Pogoda: 15st, niebo bezchmurne, lekki wiatr, dużo słońca
Dystans / Czas / Tempo
10km 043m / 46min 03s / 04:35
416m / 1min 19s / 03:10
ciągły, prędkość
W sumie: 10km 459m / 47min 22s / 04:32/km
Pierwszy bieg po przymusowej przerwie spowodowanej chorobą. Zastanawiałem się co by tu dzisiaj pobiec, miałem dwie opcje: długo ale wolno albo krótko ale dość żwawo. Po pierwszym dość ociężałym kilometrze nogi same za mnie wybrały
Zaczęły bardzo dobrze podawać, widać że wypoczęte! Niby oddech nieco nie nadążał ale tragedii nie było. Na koniec chciałem przyspieszyć i o dziwo bardzo łatwo mi to przyszło! Nie było żadnych problemów z wytrzymaniem tempa 3:10 fajnie... jutro bedzie coś dłuższego!
! Masakra! Takie spadki temperatury nie za dobrze wpływają na organizm. Musze w tym tygodniu spokojnie wchodzić na obroty co by organizmu zbytnio nie przeciążać. 
Jak latałem to w lutym to weszło to dużo lepiej i łagodniej! Jednak nie ma co porównywać tamtego trenu! Wtedy temperatura wynosiła 5st! Dzisiaj termometr wspiął się na 21 kreske! Dobrze że wode zabrałem bo po drugim powtórzeniu bym zrezygnował! Organizm niestety musi się przyzwyczaić do takich temperatur i takiego zaduchu bo im bardziej zbliżamy się do lata tym cieplej bedzie! Co drugie powtórzenie latałem ok 800m nieco pod górke 200m zzz, Wszystkie odcinki nieparzyste latałem 400m pod i 600m zzz więc dużo łatwiej było i można było w miare łatwo kontrolować tempo. Przerwy to 100m marszu + 200m truchtu. Najciężej wszedł czwarty odcinek, myślałem że zrobie jeszcze tylko jeden i styknie, ale po piątym stwierdziłem że nie ma co się opierdzielać bo ok 3tyg już straciłem więc trzeba zacisnąć zęby i wziąć się do prawdziwej roboty a nie klepać jakieś popierdułki 
Ciekaw jestem jak się jutro bede czuł 
nawet sie zastanawiałem czy może się nie przytopić co by miały co robić