Kanas78-wydyszeć w maju 2014 nowy PB na dychę
Moderator: infernal
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Hej Dziękuję Wam za trzymanie kciuków. Pomogło, dobiegłem w jednym kawałku. Nie będę się rozpisywać na temat maratonu, bo każdy go musi poczuć sam. Zacytuję jedynie Emila Zátopka: "Jeśli chcesz biegać, przebiegnij kilometr... Jeśli chcesz zmienić swoje życie, przebiegnij maraton."
Serdecznie dziękuję za doping moim Dziewczynom, dodał mi skrzydeł
Serdecznie dziękuję za doping moim Dziewczynom, dodał mi skrzydeł
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
I Bieg Olimpijski
Baaardzo rekreacyjnie, za to w doborowym towarzystwie ta młoda dama po prawej stronie na zdjęciu powyżej przebiegła pierwszy raz swoje 8km- i PRZEBIEGŁA, nie było marszu, dla niej wielkie brawa!
Super się biegło i już!
A mówiłam już, jak się cieszę, że mój chop dobiegł do mety swojego pierwszego maratonu w dobrej kondycji? Jestem z niego baaardzo dumna.
Napisałabym więcej, ale dopingowanie maratończykom jest baardzo męczące
Ahoj!
Baaardzo rekreacyjnie, za to w doborowym towarzystwie ta młoda dama po prawej stronie na zdjęciu powyżej przebiegła pierwszy raz swoje 8km- i PRZEBIEGŁA, nie było marszu, dla niej wielkie brawa!
Super się biegło i już!
A mówiłam już, jak się cieszę, że mój chop dobiegł do mety swojego pierwszego maratonu w dobrej kondycji? Jestem z niego baaardzo dumna.
Napisałabym więcej, ale dopingowanie maratończykom jest baardzo męczące
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: OWB 6km
Avg hr: 154
Max hr: 181
Miałam biegać zaraz po pracy, ale ni stąd ni zowąd rąbnęła taka burza, ze musiałam przeczekać.
Wypiłam kawkę, zjadłam obiad i jazda.
Myślałam, że po tej burzy będzie takie fajne, lekkie powietrze, a tu duchota i normalnie cieeepło!! 26 września po 18:00... jak tak dalej pójdzie i nie nadejdzie jesień i zima, to ten mój półmaraton w grudniu widzę słabo. Albo sama nie wiem, czego chcę, bo brodzenie w śniegu po lesie też mnie nie napawa optymizmem
Tempo takie jak zwykle, tu żadnych postępów, ale kicham na to. Muszę się nauczyć biegać w jednolitym tempie do półmaratonu i uważam, że dziś wyszło mi to świetnie. Tzn tak czuję
Biegło się nadspodziewanie lekko.. pomimo tej duchoty i tego, że byłam mokra pod koniec, to ta lekkość towarzyszyła mi przez cały bieg.. wspaniałe uczucie.... no i nie czułam obumierającego odciska na śródstopiu. Ktoś tam mnie wyśmiał w trakcie biegu, ale też kicham na to. No i natknęłam się na wrrrednego kierowcę-biegłam tuż przy krawężniku, pomimo tego, zatrzymał się przede mną i czekał, aż zejdę na chodnik, poniekąd "zmusił" mnie do tego... jak coś takiego nazwać??
I kolejna "dama" idzie ulicą naprzeciwko mnie (mając obok chodnik) i co? Nie przejdzie na chodnik tylko włazi prosto na mnie qrde co za naród!
Ahoj!
Avg hr: 154
Max hr: 181
Miałam biegać zaraz po pracy, ale ni stąd ni zowąd rąbnęła taka burza, ze musiałam przeczekać.
Wypiłam kawkę, zjadłam obiad i jazda.
Myślałam, że po tej burzy będzie takie fajne, lekkie powietrze, a tu duchota i normalnie cieeepło!! 26 września po 18:00... jak tak dalej pójdzie i nie nadejdzie jesień i zima, to ten mój półmaraton w grudniu widzę słabo. Albo sama nie wiem, czego chcę, bo brodzenie w śniegu po lesie też mnie nie napawa optymizmem
Tempo takie jak zwykle, tu żadnych postępów, ale kicham na to. Muszę się nauczyć biegać w jednolitym tempie do półmaratonu i uważam, że dziś wyszło mi to świetnie. Tzn tak czuję
Biegło się nadspodziewanie lekko.. pomimo tej duchoty i tego, że byłam mokra pod koniec, to ta lekkość towarzyszyła mi przez cały bieg.. wspaniałe uczucie.... no i nie czułam obumierającego odciska na śródstopiu. Ktoś tam mnie wyśmiał w trakcie biegu, ale też kicham na to. No i natknęłam się na wrrrednego kierowcę-biegłam tuż przy krawężniku, pomimo tego, zatrzymał się przede mną i czekał, aż zejdę na chodnik, poniekąd "zmusił" mnie do tego... jak coś takiego nazwać??
I kolejna "dama" idzie ulicą naprzeciwko mnie (mając obok chodnik) i co? Nie przejdzie na chodnik tylko włazi prosto na mnie qrde co za naród!
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Zanim cokolwiek, mała prywata, link do filmu z MW (zrobiony przez mojego Ukochanego )
http://www.youtube.com/watch?v=0gYebDP7tt4
Wiem już, że złapał bakcyla i będzie biegał kolejne maratony. Staram się go zrozumieć i będę wspierać z całego serca. Nie będzie to dla mnie łatwe.. i to nie jest tak, że ja jestem zazdrosna o bieganie, bo ono jest ważniejsze ode mnie. Po prostu wszystko jest wtedy podporządkowane bieganiu i niewiele jest czasu dla NAS. Dopóki pasja nie przesłoni wszystkiego w naszym życiu, to będzie dobrze
Mimo wszystko nie rozumiem, po co ludzie biegają maratony... próbuję, ale nie potrafię. I ciągle się zastanawiam, jak ON tego dokonał. Stwierdzam na dzień dzisiejszy, że dobre przygotowanie to podstawa no i trzeba mieć do tego jeszcze jedną rzecz: twardą psychikę. Generalnie, powiem brzydko-trzeba do tego mieć jaja. Koniec kropka.
A co do dzisiejszego biegania: NIGDY WIĘCEJ BIEGANIA PO PIEROGACH!!
Trening: OWB 7km+5x20 sP
Avg hr: 156
Max hr: 177
Co prawda nie były to jakieś pierogi z kapustą, w sumie to miały być krokiety, ale że nie było, kupiłam pierogi ze szpinakiem i kurczakiem i były tak pyszne, że zjadłam ich chyba z 10
A nie poszłam biegać od razu po pracy, bo było za ciepło i dobrze zrobiłam, potem przyszedł przyjemny chłodek i to było to!!! Biegło się lekko, (pomimo tych pierogów) ale tempo było masakryczne hihihi
Tak czy siak plan zrealizowany, a to najważniejsze. Spotkałam nawet jedną biegaczkę w dresach i miała tempo podobne do mojego-mijałyśmy się chyba z 4 razy
No i czas przyzwyczajać się do ciemności.
Ahoj!
http://www.youtube.com/watch?v=0gYebDP7tt4
Wiem już, że złapał bakcyla i będzie biegał kolejne maratony. Staram się go zrozumieć i będę wspierać z całego serca. Nie będzie to dla mnie łatwe.. i to nie jest tak, że ja jestem zazdrosna o bieganie, bo ono jest ważniejsze ode mnie. Po prostu wszystko jest wtedy podporządkowane bieganiu i niewiele jest czasu dla NAS. Dopóki pasja nie przesłoni wszystkiego w naszym życiu, to będzie dobrze
Mimo wszystko nie rozumiem, po co ludzie biegają maratony... próbuję, ale nie potrafię. I ciągle się zastanawiam, jak ON tego dokonał. Stwierdzam na dzień dzisiejszy, że dobre przygotowanie to podstawa no i trzeba mieć do tego jeszcze jedną rzecz: twardą psychikę. Generalnie, powiem brzydko-trzeba do tego mieć jaja. Koniec kropka.
A co do dzisiejszego biegania: NIGDY WIĘCEJ BIEGANIA PO PIEROGACH!!
Trening: OWB 7km+5x20 sP
Avg hr: 156
Max hr: 177
Co prawda nie były to jakieś pierogi z kapustą, w sumie to miały być krokiety, ale że nie było, kupiłam pierogi ze szpinakiem i kurczakiem i były tak pyszne, że zjadłam ich chyba z 10
A nie poszłam biegać od razu po pracy, bo było za ciepło i dobrze zrobiłam, potem przyszedł przyjemny chłodek i to było to!!! Biegło się lekko, (pomimo tych pierogów) ale tempo było masakryczne hihihi
Tak czy siak plan zrealizowany, a to najważniejsze. Spotkałam nawet jedną biegaczkę w dresach i miała tempo podobne do mojego-mijałyśmy się chyba z 4 razy
No i czas przyzwyczajać się do ciemności.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
1.10- sobota
Treningu nie było. Nie, że mi się nie chciało, ale tak się złożyło, że mój Ukochany jest po maratonie, więc się regeneruje, to poszliśmy do kina na "Bitwę Warszawską 3D". Różne opinie na temat tego filmu czytałam, pomijając pewne niedopatrzenia techniczne, ogólnie rzecz biorąc film uważam za udany. Z kina wróciliśmy już zbyt późno, więc poszliśmy spać żeby uskutecznić dłuugie wybieganie w niedzielę.
2.10 niedziela
Trening: OWB 16km
Avg hr: 156
Max hr: 182
Bieg cudowny. Pierwsze moje wybiegane 16km, oczywiście w towarzystwie mojego chopa, który był moim zającem. Biegaliśmy głównie po parku i przyznam, trochę się bałam tego biegania, bo jeszcze pewnie regeneracja mojego chopa po maratonie trwa, wiem, że to bieganie mu kompletnie nie było potrzebne i wiem, że to zrobił specjalnie dla mnie-za co mu bardzo dziękuję. I stwierdził, że tydzień to jednak mało aby już uskuteczniać biegi. Biegaliśmy głównie na miękkim, więc jakie było zaskoczenie moich kolan pod koniec-kiedy zbiegliśmy na asfalt-SZOOOK! Ból, ból i jeszcze raz ból. I tu ponownie zastanowiłam się nad tym-jak mozna tak się sponiewierać na asfalcie w dystansie 42km... nie ogarniamy tego tematu :D
Będąc w centrum handlowym znaleźliśmy super promocję butów biegowych adidasa, (Supernova Glide 3) no to Ukochany zanabył parę na przyszły sezon
A teraz takie małe chwalipięctwo-czyli roczne podsumowanie startów biegowo-rolkowych. Brakuje tylko jednego, który mam nadzieję, pojawi się w środku
Dziś odkryłam, że przyspiejszając bardziej wyciągam kopytka-na razie trwa to krótko, ale wiem, że będzie dobrze. Tylko jak utrzymać dłużej to "szybciej" to nie wiem :D
Fotka po biegu:
Ahoj!
Treningu nie było. Nie, że mi się nie chciało, ale tak się złożyło, że mój Ukochany jest po maratonie, więc się regeneruje, to poszliśmy do kina na "Bitwę Warszawską 3D". Różne opinie na temat tego filmu czytałam, pomijając pewne niedopatrzenia techniczne, ogólnie rzecz biorąc film uważam za udany. Z kina wróciliśmy już zbyt późno, więc poszliśmy spać żeby uskutecznić dłuugie wybieganie w niedzielę.
2.10 niedziela
Trening: OWB 16km
Avg hr: 156
Max hr: 182
Bieg cudowny. Pierwsze moje wybiegane 16km, oczywiście w towarzystwie mojego chopa, który był moim zającem. Biegaliśmy głównie po parku i przyznam, trochę się bałam tego biegania, bo jeszcze pewnie regeneracja mojego chopa po maratonie trwa, wiem, że to bieganie mu kompletnie nie było potrzebne i wiem, że to zrobił specjalnie dla mnie-za co mu bardzo dziękuję. I stwierdził, że tydzień to jednak mało aby już uskuteczniać biegi. Biegaliśmy głównie na miękkim, więc jakie było zaskoczenie moich kolan pod koniec-kiedy zbiegliśmy na asfalt-SZOOOK! Ból, ból i jeszcze raz ból. I tu ponownie zastanowiłam się nad tym-jak mozna tak się sponiewierać na asfalcie w dystansie 42km... nie ogarniamy tego tematu :D
Będąc w centrum handlowym znaleźliśmy super promocję butów biegowych adidasa, (Supernova Glide 3) no to Ukochany zanabył parę na przyszły sezon
A teraz takie małe chwalipięctwo-czyli roczne podsumowanie startów biegowo-rolkowych. Brakuje tylko jednego, który mam nadzieję, pojawi się w środku
Dziś odkryłam, że przyspiejszając bardziej wyciągam kopytka-na razie trwa to krótko, ale wiem, że będzie dobrze. Tylko jak utrzymać dłużej to "szybciej" to nie wiem :D
Fotka po biegu:
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 6km OWB+7x20 sP
Avg hr: 165
Max hr: 180
Boże kochany, to chyba był najgorszy bieg w moim życiu... i co mnie podkusiło, żeby iść od razu po pracy, to nie wiem..było tak ciepło i sucho, że szok.
Bolały mnie nogi... nie, one nie bolały, one napier....ły po prostu ból zmęczeniowy. Ja dziś powłóczyłam nimi jak jakiś słoń... jakby ktoś leżał na asfalcie i mnie za nie ciągnął!!! Po 4km właściwie odliczałam dystans do końca i mało brakowało, a bym się rozbeczała z bólu. Chciałam zrezygnować, ale do cholery, pomyślałam, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni i nie odpuściłam. Musiałam chyba źle wyglądać, bo przechodnie baaardzo dziwnie na mnie zerkali i miałam wrażenie, że chcieli mi udzielać pomocy. Jeden z robotników przy boisku krzyknął do mnie, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
No i jak zwykle dziwność nad dziwnościami-na przebieżkach czułam się świetnie a na dodatek mam dylemat blondynki z przebieżkami-im mam ich więcej do zrobienia, tym bardziej się mylę, ile ich zrobiłam macie jakiś patent na to??
W czwartek idę wieczorem, jak będzie przyjemny chłód i koniec.
Na dodatek jakiś debil jeździł na quadzie i rozwalał mnie ten rumor silnika!!! jakieś psy mnie obszczekiwały i wogóle wszystko mnie wkur... ale jak to mówią: złej tanecznicy....
Tłumaczę to tym, że nogi jeszcze nie odpoczęły po tej 16 z niedzieli.. z tym, że w tą niedzielę mam 18... tiaaaa
Ahoj!
Avg hr: 165
Max hr: 180
Boże kochany, to chyba był najgorszy bieg w moim życiu... i co mnie podkusiło, żeby iść od razu po pracy, to nie wiem..było tak ciepło i sucho, że szok.
Bolały mnie nogi... nie, one nie bolały, one napier....ły po prostu ból zmęczeniowy. Ja dziś powłóczyłam nimi jak jakiś słoń... jakby ktoś leżał na asfalcie i mnie za nie ciągnął!!! Po 4km właściwie odliczałam dystans do końca i mało brakowało, a bym się rozbeczała z bólu. Chciałam zrezygnować, ale do cholery, pomyślałam, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni i nie odpuściłam. Musiałam chyba źle wyglądać, bo przechodnie baaardzo dziwnie na mnie zerkali i miałam wrażenie, że chcieli mi udzielać pomocy. Jeden z robotników przy boisku krzyknął do mnie, że wszystkie drogi prowadzą do Rzymu
No i jak zwykle dziwność nad dziwnościami-na przebieżkach czułam się świetnie a na dodatek mam dylemat blondynki z przebieżkami-im mam ich więcej do zrobienia, tym bardziej się mylę, ile ich zrobiłam macie jakiś patent na to??
W czwartek idę wieczorem, jak będzie przyjemny chłód i koniec.
Na dodatek jakiś debil jeździł na quadzie i rozwalał mnie ten rumor silnika!!! jakieś psy mnie obszczekiwały i wogóle wszystko mnie wkur... ale jak to mówią: złej tanecznicy....
Tłumaczę to tym, że nogi jeszcze nie odpoczęły po tej 16 z niedzieli.. z tym, że w tą niedzielę mam 18... tiaaaa
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: OWB 8km
Avg hr: 166
Max hr: 189
Bieg jak bieg, nie ma się czym chwalić. Shin splintsy się znów odzywają w prawej nodze.. w sumie to one są bolące jak kucam, ale tuż po biegu przyłożyłam lód. Mam wielki stres w pracy i niestety nie umiem biegać, kiedy zżera mnie stres, nie potrafię biec wolno. Biegłam jakoś chaotycznie, bez sensu. Na końcu złapała mnie mega kolka. Potem się okazało, że średnie tempo było zwykłym tempem maratońskim. A, szkoda gadać.
Bieg po miękkim. Po biegu zeżarłam całe opakowanie delicji, ale jakoś mnie to nie pocieszyło
Ahoj!
Avg hr: 166
Max hr: 189
Bieg jak bieg, nie ma się czym chwalić. Shin splintsy się znów odzywają w prawej nodze.. w sumie to one są bolące jak kucam, ale tuż po biegu przyłożyłam lód. Mam wielki stres w pracy i niestety nie umiem biegać, kiedy zżera mnie stres, nie potrafię biec wolno. Biegłam jakoś chaotycznie, bez sensu. Na końcu złapała mnie mega kolka. Potem się okazało, że średnie tempo było zwykłym tempem maratońskim. A, szkoda gadać.
Bieg po miękkim. Po biegu zeżarłam całe opakowanie delicji, ale jakoś mnie to nie pocieszyło
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Zmiany, zmiany, zmiany...
Mój osobisty trener stwierdził, że mój plan treningowy http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=432
jest bez sensu, bo to bieganie dla biegania.
Znalazł na stronie adidas micoach jakieś plany treningowe i ocenił, że lepszym treningiem dla mnie będzie bieganie nie na dystans, a bieganie na czas/tempo. Coprawda ja nie mam jak sprawdzić w trakcie biegu, jakie to moje tempo jest, więc biegłam "na czuja". Będę mogła to sprawdzić już we wtorek-ponieważ będę biegać z nowym telefonem i micoachem właśnie, gdzie ludzik podaje komendy i mówi, czy biegnę w danej strefie, czy nie, czy mam przyspieszyć, czy zwolnić.
Trening na micoachu jest podzielony na 4strefy: (oczywiście ustawione są one pod moje możliwości):
blue-strefa, w której moje tempo ma się mieścić pomiędzy 08:53-7:10 min/km czyli taka rozgrzewka na początku biegu i schładzanie pod koniec
green- tempo pomiędzy 7:10-6:00 min/km- moje obecne średnie tempo
yellow- tempo pomiędzy 6:00-5:10 min/km
red- tempo pomiędzy 5:10-4:32 min/km
Więc dziś wg planu miał być taki bieg:
5 min w blue, 20 min w green i 5 min w blue
Nie udało się. Niestety nie umiem biegać "na czuja" i właściwie całe planowane 30min przebiegłam w strefie blue, czyli za wolno. Czyli muszę mieć ludzika, który będzie mnie instruował, inaczej nic z tego nie wyjdzie
Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Ale się ochłodziło!! A pod koniec lunął piękny, szczery deszcz, spojrzenia przechodniów bezcenne
Ahoj!
Mój osobisty trener stwierdził, że mój plan treningowy http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=19&id=432
jest bez sensu, bo to bieganie dla biegania.
Znalazł na stronie adidas micoach jakieś plany treningowe i ocenił, że lepszym treningiem dla mnie będzie bieganie nie na dystans, a bieganie na czas/tempo. Coprawda ja nie mam jak sprawdzić w trakcie biegu, jakie to moje tempo jest, więc biegłam "na czuja". Będę mogła to sprawdzić już we wtorek-ponieważ będę biegać z nowym telefonem i micoachem właśnie, gdzie ludzik podaje komendy i mówi, czy biegnę w danej strefie, czy nie, czy mam przyspieszyć, czy zwolnić.
Trening na micoachu jest podzielony na 4strefy: (oczywiście ustawione są one pod moje możliwości):
blue-strefa, w której moje tempo ma się mieścić pomiędzy 08:53-7:10 min/km czyli taka rozgrzewka na początku biegu i schładzanie pod koniec
green- tempo pomiędzy 7:10-6:00 min/km- moje obecne średnie tempo
yellow- tempo pomiędzy 6:00-5:10 min/km
red- tempo pomiędzy 5:10-4:32 min/km
Więc dziś wg planu miał być taki bieg:
5 min w blue, 20 min w green i 5 min w blue
Nie udało się. Niestety nie umiem biegać "na czuja" i właściwie całe planowane 30min przebiegłam w strefie blue, czyli za wolno. Czyli muszę mieć ludzika, który będzie mnie instruował, inaczej nic z tego nie wyjdzie
Zobaczymy, co z tego wyniknie.
Ale się ochłodziło!! A pod koniec lunął piękny, szczery deszcz, spojrzenia przechodniów bezcenne
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Plan treningowy: 1.30h biegu w następujących strefach: 10' w blue, 70' w green, 10' w blue
Wykonanie: Prawie cały w green nie ma się z czego cieszyć, ale o tym za chwilę
Avg hr: 167
Max hr: 180
Bieg "na czuja", początek wyszedł za szybko i był mały kryzys na 11kilometrze... ból nóg na całej linii, wszystkich mięśni
Bardzo mi zależało na utrzymaniu się w strefie, w efekcie "parcia na strefę" (a źle teraz znoszę psychicznie jakiekolwiek parcia) bóle nóg, zadyszka, kolka, zwątpienie, chęć wrócenia do domu, ale miałam za daleko-musiałam biec, żeby się całkowicie nie wychłodzić dobrze, że miałam drobniaki przy sobie i że był sklepik, zanabyłam dwulitrową oranżadę w drodze powrotnej i wygulgałam pół w drodze do domu....
Wychodzi na to, że ja się dopiero uczę biegać. I kompletnie nie mam wytrzymałości.
Ten bieg wogóle nie dawał mi radości. To była walka z samą sobą....
Muszę przewartościować w sobie pewne rzeczy, inaczej oszaleję.
Ahoj!
Wykonanie: Prawie cały w green nie ma się z czego cieszyć, ale o tym za chwilę
Avg hr: 167
Max hr: 180
Bieg "na czuja", początek wyszedł za szybko i był mały kryzys na 11kilometrze... ból nóg na całej linii, wszystkich mięśni
Bardzo mi zależało na utrzymaniu się w strefie, w efekcie "parcia na strefę" (a źle teraz znoszę psychicznie jakiekolwiek parcia) bóle nóg, zadyszka, kolka, zwątpienie, chęć wrócenia do domu, ale miałam za daleko-musiałam biec, żeby się całkowicie nie wychłodzić dobrze, że miałam drobniaki przy sobie i że był sklepik, zanabyłam dwulitrową oranżadę w drodze powrotnej i wygulgałam pół w drodze do domu....
Wychodzi na to, że ja się dopiero uczę biegać. I kompletnie nie mam wytrzymałości.
Ten bieg wogóle nie dawał mi radości. To była walka z samą sobą....
Muszę przewartościować w sobie pewne rzeczy, inaczej oszaleję.
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5'blue, 20'green, 5'blue
Pobudka: 5 rano-ooostatni raz przekładam bieg na rano, nienawidzę wstawania (do tego spałam tylko trzy godziny), wszystko mi mówiło, żeby nie wychodzić spod kołderki, ale chęć sprawdzenia nowej aplikacji biegowej (w nowym mega wypaśnym telefonie ) była silniejsza
Bieg przełożony na dziś, gdyż ponieważ wczoraj lało, lało, lało...
Fajny ten bieg „z ludzikiem”... biegnę za szybko, pani mówi slow down, biegnę za wolno, pani mówi aby przyspieszyc, mówi też każdy przebiegnięty kilometr i w jakiej strefie właśnie biegnę SUPER!!!! Pani mówiła cichutko a wiało i nie zawsze ją słyszałam, ale już wiem, jak podgłosić na przyszły bieg.
A, spotkałam jednego biegacza. Chyba oboje byliśmy w szoku hihihi
Realizacja treningu 92%
Ahoj!
Pobudka: 5 rano-ooostatni raz przekładam bieg na rano, nienawidzę wstawania (do tego spałam tylko trzy godziny), wszystko mi mówiło, żeby nie wychodzić spod kołderki, ale chęć sprawdzenia nowej aplikacji biegowej (w nowym mega wypaśnym telefonie ) była silniejsza
Bieg przełożony na dziś, gdyż ponieważ wczoraj lało, lało, lało...
Fajny ten bieg „z ludzikiem”... biegnę za szybko, pani mówi slow down, biegnę za wolno, pani mówi aby przyspieszyc, mówi też każdy przebiegnięty kilometr i w jakiej strefie właśnie biegnę SUPER!!!! Pani mówiła cichutko a wiało i nie zawsze ją słyszałam, ale już wiem, jak podgłosić na przyszły bieg.
A, spotkałam jednego biegacza. Chyba oboje byliśmy w szoku hihihi
Realizacja treningu 92%
Ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 10'blue, 5'yellow, 5'blue, 5'yellow, 10'blue
Avh hr: 156
Max hr:170
Wykonanie: 76%
No dobra, nie umiem biegać w blue, od razu przechodzę na green ale było super!! To jest moja temperatura do biegania, oj tak...
Biegaliśmy razem z Wolfem po pseudostadione a'la PRL, bo na tym etapie się chyba zatrzymał
I spotkaliśmy jedną biegaczkę i biegacza z psem. Ten micoach jest zarąbisty... nie mogę się mu nadziwić!!
Wyszukałam dziś w wujku google "cytaty biegowe", jeden mnie powalił: "prawdziwi biegacze nie jedzą miodu, prawdziwi biegacze żują pszczoły"
To tyle na dziś, ahoj!
Avh hr: 156
Max hr:170
Wykonanie: 76%
No dobra, nie umiem biegać w blue, od razu przechodzę na green ale było super!! To jest moja temperatura do biegania, oj tak...
Biegaliśmy razem z Wolfem po pseudostadione a'la PRL, bo na tym etapie się chyba zatrzymał
I spotkaliśmy jedną biegaczkę i biegacza z psem. Ten micoach jest zarąbisty... nie mogę się mu nadziwić!!
Wyszukałam dziś w wujku google "cytaty biegowe", jeden mnie powalił: "prawdziwi biegacze nie jedzą miodu, prawdziwi biegacze żują pszczoły"
To tyle na dziś, ahoj!
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: miało być cośtamcośtam a wyszło:
II PÓŁMARATON SZAKALA W ŁODZI
Tak, wiem, nie byłam przygotowana do tego biegu, ale mój chop tak bardzo chciał wziąć w nim udział (a i tak miałam na niedzielę długie wybieganie w planach), że się zapisałam. Miałam mu tylko kibicować, ale z kibica zrobiłam się zawodniczką
Wiedziałam, że będzie ciężko (wiem tylko, co jest do 16km, powyżej była to dla mnie jedna wielka niewiadoma); dodatkowo-to bieg wokół lasu łagiewnickiego z wieloma podbiegami i to bardzo stromymi- w jednym miejscu nachylenie wynosiło 45stopni, typowy cross, taki mały hardkor po kamieniach, po korzeniach, gałęziach, po starym przedwojennym bruku....
Tak pięknie biegło mi się do 14kilometra, pierwsza dycha pękła ok.1h03, ale potem było o wiele gorzej- ach, te podbiegi (w jednym miejscu nawet zamontowali linę, żeby ułatwić podbieg). I co... tak gdzieś ok 15km był bufet, więc odsapnęłam, a potem około 17km nogi odmówiły posłuszeństwa.. zaczęły napier...ć i powiedziałam: przechodzę w marsz, mam to gdzieś! Nogi cały czas wołały NIE NIE NIE!! Ale serce pozwalało, płuca też, a głowa na 18km powiedziała tak niewiele pamiętam od około 16kilometra, biegłam jakby poza sobą, nie wiem, co się działo...i w tym transie dotrwałam do końca. Pamiętam jeszcze tylko, że gdzieś już przed samym końcem zaklęłam pod nosem: k*wa gdzie ta meta!!! I pamiętam, że ludzie, którzy tam robili foty mieli ubaw z tego okrzyku i usłyszałam odpowiedź, że tuż za rogiem....
Dziś zrozumiałam, co się dzieje z człowiekiem, który biegnie mimo wielkiego bólu nóg, wielkiego odciska na śródstopiu, że przychodzi moment, w którym niesie cię jakaś nadludzka moc....
Ukochany cały czas pstrykał mi foty na trasie i wspierał na duchu i za to mu baardzo, ale to bardzo dziękuję, był ze mną do samego końca i zaraz po, kiedy musiałam dojść do siebie z tego szoku biegowego, trzęsawki i lekkich zawrotów głowy...
Nie wierzę, że tego dokonałam... naszym zamiarem było wspólne ukończenie biegu, ja liczyłam po cichu na 2h30, w efekcie było 2:16
Jestem przeszczęśliwa!!!
Poniżej zdjęcia z biegu choć na koniec się okazało, że mnie nie ma na liście wyników, a wolf został zdyskwalifikowany!! K*wa dżizas
Reklamacja złożona, czekamy na odpowiedź.
A zawody organizacyjnie pierwsza klasa. Wielki medal, w pakiecie zamiast koszulki super kubek pamiątkowy, trasa tak oznaczona, że nie sposób się zgubić. No i pogoda wymarzona!!!
Ahoj!
Poniżej link do fotek z biegu.
https://picasaweb.google.com/1035082298 ... tonSzakala
II PÓŁMARATON SZAKALA W ŁODZI
Tak, wiem, nie byłam przygotowana do tego biegu, ale mój chop tak bardzo chciał wziąć w nim udział (a i tak miałam na niedzielę długie wybieganie w planach), że się zapisałam. Miałam mu tylko kibicować, ale z kibica zrobiłam się zawodniczką
Wiedziałam, że będzie ciężko (wiem tylko, co jest do 16km, powyżej była to dla mnie jedna wielka niewiadoma); dodatkowo-to bieg wokół lasu łagiewnickiego z wieloma podbiegami i to bardzo stromymi- w jednym miejscu nachylenie wynosiło 45stopni, typowy cross, taki mały hardkor po kamieniach, po korzeniach, gałęziach, po starym przedwojennym bruku....
Tak pięknie biegło mi się do 14kilometra, pierwsza dycha pękła ok.1h03, ale potem było o wiele gorzej- ach, te podbiegi (w jednym miejscu nawet zamontowali linę, żeby ułatwić podbieg). I co... tak gdzieś ok 15km był bufet, więc odsapnęłam, a potem około 17km nogi odmówiły posłuszeństwa.. zaczęły napier...ć i powiedziałam: przechodzę w marsz, mam to gdzieś! Nogi cały czas wołały NIE NIE NIE!! Ale serce pozwalało, płuca też, a głowa na 18km powiedziała tak niewiele pamiętam od około 16kilometra, biegłam jakby poza sobą, nie wiem, co się działo...i w tym transie dotrwałam do końca. Pamiętam jeszcze tylko, że gdzieś już przed samym końcem zaklęłam pod nosem: k*wa gdzie ta meta!!! I pamiętam, że ludzie, którzy tam robili foty mieli ubaw z tego okrzyku i usłyszałam odpowiedź, że tuż za rogiem....
Dziś zrozumiałam, co się dzieje z człowiekiem, który biegnie mimo wielkiego bólu nóg, wielkiego odciska na śródstopiu, że przychodzi moment, w którym niesie cię jakaś nadludzka moc....
Ukochany cały czas pstrykał mi foty na trasie i wspierał na duchu i za to mu baardzo, ale to bardzo dziękuję, był ze mną do samego końca i zaraz po, kiedy musiałam dojść do siebie z tego szoku biegowego, trzęsawki i lekkich zawrotów głowy...
Nie wierzę, że tego dokonałam... naszym zamiarem było wspólne ukończenie biegu, ja liczyłam po cichu na 2h30, w efekcie było 2:16
Jestem przeszczęśliwa!!!
Poniżej zdjęcia z biegu choć na koniec się okazało, że mnie nie ma na liście wyników, a wolf został zdyskwalifikowany!! K*wa dżizas
Reklamacja złożona, czekamy na odpowiedź.
A zawody organizacyjnie pierwsza klasa. Wielki medal, w pakiecie zamiast koszulki super kubek pamiątkowy, trasa tak oznaczona, że nie sposób się zgubić. No i pogoda wymarzona!!!
Ahoj!
Poniżej link do fotek z biegu.
https://picasaweb.google.com/1035082298 ... tonSzakala
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
No i nici z biegania. Opisałam swoją kontuzję tutaj:
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=24848
http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=2&t=24848
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Trening: 5'blue, 20'green, 5'blue
Avg hr: 162
Max hr: 171
Bieg kontrolny, na stadionie, coby sprawdzić, jak tam pięta. No niestety, ból jest i trwał przez cały bieg, jakby ktoś gwóźdź wbijał w piętę... więc niestety, nic z tego nie będzie wizyta u ortopedy przeniesiona na czwartek.
Pierwszy trening w minusowej temperaturze i było super, tylko ta pięta...
No nic, póki co przesiadam się na orbitreka i robię ćwiczenia siłowe i ogólnorozwojowe, też mi się przyda. Ale nie ma co się oszukiwać-nic nie zastąpi biegania i taka jest prawda.
A poniżej piękne okoliczności przyrody:
Avg hr: 162
Max hr: 171
Bieg kontrolny, na stadionie, coby sprawdzić, jak tam pięta. No niestety, ból jest i trwał przez cały bieg, jakby ktoś gwóźdź wbijał w piętę... więc niestety, nic z tego nie będzie wizyta u ortopedy przeniesiona na czwartek.
Pierwszy trening w minusowej temperaturze i było super, tylko ta pięta...
No nic, póki co przesiadam się na orbitreka i robię ćwiczenia siłowe i ogólnorozwojowe, też mi się przyda. Ale nie ma co się oszukiwać-nic nie zastąpi biegania i taka jest prawda.
A poniżej piękne okoliczności przyrody:
- Kanas78
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2460
- Rejestracja: 25 cze 2011, 11:48
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Knurów>Łódź Teofilów
Dziś miał być orbitrek, ale niestety boli mnie pięta też na orbim. No to przerobiłam zestaw ćwiczeń wzmacniających mięśnie nóg
http://bieganie.pl/?cat=2&id=1069&show=1
Gdzie tylko przy jednym bolała mnie noga, więc nie jest źle. W sumie te ćwiczenia to pestka, może poza dwoma-przy jednym odezwało się lewe kolano-no to już wiem, że muszę wzmocnić lewą nogę.
Do tego zrobiłam zestaw ćwiczeń na wszystkie mięśnie brzucha oraz ćwiczenia z hantlami (żeby nie było że to jakaś lipa- 1.5kg jeden) na biceps, triceps, motyle i inne mięśnie grzbietu, kręgosłupa, itd itp.
Jakoś niespecjalnie mnie to wszystko zmęczyło.. no to chyba źle? Czy może trzeba zwiększyć ilość bądź obciążenie? A może tak ma być? No nic, teraz będę pakować aby nabrać siły mięśniowej i zobaczymy, co mi z tego pakowania przyjdzie.
A może wykorzystam karnet i przejadę się w przyszłym tygodniu do tego klubu fitness-nie wiem co prawda, co miałabym tam robić ale widzę na focie, że można też poćwiczyć boks, więc może w ramach pozbycia się negatywnych emocji wyżyję się na najprawdziwszym worku treningowym mając w myślach -no dobra, tego nie powiem
Ahoj.
http://bieganie.pl/?cat=2&id=1069&show=1
Gdzie tylko przy jednym bolała mnie noga, więc nie jest źle. W sumie te ćwiczenia to pestka, może poza dwoma-przy jednym odezwało się lewe kolano-no to już wiem, że muszę wzmocnić lewą nogę.
Do tego zrobiłam zestaw ćwiczeń na wszystkie mięśnie brzucha oraz ćwiczenia z hantlami (żeby nie było że to jakaś lipa- 1.5kg jeden) na biceps, triceps, motyle i inne mięśnie grzbietu, kręgosłupa, itd itp.
Jakoś niespecjalnie mnie to wszystko zmęczyło.. no to chyba źle? Czy może trzeba zwiększyć ilość bądź obciążenie? A może tak ma być? No nic, teraz będę pakować aby nabrać siły mięśniowej i zobaczymy, co mi z tego pakowania przyjdzie.
A może wykorzystam karnet i przejadę się w przyszłym tygodniu do tego klubu fitness-nie wiem co prawda, co miałabym tam robić ale widzę na focie, że można też poćwiczyć boks, więc może w ramach pozbycia się negatywnych emocji wyżyję się na najprawdziwszym worku treningowym mając w myślach -no dobra, tego nie powiem
Ahoj.