Sobota
-OWB1: 17'45''- Avg: 143/ Max:154
-Rozgrzewka( stretching + Rytm 2x100m + 1x50m)
-OWB2: 8km (33'18'')- Avg: 174/ Max: 185
Vśr 4'10''
Odcinki:
700m: 2'56''/ Avg: 154 Max: 168
700m: 2'54''/ Avg: 171 Max: 173
700m: 2'55''/ Avg: 174 Max: 176
700m: 2'54''/ Avg: 176 Max: 178
700m: 2'54''/ Avg: 179 Max: 177
700m: 2'52''/ Avg: 177 Max: 185
700m: 2'55''/ Avg: 175 Max: 185
700m: 2'53''/ Avg: 179 Max: 184
700m: 2'52''/ Avg: 179 Max: 182
700m: 2'57''/ Avg: 178 Max: 181
500m: 2'08''/ Avg: 177 Max: 178
500m: 2'03''/ Avg: 177 Max: 180
- Przerwa 5'
- Rytm 5 x 20''/ p. 1'30'' trucht
- Trucht 6'
Uwagi: Mróz -13 stopni, samopoczucie podczas rozgrzewki i na pierwszym odcinku TRAGICZNE. Już nigdy nie wypije kakao 2h przed treningiem... ponad to jakiś senny byłem ale już po 1km II zakresu samopoczucie się poprawiło i dalszą część treningu biegało się super. Biegałem na wahadle 700m w jedną stronę... więc musiałem na każdym nawrocie redukować prędkość do zera i na nowo się rozpędzać tak więc gdyby nie to, to średnia prędkość każdego odcinka byłaby o parę sekund lepsza. Warunki do biegania lepsze niż tydzień temu jeśli chodzi o nawierzchnię, dziś biegałem praktycznie po samym asfalcie, bez śniegu, lodu itd.
Co mnie irytowało to... moja TECHNIKA. Wciąż dużo pracy przede mną w tej kwestii a jakiejś znaczącej poprawy nie widać mimo tego, że staram się o tym myśleć podczas każdego treningu. Strasznie bolały piszczele prawdopodobnie dlatego, że przez ostatni miesiąc biegałem po miękkim śniegu a dziś przyszło biegać w końcu w optymalnych warunkach czyli po czarnym asfalcie... czarnym ale twardym


Z tygodnia na tydzień jestem coraz mocniejszy to dzisiejsze tempo czyli 4'10''/ km to w zasadzie był spacerek co ma odzwierciedlenie w tętnie i samopoczuciu... tydzień temu czułem się nie porównywalnie gorzej na ciut niższej prędkości i gorzej znosiłem trudy treningu.
Jutro 18km, jak zwykle po mojej ulubionej trasie... ulubionej i wymagającej
