cafe
Moderator: infernal
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
27 września ( wtorek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:00 - 5 km (00:35:00)
Monotematycznie nie poddaję się, byle do przodu.
Rozmawiałam wczoraj z moją rodzinką, poprosiłam o wsparcie ...
Biegająca żona i mama, wbrew pozorom i zapewnieniom wcale
nie jest niestety marzeniem domowników. Po cichu układam
zimowo - wiosenny plan
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:00 - 5 km (00:35:00)
Monotematycznie nie poddaję się, byle do przodu.
Rozmawiałam wczoraj z moją rodzinką, poprosiłam o wsparcie ...
Biegająca żona i mama, wbrew pozorom i zapewnieniom wcale
nie jest niestety marzeniem domowników. Po cichu układam
zimowo - wiosenny plan
Ostatnio zmieniony 30 wrz 2011, 08:30 przez cafe, łącznie zmieniany 1 raz.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
28 września ( środa )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
29 września ( czwartek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:30 - 5 km (00:30:00)
Włoski przeciągnął się niemiłosiernie, lektorka nie mówiąca po polsku, test po wakacjach do wypełnienia,
przeskok z grupy średnio zaawansowanej do zaawansowanej ( na skutek cięcia kosztów ! ) …
biegłam do domu, aby porzucić tornister ;- ) wraz ze szpilkami i sprint po Młodą z treningu odebrać.
25 minut ni w pięć ni w dziewięć …
Podejmuję szybką decyzję, nie ma czasu biegać w około osiedla trzeba skorzystać z osiru Młodej.
500 metrów dobiec do stadionu, wbijam się na obiekt pełen piłkarzy … Jak rącza gazela pokonuję kolejne
okrążenia ( odszczekuję co powiedziałam u Jacka … nikt mnie nie wyrzucił, nikt nie pogonił, choć po kolejnym okrążeniu wyglądałam tak,
jakby trzeba było wezwać do mnie karetkę). Nie wypadało jednak standardowo człapać w takim towarzystwie,
muszę się zastanowić poważnie nad zamianą ścieżek na tartanik … jakoś mi to czasy i wydolność poprawia
Ostatnie 10-te okrążenie Młoda biegnie za mną, w jeansach, ze sportową torbą, drąc się niemiłosiernie
„ raaaaannn foressssstttt raaaaaannnn !!! „ gubi mój telefon i butelkę z wodą. Jak do tej pory skutecznie wtapiałam się w tło,
to teraz na pewno zwróciłam na siebie uwagę.
500 metrów do domu, robiąc kółeczka w około Córki, która odmówiła dalszego sportowania w nieprzepisowym stroju.
Minimum zaliczone.
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
29 września ( czwartek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:30 - 5 km (00:30:00)
Włoski przeciągnął się niemiłosiernie, lektorka nie mówiąca po polsku, test po wakacjach do wypełnienia,
przeskok z grupy średnio zaawansowanej do zaawansowanej ( na skutek cięcia kosztów ! ) …
biegłam do domu, aby porzucić tornister ;- ) wraz ze szpilkami i sprint po Młodą z treningu odebrać.
25 minut ni w pięć ni w dziewięć …
Podejmuję szybką decyzję, nie ma czasu biegać w około osiedla trzeba skorzystać z osiru Młodej.
500 metrów dobiec do stadionu, wbijam się na obiekt pełen piłkarzy … Jak rącza gazela pokonuję kolejne
okrążenia ( odszczekuję co powiedziałam u Jacka … nikt mnie nie wyrzucił, nikt nie pogonił, choć po kolejnym okrążeniu wyglądałam tak,
jakby trzeba było wezwać do mnie karetkę). Nie wypadało jednak standardowo człapać w takim towarzystwie,
muszę się zastanowić poważnie nad zamianą ścieżek na tartanik … jakoś mi to czasy i wydolność poprawia
Ostatnie 10-te okrążenie Młoda biegnie za mną, w jeansach, ze sportową torbą, drąc się niemiłosiernie
„ raaaaannn foressssstttt raaaaaannnn !!! „ gubi mój telefon i butelkę z wodą. Jak do tej pory skutecznie wtapiałam się w tło,
to teraz na pewno zwróciłam na siebie uwagę.
500 metrów do domu, robiąc kółeczka w około Córki, która odmówiła dalszego sportowania w nieprzepisowym stroju.
Minimum zaliczone.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
30 września ( piątek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
01 października ( sobota )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:30 - 5 km (00:35:00)
02 października ( niedziela )
8:00 - rower 26 km (02:15:00)
03 października ( poniedziałek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
W niedzielę rano pojechałam z dwoma kolegami do Kampinosu pojeździć rowerem.
Miało być w miarę spokojnie, a skończyło się na półmaratonie mtb ... górki, dołki,
piach, korzenie, błoto ... 1/4 trasy biegłam koło roweru bądź z rowerem na plecach.
W niektórych momentach miałam "tunelowe widzenie" i naprawdę chciałam już iść
w stronę światła, aby nie podjeżdżać pod kolejną stromiznę
Kręgosłup do wymiany, podrapane piszczele, siniaki na udach ... zero treningu biegowego
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
01 października ( sobota )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
19:30 - 5 km (00:35:00)
02 października ( niedziela )
8:00 - rower 26 km (02:15:00)
03 października ( poniedziałek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
W niedzielę rano pojechałam z dwoma kolegami do Kampinosu pojeździć rowerem.
Miało być w miarę spokojnie, a skończyło się na półmaratonie mtb ... górki, dołki,
piach, korzenie, błoto ... 1/4 trasy biegłam koło roweru bądź z rowerem na plecach.
W niektórych momentach miałam "tunelowe widzenie" i naprawdę chciałam już iść
w stronę światła, aby nie podjeżdżać pod kolejną stromiznę
Kręgosłup do wymiany, podrapane piszczele, siniaki na udach ... zero treningu biegowego
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
04 października ( wtorek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
18:30 - 10 km ( 25 okrążeń po 400 m )
Młoda wkręciła mnie w stadion ... Przyzwyczajona, że jestem za ścianą, a nie gdzieś
na ciemnych ścieżkach miasta, poprosiła o bieganie w miejscu, gdzie będzie mnie
widziała z okna podczas swojego treningu. Z rozbrajającą szczerością poinformowała
mnie przed wyjściem, żebym się nie łudziła " piłkarze są tam od rana do nocy". Byli.
Pierwsza piątka jak zwykle ciężko, później przyszedł Miałżon popatrzeć jak biegam
więc się zatrzymałam, porozciągałam, pogadałam i ... nabrałam sił. Później powtórzyłam
ten sam patent po 7 i 9 km, ale rozmawiałam już tylko z Panem Ochroniarzem obiektu.
Po pierwsze zostałam poinformowana, że "bieganie po stadionie kosztuje", a po drugie
mam się" nie gibać na barierkach, bo robię wgłębienia w tartanie"
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
18:30 - 10 km ( 25 okrążeń po 400 m )
Młoda wkręciła mnie w stadion ... Przyzwyczajona, że jestem za ścianą, a nie gdzieś
na ciemnych ścieżkach miasta, poprosiła o bieganie w miejscu, gdzie będzie mnie
widziała z okna podczas swojego treningu. Z rozbrajającą szczerością poinformowała
mnie przed wyjściem, żebym się nie łudziła " piłkarze są tam od rana do nocy". Byli.
Pierwsza piątka jak zwykle ciężko, później przyszedł Miałżon popatrzeć jak biegam
więc się zatrzymałam, porozciągałam, pogadałam i ... nabrałam sił. Później powtórzyłam
ten sam patent po 7 i 9 km, ale rozmawiałam już tylko z Panem Ochroniarzem obiektu.
Po pierwsze zostałam poinformowana, że "bieganie po stadionie kosztuje", a po drugie
mam się" nie gibać na barierkach, bo robię wgłębienia w tartanie"
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
05 października ( środa )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
06 października ( czwartek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
18:30 - 10 km ( 25 okrążeń po 400 m )
Niedobrze ... zaczyna mi się podobać to bieganie w kółko Wczoraj dziki tłum na stadionie biegał ... w kółko.
Jakiś wirus krąży w powietrzu ... ?
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
06 października ( czwartek )
5:45 - rower 10 km
15:00 - rower 10 km
18:30 - 10 km ( 25 okrążeń po 400 m )
Niedobrze ... zaczyna mi się podobać to bieganie w kółko Wczoraj dziki tłum na stadionie biegał ... w kółko.
Jakiś wirus krąży w powietrzu ... ?
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
11 października ( wtorek )
19:15 - 5,5 km (00:45:00)
Wykrakałam, wirus mnie w czwartek zaatakował i to wcale nie biegowy
Cały weekend walczyłam z dreszczami, bólem ucha i ogólną niemocą ...
Wczoraj z kolei zaatakowały mnie obowiązki, które z minuty na minutę urastały
do rangi niewykonalnych ( zakładając, że chciałam zaliczyć swoje truchtaniowe minimum ).
Jak już w tempie świetlnym opanowałam zakupy, obiad oraz wysłałam bardzo niezadowolonego Miałżona,
aby odwiózł Młodą na trening i zahaczył o pocztę ... okazało się, że nie zabrał kluczy...
Ubrałam się w gatki, kurteczkę, buciki, założyłam mp3 na uszy i ... zaczęłam truchtać po korytarzu.
To się nazywa desperacja 10 minut rozgrzewki, minęłam się w windzie z rozgrzanym ( popędzanym
przez telefon ) Miałżonem i pobiegłam na stadion. 13 okrążeń, później kółeczka wokoło Młodej, wracając
razem do domu. Plan wykonany !
19:15 - 5,5 km (00:45:00)
Wykrakałam, wirus mnie w czwartek zaatakował i to wcale nie biegowy
Cały weekend walczyłam z dreszczami, bólem ucha i ogólną niemocą ...
Wczoraj z kolei zaatakowały mnie obowiązki, które z minuty na minutę urastały
do rangi niewykonalnych ( zakładając, że chciałam zaliczyć swoje truchtaniowe minimum ).
Jak już w tempie świetlnym opanowałam zakupy, obiad oraz wysłałam bardzo niezadowolonego Miałżona,
aby odwiózł Młodą na trening i zahaczył o pocztę ... okazało się, że nie zabrał kluczy...
Ubrałam się w gatki, kurteczkę, buciki, założyłam mp3 na uszy i ... zaczęłam truchtać po korytarzu.
To się nazywa desperacja 10 minut rozgrzewki, minęłam się w windzie z rozgrzanym ( popędzanym
przez telefon ) Miałżonem i pobiegłam na stadion. 13 okrążeń, później kółeczka wokoło Młodej, wracając
razem do domu. Plan wykonany !
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
14 października ( piątek )
20:30 - 5 km bieg ( 12 okrążeń po 400 metrów ) 00:40:00
15 października ( sobota )
10:00 - 8 km ( 20 okrążeń po 400 m )
Nadal jestem słaba, jakoś nie mogę wyjść na prostą ... Sezon zimowy dopiero się zaczyna,
a ja bilans sił mam ujemny
20:30 - 5 km bieg ( 12 okrążeń po 400 metrów ) 00:40:00
15 października ( sobota )
10:00 - 8 km ( 20 okrążeń po 400 m )
Nadal jestem słaba, jakoś nie mogę wyjść na prostą ... Sezon zimowy dopiero się zaczyna,
a ja bilans sił mam ujemny
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
19 października ( środa )
17:15 - 5 km ( 12 okrążeń po 400 m )
Wróciłam z pracy, nakarmiłam Towarzystwo i zaległam z książką w ręku, pod kocykiem.
Błogo mi się zrobiło, ciepło i przyjemnie do momentu, kiedy pomyślałam o moim planie treningowym.
Nieśmiało zagadnęłam (naprawdę po cichutku), że "może byśmy poszli pobiegać ?".
10 minut później odwieźliśmy Młodą na chór i wraz z Miałżonem stawiliśmy się na stadionie, zwarci
i gotowi. Szczęka nam nieco opadła, jak minął nas "człowiek-torpeda"
ale w swoim tempie pokonaliśmy minimum treningowe.
17:15 - 5 km ( 12 okrążeń po 400 m )
Wróciłam z pracy, nakarmiłam Towarzystwo i zaległam z książką w ręku, pod kocykiem.
Błogo mi się zrobiło, ciepło i przyjemnie do momentu, kiedy pomyślałam o moim planie treningowym.
Nieśmiało zagadnęłam (naprawdę po cichutku), że "może byśmy poszli pobiegać ?".
10 minut później odwieźliśmy Młodą na chór i wraz z Miałżonem stawiliśmy się na stadionie, zwarci
i gotowi. Szczęka nam nieco opadła, jak minął nas "człowiek-torpeda"
rushatek pisze: po bieżni biegał jakiś HARPAGAN po 2kmw tempie około 4:00 albo i szybciej
ale w swoim tempie pokonaliśmy minimum treningowe.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
25 października ( wtorek )
19:00 - 7,2 km ( 18 * 400 m) Stadion osir-u
1 tydzień - zaczynam od samego dołu tabeli 30 VDOT.
Pogoda wietrzna, ale sucho i niespecjalnie zimno, ok 10st. Dziś włożyłam już czapkę na głowę, choć bardzo
tego nie lubię ale boję się o swoje zatoki. Biegłam lekko, bez uczucia "ciągnięcia wózka za plecami".
Było mnie stać nawet na mocniejsze akcenty. Przed i po biegu oraz w połowie gimnastyka rozciągająca.
Zaczyna się prawdziwa jesień, wstęp do zimy - co oznacza chroniczny brak światła
Polubiłam bieganie po stadionie za czyste buty oraz oświetlenie :
Rozpoczęłam realizację planu treningowego. Plan jest w powijakach, ale ogólny zarys już znam
( nad resztą pracuję, zawracając głowę Komuś, kto kompletnie nie ma czasu Dziękuję. ).
Pozostaje teraz sumiennie trenować, trzymajcie za mnie kciuki.
***
Musiałam odpocząć, poleżeć,przewartościować kilka spraw. Poczytać - gorąco polecam lekturę :
Siewca wiatru
Zbieracz burz
19:00 - 7,2 km ( 18 * 400 m) Stadion osir-u
1 tydzień - zaczynam od samego dołu tabeli 30 VDOT.
Pogoda wietrzna, ale sucho i niespecjalnie zimno, ok 10st. Dziś włożyłam już czapkę na głowę, choć bardzo
tego nie lubię ale boję się o swoje zatoki. Biegłam lekko, bez uczucia "ciągnięcia wózka za plecami".
Było mnie stać nawet na mocniejsze akcenty. Przed i po biegu oraz w połowie gimnastyka rozciągająca.
Zaczyna się prawdziwa jesień, wstęp do zimy - co oznacza chroniczny brak światła
Polubiłam bieganie po stadionie za czyste buty oraz oświetlenie :
Rozpoczęłam realizację planu treningowego. Plan jest w powijakach, ale ogólny zarys już znam
( nad resztą pracuję, zawracając głowę Komuś, kto kompletnie nie ma czasu Dziękuję. ).
Pozostaje teraz sumiennie trenować, trzymajcie za mnie kciuki.
***
Musiałam odpocząć, poleżeć,przewartościować kilka spraw. Poczytać - gorąco polecam lekturę :
Siewca wiatru
Zbieracz burz
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
27 października ( czwartek )
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Pod koniec każdego kwartału robi się u mnie w pracy raporty. Skomplikowane, nudne, pracochłonne.
Czas do końca miesiąca, w tym kwartale się skurczył przez przymusowy długi weekend. Masakra
jakaś była we czwartek, ponieważ blady strach nas ogarnął, gdy uświadomiliśmy sobie, że w piątek
jest już koniec roboczego października ...
Ledwo zdążyłam na stadion (przed końcem treningu Córki) i jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam swoje Dziecię,
które opuszczało właśnie budynek osir-u ... Powstał dylemat co mam zrobić ... Matka-Kwoka chciała
odprowadzać Dziecię do domu, a MatkaTrzymającaSięPlanu bardzo chciała iść biegać
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Pod koniec każdego kwartału robi się u mnie w pracy raporty. Skomplikowane, nudne, pracochłonne.
Czas do końca miesiąca, w tym kwartale się skurczył przez przymusowy długi weekend. Masakra
jakaś była we czwartek, ponieważ blady strach nas ogarnął, gdy uświadomiliśmy sobie, że w piątek
jest już koniec roboczego października ...
Ledwo zdążyłam na stadion (przed końcem treningu Córki) i jakież było moje zdziwienie, gdy zobaczyłam swoje Dziecię,
które opuszczało właśnie budynek osir-u ... Powstał dylemat co mam zrobić ... Matka-Kwoka chciała
odprowadzać Dziecię do domu, a MatkaTrzymającaSięPlanu bardzo chciała iść biegać
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
28 października ( piątek )
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m )
29 października ( sobota )
16:00 - 7 km ( bieg po lesie )
1 listopada ( wtorek )
15:00 - 7 km ( chodnik )
Trzy różne treningi. W celu urozmaicenia porzuciłam stadion i pobiegłam do LAS(k)u
oraz pooglądać postępy budowlane wzdłuż Trasy.
Plusem biegania w terenie jest to, że każdy biegacz, który mnie mija podnosi łapkę i się uśmiecha.
Na bieżni niestety wszyscy truchtają zapatrzeni przed siebie, jak konie na wybiegu.
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m )
29 października ( sobota )
16:00 - 7 km ( bieg po lesie )
1 listopada ( wtorek )
15:00 - 7 km ( chodnik )
Trzy różne treningi. W celu urozmaicenia porzuciłam stadion i pobiegłam do LAS(k)u
oraz pooglądać postępy budowlane wzdłuż Trasy.
Plusem biegania w terenie jest to, że każdy biegacz, który mnie mija podnosi łapkę i się uśmiecha.
Na bieżni niestety wszyscy truchtają zapatrzeni przed siebie, jak konie na wybiegu.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
3 listopada ( czwartek )
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m ) ( łączny czas treningu z przystankami i rozciąganiem 01:00:00 )
Nie miałam problemów z wyjściem z domu, ubranie treningowe mam zawsze w zasięgu ręki.
Gorzej było z gęstą ciemnością, lepką, mglistą ... na stadionie ciemno, dopiero w połowie treningu
zapaliły się dwie lampy ( piłkarze zapłacili za prąd ).
Biegłam ciężko, po zbyt obfitym obiedzie, przystawałam po każdym okrążeniu. Czułam się jak ludzik
Michelin ... masakra.
19:00 - 7 km ( 17 * 400 m ) ( łączny czas treningu z przystankami i rozciąganiem 01:00:00 )
Nie miałam problemów z wyjściem z domu, ubranie treningowe mam zawsze w zasięgu ręki.
Gorzej było z gęstą ciemnością, lepką, mglistą ... na stadionie ciemno, dopiero w połowie treningu
zapaliły się dwie lampy ( piłkarze zapłacili za prąd ).
Biegłam ciężko, po zbyt obfitym obiedzie, przystawałam po każdym okrążeniu. Czułam się jak ludzik
Michelin ... masakra.
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
15 listopada ( wtorek )
18:00 - 5 km ( 12 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Chorowałam sobie za zatoki Nie poddaję się jednak i walczę dalej ...
18:00 - 5 km ( 12 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Chorowałam sobie za zatoki Nie poddaję się jednak i walczę dalej ...
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
17 listopada ( czwartek )
17:30 - 7 km ( 17 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Zimno i ciemno ... dopiero pod koniec biegania przyszli piłkarze. Nie przypuszczałam, że będę
się cieszyła na ich widok Bieganie po ciemnym stadionie naprawdę nie należy do przyjemności.
Pojawiają się piłkarze - pojawia się jasność
Samopoczucie bardzo dobre. Mam wrażenie, że moja dwubiegunowość kiedyś mnie zabije
Odpowiednia motywacja http://youtu.be/bGJSEEx2pXc
17:30 - 7 km ( 17 * 400 m + bieg ze stadionu ;- ))
Zimno i ciemno ... dopiero pod koniec biegania przyszli piłkarze. Nie przypuszczałam, że będę
się cieszyła na ich widok Bieganie po ciemnym stadionie naprawdę nie należy do przyjemności.
Pojawiają się piłkarze - pojawia się jasność
Samopoczucie bardzo dobre. Mam wrażenie, że moja dwubiegunowość kiedyś mnie zabije
Odpowiednia motywacja http://youtu.be/bGJSEEx2pXc
- cafe
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 587
- Rejestracja: 06 paź 2009, 11:52
- Życiówka na 10k: 00:58
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: za LAS-kiem ;-)
19 listopada ( sobota )
15:00 - 12 km ( łączny czas 01:22:00 ) ( średni czas 00:06:50 ) ( umiarkowany bieg po lesie )
Sobotni poranek to u mnie czas produktywnego krzątania się po domu : sprzątania, gotowania oraz prania.
Tak bardzo lubię te czynności, że przeciąga się to to późnych godzin popołudniowych
W tą sobotę w ramach diety( już dwa tygodnie na głodzie), akcji STOP COLI oraz planu biegowego, zawieszonego na lodówce,
postanowiłam zbojkotować dotychczasowy plan dnia i wyciągnęłam podręcznik do włoskiego. Po dwóch godzinach założyłam
obcisłe gatki, trzy bluzki ( dopiero jak padnę gdzieś pod krzakiem z przegrzania, nauczę się, żeby nie wkładać
na siebie kolejnych warstw ubrania ) i pobiegłam do lasu.
Przed wyjściem zapytałam Miałżona, czy idzie ze mną pobrykać, usłyszałam odpowiedź : "nie chce mi się".
Wiecie co wtedy pomyślałam : nie można rozpatrywać biegania w kategoriach jako coś, na co ma się ochotę albo nie.
Trening TRZEBA WYKONAĆ, nikt za nas tego nie zrobi. O ile z opuszczeniem domu nie mam problemu
( złota zasada : zawsze miej naszykowany ekwipunek na trening ) to pierwsze kilometry truchtu są dla mnie katorgą.
Dopiero po około 3-5 km mój mózg dostaje informację : " nie jest źle", a po średnio 8-10 : " zaczyna być zabawnie".
Prawdziwa euforia przychodzi dopiero PO treningu, kiedy rozciągam się w domu na dywanie. Zadowolenie z siebie,
z realizacji założeń, z ... bólu zmęczonych mięśni
20 listopada ( niedziela )
10:40 - ok 7 km ( łączny czas ok 00:50:00 ) ( tempo : dużo-konwersacyjne ( umiarkowany człap po lesie )
Nie lubię biegać z rana ( w niedzielę godzina 10 to dla mnie wczesny poranek ) ale jak się umówiło, to trzeba było
zwlec zwłoki z łóżka. Przepraszam Cię jeszcze raz Kredk@, że sapałam, przestankowałam, jęczałam i gadałam,
choć miałam grzecznie słuchać muzyki i pomykać do przodu. Dziękuję za wspólny trening
15:00 - 12 km ( łączny czas 01:22:00 ) ( średni czas 00:06:50 ) ( umiarkowany bieg po lesie )
Sobotni poranek to u mnie czas produktywnego krzątania się po domu : sprzątania, gotowania oraz prania.
Tak bardzo lubię te czynności, że przeciąga się to to późnych godzin popołudniowych
W tą sobotę w ramach diety( już dwa tygodnie na głodzie), akcji STOP COLI oraz planu biegowego, zawieszonego na lodówce,
postanowiłam zbojkotować dotychczasowy plan dnia i wyciągnęłam podręcznik do włoskiego. Po dwóch godzinach założyłam
obcisłe gatki, trzy bluzki ( dopiero jak padnę gdzieś pod krzakiem z przegrzania, nauczę się, żeby nie wkładać
na siebie kolejnych warstw ubrania ) i pobiegłam do lasu.
Przed wyjściem zapytałam Miałżona, czy idzie ze mną pobrykać, usłyszałam odpowiedź : "nie chce mi się".
Wiecie co wtedy pomyślałam : nie można rozpatrywać biegania w kategoriach jako coś, na co ma się ochotę albo nie.
Trening TRZEBA WYKONAĆ, nikt za nas tego nie zrobi. O ile z opuszczeniem domu nie mam problemu
( złota zasada : zawsze miej naszykowany ekwipunek na trening ) to pierwsze kilometry truchtu są dla mnie katorgą.
Dopiero po około 3-5 km mój mózg dostaje informację : " nie jest źle", a po średnio 8-10 : " zaczyna być zabawnie".
Prawdziwa euforia przychodzi dopiero PO treningu, kiedy rozciągam się w domu na dywanie. Zadowolenie z siebie,
z realizacji założeń, z ... bólu zmęczonych mięśni
20 listopada ( niedziela )
10:40 - ok 7 km ( łączny czas ok 00:50:00 ) ( tempo : dużo-konwersacyjne ( umiarkowany człap po lesie )
Nie lubię biegać z rana ( w niedzielę godzina 10 to dla mnie wczesny poranek ) ale jak się umówiło, to trzeba było
zwlec zwłoki z łóżka. Przepraszam Cię jeszcze raz Kredk@, że sapałam, przestankowałam, jęczałam i gadałam,
choć miałam grzecznie słuchać muzyki i pomykać do przodu. Dziękuję za wspólny trening