10/2019 7,9 km
Trening na wyjeździe, pojechałem w delegację pooddychać krakowskim smogiem

cel na tydzień, 3 treningi - wykonany. Niecałe 20 km objętości, trochę szybciej, jeden trening na wyjeździe plus rolowanie.
11/2019 4,89 km
Jak wyszedłem i zobaczyłem ile śniegu napadało to chciałem wracać, na moje oko ze 12 cm nawaliło od północy. Pobiegłem, o 5.30 niewiele odśnieżone, tam gdzie się dało, ulicą, tam gdzie nie - chodnikiem. Trafiały się tropy ludzi, to stwierdziłem "skorzystam". Po 30 metrach dałem sobie siana, w świeżym śniegu biega się bezpieczniej, bo nie jest ubity pod bóg wie jakim kątem. Niemniej miny ludzi, jak leciałem po świeżym, zamiast ubitym - bezcenne.
12/2019 5,72 km
Rozkręcam się. Dziś odwrócona pętelka i dołożony kilometr, razem niecałe 6, ale trochę szybciej. Jestem w miarę komfortowo w stanie utrzymać tempo 5:45 oddychając nosem, może nie widać tego po pulsie, ale wróci do siebie

nie zdążyłem się porolować :/
13/2019 6,85 km
Brak rolowania dzień wcześniej, to betonowe nogi i biegło się dość ciężko. Plus jeszcze siła nie ta, ale czuję, że wraca. Starałem się biec tak 6:10, końcówkę świadomie przyspieszyłem <6:00 3 z 4 planowanych w tym tygodniu. Fun fact - ostatnio zauważyłem, że na jednej zapiętej elektrodzie pulsometr jako tako działa. Dziś potwierdziłem, że jak się nie założy odbiornika - to nie działa

poziom mojej bezrefleksyjności i automatyzacji jest taki, że jak odbiornik nie leżał przy reszcie rzeczy do założenia, to założyłem pas, całą resztę, a tego nie

no cóż, wiem, że puls niski nie był :D
14/2019 6,85 km
Trening numer 4. Mięśnie pośladkowe dostały po dupie :D bo pobiegłem do lasu bez nakładek i tak jak w okolicy domu chodniki od kilku dni pięknie odśnieżone i można biegać, tak tam w cholerę uślizgów i muszę przyznać, że się podmęczyłem. Footpod wariuje w takich sytuacjach. Niemniej, plan wykonany i niecałe 25 km wpadło w tym tygodniu.
15/2019 6,75 km
Dziś budzik 4.55 i 5.15 na dole. Dość ciepło, bo 5 stopni, poleciałem moją ~7km pętelkę. GPS pierwszy km totalnie wyciągnięty z okrężnicy, ale wiem co biegam, więc luz. Pośladkowe po wczorajszym czułem, czułem też stopę, przez pierwsze 2 km, co mi przypomina, że muszę bardziej zadbać o rolowanie i wzmacnianie. Za to widzę, że puls powoli spada, co cieszy
16/2019 8,75 km
W tym tygodniu środek wypadł, więc będą tylko 3 treningi, ale chociaż objętościowo spróbuję zrobić ciut więcej niż w poprzednim tygodniu. Fajnie się biegło, od razu po powrocie na wałek - niesamowite jest to jak 3 minuty rolowania potrafią rozluźnić nogi.
17/2019 10,18 km
Pękła dyszka, zamierzona, po wczorajszych browarkach. Pogoda wyśmienita, dobrze się biegło. Nie leciałem tego na totalnym luzie, ale tak żeby oddech 3-3 pozwolił zachować względny komfort, ale żeby czuć, że biegnę.
18/2019 7 km
Po piątce Garmin padł.
19/2019 7 km
Myśl dnia: trzeba ładować Garmina. Ale chrzanić garniaka, leciałem na Endo.
Za każdym razem jak wracam do biegania po przerwie albo kontuzji, trafia się trening, gdzie zaskoczy, czasem jeden, czasem kilka - i wówczas czuć, że samo idzie i jest luz. To ja tak miałem dziś (czwartek, 21.02) :D
20/2019 7,5 km
W czwartek "zaskoczyło" i teraz mam tego potwierdzenie, z dnia na dzień znalazłem luz rytm i niesamowitą przyjemność z biegania, samo idzie
21/2019 5,8 km
Niedziela, czwarte bieganie, rano nie wstałem i wyszedłem wieczorem, jak dzieciaki poszły spać, złamałem się, ale nie żałuję, bo plan na ten tydzień wypełniony, Może parę kilometrów mniej niż chciałem, ale ważne, że cztery wyjścia. W lutym już mam na rozkładzie tyle kilometrów ile miałem w maju 2018, stąd liczę że i wyniki trochę szybciej przyjdą niż rok temu.
Dobra, powyżej podsumowanie lutego, bo tyle mniej więcej nie zaglądałem na forum. Brak czasu w pracy i wieczorami w domu siedzę i obrabiam whooy zaległe filmy rodzinne, widzę światełko w tunelu, stąd się spinam dość mocno. Ale biegam i to coraz więcej i coraz lepiej. A i systematyczność pisania i czytania chcę poprawić, bo mnie to motywuje, i Wasze komentarze i Wasze postępy.
Taka szybka refleksja - w tym roku wcześniej zacząłem wchodzić na kilometraż, nie są to może jeszcze te prędkości które bym chciał, ale czuję, że organizm pamięta i chcę to wykorzystać. Na razie biegałem krótsze dystanse ale pozwalałem sobie na lekkie przyciśnięcie i adaptacja przebiega pomyślnie. Miesiąc temu jak robiłem szybką piątkę, gdzie ostatni wychodził w 5:50 a średnio całość 6:11, to średnie HR miałem 169. Wczoraj zrobiłem taką szybką piątkę, gdzie ostatni pełny kilometr wszedł w 5.30, a ostatnie 200 m po 4:15 na kontroli, a HR średnie 147 a max 173, czyli tutaj max niewiele większy niż miesiąc temu średnie na znacznie niższych tempach. Realnie patrząc, mam szansę na 100 km w lutym, co cieszy, tym bardziej, że i tempa rosną i HR spada, a biega mi się przyjemnie.
Zapisałem się na 3 biegi w najbliższym czasie:
07.04 - 10k towarzyszące maratonowi. Plany jesienią były, żeby się z nim zmierzyć, ale stopa je wybitnie pokrzyżowała. Mam nadzieję, że chociaż 52 minuty złamię.
27.04 - 10k w trailu, Justynów-Janówka. Dość popularne zawody w Łodzi, nigdy nie biegłem, ale potrzebuję bodźców, więc zobaczymy. Dziś za wcześnie żeby ustawiać dokładny cel - zobaczymy co wyjdzie z treningu, ale uważam, że sub50 już powinienem robić.
25.05 - 10k Bieg Piotrkowską. Klasyk. I tu chciałbym złamać ponownie 45 minut, najchętniej zrobić życiówkę. W 3 miesiące prawdopodobnie jestem się w stanie przygotować, testowane rok temu, bo tak spojrzałem, że dwusetki wprowadziłem do planu na początku lipca, więc tutaj tutaj zapobiegawczo trzeba byłoby trochę wcześniej, więc 2 połowa marca
