minut
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
25 kwietnia 2012 ( środa )
6 km - bieg po chodniku ( 00:39:00 ) szczegóły tutaj
Powodów aby nie biegać miałam wczoraj mnóstwo ... zapalenie okostnej zęba, trudny raport w pracy,
beznadziejny korepetytor z matematyki, bunt nastolatki na pokładzie ...
Spojrzałam na lodówkę ( wisi tam kartka z kalendarza z notatkami treningowymi ),
minęły dwa dni, plan minimum trzeba wykonać.
Gps ma trudności z połączeniem się z satelitą trochę mnie to denerwuje, zwłaszcza gdy mam mało czasu na trening.
Oczywiście nie przeszkadza mi to biegać
6 km - bieg po chodniku ( 00:39:00 ) szczegóły tutaj
Powodów aby nie biegać miałam wczoraj mnóstwo ... zapalenie okostnej zęba, trudny raport w pracy,
beznadziejny korepetytor z matematyki, bunt nastolatki na pokładzie ...
Spojrzałam na lodówkę ( wisi tam kartka z kalendarza z notatkami treningowymi ),
minęły dwa dni, plan minimum trzeba wykonać.
Gps ma trudności z połączeniem się z satelitą trochę mnie to denerwuje, zwłaszcza gdy mam mało czasu na trening.
Oczywiście nie przeszkadza mi to biegać
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
27 kwietnia 2012 ( piątek )
8 km - bieg po chodniku ( 00:56:00 ) szczegóły tutaj
Pobiegłam do przodu, celowo oddalając się na odległość ok 4 km, aby bez wymówek wrócić tyle samo.
Doskonały sposób na drzemiącego w głowie lenia Trasa na obrzeżach lasku, który w szarzejącym wieczorze
zmienia się z niezbyt przyjazny dla samotnej biegaczki las. Znacznie to oczywiście podkręca tempo biegu
8 km - bieg po chodniku ( 00:56:00 ) szczegóły tutaj
Pobiegłam do przodu, celowo oddalając się na odległość ok 4 km, aby bez wymówek wrócić tyle samo.
Doskonały sposób na drzemiącego w głowie lenia Trasa na obrzeżach lasku, który w szarzejącym wieczorze
zmienia się z niezbyt przyjazny dla samotnej biegaczki las. Znacznie to oczywiście podkręca tempo biegu
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
Weekend był dłuuugi ...
28.04 - 20 km rower
03.05 - 11 km rower
04.05 - 34 km rower
05.05 - 11 km rower , 6 km biegu ( 00:45:00 ) zaraz po zejściu z roweru
Głównie rower, ale podjazdy na poj.brodnickim były takie, że trzeba było biec pod górkę, ciągnąć za sobą
rower, ponieważ jechać się zupełnie nie dało w niektórych miejscach.
***
Z moim bieganiem jest tak, że wiem, że powinnam, chcę, ale najgorzej wykonać ten pierwszy krok w kierunku szafy z ubraniami.
Jak już włożę na siebie obcisłe gatki, koszulkę biegową i buty - idzie z górki.
Oczywiście wcześniej wymyślam tysiąc rzeczy do zrobienia, gotowanie, pranie, odkurzanie.
Wczoraj nawet wzięłam się za robienie zdjęć kwiatów na balkonie, ponieważ uznałam, że akurat jest do tego idealne światło.
Plan jednak wykonałam :
08-05-2012 ( wtorek ) : BIEG : 6 km ( 00:39:00 ) w tempie umiarkowanym ( 06:32 ).
[/u] szczegóły tutaj
Godzina 18:00 . Pogoda zbyt słoneczna, a w lesie mimo cienia, masa kobylastych komarów.
Trudno mi dogodzić
***
W związku z tym, że miasto w okolicy mojej pracy komunikacyjnie umarło : wycofano 4 linie tramwajowe,
a autobus ograniczono do 2 wyjazdów na godzinę poczułam się zmotywowana do osiodłania z rana araba.
09-05-2012 ( środa ) : ROWER : 10 km ( 00:35:00 ) godzina 05:45
przewidywany powrót godzina 15:00 - 10 km ( 00:30:00 )
28.04 - 20 km rower
03.05 - 11 km rower
04.05 - 34 km rower
05.05 - 11 km rower , 6 km biegu ( 00:45:00 ) zaraz po zejściu z roweru
Głównie rower, ale podjazdy na poj.brodnickim były takie, że trzeba było biec pod górkę, ciągnąć za sobą
rower, ponieważ jechać się zupełnie nie dało w niektórych miejscach.
***
Z moim bieganiem jest tak, że wiem, że powinnam, chcę, ale najgorzej wykonać ten pierwszy krok w kierunku szafy z ubraniami.
Jak już włożę na siebie obcisłe gatki, koszulkę biegową i buty - idzie z górki.
Oczywiście wcześniej wymyślam tysiąc rzeczy do zrobienia, gotowanie, pranie, odkurzanie.
Wczoraj nawet wzięłam się za robienie zdjęć kwiatów na balkonie, ponieważ uznałam, że akurat jest do tego idealne światło.
Plan jednak wykonałam :
08-05-2012 ( wtorek ) : BIEG : 6 km ( 00:39:00 ) w tempie umiarkowanym ( 06:32 ).
[/u] szczegóły tutaj
Godzina 18:00 . Pogoda zbyt słoneczna, a w lesie mimo cienia, masa kobylastych komarów.
Trudno mi dogodzić
***
W związku z tym, że miasto w okolicy mojej pracy komunikacyjnie umarło : wycofano 4 linie tramwajowe,
a autobus ograniczono do 2 wyjazdów na godzinę poczułam się zmotywowana do osiodłania z rana araba.
09-05-2012 ( środa ) : ROWER : 10 km ( 00:35:00 ) godzina 05:45
przewidywany powrót godzina 15:00 - 10 km ( 00:30:00 )
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
10 maja 2012 ( czwartek )
6 km wolnego biegu ( 00:45:00 ) po chodnikach.
Nie wiem czy to zmęczenie po 20 km roweru, czy może duchota w powietrzu,
ale jak na samym początku złapała mnie kolka - to odpuściła dopiero po 3 km
6 km wolnego biegu ( 00:45:00 ) po chodnikach.
Nie wiem czy to zmęczenie po 20 km roweru, czy może duchota w powietrzu,
ale jak na samym początku złapała mnie kolka - to odpuściła dopiero po 3 km