Buniek - 5km poniżej 17min do połowy 2022
Moderator: infernal
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Środa, 05.05.2010
Byłem mocno zmęczony po dwóch dniach ostrego biegania i intensywnej pracy. Biegać wyszedłem tuż przed zachodem słońca. Bieg miał być bardzo spokojny i taki wyszedł, najchętniej jeszcze bym zwolnił ale robiło mi się zimno. Wyszło 14 km po 5'26''/km na tętnie 137 bmp.
Czwartek, 06.05.2010
Cały dzień pogoda była paskudna i nie bardzo miałem ochotę wychodzić na trening a nawet jak już wyszedłem to nie nie chciało mi się w tych warunkach biegać. Zrobiłem 5 km + 8 x 100 m pg.+ 5 km i cieszyłem się że to już koniec. Jutro wolne i podróż do Olsztyna
Wysłałem dziś zaliczkę za obóz bieganie.pl do Szklarskiej...
Byłem mocno zmęczony po dwóch dniach ostrego biegania i intensywnej pracy. Biegać wyszedłem tuż przed zachodem słońca. Bieg miał być bardzo spokojny i taki wyszedł, najchętniej jeszcze bym zwolnił ale robiło mi się zimno. Wyszło 14 km po 5'26''/km na tętnie 137 bmp.
Czwartek, 06.05.2010
Cały dzień pogoda była paskudna i nie bardzo miałem ochotę wychodzić na trening a nawet jak już wyszedłem to nie nie chciało mi się w tych warunkach biegać. Zrobiłem 5 km + 8 x 100 m pg.+ 5 km i cieszyłem się że to już koniec. Jutro wolne i podróż do Olsztyna
Wysłałem dziś zaliczkę za obóz bieganie.pl do Szklarskiej...
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Weekend w Olsztynie
Sobota, 08.05.2010
Na trening wyszedłem około 11 pomimo, że słońce już nieźle dawało. Za dwa tygodnie zawody na dychę i dość prawdopodobne, że będzie gorąco więc staram się trochę przyzwyczajać. Nie bardzo wiedziałem gdzie znajdę odpowiednią pętlę do szybkiego biegania ale coś się znalazło. Pobiegłem 3km + 2 x 2km + 2 x 1,5km + 3km. Tempa odcinków wyszły po 3'53''/km na przerwach 4min w truchcie.
Biegło się ciężko już od pierwszego odcinka bo przeszkadzał mocno wiejący wiatr i dużo kosztowało mnie utrzymanie założonego tempa gdy wiał mi w twarz.
Trochę się na biegu opaliłem
Niedziela, 09.05.2010
Wybieganie w godzinach okołopołudniowych. Wybrałem się do pięknego lasu, trasa była krosowa ale raczej łagodna, było ciepło ale nie gorąco, wiał lekki przyjemny wietrzyk. Panowały idealne warunki do biegania i towarzyszyło mi świetne samopoczucie. Trening idealny .
Pobiegłem 18,5 km po 4'48''/km na średnim tętnie 147 bmp (trochę wyższe niż miało być ale sporo górek było).
Podsumowanie tygodnia
6 treningów - 72 km
1 zawody 15 km
razem: 87 km
sporo szybkiego biegania, pewnie nawet trochę za dużo
Sobota, 08.05.2010
Na trening wyszedłem około 11 pomimo, że słońce już nieźle dawało. Za dwa tygodnie zawody na dychę i dość prawdopodobne, że będzie gorąco więc staram się trochę przyzwyczajać. Nie bardzo wiedziałem gdzie znajdę odpowiednią pętlę do szybkiego biegania ale coś się znalazło. Pobiegłem 3km + 2 x 2km + 2 x 1,5km + 3km. Tempa odcinków wyszły po 3'53''/km na przerwach 4min w truchcie.
Biegło się ciężko już od pierwszego odcinka bo przeszkadzał mocno wiejący wiatr i dużo kosztowało mnie utrzymanie założonego tempa gdy wiał mi w twarz.
Trochę się na biegu opaliłem
Niedziela, 09.05.2010
Wybieganie w godzinach okołopołudniowych. Wybrałem się do pięknego lasu, trasa była krosowa ale raczej łagodna, było ciepło ale nie gorąco, wiał lekki przyjemny wietrzyk. Panowały idealne warunki do biegania i towarzyszyło mi świetne samopoczucie. Trening idealny .
Pobiegłem 18,5 km po 4'48''/km na średnim tętnie 147 bmp (trochę wyższe niż miało być ale sporo górek było).
Podsumowanie tygodnia
6 treningów - 72 km
1 zawody 15 km
razem: 87 km
sporo szybkiego biegania, pewnie nawet trochę za dużo
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Wtorek, 11.05.2010
Na wielkim luzie
3km + 8km (4'20''/km) + 2km
Środa, 12.05.2010
12 km na średnim tętnie 149 bmp(75% hrmax) i średnią prędkością 4'39''/km. Cały bieg w deszczu. Wszyscy dookoła pochowani pod parasolami z głowami schowanymi w ramionach a mi nie dość, że pogoda nie przeszkadzała to na dodatek wydawała się przyjemna. Coś bieganie jednak w głowie mi poprzestawiało :uuusmiech: .
Jeszcze nigdy easy nie biegłem tak szybko, super uczucie
Czwartek, 13.05.2010
Na mojej ulubionej biegowej pętli spotkałem dziś niespodziewaną przeszkodę. Nabożeństwo majowe .
Na początek 10 km po 4'55''/km na średnim tętnie 144 bmp (72% hrmax) potem rytmy 8x100m/200m i schłodzenie. Wszystkiego 14 km.
Uwagi ogólne
Juwenalia, juwenalia...
Uświadomiłem sobie, że pierwsze zorganizowane "zawody biegowe" w jakich brałem udział miały miejsce równo dwa lata temu na juwenaliach właśnie. Było to takie adventure raicing ale ładnie oddaje móje wcześniejsze aktywności "sportowe"
impreza nazywała się biegiem piwnym i tak to mniej więcej wyglądało:
-1 piwo
-20 metrów skakania w worku
-1 piwo
-20 skakania na skakance
-1 piwo
-50 bieg
-1 piwo
-rzucanie piłeczkami do celu
-bieg 100 metrów
-50 ml wódki
Może "bieg" nie trwał zbyt długo ale i tak wielu "biegaczy" zderzyło się ze ścianą . Pobiegłbym jeszcze kiedyś w takiej imprezie...
pozdrawiam
Na wielkim luzie
3km + 8km (4'20''/km) + 2km
Środa, 12.05.2010
12 km na średnim tętnie 149 bmp(75% hrmax) i średnią prędkością 4'39''/km. Cały bieg w deszczu. Wszyscy dookoła pochowani pod parasolami z głowami schowanymi w ramionach a mi nie dość, że pogoda nie przeszkadzała to na dodatek wydawała się przyjemna. Coś bieganie jednak w głowie mi poprzestawiało :uuusmiech: .
Jeszcze nigdy easy nie biegłem tak szybko, super uczucie
Czwartek, 13.05.2010
Na mojej ulubionej biegowej pętli spotkałem dziś niespodziewaną przeszkodę. Nabożeństwo majowe .
Na początek 10 km po 4'55''/km na średnim tętnie 144 bmp (72% hrmax) potem rytmy 8x100m/200m i schłodzenie. Wszystkiego 14 km.
Uwagi ogólne
Juwenalia, juwenalia...
Uświadomiłem sobie, że pierwsze zorganizowane "zawody biegowe" w jakich brałem udział miały miejsce równo dwa lata temu na juwenaliach właśnie. Było to takie adventure raicing ale ładnie oddaje móje wcześniejsze aktywności "sportowe"
impreza nazywała się biegiem piwnym i tak to mniej więcej wyglądało:
-1 piwo
-20 metrów skakania w worku
-1 piwo
-20 skakania na skakance
-1 piwo
-50 bieg
-1 piwo
-rzucanie piłeczkami do celu
-bieg 100 metrów
-50 ml wódki
Może "bieg" nie trwał zbyt długo ale i tak wielu "biegaczy" zderzyło się ze ścianą . Pobiegłbym jeszcze kiedyś w takiej imprezie...
pozdrawiam
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Sobota, 15.5.2010
Na trening wychodziłem bezpośrednio po powrocie z pracy. W planach były tysiączki. Czułem się mocno zmęczony i miałem wątpliwości czy dam radę zrealizować wszystko co zaplanowane. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem. Wyszedł bardzo dobry trening, w końcu udało mi się pobiec pierwszy odcinek najwolniej a ostatni najszybciej. W przerwach też szybko dochodziłem do siebie.
Wyszło: 3km + 5 x 1km + 3kmp.3'30''
tempa odcinków
1. 3'35''/km
2. 3'33''/km
3. 3'33''/km
4. 3'33''/km
5. 3'27''/km
W przerwie maszerowałem przez pierwsze 5-10 sekund a później spokojnym truchtem dopełniałem 3,5 minuty.
Niedziela, 16.05.2010
Tak jak tydzień temu niedzielne wybieganie było prawie idealne tak dziś było kiepsko. Cały czas padało, nogi po wczorajszym treningu pobolewały i miałem do wypocenia resztki wczorajszej imprezy. Nie jest to wymarzona sceneria do biegania ale zebrałem się w sobie i ruszyłem na trening. Zacząłem powoli ale wraz z poprawiającym się samopoczuciem przyspieszałem. Wyszło 18 km po 5'00''/km na tętnie 143 bmp (72% hrmax). Po biegu czułem się mocno zmęczony ale na szczęście miałem taką możliwość i zrobiłem sobie drzemkę. Teraz dalej czuję nogi ale jutro daje im wolne więc dojdą do siebie.
Na trening wychodziłem bezpośrednio po powrocie z pracy. W planach były tysiączki. Czułem się mocno zmęczony i miałem wątpliwości czy dam radę zrealizować wszystko co zaplanowane. Okazało się, że niepotrzebnie się martwiłem. Wyszedł bardzo dobry trening, w końcu udało mi się pobiec pierwszy odcinek najwolniej a ostatni najszybciej. W przerwach też szybko dochodziłem do siebie.
Wyszło: 3km + 5 x 1km + 3kmp.3'30''
tempa odcinków
1. 3'35''/km
2. 3'33''/km
3. 3'33''/km
4. 3'33''/km
5. 3'27''/km
W przerwie maszerowałem przez pierwsze 5-10 sekund a później spokojnym truchtem dopełniałem 3,5 minuty.
Niedziela, 16.05.2010
Tak jak tydzień temu niedzielne wybieganie było prawie idealne tak dziś było kiepsko. Cały czas padało, nogi po wczorajszym treningu pobolewały i miałem do wypocenia resztki wczorajszej imprezy. Nie jest to wymarzona sceneria do biegania ale zebrałem się w sobie i ruszyłem na trening. Zacząłem powoli ale wraz z poprawiającym się samopoczuciem przyspieszałem. Wyszło 18 km po 5'00''/km na tętnie 143 bmp (72% hrmax). Po biegu czułem się mocno zmęczony ale na szczęście miałem taką możliwość i zrobiłem sobie drzemkę. Teraz dalej czuję nogi ale jutro daje im wolne więc dojdą do siebie.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Poniedziałek, 17.05.2010
Po powrocie z pracy byłem totalnie zmęczony. Zastanawiałem się jaki rodzaj treningu najlepiej pasowałby do etapu w którym się znajduję (tapering) i wymyśliłem:
Long nap: 2h od razu lepiej się poczułem. Trening może nie ciężki ale na pewno budujący
Wtorek, 18.05.2010
Długo się zastanawiałem co zrobić z dzisiejszym dniem. Mój plan treningowy zakłada finał na najbliższą niedzielę a ja pobiegnę zawody w sobotę. Kusiło mnie żeby pobiec wszystkie dni tak jakby maiły być i zrezygnować z dnia przerwy na dwa dni przed zawodami lub z rozruchu dzień przed. Wydaje mi się że jednak zwyciężył rozsądek. To, że pobiegnę o 12 km mniej niż zakładał plan nic przecież nie zmieni a przynajmniej wypocznę porządniej.
Postanowiłem zrobić dziś ostatni mocny akcent przed zawodami. 4 dni to trochę dużo ale tak zakładał plan. Skoro do tej pory realizując go osiągnąłem duże postępy to pomimo wątpliwości postanowiłem mu zaufać.
Na trening wyszedłem po, może nie jakoś szaleńczo intensywnych ale zawsze, 11 godzinach pracy. Z pośpiechu nie spojrzałem w rozpiskę jakie prędkości mam biegać, coś tam m się po głowie kołatało ale nie byłem pewien. Pamiętałem, że ma być 3x1,2 km tempo dobrałem na samopoczucie, wyszło sporo szybciej niż być miało.
Miało być: 3km+3x1,2km(3'43''/km)+3km p. 3'30''. Tempa kolejnych odcinków wyszły następująco :
1. 3'34''/km* śr.175 max.186 (śr. 88% max. 93%)
2. 3'37''/km śr.180 max.189 (śr. 90% max. 95%)
3. 3'36''/km** śr.178 max.188 (śr. 89% max. 94%)
Wyjątkowo na takie bieganie ubrałem pulsometr więc dodaje jeszcze tętna
*było jeszcze szybciej ale ze 2-3 sekundy zabrały mi szarżujące zza krzaków psy - prawie stanąłem, oceniłem zagrożenie, a że był luzik to pognałem dalej
** przerwa wyszła trochę dłuższa bo musiałem w krzaki i dlatego tętna niższe niż na drugim odcinku
Wracając (na ostatnim 0,5km) spotkałem dwa razy znajomych i przystawałem na chwilę ale zimno się robiło więc miałem wymówkę żeby biec dalej .
Nie mam pojęcia kiedy jutro pobiegam, w pracy znowu będę cały dzień a potem umówiłem się do kina na Robin Hooda. Chyba będę musiał sięgnąć do drastycznych rozwiązań i pobiegać przed pracą tj. za jakieś 7 godzin. Jeszcze zobaczę.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu od czasu do czasu zajrzą
Po powrocie z pracy byłem totalnie zmęczony. Zastanawiałem się jaki rodzaj treningu najlepiej pasowałby do etapu w którym się znajduję (tapering) i wymyśliłem:
Long nap: 2h od razu lepiej się poczułem. Trening może nie ciężki ale na pewno budujący
Wtorek, 18.05.2010
Długo się zastanawiałem co zrobić z dzisiejszym dniem. Mój plan treningowy zakłada finał na najbliższą niedzielę a ja pobiegnę zawody w sobotę. Kusiło mnie żeby pobiec wszystkie dni tak jakby maiły być i zrezygnować z dnia przerwy na dwa dni przed zawodami lub z rozruchu dzień przed. Wydaje mi się że jednak zwyciężył rozsądek. To, że pobiegnę o 12 km mniej niż zakładał plan nic przecież nie zmieni a przynajmniej wypocznę porządniej.
Postanowiłem zrobić dziś ostatni mocny akcent przed zawodami. 4 dni to trochę dużo ale tak zakładał plan. Skoro do tej pory realizując go osiągnąłem duże postępy to pomimo wątpliwości postanowiłem mu zaufać.
Na trening wyszedłem po, może nie jakoś szaleńczo intensywnych ale zawsze, 11 godzinach pracy. Z pośpiechu nie spojrzałem w rozpiskę jakie prędkości mam biegać, coś tam m się po głowie kołatało ale nie byłem pewien. Pamiętałem, że ma być 3x1,2 km tempo dobrałem na samopoczucie, wyszło sporo szybciej niż być miało.
Miało być: 3km+3x1,2km(3'43''/km)+3km p. 3'30''. Tempa kolejnych odcinków wyszły następująco :
1. 3'34''/km* śr.175 max.186 (śr. 88% max. 93%)
2. 3'37''/km śr.180 max.189 (śr. 90% max. 95%)
3. 3'36''/km** śr.178 max.188 (śr. 89% max. 94%)
Wyjątkowo na takie bieganie ubrałem pulsometr więc dodaje jeszcze tętna
*było jeszcze szybciej ale ze 2-3 sekundy zabrały mi szarżujące zza krzaków psy - prawie stanąłem, oceniłem zagrożenie, a że był luzik to pognałem dalej
** przerwa wyszła trochę dłuższa bo musiałem w krzaki i dlatego tętna niższe niż na drugim odcinku
Wracając (na ostatnim 0,5km) spotkałem dwa razy znajomych i przystawałem na chwilę ale zimno się robiło więc miałem wymówkę żeby biec dalej .
Nie mam pojęcia kiedy jutro pobiegam, w pracy znowu będę cały dzień a potem umówiłem się do kina na Robin Hooda. Chyba będę musiał sięgnąć do drastycznych rozwiązań i pobiegać przed pracą tj. za jakieś 7 godzin. Jeszcze zobaczę.
Pozdrawiam wszystkich, którzy tu od czasu do czasu zajrzą
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Czwartek, 20.05.2010
wolne
Piątek, 21.05.2010
Biegane po południu w upale 4km + 4 rytmy 100/100
Jutro zawody i aż nie chcę mi się wierzyć ale chyba mechanizmy obronne działają. Od dwóch dni boli mnie gardło i jak przed chwilą sprawdziłem mam podwyższoną temperaturę. Dodam że ostatnio lekko chory byłem w grudniu a tu oczywiście dzień przed ważnymi zawodami. Niby nawet miałem się od kogo zarazić ale...
Zobaczę jutro, mam nadzieję że będzie dobrze.
wolne
Piątek, 21.05.2010
Biegane po południu w upale 4km + 4 rytmy 100/100
Jutro zawody i aż nie chcę mi się wierzyć ale chyba mechanizmy obronne działają. Od dwóch dni boli mnie gardło i jak przed chwilą sprawdziłem mam podwyższoną temperaturę. Dodam że ostatnio lekko chory byłem w grudniu a tu oczywiście dzień przed ważnymi zawodami. Niby nawet miałem się od kogo zarazić ale...
Zobaczę jutro, mam nadzieję że będzie dobrze.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Katastrofa totalna. Zjechałem się do końca czyli tak jak powinno robić się na zawodach, szkoda tylko że było to że było to na jakieś 3-4 km przed metą. Zrobiło mi się ciemno przed oczami, musiałem na chwilę ukucnąć, po chwili doszedłem do siebie ale już nie było mowy o dalszym normalnym biegu. Doczłapałem do mety w "pięknym" uzyskując 44'50'' na ok. 10,7 km. Szkoda gadać. Muszę jeszcze trochę postartować za nim nauczę się jak dobrze rozłożyć siły i jednocześnie dać z siebie wszystko.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Niedziela, 23.05.2010
Dużo aktywności tego dnia.
Kilka kilometrów spaceru, 3 km biegu nad Wisłę do najniżej położonego miejsca w Toruniu. Na miejscu zostałem 4 godziny i pomagałem napełniać worki z piaskiem. Powrotną drogę (6 km) pokonałem również biegiem. Wieczorem ruszyłem jeszcze raz pobiegać ale po 12 km poczułem coś dziwnego w lewej nodze po kolejnych dwóch kilometrach pojawił się nagły ostry ból, który po chwili przeszedł. Biegłem dalej ale sytuacja powtórzyła się jeszcze z dwa razy więc darowałem sobie dalszy bieg i do domu poszedłem spokojnym tempem. Miałem do akademika z 4 km a byłem ubrany na krótko o w pół do 1 w nocy. Niezbyt komfortowa sytuacja. Dziś noga dalej mnie boli i jest to wielce niepokojące. Obawiam się że to może być achilles. Mrożę żelem, smaruję maścią i liczę że to nic poważnego.
razem 23 km easy
Dużo aktywności tego dnia.
Kilka kilometrów spaceru, 3 km biegu nad Wisłę do najniżej położonego miejsca w Toruniu. Na miejscu zostałem 4 godziny i pomagałem napełniać worki z piaskiem. Powrotną drogę (6 km) pokonałem również biegiem. Wieczorem ruszyłem jeszcze raz pobiegać ale po 12 km poczułem coś dziwnego w lewej nodze po kolejnych dwóch kilometrach pojawił się nagły ostry ból, który po chwili przeszedł. Biegłem dalej ale sytuacja powtórzyła się jeszcze z dwa razy więc darowałem sobie dalszy bieg i do domu poszedłem spokojnym tempem. Miałem do akademika z 4 km a byłem ubrany na krótko o w pół do 1 w nocy. Niezbyt komfortowa sytuacja. Dziś noga dalej mnie boli i jest to wielce niepokojące. Obawiam się że to może być achilles. Mrożę żelem, smaruję maścią i liczę że to nic poważnego.
razem 23 km easy
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Wtorek, 25.05.2010
Nie biegam bo ból nogi w okolicach ścięgna achillesa, który pojawił się na niedzielnym treningu, wciąż mi towarzyszy. Stosuje okłady z żelu prosto z zamrażalnika i smaruję maścią przeciwzapalną. Dziś jeszcze trochę czuję, że jest coś nie tak ale jak podbiegałem z 100 metrów to nic nie bolało. Jestem pełen nadziei, że już jutro uda mi się pobiegać.
Dziś mija rok odkąd zacząłem biegać. Nie prowadziłem przez cały czas dokładnych zapisów treningów ale przez większość czasu zapisywałem chociaż dystans. W tym czasie przebiegłem ok 2600-2700km. Ilość wręcz niewyobrażalna rok temu ale na szczęście złapałem biegowego bakcyla i była to dla mnie duża przyjemność.
W końcu znalazłem prawdziwe hobby coś co mnie wciągnęło na maksa. Mam nadzieję, żę dalej będę czerpał radość z biegania i kontuzje będą mnie omijały.
Nie biegam bo ból nogi w okolicach ścięgna achillesa, który pojawił się na niedzielnym treningu, wciąż mi towarzyszy. Stosuje okłady z żelu prosto z zamrażalnika i smaruję maścią przeciwzapalną. Dziś jeszcze trochę czuję, że jest coś nie tak ale jak podbiegałem z 100 metrów to nic nie bolało. Jestem pełen nadziei, że już jutro uda mi się pobiegać.
Dziś mija rok odkąd zacząłem biegać. Nie prowadziłem przez cały czas dokładnych zapisów treningów ale przez większość czasu zapisywałem chociaż dystans. W tym czasie przebiegłem ok 2600-2700km. Ilość wręcz niewyobrażalna rok temu ale na szczęście złapałem biegowego bakcyla i była to dla mnie duża przyjemność.
W końcu znalazłem prawdziwe hobby coś co mnie wciągnęło na maksa. Mam nadzieję, żę dalej będę czerpał radość z biegania i kontuzje będą mnie omijały.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Środa, 26.05.2010
Wychodząc biegać myślałem o bolącej nodze. Bardzo uważałem żeby czy coś nie zaboli żeby w razie czego skończyć od razu trening. Okazało się że jest całkiem dobrze, właściwie nie odczuwałem w ogóle bólów z poprzednich dni. Pod koniec przyszedł lekki dyskomfort więc lekko skróciłem trening. Wyszło 12,5 km głowienie po terenie krosowym. Nie przemęczałem się i pomimo dużej ilości podbiegów udało mi się utrzymać tętno średnie na poziomie 140 bmp (70% hrmax) i uzyskując przy tym zawrotne tempo 5'25''/km.
Czwartek, 27.05.2010
Wybrałem się na tą samą trasę co dzień wcześniej/ Tym razem już pobiegałem intensywniej, mocno pracowałem na podbiegach - w miarę możliwości starałem się nie tylko nie zwalniać ale nawet przyspieszać. Noga odezwała się pod koniec treningu ale później niż we wtorek a i ból był na granicy odczuwalności. Wyszło 14 km po 4'43''/km na średnim tętnie 160 bmp (80% hrmax).
Piątek, 28.05.2010
Wolne, postanowiłem dać nodze szanse całkowitego zregenerowania się
Sobota, 29.05.2010
Troch nie chciało mi si wychodzić na trening bo byłem strasznie śpiący. Na szczęście się przemogłem bo trening wyszedł mi świetnie.
Pobiegłem 3 km + 3 x (2,5 km p. 0,5km) + 3 km.
Tempa odcinków i przerw:
1. 2,5 km po 3'49''/km
2. 500 m po 5'12''/km
3. 2,5 km po 3'51''/km
4. 500 m po 5'29''/km
5. 2,5 km po 3'53''/km
Trochę szkoda, że pierwszy odcinek wyszedł najszybszy a ostatni najwolniejszy. Miałem jednak spor sił i gdybym się spiął to może nawet pobiegłbym jeszcze jeden odcinek równie szybko.
Noga w trakcie treningi nie bolała w ogóle, po delikatnie coś czułem ale chyba udało się mi super szybko pozbyć bólu.
Wychodząc biegać myślałem o bolącej nodze. Bardzo uważałem żeby czy coś nie zaboli żeby w razie czego skończyć od razu trening. Okazało się że jest całkiem dobrze, właściwie nie odczuwałem w ogóle bólów z poprzednich dni. Pod koniec przyszedł lekki dyskomfort więc lekko skróciłem trening. Wyszło 12,5 km głowienie po terenie krosowym. Nie przemęczałem się i pomimo dużej ilości podbiegów udało mi się utrzymać tętno średnie na poziomie 140 bmp (70% hrmax) i uzyskując przy tym zawrotne tempo 5'25''/km.
Czwartek, 27.05.2010
Wybrałem się na tą samą trasę co dzień wcześniej/ Tym razem już pobiegałem intensywniej, mocno pracowałem na podbiegach - w miarę możliwości starałem się nie tylko nie zwalniać ale nawet przyspieszać. Noga odezwała się pod koniec treningu ale później niż we wtorek a i ból był na granicy odczuwalności. Wyszło 14 km po 4'43''/km na średnim tętnie 160 bmp (80% hrmax).
Piątek, 28.05.2010
Wolne, postanowiłem dać nodze szanse całkowitego zregenerowania się
Sobota, 29.05.2010
Troch nie chciało mi si wychodzić na trening bo byłem strasznie śpiący. Na szczęście się przemogłem bo trening wyszedł mi świetnie.
Pobiegłem 3 km + 3 x (2,5 km p. 0,5km) + 3 km.
Tempa odcinków i przerw:
1. 2,5 km po 3'49''/km
2. 500 m po 5'12''/km
3. 2,5 km po 3'51''/km
4. 500 m po 5'29''/km
5. 2,5 km po 3'53''/km
Trochę szkoda, że pierwszy odcinek wyszedł najszybszy a ostatni najwolniejszy. Miałem jednak spor sił i gdybym się spiął to może nawet pobiegłbym jeszcze jeden odcinek równie szybko.
Noga w trakcie treningi nie bolała w ogóle, po delikatnie coś czułem ale chyba udało się mi super szybko pozbyć bólu.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Niedziela, 30.05.2010
Pobiegłem koło południa i nie nawodniłem się odpowiednio po sobotniowieczornym browarku. Odrobina słońca i kiepskie nawodnienie dały znać o sobie dość szybki. Tętno zaczęło rosnąć, tempo spadać a samopoczucie miałem fatalne. Przemęczyłem jakoś te zaplanowane 18 km i z wielką radością powitałem koniec treningu. Średnie tempo i tętno wyszły 5'13''/km i 141 bmp (71% hrmax).
Poniedziałek, 31.05.2010
Ostatni dzień kiedy miałem wykonać swoje ambitne założenie 39minut/10 km. Niestety sie nie udało ale jako że zawsze mam problem z terminami to i tym razem dam sobie jeszcze jedną szansę 4 czerwca w Gnieźnie.
Wtorek, 01.06.2010
Ostatni akcent przed piątkowymi zawodami. 5 km rozgrzewkowo z kumplem. Byłem w wielkim szoku, biegliśmy mniej więcej po 5'15''/km i to było dla niego tempo konwersacyjne a aktywności fizycznej prawie żadnej nie ma, lekką nadwagę i tak na lekko pociskał. Potem zrobiłem główny akcent. 6 km średnio po 3'59''/km. Zacząłem wolniej i na koniec miałem jeszcze sporo sił i lekko przyspieszyłem. Najlepsze, że średnie tętno z tego odcinka to tylko 172 bmp (86% hrmax) więc raczej nie dużo. Na koniec 3 km schłodzenia.
5km+6km(3'59''/km)+3km
Pobiegłem koło południa i nie nawodniłem się odpowiednio po sobotniowieczornym browarku. Odrobina słońca i kiepskie nawodnienie dały znać o sobie dość szybki. Tętno zaczęło rosnąć, tempo spadać a samopoczucie miałem fatalne. Przemęczyłem jakoś te zaplanowane 18 km i z wielką radością powitałem koniec treningu. Średnie tempo i tętno wyszły 5'13''/km i 141 bmp (71% hrmax).
Poniedziałek, 31.05.2010
Ostatni dzień kiedy miałem wykonać swoje ambitne założenie 39minut/10 km. Niestety sie nie udało ale jako że zawsze mam problem z terminami to i tym razem dam sobie jeszcze jedną szansę 4 czerwca w Gnieźnie.
Wtorek, 01.06.2010
Ostatni akcent przed piątkowymi zawodami. 5 km rozgrzewkowo z kumplem. Byłem w wielkim szoku, biegliśmy mniej więcej po 5'15''/km i to było dla niego tempo konwersacyjne a aktywności fizycznej prawie żadnej nie ma, lekką nadwagę i tak na lekko pociskał. Potem zrobiłem główny akcent. 6 km średnio po 3'59''/km. Zacząłem wolniej i na koniec miałem jeszcze sporo sił i lekko przyspieszyłem. Najlepsze, że średnie tętno z tego odcinka to tylko 172 bmp (86% hrmax) więc raczej nie dużo. Na koniec 3 km schłodzenia.
5km+6km(3'59''/km)+3km
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Środa, 02.06.2010
Po raz kolejny doświadczyłem dziwnej korelacji pomiędzy tym, że jak jestem kompletnie niewyspany to lepiej mi się biega. Dziwne to trochę ale mam swoja teorie... jak padam na twarz to sięgam po kawę i to ona może być odpowiedzialna za lepszą dyspozycje. Kto wie, będę musiał poeksperymentować.
Pobiegłem szybkie easy:). Wyszło trochę ponad 12 km w tempie 4'38''/km na średnim tętnie 152 bmp (76% hrmax). Nie bardzo nawet czułem, że tak szybko biegnę, kadencja była taka jak zwykle to by znaczyło, że krok musiał nbyc dłuższy ale jakoś zupełnie tego nie czułem. Pewnie chodziło o to że spieszyło mi się na mecz Serbia - Polska - (cały przespałem ).
Czwartek, 03.06.2010
4 km rozruchu przed jutrzejszymi zawodami.
Patrząc po ostatnich treningach ja po prostu nie mogę jutro tych 39 minut nie nabiegać.
Jutro. Z tarczą lub na tarczy.
Po raz kolejny doświadczyłem dziwnej korelacji pomiędzy tym, że jak jestem kompletnie niewyspany to lepiej mi się biega. Dziwne to trochę ale mam swoja teorie... jak padam na twarz to sięgam po kawę i to ona może być odpowiedzialna za lepszą dyspozycje. Kto wie, będę musiał poeksperymentować.
Pobiegłem szybkie easy:). Wyszło trochę ponad 12 km w tempie 4'38''/km na średnim tętnie 152 bmp (76% hrmax). Nie bardzo nawet czułem, że tak szybko biegnę, kadencja była taka jak zwykle to by znaczyło, że krok musiał nbyc dłuższy ale jakoś zupełnie tego nie czułem. Pewnie chodziło o to że spieszyło mi się na mecz Serbia - Polska - (cały przespałem ).
Czwartek, 03.06.2010
4 km rozruchu przed jutrzejszymi zawodami.
Patrząc po ostatnich treningach ja po prostu nie mogę jutro tych 39 minut nie nabiegać.
Jutro. Z tarczą lub na tarczy.
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Oficjalnie stwierdzam: założonego planu nie udało się wykonać a nawet zbliżyć na sensowną odległość do celu.
Wczoraj dobrze zacząłem, może nawet ciut za wolno ale tak miało być. Taktycznie bieg rozegrałem nie najgorzej, poza kryzysem na 7-8km, mało kto mnie wyprzedzał a ja wyprzedzałem masowo. Niestety nie byłem w stanie utrzymywać prędkości 3'54''/km. Warunki były jakie były, trudno. Jestem zadowolony z tego biegu bo pomimo ciężkiego kryzysu dalej biegłem na maksa swoich możliwości. Ostatnie 2 km były z wiatrem i odżyłem, całkiem niezły finisz zakończony ostrą bezpośrednią rywalizacją z "starszym panem". Nie mogłem uwierzyć, że nie mogę dać radę szybkościowo kolesiowi koło 60 (jak się okazało 54 lata- broda go postarzała trochę:)), ostatecznie wygrałem tą rywalizację ale tylko dlatego, że on się pomylił i myślał, że meta jest ze 100 metrów wcześniej (można było się pomylić na takim poziomie zmęczenia) i stracił sekundę-dwie.
Po biegu kilka minut dochodziłem do siebie, byłem całkiem nieźle skołowany . Później samopoczucie niezłe. Nie ma co narzekać, następnym razem będzie lepiej a i zawsze jest życiówka.
Po biegu spotkałem russian, white russiana i pogadliśmy chwile. Sympatycznie poznać kogoś z forum na żywo.
Taka jeszcze jedna uwaga mój zegarek zmierzył 10.3km ale jako że trasa miała atest a kalibracja mojego zegarka nie (biegam z footpodem) wiem czemu ostatnie treningi przychodziły mi z taką łatwością (ostatnią kalibracje robiłem 2 tygodnie temu i przestawiałem w tą stronę w którą jest za bardzo ). Nie doskonałe urządzenie.
Na koniec dodam, że nie bardzo noli mnie że się wczoraj nie udało (że ogólnie się nie udało to boli troche) bo dałem z siebie wszystko.
ps. nabiegałem 40'48''
Wczoraj dobrze zacząłem, może nawet ciut za wolno ale tak miało być. Taktycznie bieg rozegrałem nie najgorzej, poza kryzysem na 7-8km, mało kto mnie wyprzedzał a ja wyprzedzałem masowo. Niestety nie byłem w stanie utrzymywać prędkości 3'54''/km. Warunki były jakie były, trudno. Jestem zadowolony z tego biegu bo pomimo ciężkiego kryzysu dalej biegłem na maksa swoich możliwości. Ostatnie 2 km były z wiatrem i odżyłem, całkiem niezły finisz zakończony ostrą bezpośrednią rywalizacją z "starszym panem". Nie mogłem uwierzyć, że nie mogę dać radę szybkościowo kolesiowi koło 60 (jak się okazało 54 lata- broda go postarzała trochę:)), ostatecznie wygrałem tą rywalizację ale tylko dlatego, że on się pomylił i myślał, że meta jest ze 100 metrów wcześniej (można było się pomylić na takim poziomie zmęczenia) i stracił sekundę-dwie.
Po biegu kilka minut dochodziłem do siebie, byłem całkiem nieźle skołowany . Później samopoczucie niezłe. Nie ma co narzekać, następnym razem będzie lepiej a i zawsze jest życiówka.
Po biegu spotkałem russian, white russiana i pogadliśmy chwile. Sympatycznie poznać kogoś z forum na żywo.
Taka jeszcze jedna uwaga mój zegarek zmierzył 10.3km ale jako że trasa miała atest a kalibracja mojego zegarka nie (biegam z footpodem) wiem czemu ostatnie treningi przychodziły mi z taką łatwością (ostatnią kalibracje robiłem 2 tygodnie temu i przestawiałem w tą stronę w którą jest za bardzo ). Nie doskonałe urządzenie.
Na koniec dodam, że nie bardzo noli mnie że się wczoraj nie udało (że ogólnie się nie udało to boli troche) bo dałem z siebie wszystko.
ps. nabiegałem 40'48''
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Sobota, 05.06.2010
Wybrałem się biegiem do biura maratonu metropolii ( 4,5 km w jedną stronę) odebrać pakiecik na niedzielny półmaraton. Biegło mi się bardzo ciężko( czułem mocne zmęczenie, głównie mięśniowe, po piątkowych zawodach) i upewniło mnie to żeby półmaraton potraktować lekko, jako rozbieganie treningowe.
razem: 9 km spokojnie
Niedziela, 06.06.2010
Postanowiłem biec półmaraton bez ścigania się i była to bardzo dobra decyzja. Nogi mocno mnie bolały i odczuwałem to zwłaszcza na podbiegach.
Traktowałem ten bieg jako świetną okazję do tego żeby pogadać z innymi biegaczami. Zacząłem w tempie na 1h50' i biegłem tak pierwsze 8 km ale potem trochę przyspieszyłem i przeskakiwałem już od grupki do grupki zamieniając czasami parę zdań czasami nie.
Skrupulatnie korzystałem z wszystkich punktów z napojami, na każdym przechodziłem w marsz i wypijałem po 2-3 kubeczki, rozmawiałem z wolontariuszami. Pomimo to pod koniec biegu i tak czułem pragnienie i suchość w ustach.
Przez całą trasę (nie licząc pierwszego kilometra) wyprzedził mnie tylko jeden chłopak.
Pomimo, że się oszczędzałem to bolące nogi utrudniały bieg i czyniły go niezbyt przyjemnym. Utrzymując to samo tempo tętno rosło ale się za bardzo tym nie przejmowałem bo chciałem jak najszybciej ewakuować się z tego potwornego upału.
Ostatecznie uzyskałem 1h45'37'' (wynik z mojego pomiaru, oficjalnego nie będzie bo zapomniałem przypiąć chipa ).
Wnioski z dzisiejszego biegu: nie da się ścigać w taki upał.
Po półmaratonie byłem jeszcze na enea cup na stadionie Zawiszy. Bardzo dobrze mi się to oglądało ale wróciłem do Torunia kompletnie zmęczony i zaraz idę spać.
pozdrawiam
Wybrałem się biegiem do biura maratonu metropolii ( 4,5 km w jedną stronę) odebrać pakiecik na niedzielny półmaraton. Biegło mi się bardzo ciężko( czułem mocne zmęczenie, głównie mięśniowe, po piątkowych zawodach) i upewniło mnie to żeby półmaraton potraktować lekko, jako rozbieganie treningowe.
razem: 9 km spokojnie
Niedziela, 06.06.2010
Postanowiłem biec półmaraton bez ścigania się i była to bardzo dobra decyzja. Nogi mocno mnie bolały i odczuwałem to zwłaszcza na podbiegach.
Traktowałem ten bieg jako świetną okazję do tego żeby pogadać z innymi biegaczami. Zacząłem w tempie na 1h50' i biegłem tak pierwsze 8 km ale potem trochę przyspieszyłem i przeskakiwałem już od grupki do grupki zamieniając czasami parę zdań czasami nie.
Skrupulatnie korzystałem z wszystkich punktów z napojami, na każdym przechodziłem w marsz i wypijałem po 2-3 kubeczki, rozmawiałem z wolontariuszami. Pomimo to pod koniec biegu i tak czułem pragnienie i suchość w ustach.
Przez całą trasę (nie licząc pierwszego kilometra) wyprzedził mnie tylko jeden chłopak.
Pomimo, że się oszczędzałem to bolące nogi utrudniały bieg i czyniły go niezbyt przyjemnym. Utrzymując to samo tempo tętno rosło ale się za bardzo tym nie przejmowałem bo chciałem jak najszybciej ewakuować się z tego potwornego upału.
Ostatecznie uzyskałem 1h45'37'' (wynik z mojego pomiaru, oficjalnego nie będzie bo zapomniałem przypiąć chipa ).
Wnioski z dzisiejszego biegu: nie da się ścigać w taki upał.
Po półmaratonie byłem jeszcze na enea cup na stadionie Zawiszy. Bardzo dobrze mi się to oglądało ale wróciłem do Torunia kompletnie zmęczony i zaraz idę spać.
pozdrawiam
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Moim aktualnym celem jest przygotowanie się do obozu organizowanego przez bieganie.pl w Szklarskiej Porębie.
Wiem, że mam braki w sile biegowej i nad tym elementem chcę sporo popracować bo na górkach może się przydać.
Muszę dołożyć też jakieś dłuższe wybiegania bo dawno niczego dłuższego nie biegałem.
Kolejnymi elementami nad którymi chcę popracować to rozciąganie, stabilność ogólna i ćwiczenia siłowe nóg - pewnie będą tam tego typu rzeczy a nie chciałbym po takim treningu przez tydzień leczyć zakwasów więc chcę się w to trochę wdrożyć.
Ostatnim elementem nad, którym chcę się skupić to zrzucenie wagi. Ostatnimi czasy waga cały czas pokazuje 84 kg. Jak zaczynałem biegać było to około 90 kg więc niby jest dobrze ale we wrześniu ważyłem już 82 kg i trochę odpuściłem. Nie będę stosował żadnej specjalnej diety. Ograniczam ilość pokarmu i tyle. Chcę zejść do 80 kg.
Poniedziałek, 07.06.2010
12 km - 72% hrmax
pompki, brzuszki, podciąganie
Wtorek, 08.06.2010
15 km w tym 12 kros - 74% hrmax
ćwiczenia siłowe na nogi
Środa, 09.06.2010
13 km w tym 8 x 200m pg.
ćwiczenia stabilności ogólnej
Czwartek, 10,06.2010
16 km - 74% hramx - tu odczułem mocno brak paliwa do biegania wynikający chyba z ograniczenia żarcia
pompki, brzuszki, podciąganie
Wiem, że mam braki w sile biegowej i nad tym elementem chcę sporo popracować bo na górkach może się przydać.
Muszę dołożyć też jakieś dłuższe wybiegania bo dawno niczego dłuższego nie biegałem.
Kolejnymi elementami nad którymi chcę popracować to rozciąganie, stabilność ogólna i ćwiczenia siłowe nóg - pewnie będą tam tego typu rzeczy a nie chciałbym po takim treningu przez tydzień leczyć zakwasów więc chcę się w to trochę wdrożyć.
Ostatnim elementem nad, którym chcę się skupić to zrzucenie wagi. Ostatnimi czasy waga cały czas pokazuje 84 kg. Jak zaczynałem biegać było to około 90 kg więc niby jest dobrze ale we wrześniu ważyłem już 82 kg i trochę odpuściłem. Nie będę stosował żadnej specjalnej diety. Ograniczam ilość pokarmu i tyle. Chcę zejść do 80 kg.
Poniedziałek, 07.06.2010
12 km - 72% hrmax
pompki, brzuszki, podciąganie
Wtorek, 08.06.2010
15 km w tym 12 kros - 74% hrmax
ćwiczenia siłowe na nogi
Środa, 09.06.2010
13 km w tym 8 x 200m pg.
ćwiczenia stabilności ogólnej
Czwartek, 10,06.2010
16 km - 74% hramx - tu odczułem mocno brak paliwa do biegania wynikający chyba z ograniczenia żarcia
pompki, brzuszki, podciąganie
Krzysiek