Jestem uzdolniony.
Dokonując wpisu w tygodniu 04.11-10.11 usunąłem wpis z tygodnia 28.10-03.11.
Najważniejsze, że podsumowania u trenerza w excelu
MatiR - Pudrowanie trupa
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
Poniedziałek 11.11.24
#Bieg Gęsi Jerzmanowa - +/- 10km
5/136 - 36:45
https://connect.garmin.com/modern/activity/17513585207
Z kronikarskiego obowiązku bez zbędnego lania wody.
Teoretycznie wolny bieg był mi na rękę, bo złapałem się grupy 5cio osobowej, która zmieniała się czasem w grupę w schematach 3+2, 1+2+2. Niestety moja próba rywalizacji o miejsca skończyła się w okolicach 4 kilometra
Od okolic 4-5km zaczynałem mieć ni to kolki ni to kucia pod żebrami (z dwóch stron, a mocniej z prawej)- w każdym razie mocno ograniczyły one moje popisy. Nie twierdzę, że gdyby nie one to byłbym nagle w top3, ale czwarte miejsce i wynik znacznie lepszy od tego, który zaprezentowałem byłby jak najbardziej do zrobienia.
Tak to sukcesem jest to, że nie przeszedłem w pewnym momencie do marszu i w jakimś tam tempie przekulałem się do mety. Dobry trening, bo ani się nie przegrzałem, ani nie zbombiłem nóg, ale była okazja pokąsać zmęczonych kolegów, ale okazja niewykorzystana - nawet nie było niestety okazji spróbować.
Z plusów - polubiłem się z nowymi butami (adidas takumi sen 10). Zjadłem zupę, frytki, wypiłem jedną z dwóch moich ulubionych zerówek i wypiłem także dwa duże kubki grzańca jabłkowego (bezalkoholowego)
#Bieg Gęsi Jerzmanowa - +/- 10km
5/136 - 36:45
https://connect.garmin.com/modern/activity/17513585207
Z kronikarskiego obowiązku bez zbędnego lania wody.
Teoretycznie wolny bieg był mi na rękę, bo złapałem się grupy 5cio osobowej, która zmieniała się czasem w grupę w schematach 3+2, 1+2+2. Niestety moja próba rywalizacji o miejsca skończyła się w okolicach 4 kilometra
Od okolic 4-5km zaczynałem mieć ni to kolki ni to kucia pod żebrami (z dwóch stron, a mocniej z prawej)- w każdym razie mocno ograniczyły one moje popisy. Nie twierdzę, że gdyby nie one to byłbym nagle w top3, ale czwarte miejsce i wynik znacznie lepszy od tego, który zaprezentowałem byłby jak najbardziej do zrobienia.
Tak to sukcesem jest to, że nie przeszedłem w pewnym momencie do marszu i w jakimś tam tempie przekulałem się do mety. Dobry trening, bo ani się nie przegrzałem, ani nie zbombiłem nóg, ale była okazja pokąsać zmęczonych kolegów, ale okazja niewykorzystana - nawet nie było niestety okazji spróbować.
Z plusów - polubiłem się z nowymi butami (adidas takumi sen 10). Zjadłem zupę, frytki, wypiłem jedną z dwóch moich ulubionych zerówek i wypiłem także dwa duże kubki grzańca jabłkowego (bezalkoholowego)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1488
- Rejestracja: 12 lip 2017, 22:48
- Życiówka na 10k: -
- Życiówka w maratonie: -
Tydzień 11.11.24-17.11.24
Tydzień, który zmęczył mnie mięśniowo.
Poniedziałek 11.11.24
#Bieg Gęsi
Opis w poprzednim poście.
Wtorek 12.11.24
#12km luźno
12,03km (4'42"/km)
Nogi JEDNAK po woczraj podmęczone. Zmęczone bardziej niż po wczorajszym biegu tak szczerze powiedziawszy. No i ten ucisk przy żebrach i kucie.
Środa 13.11.24
#siłownia (rozruch)
Czwartek 14.11.24
-
Piątek 15.11.24
#4km luźno + 10x40"/1:20 (dynamicznie, przerwy w spokojnym truchcie) + 2km luźno + na wieczór halówka
https://connect.garmin.com/modern/activity/17541483243
Trochę się napracowałem, nie powiem - miało być intensywnie i było. W połowie udało się znaleźć krok, który w subiektywnej ocenie mnie nie usztywniał i nie kaleczył.
Na sam wieczór halówka. Nie spinałem tyłka. Kopanie na "doświadczeniu".
Sobota 16.11.24
#12km luźno
Lekka buła w nogach. Biegane wieczorkiem.
Niedziela 17.11.24
#3km luźno + 8x1km (3:50) p. 1:30 + 2km luźno
https://connect.garmin.com/modern/activity/17558288156
W płuckach luz, ale buła w nogach spora. Uda podmęczone, kropiło, wiało - no frajdy w tym wielkiej nie było. Trening robiony jak najmniejszym kosztem i co najlepsze im więcej powtórzeń wchodziło to było mi już jedno ile do końca. Człapałem aby trzymać te 3'50"/km i szło.
Tydzień, który zmęczył mnie mięśniowo.
Poniedziałek 11.11.24
#Bieg Gęsi
Opis w poprzednim poście.
Wtorek 12.11.24
#12km luźno
12,03km (4'42"/km)
Nogi JEDNAK po woczraj podmęczone. Zmęczone bardziej niż po wczorajszym biegu tak szczerze powiedziawszy. No i ten ucisk przy żebrach i kucie.
Środa 13.11.24
#siłownia (rozruch)
Czwartek 14.11.24
-
Piątek 15.11.24
#4km luźno + 10x40"/1:20 (dynamicznie, przerwy w spokojnym truchcie) + 2km luźno + na wieczór halówka
https://connect.garmin.com/modern/activity/17541483243
Trochę się napracowałem, nie powiem - miało być intensywnie i było. W połowie udało się znaleźć krok, który w subiektywnej ocenie mnie nie usztywniał i nie kaleczył.
Na sam wieczór halówka. Nie spinałem tyłka. Kopanie na "doświadczeniu".
Sobota 16.11.24
#12km luźno
Lekka buła w nogach. Biegane wieczorkiem.
Niedziela 17.11.24
#3km luźno + 8x1km (3:50) p. 1:30 + 2km luźno
https://connect.garmin.com/modern/activity/17558288156
W płuckach luz, ale buła w nogach spora. Uda podmęczone, kropiło, wiało - no frajdy w tym wielkiej nie było. Trening robiony jak najmniejszym kosztem i co najlepsze im więcej powtórzeń wchodziło to było mi już jedno ile do końca. Człapałem aby trzymać te 3'50"/km i szło.