Nie najlepiej szło mi ostatnio bieganie. Trochę mi się nie chciało żyłować, trochę nie miałem czasu. Nie sądzę żeby 34:xx i 1:17:xx były realne, ale jeszcze spróbuję uratować jesień 2015. Czasami jednak wyszedłem i parę km zrobiłem. Nie bardzo pamiętam co i jak, więc głównie suche liczby. Ostatnie dwa tygodnie to wprowadzanie planu naprawczego. Zacząłem biegać jakieś akcenty, a w ostatnim tygodniou przycisnąłem dietę i to porządnie. Liczyłem kalorie i starałem się trymać 3000 kcal dziennie. Przy 120 km, które zrobiłem to była rygorystyczna dieta. Co najmniej 1kg zszedł. Postaram się tak jeszcze cisnąć przez 2-3 tygodnie.
Pn 31.08
- 14 km po 4'48
Sierpień - 275 km
WT 01.09
- 16,5 km po 4'42/km
ŚR 02.09
- 8 km
CZ 03.09
- 1 km - ból w mięśniu brzuchatym lewej nogi nie pozwolił na bieganie
PT 04.09
- 7 km po 4'41/km - asekuracyjnie uważając na nogę
SB 05.09
- wolne
ND 06.09
- 8 km po 4'38/km -noga trochę jeszcze dokuczała
tydzień: 46,5km
PN-PT 07.09-11.09
- dużo chodzenia, zwiedzania, picia piwa i jedzenia
- jeden trening 5km po 4'48/km
- 1-1,5kg przytyłem
Sb 12.09
- 10 km po 4'36/km
ND 13.09
- 18 km po 4'23/km
tydzień:33 km
PN 14.09
- 7 km po 4'50/km
WT 15.09
-16 km po 4'40/km
ŚR 16.09
- 12 km po 4'36/km
CZ 17.09
- wolne
PT 18.09
- 10 km po 6'06/km z Marcinem D.
SB 19.09
- 13 km po 4'28/km w tym:
- 8 x 2min/2min
- szybkie 2' śr po 3'22/km
ND 20.09
- 25 km po 4'44/km
- trochę ciężko, dawno tak długiego biegu nie robiłem, pierwszy raz w tym półroczu zmarzłem na biegu.
tydzień: 83 km
PN 21.09
- 15 km po 5'07/km
- nocne bieganie z czołówkami tym razem wyjątkowo o asfalcie, a nie w terenie
- jak zwykle bardzo sympatycznie
WT 22.09
- 15 km po 4'49/km
ŚR 23.09
- 14 km km po 4'34/km w tym:
- 4x2,5min p. 2min
- szybkie odcinki po 3'26/km
CZ 24.09
- 15 km w tym
- 6km po 3'45/km
PT 25.09
- 12 km po 4'35/km
SB 26.09
rano:
- 12,5 km po 4'20 w tym
- 5x1 km p. 2'40
- po 4 powtórzeniu wydłużona przerwa do 6 minut
- szybkie odcinki średnio po 3'24/km
popołudniu:
- 11km po 4'50/km
ND 27.09
- 25 km po 4'38/km
Po tak intensywnym i bogatym w objętość tygodniu ten long szedł ciężko. Za szybko zacząłem i nie było mi łatwo dokończyć treningu. Ze dwa razy zrobiłem sobie przerwę tak po minucie tak żeby trochę dojść do siebie. Najgorzej było mięśniowo, bo wydolnościowo całkiem spoko.
tydzień: 120 km
waga: 76,6 kg
Buniek – waga startowa - 10k w 34:xx i HM w 1:17.xx jesienią
Moderator: infernal
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
Pn 28.09
- wolne
Wt 29.09
- 10,5 km w tym:
- 6 km po 3'42/km
Śr 30.09
- 16 km po 4'23/km
- super nogi niosły, tempo przychodziło lekko, BNP
- od razu po biegu czułem, że nie jest najlepiej z przeziębieniem
Cz 01.10
- wolne, choroba
Pt 02.10
- wolne, choroba
Sb 03.10
rano:
- Top Cross – 6,666 km cross
- wynik 26:07, 6 msc
Nie czułem się jeszcze najlepiej, ale nie mogłem odpuścić tego startu jeśli chcę się liczyć w kwalifikacji końcowej Top Crossu. Nie wiedziałem czy dam radę się ścigać. Pierwszy kilometr poszedł dosć ciężko. Oddech bardzo głęboki, ale na kolejne dwóch km już znacznie lżej. Opuściłem czołówkę i postanowiłem pilnować 5 pozycji. Byle nie dać się wyprzedzić Krzyśkowi K. Przewagę miałem nad nim sporą, więc wydawałomi się,ze nie będzie problemu. Koło 3km złapała mnie kolka. Bardzo konkretnie. Musiałem odpuścić jeszcze bardziej. Ledwo się toczyłem i przewaga nad Krzyśkiem systematycznie malała. Każda próba przyspieszenia kończyła się ostrym bólem z prawej strony brzucha. Krzysiek mnie wyprzedził i uzyskał 30-40m przewagi. Na ostatnim okrążeniu pogodziłęm się z 6msc, ale na ostatnich 200m postanowiłem spróbować sił na stromym podbiegu. Pod górę kolka mniej dokuczała i zbliżyłem się na 5m do Krzyśka, ale wtedy on zorientował się i włączył sprint. Do mety było już zbyt blisko żeby mieć szanśę go dojść. Ostatnie kilka metrów, które są bardzo strome, przeszedłem. Na mecie maskara. Po chwili złapały mnie skórcze w obie łydki, a ja nie miałem sił podnieść się z ziemi. Nie byłem jeszcze gotowy na ściganie się.
200 edycja Top Crossu
wieczorem:
- 12 km po 4'35/km
- lekko, nogi jakby niezmęczone po zawodach
Nd 04.10
- 25 km, śr 4'45/km
- bardzo, bardzo ciężko
- w sobotę wieczorem nie czuełm Top Crossu w nogach, ale w niedzielę tak i to konkretnie
- zrobiłem sobie w trakcie dwie przerwy po 2-3 minuty na rozciąganie
- oddechowo dość komfortowo, ale nogi bolały okrutnie
tydzień: 70 km
waga: 76,0 kg
- wolne
Wt 29.09
- 10,5 km w tym:
- 6 km po 3'42/km
Śr 30.09
- 16 km po 4'23/km
- super nogi niosły, tempo przychodziło lekko, BNP
- od razu po biegu czułem, że nie jest najlepiej z przeziębieniem
Cz 01.10
- wolne, choroba
Pt 02.10
- wolne, choroba
Sb 03.10
rano:
- Top Cross – 6,666 km cross
- wynik 26:07, 6 msc
Nie czułem się jeszcze najlepiej, ale nie mogłem odpuścić tego startu jeśli chcę się liczyć w kwalifikacji końcowej Top Crossu. Nie wiedziałem czy dam radę się ścigać. Pierwszy kilometr poszedł dosć ciężko. Oddech bardzo głęboki, ale na kolejne dwóch km już znacznie lżej. Opuściłem czołówkę i postanowiłem pilnować 5 pozycji. Byle nie dać się wyprzedzić Krzyśkowi K. Przewagę miałem nad nim sporą, więc wydawałomi się,ze nie będzie problemu. Koło 3km złapała mnie kolka. Bardzo konkretnie. Musiałem odpuścić jeszcze bardziej. Ledwo się toczyłem i przewaga nad Krzyśkiem systematycznie malała. Każda próba przyspieszenia kończyła się ostrym bólem z prawej strony brzucha. Krzysiek mnie wyprzedził i uzyskał 30-40m przewagi. Na ostatnim okrążeniu pogodziłęm się z 6msc, ale na ostatnich 200m postanowiłem spróbować sił na stromym podbiegu. Pod górę kolka mniej dokuczała i zbliżyłem się na 5m do Krzyśka, ale wtedy on zorientował się i włączył sprint. Do mety było już zbyt blisko żeby mieć szanśę go dojść. Ostatnie kilka metrów, które są bardzo strome, przeszedłem. Na mecie maskara. Po chwili złapały mnie skórcze w obie łydki, a ja nie miałem sił podnieść się z ziemi. Nie byłem jeszcze gotowy na ściganie się.
200 edycja Top Crossu
wieczorem:
- 12 km po 4'35/km
- lekko, nogi jakby niezmęczone po zawodach
Nd 04.10
- 25 km, śr 4'45/km
- bardzo, bardzo ciężko
- w sobotę wieczorem nie czuełm Top Crossu w nogach, ale w niedzielę tak i to konkretnie
- zrobiłem sobie w trakcie dwie przerwy po 2-3 minuty na rozciąganie
- oddechowo dość komfortowo, ale nogi bolały okrutnie
tydzień: 70 km
waga: 76,0 kg
Krzysiek
- Buniek
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 2655
- Rejestracja: 11 cze 2009, 11:12
- Życiówka na 10k: 35:35
- Życiówka w maratonie: 2:57:09
- Lokalizacja: Toruń
niestety celów nie udało się i nie uda zrealizować tej jesieni. Zbyt wiele przerw, zbyt gorące lato, niezbyt mądry trening i kontuzja. To wszytsko sprawiło, że sezon jesień 2015 został przeze mnie zmarnowany. Na wiosnę myślę o maratonie. Moje pseudo-blogowanie przenoszę na platformę bieganie.pl/blogi/torun
Chcętnych zapraszam tam, a tu moż ejeszcze wrócę
Chcętnych zapraszam tam, a tu moż ejeszcze wrócę
Krzysiek