Bieg długi. Pierwotny plan był taki, żebym pobiegł to bardzo spokojnie po znanej trasie. Ale jakoś od początku wszedłem na tempo ~4:15/km i odczuciowo było bardzo lekko, aż za bardzo. Od czwartego kilometra zacząłem mimowolnie przyspieszać i musiałem się mocno pilnować, żeby lecieć poniżej 4'/km. Kiedy odpikał 5 km stwierdziłem, że nie będę z tym walczył i trochę przyspieszę. I dodatkowo stwierdziłem, że przetestuję jak wypadnie jedna pętla, choć nie potrafiłem oszacować ile dokładnie wyniesie długość takiej trasy (zgrubny szacunek sugerował coś między 22-27 km). Niektóre kilometry wpadały nawet po 3:45, ale w trudniejszym terenie było to i 4:00. Koniec końców, wyszły 24 kilometry. Mocno, ale był zapas.
Trening wyszedł zupełnie inaczej niż planowałem. Ale skoro biegło mi się już tak lekko, pomyślałem, że fajnie będzie się upewnić, że jestem w stanie na luzie zrobić te 10 km w 40 minut właściwie z marszu.

31.10.2022
Nogi trochę sztywne po niedzielnym biegu i powietrze jakieś ciężkie od wilgoci - mgła powodowała też, że momentami niewiele było widać.

1.11.2022
Przebieżki. Co tu dużo mówić - ciężko. W niedzielę, przy tempie 3:45, momentami pewnie nawet ok. 3:30/km, było dobrze, ale jak dzisiaj przyspieszałem, już w okolice 3:20, a już szczególnie przy <3'/km, czułem dolną część kręgosłupa. Słabo to wygląda - powinienem już zacząć wprowadzać szybsze bieganie (nie tylko przebieżki, a co najmniej mocne podbiegi), a na razie nie za bardzo mogę. Pewnie będę, mimo wszystko, próbował dwa razy w tygodniu pobiec szybciej, ale tempo będę musiał dostosowywać do tego, na co mi pozwoli kręgosłup. Optymistyczne jest to, że jest lepiej niż w zeszłym tygodniu, a zwykłe treningi nie cierpią.

Za to Stryd wierzy, że mam potencjał:

Dziwnie to wygląda, bo do tej pory był dość zgodny z algorytmami Garmina i Runalyze (różnice były do ok. 15''/10 km) - a te przewidują obecnie ~34:45/10 km.
Dość optymistyczne jest to, że w kilka tygodni biegania bez ładu i składu udało mi się zbudować w miarę sensowną bazę i mogę myśleć o jakimś planie na wiosnę. Teraz najważniejsze - żeby się znowu w głupi sposób nie wyłączyć na kilka tygodni z treningu.