02.12.2012
Interwały 6x1 km(4:05-4:10/km)/p.3' -założenie
1. 4'06"
2. 3'59" - lekko z górki
3. 4'00"
4. 4'06"
5. 4'01"
6. 4'10" - lekko pod górkę
-------------------
6,0 km - 24'22"(4'04"/km)
-----------------------
15,9 km (1:27'15") - z rozgrzewką i schłodzeniem
Dziś rano zimno -3 st i szron.Miało być 10 km ciągłego po 4:30/km,ale zamieniłem z czwartkowymi interwałami,bo startuję 6.12 w dyszce Mikołajkowej i tu będzie ciągły po 4:30/km.Założyłem Fastwitche w których nie biegałem z półtora mięsiaca.Dokładna rozgrzewka prawie 4 km.
Potem rozciąganie i do roboty

Miałem na uwadze słowa mihumora,żeby nie spalić początku.Bardzo pilnowałem,choć nogi same niosły,a oddechowo rewelacja.Pierwszy wszedł jak w masło(może zasługa też,że wczoraj miałem mega apetyt i poluzowałem diete).Drugi minimalnie z góry,nogi niosły,zero zmeczenia.I tak powinno być przy tysiączkach i początkowych powtórzeniach.W połowie czwartego odcinka rozwiazała się
sznurówka w lewym bucie.Nie wiem jak to się stało,zawsze wiąże podwójnie

Pierwszy raz tak miałem.Nie zrażony oczywiscie biegłem dalej

Piąte powtórzenie już czułem w nogach i na ostatnie 200-300m trzeba się było zmobilizować.Ostatnie trochę pod górkę i tu się zmęczyłem.Chciałem jeszcze zrobić siódme(tu miałbym trochę z górki)na maksa,ale pomyśałem,że co za dużo to niezdrowo

W koncu zawody w czwartek.Trening wszedł miodzio i akurat będzie dobry pod superkompensacje
Dlaczego 3 dni temu było tak kiepsko.Nie wiem,nie wiem....nie rozumiem nic
Jutro wieczorne roztruchtanie na Błoniach po 12-14h w pracy
Tydzień 70,1 km (6:30')