majak biega
Moderator: infernal
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
27 sierpnia 2013 godz 18,00
Dystans 13 km
Czas 69 minut
Dziś dosłownie ledwo się wyrobiłem z czasem by pobiegać, ale w końcu się udało
Dystans 13 km
Czas 69 minut
Dziś dosłownie ledwo się wyrobiłem z czasem by pobiegać, ale w końcu się udało
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29 sierpnia 2013 godz. 15,40
Szykując się na trening mówiłem sobie, pobiegnę dłużej a wolniej, oba te założenia udało się zrealizować
Plan miałem na 19 km. Udało mi się przebiec ten dystans nie przechodząc do marszu, a to dla mnie ogromny sukces.
Nie mniej jednak jestem bardziej zadowolony z czegoś innego, mianowicie na ok. 8-km dopadł mnie taki kryzys jak na starcie w nowym mieście, zaczęło się od podbiegu, nie wiem co się stało, słońce dość mocno przyświeciło a mnie ogarnęła zadyszka brak tchu, suchoty w ustach. Zwolniłem wypiłem do końca wodę, udało mi się unormować oddech i dalej jakoś ustąpiło. Jestem naprawdę z siebie zadowolony, że udało mi się to przezwyciężyć
Dalej nie miałem już wody do picia Ale na 16 km mijając stadion w Sochocinie, szli akurat dość młodzi chłopcy na trening, mieli ze sobą wodę
Nie wiele myśląc poprosiłem o łyk, dali mi bez problemu, oczywiście z tego miejsca chcę i serdecznie pozdrowić i jeszcze raz podziękować z uratowanie mi życia naprawdę chciało mi się pic, po tym zastrzyku orzeźwienia poleciałem jak na skrzydłach do domu
Dystans 19km
Czas 1.41.00
Mimo zadowolenia z treningu, to jestem naprawdę zmęczony...
Szykując się na trening mówiłem sobie, pobiegnę dłużej a wolniej, oba te założenia udało się zrealizować
Plan miałem na 19 km. Udało mi się przebiec ten dystans nie przechodząc do marszu, a to dla mnie ogromny sukces.
Nie mniej jednak jestem bardziej zadowolony z czegoś innego, mianowicie na ok. 8-km dopadł mnie taki kryzys jak na starcie w nowym mieście, zaczęło się od podbiegu, nie wiem co się stało, słońce dość mocno przyświeciło a mnie ogarnęła zadyszka brak tchu, suchoty w ustach. Zwolniłem wypiłem do końca wodę, udało mi się unormować oddech i dalej jakoś ustąpiło. Jestem naprawdę z siebie zadowolony, że udało mi się to przezwyciężyć
Dalej nie miałem już wody do picia Ale na 16 km mijając stadion w Sochocinie, szli akurat dość młodzi chłopcy na trening, mieli ze sobą wodę
Nie wiele myśląc poprosiłem o łyk, dali mi bez problemu, oczywiście z tego miejsca chcę i serdecznie pozdrowić i jeszcze raz podziękować z uratowanie mi życia naprawdę chciało mi się pic, po tym zastrzyku orzeźwienia poleciałem jak na skrzydłach do domu
Dystans 19km
Czas 1.41.00
Mimo zadowolenia z treningu, to jestem naprawdę zmęczony...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
31 sierpnia 2013 godz. 17,00
Ostatnio czytając Wasze blogi, zwracając szczególną uwagę na treningach interwałowych, postanowiłem zredukować swoje treningi.
I tak, pobiegłem sobie truchcikiem za Sochocin, to jakieś troszkę ponad 4km, na dość spory podbieg(nie umiem określić stopnia nachylenia,ale jest naprawdę doś spory), To trasa z Płońska do Ciechanowa, więc jest dość dobrze oznaczona, jeżdżąc tam prawie codziennie samochodem widziałem ,że cały podbieg ma 300m (3 pachołki)Ja jednak ograniczyłem się do powtórzeń 200 metrowych, wracając marszem. Ta droga w zupełności mi wystarczyła by wyrównać oddech i odpocząć.
Zrobiłem takich 5 powtórzeń. Troszkę komiczna sytuacja w czasie podbiegów to zaraz obok, Pan pracował sobie na polu rozrzucając siano i patrzył na mnie z takim politowaniem, że na pewno miał w myślach ''co za idiota''
Liczbowo wyszło coś takiego;
4km truchtu+5x200m przebieżki
4km powrót do domu
Czas treningu 67 minut
Ostatnio czytając Wasze blogi, zwracając szczególną uwagę na treningach interwałowych, postanowiłem zredukować swoje treningi.
I tak, pobiegłem sobie truchcikiem za Sochocin, to jakieś troszkę ponad 4km, na dość spory podbieg(nie umiem określić stopnia nachylenia,ale jest naprawdę doś spory), To trasa z Płońska do Ciechanowa, więc jest dość dobrze oznaczona, jeżdżąc tam prawie codziennie samochodem widziałem ,że cały podbieg ma 300m (3 pachołki)Ja jednak ograniczyłem się do powtórzeń 200 metrowych, wracając marszem. Ta droga w zupełności mi wystarczyła by wyrównać oddech i odpocząć.
Zrobiłem takich 5 powtórzeń. Troszkę komiczna sytuacja w czasie podbiegów to zaraz obok, Pan pracował sobie na polu rozrzucając siano i patrzył na mnie z takim politowaniem, że na pewno miał w myślach ''co za idiota''
Liczbowo wyszło coś takiego;
4km truchtu+5x200m przebieżki
4km powrót do domu
Czas treningu 67 minut
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1 września 2013 godz. 15,00
Dziś czując w nogach wczorajsze podbiegi, planowałem spokojny truchcik. Mimo to biegło się dziś jakoś ciężko... No ale, ostatnio nie miałem żadnego kryzysu więc z powodzeniem traktuję to z przymrużeniem oka
Dystans 13km
Czas 69 minut
Dziś czując w nogach wczorajsze podbiegi, planowałem spokojny truchcik. Mimo to biegło się dziś jakoś ciężko... No ale, ostatnio nie miałem żadnego kryzysu więc z powodzeniem traktuję to z przymrużeniem oka
Dystans 13km
Czas 69 minut
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
3 września 2013
Interwały
4,8km(już dokładnie zmierzony dystans) truchtu? nie to nie był trucht! Biegłem te prawie 5km tempem którym chciałbym pobiec w Warszawie a więc złamać upragnione 50 minut.
Na miejscu 5x200m (podbiegi)
Powrót do domu 4,8km.
Ogólny czas treningu 65,30 minut.
Kurde, zaczynają brac mnie nerwy i stres przed Płockiem
Wiem, wiem, to ma być zabawa i fun, a przede wszystkim zdobycie doświadczenia, ale jednak...
Interwały
4,8km(już dokładnie zmierzony dystans) truchtu? nie to nie był trucht! Biegłem te prawie 5km tempem którym chciałbym pobiec w Warszawie a więc złamać upragnione 50 minut.
Na miejscu 5x200m (podbiegi)
Powrót do domu 4,8km.
Ogólny czas treningu 65,30 minut.
Kurde, zaczynają brac mnie nerwy i stres przed Płockiem
Wiem, wiem, to ma być zabawa i fun, a przede wszystkim zdobycie doświadczenia, ale jednak...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
5 sierpnia 2013 godz. 9,00
Znów interwały, 4,8 km w 24,30
+5x200m (podbiegi)
Pierwsze dwa powtórzenia poszły dość lekko, ale kolejne trzy już ciężko
Powrót do domu 4,8km w 25,30
Patrząc na czas i to że zabrakło 400m do pełnych dziesięciu km. oprócz podbiegu, to myślę, że mogę być optymistą na biegnij Warszawo, no oczywiście jak się nie zgubię w tym tłoku...
Znów interwały, 4,8 km w 24,30
+5x200m (podbiegi)
Pierwsze dwa powtórzenia poszły dość lekko, ale kolejne trzy już ciężko
Powrót do domu 4,8km w 25,30
Patrząc na czas i to że zabrakło 400m do pełnych dziesięciu km. oprócz podbiegu, to myślę, że mogę być optymistą na biegnij Warszawo, no oczywiście jak się nie zgubię w tym tłoku...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Wreszcie mam chwilkę by coś napisac...
7 września 2013 godz. 10,00
Interwały. Znów podbiegi Może nie zakochałem się w nich ale jeśli będę widział efekty, to je polubię
Aha w czasie tego treningu odebrałem ze dwa telefony i przez pomyłkę skasowałem czas
-----------------------------------------------
8 września 2013 godz. 18,00
W planie było dłuższe bieganie i tak było Telefonów ciąg dalszy, chyba ze cztery, i te pytania, ''czemu tak dyszysz?'','' dlaczego tak sapiesz?''
I weź im teraz tłumacz, dlaczego
Oczywiście skasował mi się czas treningu, a tak mi zależało by sprawdzić, ech...
Dystans 19km
Czas nie mam pojęcia
----------------------------------------------
10 września 2013 godz. 17,30
Interwały. To chyba najbardziej solidne podbiegi w moim wykonaniu
Może to naprawdę daję siłę biegową?
7 września 2013 godz. 10,00
Interwały. Znów podbiegi Może nie zakochałem się w nich ale jeśli będę widział efekty, to je polubię
Aha w czasie tego treningu odebrałem ze dwa telefony i przez pomyłkę skasowałem czas
-----------------------------------------------
8 września 2013 godz. 18,00
W planie było dłuższe bieganie i tak było Telefonów ciąg dalszy, chyba ze cztery, i te pytania, ''czemu tak dyszysz?'','' dlaczego tak sapiesz?''
I weź im teraz tłumacz, dlaczego
Oczywiście skasował mi się czas treningu, a tak mi zależało by sprawdzić, ech...
Dystans 19km
Czas nie mam pojęcia
----------------------------------------------
10 września 2013 godz. 17,30
Interwały. To chyba najbardziej solidne podbiegi w moim wykonaniu
Może to naprawdę daję siłę biegową?
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
12 września 2013 godz. 18,00
Interwały.
Standardowo 4.8 km+5x200, podbieg i powrót do domu 4,8 km , niestety ostatnie powtórzenie było z deka oszukane jakoś straciłem moc -nie, nie przejmuje się tym
Czasu treningu nie złapałem bo podczas pierwszego truchtu zaczął mi się rozładowywac telefon, a na prośbę Ani, chciałem zmierzyć czas podbiegów, więc go wyłączyłem
Według planu był to ostatni trening przed połówką w Płocku, w piątek i sobotę żadnego biegania, mam zamiar się regenerować (hmmm czy to coś da?)
W sobotę jak w miarę wcześnie odbiorę samochód od mechanika to mam w planach spokojny basen, ale nie wiem czy mi się uda.
Jeśli miałby ktoś ochotę potrzymać chociaż przez chwilkę za mnie kciuki to będę bardzo wdzięczny
Frelka, do zobaczenia w niedzielę
Bardzo się cieszę, że będziesz
Interwały.
Standardowo 4.8 km+5x200, podbieg i powrót do domu 4,8 km , niestety ostatnie powtórzenie było z deka oszukane jakoś straciłem moc -nie, nie przejmuje się tym
Czasu treningu nie złapałem bo podczas pierwszego truchtu zaczął mi się rozładowywac telefon, a na prośbę Ani, chciałem zmierzyć czas podbiegów, więc go wyłączyłem
Według planu był to ostatni trening przed połówką w Płocku, w piątek i sobotę żadnego biegania, mam zamiar się regenerować (hmmm czy to coś da?)
W sobotę jak w miarę wcześnie odbiorę samochód od mechanika to mam w planach spokojny basen, ale nie wiem czy mi się uda.
Jeśli miałby ktoś ochotę potrzymać chociaż przez chwilkę za mnie kciuki to będę bardzo wdzięczny
Frelka, do zobaczenia w niedzielę
Bardzo się cieszę, że będziesz
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Witam wszystkich
...................(właśnie się zastanawiam co mam napisac, jestem naprawdę zmęczony więc naprawdę trudno zebrac myśli, a jest ich sporo )
Przede wszystkim niskie ukłony i podziękowania dla Was Za wszystkie porady, kciuki...
Cieszę się niezmiernie, że mogłem poznac tak wspaniałą i przemiłą osobę w postaci Eweliny-naszej forumowej ''frelki''
Ewelino, dziękuję Ci za wszystko! Jestem dumny, że mogłem Cię poznac
Kurde sorrki, że tak krótko mogliśmy porozmawiać, ale musiałem szukac ekipy, z którą przyjechałem, bo oni już dawno byli na mecie, ja niestety musiałem się do nich pozdstosowac bo niestety nie odebrałem swojego samochodu na czas i musiałem jechać z Nimi ... :/ przepraszam
Aha serdeczne gratulacje dla Roberta
Teraz coś o samym biegu. Oszczędzę Wam moich stresów i koszmarów sennych(były naprawdę) i od razu do rzeczy.
Odbiór pakietu startowego i szatnia. Przebierając się oczywiście zapomniałem zabrać ze sobą moje ulubione biegowe skarpetki... myślę sobie ale idiota ze mnie, hm dobrze, że wziąłem buty
Start. Stoję mniej więcej w środku stawki, za plecami słysze komentarz "biegnę na trzy godziny'' od razu zszedł mi kamień z serca, że nie będę sam, odwróciłem się i życzyłem powodzenia tej Pani Jeszcze kontrolny telefon do frelki by upewnić się czy aby na pewno jest i lecę.
Zaczęło się naprawdę spokojnie, na początku było dość tłoczno ale co dla mnie ważne spokojnie.
Pierwszy zbieg, most, i polna droga którą biegło mi się najgorzej. Moim założeniem było biec swoim tempem treningowym, cały czas pilnowałem siebie by oddychać równo i nie złapać zadyszki. Oczywiście poplątały mi się słuchawki i musiałem biec bez mojej muzyki, cóż życie Na polnej drodze usłyszałem,że jedna Pani biegnie tempem na 2 godziny więc starałem się jej nie gubic co najmniej na 200m udawało mi się to, ale na 8km rozwiązał mi się but, no i mając jeszcze przed sobą spory dystans zasznurowałem buty. Naturalnie uciekła mi ta pani od dwóch godzin... Myślę sobie cóż biegnę sobie dalej swoim tempem.
Pierwsze dwa podbiegi poszły mi naprawdę dobrze Dwa kolejne już naprawdę ciężko Ale mając w myślach ostatni finiszowy podbieg na 20-ym km. starałem się zbierac siły, i unormować oddech po ciężkich podbiegach (były chyba na 15 i 18km)Tak więc jestem już na ostatnim podbiegu, pełzam jak ślimak, zmęczony, nogi jak z waty.... jakimś cudem podbiegłem i już na płaskim gruncie troszeczkę przyspieszyłem. Frelka krzyknęła ''dawaj łukasz'' (jeszcze raz dzięki za wspaniały doping) więc nie mogłem inaczej
Meta-zjechany jak klacz po westernie, spłynąłem po barierce. Ale byłem taki szczęśliwy...
Pierwsze gratulacje od Eweliny, Mariusza tak, Wy już wiecie jaki miałem czas
To był mój pierwszy tak długi dystans, pierwsze poważne zawody, pierwszy PÓŁmaraton
W tym biegu wyszło mi (poza rozwiązanym butem i rozpiętymi słuchakami)wszystko mi miałem wszystko-Wspaniały doping
Cieszę się jeszcze z tego,że startu w nowym mieście wyciągnąłem odpowiednie wnioski, które teraz zaporocentowały
Dystans- 21km 95m
Czas- 1,49,45
Jestem zmęczony i tak samo szczęśliwy.
Organizację zawodów oceniam na 5 z plusem
Jeszcze raz Wszystkim za Wszystko dziękuję
...................(właśnie się zastanawiam co mam napisac, jestem naprawdę zmęczony więc naprawdę trudno zebrac myśli, a jest ich sporo )
Przede wszystkim niskie ukłony i podziękowania dla Was Za wszystkie porady, kciuki...
Cieszę się niezmiernie, że mogłem poznac tak wspaniałą i przemiłą osobę w postaci Eweliny-naszej forumowej ''frelki''
Ewelino, dziękuję Ci za wszystko! Jestem dumny, że mogłem Cię poznac
Kurde sorrki, że tak krótko mogliśmy porozmawiać, ale musiałem szukac ekipy, z którą przyjechałem, bo oni już dawno byli na mecie, ja niestety musiałem się do nich pozdstosowac bo niestety nie odebrałem swojego samochodu na czas i musiałem jechać z Nimi ... :/ przepraszam
Aha serdeczne gratulacje dla Roberta
Teraz coś o samym biegu. Oszczędzę Wam moich stresów i koszmarów sennych(były naprawdę) i od razu do rzeczy.
Odbiór pakietu startowego i szatnia. Przebierając się oczywiście zapomniałem zabrać ze sobą moje ulubione biegowe skarpetki... myślę sobie ale idiota ze mnie, hm dobrze, że wziąłem buty
Start. Stoję mniej więcej w środku stawki, za plecami słysze komentarz "biegnę na trzy godziny'' od razu zszedł mi kamień z serca, że nie będę sam, odwróciłem się i życzyłem powodzenia tej Pani Jeszcze kontrolny telefon do frelki by upewnić się czy aby na pewno jest i lecę.
Zaczęło się naprawdę spokojnie, na początku było dość tłoczno ale co dla mnie ważne spokojnie.
Pierwszy zbieg, most, i polna droga którą biegło mi się najgorzej. Moim założeniem było biec swoim tempem treningowym, cały czas pilnowałem siebie by oddychać równo i nie złapać zadyszki. Oczywiście poplątały mi się słuchawki i musiałem biec bez mojej muzyki, cóż życie Na polnej drodze usłyszałem,że jedna Pani biegnie tempem na 2 godziny więc starałem się jej nie gubic co najmniej na 200m udawało mi się to, ale na 8km rozwiązał mi się but, no i mając jeszcze przed sobą spory dystans zasznurowałem buty. Naturalnie uciekła mi ta pani od dwóch godzin... Myślę sobie cóż biegnę sobie dalej swoim tempem.
Pierwsze dwa podbiegi poszły mi naprawdę dobrze Dwa kolejne już naprawdę ciężko Ale mając w myślach ostatni finiszowy podbieg na 20-ym km. starałem się zbierac siły, i unormować oddech po ciężkich podbiegach (były chyba na 15 i 18km)Tak więc jestem już na ostatnim podbiegu, pełzam jak ślimak, zmęczony, nogi jak z waty.... jakimś cudem podbiegłem i już na płaskim gruncie troszeczkę przyspieszyłem. Frelka krzyknęła ''dawaj łukasz'' (jeszcze raz dzięki za wspaniały doping) więc nie mogłem inaczej
Meta-zjechany jak klacz po westernie, spłynąłem po barierce. Ale byłem taki szczęśliwy...
Pierwsze gratulacje od Eweliny, Mariusza tak, Wy już wiecie jaki miałem czas
To był mój pierwszy tak długi dystans, pierwsze poważne zawody, pierwszy PÓŁmaraton
W tym biegu wyszło mi (poza rozwiązanym butem i rozpiętymi słuchakami)wszystko mi miałem wszystko-Wspaniały doping
Cieszę się jeszcze z tego,że startu w nowym mieście wyciągnąłem odpowiednie wnioski, które teraz zaporocentowały
Dystans- 21km 95m
Czas- 1,49,45
Jestem zmęczony i tak samo szczęśliwy.
Organizację zawodów oceniam na 5 z plusem
Jeszcze raz Wszystkim za Wszystko dziękuję
Ostatnio zmieniony 15 wrz 2013, 21:14 przez majak, łącznie zmieniany 1 raz.
- Mycha
- Stary Wyga
- Posty: 154
- Rejestracja: 24 maja 2013, 11:10
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
Gratuluje ukonczonego biegu
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
17 września 2013 godz. 16,00
Cały dzień leje... lubię biegac w deszczu ale nie ulewnym! Cóż co zaplanowane musi być wykonane
Dumnie założyłem koszulkę z Płocka i pobiegłem na zaplanowane podbiegi.
Biegło się naprawdę dobrze. Może nie było 100%-wej świeżości ale było naprawdę oki.
Oczywiście podbiegi mnie zmęczyły jak zawsze, ale zrobiłem je naprawdę solidnie.
Czasu nie złapałem, bo zbyt bardzo lało by zabrać ze sobą telefon.
Cały dzień leje... lubię biegac w deszczu ale nie ulewnym! Cóż co zaplanowane musi być wykonane
Dumnie założyłem koszulkę z Płocka i pobiegłem na zaplanowane podbiegi.
Biegło się naprawdę dobrze. Może nie było 100%-wej świeżości ale było naprawdę oki.
Oczywiście podbiegi mnie zmęczyły jak zawsze, ale zrobiłem je naprawdę solidnie.
Czasu nie złapałem, bo zbyt bardzo lało by zabrać ze sobą telefon.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
19 września 2013 godz. 15,30
Zrobiłem swoje podbiegi
--------------------------------------------------------
Dziś stało się coś co tylko mi mogło się stać... Nie wiem czy źle stanąłem, czy się uderzyłem w stopę, ale podczas szykowania drewna na zimę w lesie nabawiłem się kontuzji ...
Bez obciążenia stopa mnie nie boli mogę ruszac normalnie, ale już gorzej jak trzeba na nią ustac!
Jak ja teraz będę biegał... ?
((((((((((((((((((( Do biegnij Warszawo zostały dwa tygodnie...
Zrobiłem swoje podbiegi
--------------------------------------------------------
Dziś stało się coś co tylko mi mogło się stać... Nie wiem czy źle stanąłem, czy się uderzyłem w stopę, ale podczas szykowania drewna na zimę w lesie nabawiłem się kontuzji ...
Bez obciążenia stopa mnie nie boli mogę ruszac normalnie, ale już gorzej jak trzeba na nią ustac!
Jak ja teraz będę biegał... ?
((((((((((((((((((( Do biegnij Warszawo zostały dwa tygodnie...
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
No w końcu...
Dziś wstałem rano, pochodziłem troszkę t doszedłem do wniosku, że noga nie dokucza już na tyle i spróbowałem pobiegać.
Oczywiście przed biegiem, zaaplikowałem ''bengay'' wykonałem wszystkie rozciągające cwiczenia na stopy jakie znam i ruszyłem.
Myślałem pobiec 6 km moją starą trasą, ale z nogą było na tylko dobrze ,że pobiegłem dalej i wyszło z tego 10 km .
Biegłem naprawdę asekuracyjnie by czasem znów coś się nie z....
Jeśli chodzi o kondycję i samopoczucie w czasie i po bieganiu to jest naprawdę źle :/
Tempo może nie było porażająco niskie bo wyszło 53 minuty, ale biegło się naprawdę ciężko
Ciekaw jestem czy będzie mnie stać na niedzielne dłuższe wybieganie?
Nie mniej jednak szczęśliwy jestem, że udało mi się pobiegać
Noga może nie jest w idealnym stanie ale mogę biegac.
Już się pogodziłem , że wymarzonego czasu w Warszawie nie zrobię, ale cóż nikt nie powiedział, że będzie łatwo, prawda.
Chodzi mi jeszcze po głowie Tumska dycha, ale Ewelina wspominała tam o sporym podbiegu, wiec nie wiem co z tego wyjdzie...
Ale 11-ego listopada w Warszawie mogę powalczyć
Dziś wstałem rano, pochodziłem troszkę t doszedłem do wniosku, że noga nie dokucza już na tyle i spróbowałem pobiegać.
Oczywiście przed biegiem, zaaplikowałem ''bengay'' wykonałem wszystkie rozciągające cwiczenia na stopy jakie znam i ruszyłem.
Myślałem pobiec 6 km moją starą trasą, ale z nogą było na tylko dobrze ,że pobiegłem dalej i wyszło z tego 10 km .
Biegłem naprawdę asekuracyjnie by czasem znów coś się nie z....
Jeśli chodzi o kondycję i samopoczucie w czasie i po bieganiu to jest naprawdę źle :/
Tempo może nie było porażająco niskie bo wyszło 53 minuty, ale biegło się naprawdę ciężko
Ciekaw jestem czy będzie mnie stać na niedzielne dłuższe wybieganie?
Nie mniej jednak szczęśliwy jestem, że udało mi się pobiegać
Noga może nie jest w idealnym stanie ale mogę biegac.
Już się pogodziłem , że wymarzonego czasu w Warszawie nie zrobię, ale cóż nikt nie powiedział, że będzie łatwo, prawda.
Chodzi mi jeszcze po głowie Tumska dycha, ale Ewelina wspominała tam o sporym podbiegu, wiec nie wiem co z tego wyjdzie...
Ale 11-ego listopada w Warszawie mogę powalczyć
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
29 września 2013 godz. 11,00 zimno
Dziś w założeniach miałem przebiec około 20 km by choć troszkę zintegrować się z maratonem Warszawskim, ale na drugim kilometrze minąłem się z goścmi jadącymi do mnie więc skróciłem zaplanowany dystans do 13,2 km.
Nie się nie zmieniło, na dzień dzisiejszy biega mi się ciężko,trudno się oddycha, łapie mnie zadzyszka, ale cieszę się,że nie ma śladu po kontuzji i to jest najważniejsze, a do formy(jeśli można tak to nazwac) jeszcze dojdę
Dystans 13,2km
Czas 72 minuty
Dziś w założeniach miałem przebiec około 20 km by choć troszkę zintegrować się z maratonem Warszawskim, ale na drugim kilometrze minąłem się z goścmi jadącymi do mnie więc skróciłem zaplanowany dystans do 13,2 km.
Nie się nie zmieniło, na dzień dzisiejszy biega mi się ciężko,trudno się oddycha, łapie mnie zadzyszka, ale cieszę się,że nie ma śladu po kontuzji i to jest najważniejsze, a do formy(jeśli można tak to nazwac) jeszcze dojdę
Dystans 13,2km
Czas 72 minuty
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1392
- Rejestracja: 10 cze 2013, 13:12
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
1 październik 2013 godz 17,00
Jak wspominałem, w Płocku startowałem z biegaczami z klubu z Płońska, tak więc troszkę się poznaliśmy i dziś zostałem zaproszony na wspólny trening
To bardzo dobrzy i doświadczeni biegacze, tak więc w czasie biegu zasypałem Ich gradem pytań o treningi Jak nie trudno się domyślić do tej pory źle trenowałem... (nie, nie martwię się tym ) Zbyt mało biegów interwałowych. A te moje podbiegi 5x200m nie dają szybkości tylko budują siłę biegową.
Tak więc kolejny raz zamierzam zredukować treningi, ale to może już po biegnij Warszawo.
Aha, chyba jednak pobiegnę Tumską Dychę, Ewelina, podobno ten podbieg jest na końcówce?
Jak wspominałem, w Płocku startowałem z biegaczami z klubu z Płońska, tak więc troszkę się poznaliśmy i dziś zostałem zaproszony na wspólny trening
To bardzo dobrzy i doświadczeni biegacze, tak więc w czasie biegu zasypałem Ich gradem pytań o treningi Jak nie trudno się domyślić do tej pory źle trenowałem... (nie, nie martwię się tym ) Zbyt mało biegów interwałowych. A te moje podbiegi 5x200m nie dają szybkości tylko budują siłę biegową.
Tak więc kolejny raz zamierzam zredukować treningi, ale to może już po biegnij Warszawo.
Aha, chyba jednak pobiegnę Tumską Dychę, Ewelina, podobno ten podbieg jest na końcówce?