TRASA: miejska kostka brukowa i asfalt.
POGODA: okazało się, że było cieplej niż myślałem, a z każdą upływająca minutą temp. się podnosiła (15°C).
OBUWIE: Merrell Bare Access 2 black/parrot (88 km przebiegu).
█ ROZGRZEWKA + 4x 30"/ p. 1'
█ SUMA: 22'20"/ 3,50 km = 06'23"
█ 2x (1 km I/ p. 3' + 0,6 km I/ p. 3')
█ SUMA: 16'09"/ 3,20 km = 05'03" (p. 12'00"/ 1,51 km = 7'55")
█► 4'55"
█► 5'11"
█► 5'01"
█► 5'09"
█ SCHŁODZENIE
█ SUMA: 6'39"/ 0,99 km = 06'40"
Kupiłem ostatnio Garmina 405 (niestety bez HR) i dzisiaj wyszedłem na pierwszy trening mając na nadgarstku coś innego niż zegarek Geonaute (czy to OnMove 500, czy ostatnio OnRhythm 410)

Pierścień jako taki nie stanowił problemu, bo go zablokowałem przed startem treningu. Z kolei, gdy coś chciałem zobaczyć/zmienić pod koniec treningu, to z miejsca reagował na dotyk. Na razie więc nie sprawdzają się opinie o tym, że pierścień to same kłopoty. Inna sprawa, że robienie złożonego treningu (planowałem go poprzez Garmin Connect) było dość problematyczne w praktyce. Miałem włączone 3 ekrany (każde po trzy pola), do tego był ekran aktualnego etapu treningu + virtual partner. Auto scroll ustawiłem na szybkie przewijanie i okazało się, że zmiana jest zbyt gwałtowna, a danych zbyt wiele (szczególnie tych nieprzydatnych w trakcie biegu).
O dziwo, Garmin nie informował mnie o międzyczasie po kilometrze, choć są ustawione. Poza tym nie wiem czy da się bezpośrednio w trakcie treningu zmienić szybkość przewijania; pola danych na szczęście chyba się da, choć przyznam, że np. czego innego potrzebuje w trakcie rozgrzewki, a czego innego w trakcie interwału - a ciągłe bawienie się zmianami w polach danych jest średnią opcją.
Tempo chwilowe zdecydowanie inaczej działa niż w OnMove 500 - mam wrażenie, że płynniej i przez to jest bardziej dokładnie w tym, co akurat pokazuje zegarek. Muszę jeszcze sprawdzić, jak taki trening interwałowy wyglądałby wyłącznie monitorowany przy pomocy wirtualnego partnera.
Porównanie rozmiarów Geonaute OnRhythm 410 i Garmina 405 - w rzeczywistości ten drugi jest jeszcze większy.
Co do samego treningu, to po około trzech minutach (czekałem aż zegarek złapie pierwszego fixa w nowym miejscu) zacząłem lekko biec w stronę Resovii. Jakież było moje zdziwienie, kiedy po dobiegnięciu na miejsce okazało się, że na bieżni hasa całkiem sporo niewiast i dziewcząt, a dodatkowo wokół nich kręci się pokaźna gromada przedszkolaków. Chwilę podziwiałem i oceniałem sytuację, żeby dojść w końcu do wniosku, że nici z biegania na bieżni. Wylądowałem więc kilkaset metrów dalej, w miejscu gdzie mieszkałem przez ostatnie dwa lata - tam też jest jedyny około kilometrowy odcinek drogi asfaltowej, po której można spokojnie o tej porze biegać.
Trening trochę na wariata; nowy sprzęt, nowa trasa i tempa wyszły niespecjalne: raz za szybko, drugim razem za wolno (pewną rolę odegrały tutaj pofałdowanie terenu i dość ostre skręty - to nie pozwalało złapać właściwego rytmu, który i tak był dziś średnio wyczuwalny

). Szukając jednak plusów, muszę przyznać, że po odpuszczeniu sobie interwałów wczoraj i przesunięciu ich na dziś, w nogach miałem niezłą parę, a przez to sam trening nie był zbyt ciężki
NAJBLIŻSZE ZAWODY:
Bieg Niepodległościowy I Rzeszowska Dycha: 18 dni
Wpis wygenerowany za pomocą programu Sporttracks 2.1 i dodatku Spark Exporter Plugin.