iNFERNAL @2021 for SUB18 ☐ & SUB39 ☑

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

2.03.2019r.
Obrazek
Parkrun Kalisz
Czas netto: 19:46 -new PB
Rezultat parkrun: 19:48
Średnie tempo: 3:57 min/km
Miejsce: 4/81
Średnie tętno: 153
Maks tętno: 176


Przyszedł dzień sądu :hahaha: A tak poważnie, nastał dzień w którym zamierzałem zweryfikować przepracowaną zimę. Po raz pierwszy w tym roku. Założenie było jedno - złamać sub20. Starałem się jednak jakoś nie stresować czy myśleć o tym. Nie napalałem się. Rozczarowanie tylko bardziej byłoby dosadne. Swoją drogą, musiałem cofnąć się kilka stron wstecz żeby znaleźć jak użyłem powyższej ikonki "zawody". No ale dobra, do rzeczy.
O 7 pobudka. Kawa plus chleb z nutella. Standard. Toi toi również odhaczony. Jakieś tam filmiki o bieganiu na YT by nastroić się pozytywnie :oczko: Bieg standardowo o 9, byłem jakoś za 15min. Idealnie - pomyślałem. Zacząłem rozgrzewkę. Ze starym butami - wolałem nie ryzykować. Ubrany byłem w dwie koszulki plus legginsy+krótkie spodenki. Rękawiczki - myślałem żeby zdjąć, ale uznałem że kij najwyżej zrzucę jak będzie mi za gorąco. Później o nich zapomniałem w czasie biegu. Jak jest mniej niż 5 C to zakładam coś by ogrzewało nogi. A wiało, więc tym bardziej nie chciałem ryzykować. Na rozgrzewce jeszcze kurtkę miałem założoną dodatkową. BS 1,5km niecały wyszedł. W tym przebieżki czy skipy.

Podchodzę pod linie startu i widzę dwóch pacemakerów:'28 i '20. Myślę sobie ok. Trzymam się. Na samotny bieg nie jestem gotowy w tym tempie, a tak przynajmniej będę mógł powalczyć. Ruszyłem z drugiej linii(stąd pewnie minimalna różnicy w tempie netto a brutto, czy też moim a oficjalnym). Pacemaker jak potem sprawdziłem z PB 17min widać było że to inny level. Kiedy moja technika biegu przy tym tempie polegała na mocnym odbijaniu się od podłoża, długi krok tak u niego - wszystko to wyglądało lekko. Nawet raz nie usłyszałem żeby głośniej oddech wziął. Tak czy owak, pierwszy kilometr 3:58. Start był bez rwania i bardzo mi się to podobało. Pomyślałem - jest w porządku, nie ma tragedii. Biegliśmy zwarci dwóch z przodu, trzech z tyłu. Jedna osoba mocna z przodu, który koniec końców wygrała z czasem poniżej '19. Nie jest to PB tej osoby z tego co widzę. Drugi kilometr 3:59. W tym momencie, jedna osoba która biegła w sumie obok mnie odpadła. Zaczęła definitywnie zwalniać. Oddech zaczął się robić mocny, też myśli - skończyłbym teraz interwał ale ja muszę biec dalej. 500metrów minęło po chwili, nawrotka 180 stopni. Nie lubię tego - wybija to z rytmu. Pacemaker jednak klasa i biegnie 3:55-4:00. Mijamy tego który się odłączył, walczy by przyspieszyć i dołączyć jeszcze do nas. Wpada 3km w 3:59. Zaczyna się walka - myślałem, że teraz przyspieszę. Miało być z wiatrem, ale tego wiatru w ogóle nie było w plecy. No tak, zapomniałem - był wiatr w pierwszą stronę. Odpuszczam myśli o przyspieszeniu, widzę że cała grupa ciągle ta sama. Łącznie 4 osoby. 4km zamknięty w 3:58 i w tym momencie mówi - "Przyspieszamy, ostatni kilometr. Odłączać się, odłączać". Widzę, jak biegacz który biegł obok PM wychodzi na prowadzenie(mowa o osobach z naszej grupy). Zbieram się w sobie i wiem, że nie mam z czego. Oddech mam płytki, wdech za wdechem już. Jest ciężko. Daj z siebie maksa i lecę jako drugi. Trzeci biegnie też z grupy, ale za mną. Potem Pacemaker. @3:48, 3:42min/km zerkam na zegarek. Po chwili 3:52 stabilizuje się, nie mogę mocniej. Biegnę. 3:55, ale zostało już kilka metrów. Przyspieszam jeszcze. Widzę, jak (4 sekundy przede mną) wbiega ten który pierwszy się odłączył. Niby chwila, a jednak jak wieczność - wbiegam. 3:52min/km ostatni wleciał. Podpieram się na nogi, udało się :taktak: Nie było lekko, umierałem pod koniec dość mocno choć przyznaje się - nie walczyłem o te 2-3 sekundy na końcu bo już spojrzałem na zegarek i wiedziałem - założenie zrealizowane. Chwilę po mnie (4 sekundy) wbiega ten który odłączył się też.

Cóż, powiedzmy że dopiero jak zajechałem do domu to się ucieszyłem. Dotarło do mnie. Pierwsze założenie, te najmniejsze zrealizowane. Tylko żeby nie było - jestem zadowolony. Dla mnie to i tak wow - sub20. Zacząłem biegać w czerwcu, a trenować można powiedzieć że od stycznia ubiegłego roku (przygotowania pod maraton). Wychodzi, tak mi się wydaje że przepracowana zima i tym razem nie poszła w las.

Zbliżający tydzień chce jeszcze przycisnąć. Dwie sesje interwałowe, może start w sobotę na parkrun raz jeszcze by potem znów w kolejnym tygodniu zluzować i 16 marca wystartować. Myślicie, że będzie ok? :oczko: A jeśli chodzi o założenie hmm. Na ile? 41 min myślę, że jest w zasięgu podchodząc optymistycznie. Chyba że mocny postive split - za pacemaker na 40min, a potem zdychanie :hahaha: Zastanawiam się jeszcze, nad startem który jest 24 marca - HM z którego mam obecnie ciągle rekord. Miejscowość tuż obok mnie - Ostrów Wlkp. Problem polega na tym, że miałem mało wybiegań podczas przygotowań pod 10k. Te 1:36 powinienem chyba pobić mimo gorszej bazy pod dłuższy dystans.

Na koniec - zdjęcie jak dobiegam na metę.

Obrazek
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
25.02-3.03.2019

4 - trening biegowy
0 - trening siłowy
1 - "start"

Kilometraż : 40km


Pierwszy luźniejszy tydzień, chyba od listopada jak mnie pamięć nie myli. No i pierwszy "start". To tylko parkrun, ale traktowałem jako start kontrolny który miał mi powiedzieć gdzie jestem. Plan sub20 został zrealizowany. Relacja z tego wydarzenia powyżej. Zbliżający tydzień zamierzam przycisnąć ponownie pod względem ilości jak i jakości :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Luty 2019
Obrazek
22 x treningi biegowe - 197km
3 x treningi siłowe
1 x Start (Parkrun)


Trzeci miesiąc biegowy zakończony. Wraz z nim ukończyłem również plan treningowy Danielsa. Kilometraż jest względnie akceptowalny, powiedzmy że mogło by być więcej ale przyjmę że liczyła się jakość, a nie ilość + krótki miesiąc :oczko: Treningów siłowych zabrakło trochę. Czas na weryfikację, czy zima została przepracowana odpowiednio. (wstępnie póki co, tak)
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
4.03.2019r.
2km BS + 3x(3km @4:15 / 3min. trucht) + 1km BS
Dystans: 13,11 km
Czas: 1g:01m:29s
Średnie tempo: 04:41 min/km
Średnie tętno: 143
Maks. tętno: 172

Obiecałem sobie, że przycisnę ten tydzień. Wiedziałem, że we wtorek warunki pogodowe mają nie być zbyt sprzyjające więc postanowiłem pobiec ten trening w poniedziałek. Tym bardziej, że w niedziele miałem czas na regenerację. Nie pamiętam czy kiedykolwiek miałem takie tempo śrd z treningu. Zresztą, statystyki "nie grają". Trening cholernie ciężki był. Pogoda nie rozpieszczała - wiatr. Jeśli zaś chodzi o temperaturę było jakoś 14 C - idealnie. Biegane między blokami, raz pod górkę, raz z górki. Wyszło następująco: 4:18, 4:13, 4:15. Po drugim powtórzeniu miałem już dość. Generalnie, nie wyobrażam sobie w tym roku przebiec w takim tempie półmaratonu :ojnie: Spiąłem się i zrobiłem to trzecie powtórzenie. Ciekawostka - buty nie dawały o sobie znaku. Dopiero po treningu prawa stopa bolała.

Obrazek
5.03.2019r.
BS
Dystans: 12,07 km
Czas: 1g:02m:47s
Średnie tempo: 05:12 min/km
Średnie tętno: 145
Maks. tętno: 172

BS w miejscu gdzie zaczyna się parkrun, a to z tego względu że byłem pożyczyć od kolegi pasek (udało się takową osobę znaleźć). Przy dobrych wiatrach na najbliższych treningach wypróbuje - wymienić baterie muszę bo póki co zegarek go nie znajduje. Mam nadzieję, że to tego kwestia. Sam BS - czułem wczorajsze zmęczenie. Co innego jak biegam 5x1km mocno, a co innego ciągiem mimo że wolniej. Do wczorajszego akcentu mój organizm nie jest przyzwyczajony, stąd obstawiam delikatne zmęczenie.
Biegałem oczywiście w moim nowych trzewikach - cholernie uciska ten punkt który zaznaczyłem na poprzedniej stronie. Naprawdę, nie wiem czego to jest kwestia :niewiem: Tym bardziej, że lewa stopa żadnego dyskomfortu i bardzo zadowolona. Po bieganiu, musiałem szurać przez jakiś czas stopa gdy się po mieszkaniu przemieszczałem - dramat :ojnie: Coś tu nie gra ewidentnie. Nie wiem czy to stopa inaczej mi się układa, czy o co tu chodzi. Czy tylko przy szybszym tempie biegam prawidłowo dla tych butów - choć tutaj, tak jak wspomniałem odczuwałem skutki po bieganiu (w dniu wczorajszym) a w trakcie tego BS jeszcze w czasie samego biegania.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
6.03.2019r.
1km BS + 12km @4:45 + 1km BS
Dystans: 14,02 km
Czas: 1g:07m:42s
Średnie tempo: 04:50 min/km
Średnie tętno: 166
Maks. tętno: 178

Ojj bardzo dawno nie wykonywałem takie treningu ciągłego. Biegniesz niby trochę ponad BS, a jednak nie jest lekko. Nie jest też ciężko. Specyficzna jednostka treningowa, ale na pewno dająca satysfakcja. To również mój pierwszy trening z paskiem. Pasek pożyczony jak wcześniej wspominałem. Musiałem wymienić baterie i udało się. Jest to Polar H7 - przynajmniej tak mi się wydaje. Czy to jest ciągle jest włączone? Tak btw :hahaha: :niewiem: Tak czy owak, pasek delikatnie zmoczyłem no i heja. Czasami mi się zsuwał, ale jak odkryłem następnego dnia - muszę go mieć bardziej dociśniętego bo gdy nabieram powietrze to obsuwa się z klatki piersiowej. II Zakres i tętno wyszło 168. To chyba za wysoko? Sam nie wiem. Nie wiem jakiego mam maksa szczerze mówiąc i tak dokładny pomiar jest czymś nowym dla mnie. Trening odbyłem w starych butach. 12km zrobiłem idealnie z założeniami 4:45 min/km

Obrazek
7.03.2019r.
BS + 10PB
Dystans: 10,08 km
Czas: 51m:59s
Średnie tempo: 05:09 min/km
Średnie tętno: 154
Maks. tętno: 176

Nogi zaczęły już odczuwać organizm. Zamiast podbiegów, postawiłem na przebieżki. Szybko i dynamicznie. Weszły, ale nim do nich doszło czekały mnie katorga. Na trening wybrałem się z paskiem. Tym razem bardziej zaciśniętym, dzięki czemu obyło się bez poprawiania co chwile. Buty... tak. Temat wraca jak bumerang. Po 1km, znów zacząłem odczuwać but. Po drugim kilometrze zatrzymałem się - może za bardzo poluzowany jest? Stopa za bardzo w bucie lata? Ale przecież musi być luz - chce zachować paznokcie na palcach. No nic, spróbujmy. Poleciałem jakieś 700-800 metrów. Pit stop ponownie. Zaczynam być podirytowany, boli nie stopa i odechciewa mi się biec. Do tego czuje zmęczenie z poprzednich trzech treningów. Hmm, to może poluzuj ten but zamiast mieć tak dociśnięty? Ale przecież nie może być tak, że pięta będzie się odrywać od buta. Kij próbujemy. O dziwo, resztę treningu przebiegłem bez bólu. Przebieżki na początku weszły ciężko, ale potem już się rozkręciłem i było dobrze. Stopa po treningu chyba po raz pierwszy nie bolała. Czyżby przełom? Bylebym krzywdy nie zrobił sobie jakieś czy nie skaleczył swojej techniki biegu, która i tak jest najwyższych lotów. Nie wiem, czy odważę się po jednym udanym teście by pobiec w nich parkrun.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

8.03.2019r.
Wolne. Odpoczynek.

Obrazek
9.03.2019r.
Parkrun
Dystans: 5 km
Czas: 20m:07s
Średnie tempo: 04:01 min/km
Średnie tętno: 185
Maks. tętno: 194

Rano wstając wiedziałem, wiedziałem że to nie będzie bieg po życiówkę. Zresztą, tydzień w tydzień nie można ich wykonywać na tym samym odcinku. Po 2 ciężkich treningach w tygodniu, przyszedł można powiedzieć trzeci ciężki akcent. Rano standardowo rytuał przebiegł. Założyłem nowe buty które zgodnie z ostatnimi wnioskami postanowiłem zasznurować lekko. Rozgrzewka i podejmuję decyzję, startuje w nich. Ustawiam się w drugiej linii startu, bo w pierwszej stały kobiety :oczko: Dzień kobiet w wydaniu Parkrun. Stoje w drugiej linii, a i tak czuję jak wiatr po prostu daje niesamowicie mocno. Poszli... Dostrzegam po chwili już 2-3 osoby które wyprzedzają Panie i poznaje te twarze. Biegnę za nimi. Pierwszy kilometr - 4:01 mija bardzo szybko. Biegniemy w szyku, cztery osoby łącznie. Wiatr wieje niemiłosiernie trzymam się za plecami, ale nic to za bardzo nie daje - mój wzrost robi swoje, do tego wiatr nie jest tylko frontalny ale również od boku. Ale co? Postanawiam trochę pomóc - biorę to na siebie i wymieniam się wchodząc na prowadzenie :bum: Drugi kilometr w 4:08. Jedna osoba się odłącza - stwierdził najpewniej że nie ma sensu się dziś zarzynać. Po chwili zwalniam wyprzedzają mnie, 500 metrów i nawrót. Nawrót i czuje wiatr w plecy, ale i trochę z boku. Trzeci mija 4:04 a ja widzę jak tamta dwójka załącza turbo. Sprężam się i staram wejść na szybkę tempo, lece po 3:50 min/km ale czuję że długo tak nie pociągnę. Jestem zmęczony. Dużo oddałem, za dużo. 4 km - 3:58. Zaczynam mocno sapać, tracę motywacje. Nagle dościga mnie jakiś inny chłop. Bardzo mocnego negative splita zasadził wnioskuje. Wyprzedza mnie, próbuje za nim ale nie daje rady bo widzę że naprawdę pędzi. (Złamał 20min). Po chwili, dobiega do mnie jeszcze jedna osoba. W głowie już zaczynam przeklinać - co tu się odpier... Staram się ruszyć za nim, ale odchodzi mnie. Staram się wyłączyć już myślenie. Ostatni raz się zbieram 300 metrów do mety i wiatr w twarz - myślę sobie, świetnie. Głowę spuszczam w dół i gnam. Ostatni 5km w 3:55. Czas finalny 20:07. Szkoda, szkoda że brakło ale z drugiej strony było to do przewidzenia. Chciałem trochę udowodnić sobie, że raz to mógł być przypadek ale drugi raz.... No ale warunki nie pozwoliły. Po mecie, zbijam piątki z tymi którzy pokończyli w finalnej piątce. Słyszę, że leciał 3:30, a ostatni kilometr w 3:20. Aha - w głowie sobie odpowiadam. Potem słyszę "Kolega widzę coraz lepiej. Już biega z nami mimo takich warunków". Odpowiadam że staram się, ale cóż. Dzisiaj było cholernie ciężko.

Ciężki akcent, mocny trening. Tak muszę do tego podejść.
Buty dały rade. Żadnych problemów w trakcie jak i po biegu - bardzo, ale to bardzo mnie to cieszy.
Miałem pasek założony cały czas. Wykres poniżej. Czyżby moje maks tętno to 194?
Niedziela odpoczynek :oczko:

Obrazek

Obrazek
4.03-10.03.2019

5 - trening biegowy
0 - trening siłowy

Kilometraż : 55km


Bardzo dobre trzy mocne jednostki treningowe zrobione w tygodniu. Jeden BS regeneracyjny wleciał, oraz jeden zakończony przebieżkami. Jestem zadowolony i mam nadzieję, że choć trochę urwę w najbliższą sobotę. Nadchodząc tydzień postaram się zrobić tylko jeden mocniejszy akcent i odpocząć właśnie przed Wroactiv.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
11.03.2019r.
BS + 10PB
Dystans: 10,09 km
Czas: 51m:27s
Średnie tempo: 05:06 min/km
Średnie tętno: 160
Maks. tętno: 185

Tętno strasznie do góry mi podskoczyło po 2km. Ciągle korzystam z paska i się już do niego szczerze mówiąc przyzwyczaiłem. Nie jest to dla mnie uporczywe. BS bsem :taktak:

12.03.2019r.
Rest rest rest

Obrazek
13.03.2019r.
3,2km BS + 3x1600m @4:15/2min. trucht + 2km BS
Dystans: 11,03 km
Czas: 53m:28s
Średnie tempo: 04:51 min/km
Średnie tętno: 164
Maks. tętno: 183

Ciekawa kwestia została mi zwrócona - ilość kroków na minutę. Na endo nie podaje tej wartości, aczkolwiek na tomtomsports i owszem. I tak widzę, że przy wyniku w stopce 5k pokazuje 154/minutę. Rzekomo, robię susy i dzisiaj też doszedłem do tego wniosku. Hmm, oczywiście nie wiadomo czy zegarek i tej informacji nie przekłamuje. Pod koniec 3 powtórzenia mi się o tym przypomniało więc trochę późno by to zweryfikować, ale faktycznie przyspieszyłem troszkę za pomocą szybszego przebierania a nie, dłuższego kroku. Różnica była odczuwalna momentalnie. Nie jestem też trenerem żeby od razu to stwierdzić, aczkolwiek wydaje mi się że większe obciążenie idzie na nogi a nie na płuca. Może w piątek podczas BSa postaram się to zweryfikować przy spokojniejszym tempie. Wyszło: 4:15, 4:08, 4:14. Odczucia: szału nie ma, ale wiadomo jak to na treningu z moim samopoczuciem :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

14.03.2019r.
Wolne. Sauna.

Obrazek
15.03.2019r.
BS + 4PB
Dystans: 5,13 km
Czas: 27m:35s
Średnie tempo: 05:23 min/km
Średnie tętno: 150
Maks. tętno: 176

Krótki BS i dosłownie 4 przebieżki na dzień przed zawodami.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

16.03.2019r.
Obrazek
VI Wroactiv
Czas oficjalny: 41:19 -new PB
Zegarek: 41:18
Średnie tempo: 4:08 min/km
Średnie tętno: 186
Maks tętno: 194


Wstęp
Ale tak szczerze, między Nami? W tym wąskim gronie ludzi którzy czytają moje wypociny. Jestem niezadowolony. Jestem rozczarowany. Po skończonym biegu, na początku się uśmiechałem po czym... zaczął czuć się dobity, przybity. To jaki wynik osiągnąłem, to jak dzisiaj pobiegłem i jak to się zakończyło. I pewnie czytasz i myślisz "co Ty pier.. stary. Przecież życiówka". Owszem, ale liczyłem na więcej. Chciałem więcej. Myślałem, że jestem przygotowany na więcej. Co mnie usprawiedliwia - mocno wiało? Jakoś innym to nie przeszkodziło by zrobić życiówki o wiele lepsze, mocniejsze. Starałem się odepchnąć te myśli, skupić się na tym że zaraz zjemy jakiś dobry obiad - ramen był pyszny, uwielbiam kuchnie azjatycką. Uwielbiam jeść. Wracając - myślałem nawet o odpoczynku od biegania. Nie chciałem nawet tutaj pisać, albo napisać coś krótkiego. Odpocząć od biegania. Tak, dobrze przeczytałeś - zaczynałem poważnie to rozważać jadąc tramwajem, tylko że w piątek opłaciłem półmaraton w Ostrowie - czego na obecny moment, żałuję. Bo wiem, że nie jestem przygotowany. No ale dobra, nie o tym mowa. Skupmy się na tym co tak naprawdę wydarzyło się na trasie biegowej we Wrocławiu. Na relacji z VI edycji Wroactiv.
W sobotę wstałem ok. godziny 7 z najstarszego miasta w Polsce, mam niecałe 1,5h drogi. W zależności oczywiście od natężenia ruchu. Start był zaplanowany na godzinę 13:00. Niby nie z samego rana, można się wyspać z drugiej zaś strony, trzeba zjeść śniadanie, zaliczyć toaletę. Tak też zrobiłem i po godzinie 8 wyjechałem. Zaparkować, dojechać tramwajem na spokojnie. I jakoś przed godziną 12 zameldowałem się na w pobliżu płyty stadionu. Wiało, wiało niemiłosiernie a ja już w głowie najczarniejsze scenariusz. Nie należę do najniższych biegaczy, więc schowanie się w moim przypadku nie jest proste. Odebrałem pakiet - przebiegło to sprawnie. Bez szału, bo nawet jakoś nie zapamiętałem za bardzo co w sobie zawiera. Poza opaską na głowę. Spotkanie z osobami z forum było wstępnie właśnie na godzinę przed startem, aczkolwiek nikogo nie widziałem. Zjadłem banan i trochę kanapki jeszcze bo zacząłem być znów powoli głodny. Zerknąłem na telefon i @bezuszny napisał że jest niedaleko. W ten oto sposób poznałem Michała - jednego z biegaczy których śledzę tutaj od bardzo długiego już czasu. Gadka szmatka i poznałem też Sławka - jak potem się okazało, był to @krabul tylko że nie ogarnąłem. Minęło trochę czasu, i zauważyłem na telefonie smsa od @tillo aczkolwiek tak się złożyło że wychodząc z Michałem na rozgrzewkę akurat go spotkaliśmy. Paweł, mam nadzieję że się za to nie obrazisz - Paweł, to taki Kozłowski. Również niski i jak już wszyscy wiedzą - niesamowicie zapier... -> sub35 pękł. Niektórzy nigdy nie dochodzą do takiego poziomu, a tutaj mamy przykład osoby która zaczęła biegać przepracowała ciężko pare lat i proszę. Ciekawe co ja będę miał do powiedzenia za 5 lat. Żeby nie było, że tylko o Pawle napisałem - Michał wygląda o wiele chudziej live aniżeli na zdjęciach. Już wiem, czemu tak szybko biega. Mi do tego brakuje, choć waga to nie wszystko. No ale jeszcze chwila nim przejdziemy do biegu :oczko:
W trójkę razem potruchtaliśmy, pogadaliśmy. To naprawdę fajna spraw. Zakładając tego bloga ponad rok temu, nie spodziewałem się że poznam kogoś osobiście. Poznam ludzi zarażonych bieganiem tak samo jak ja. Co innego pisać na forum, obserwować a co innego faktycznie móc potem się spotkać się na biegu. Całe szczęście, Paweł nie chciał rozgrzewki robić po 4:30 :oczko: Po chwili poszedł już rozgrzać się porządnie w swoim towarzystwie, tak samo zrobiłem ja czy Michał.

Relacja z biegu:
Paweł gdzieś mocno z przodu. Ja stanąłem na starcie obok Michała oraz jego brata. Myślałem, chciałem złamać 41 minut mimo tych warunków. Jak złudne były moje nadzieje, choć innym się powiodło. Nie ma co patrzeć na innych - ktoś by stwierdził. Jestem typem który lubi rywalizację. Pozytywną ale jednak. Ubrany byłem w dwie koszulki - tutaj powiedzmy nie przeszkadzało mi to mocno. Legginsy natomiast które założyłem mocno grzały w późniejszym etapie biegowym - słońce wyszło koniec końców. Czy wpłynęło to na wynik końcowy? Ciężko to określić. Mogłem zaufać sobie, temu że jest +5 C ale jednak obawiałem się powiewów chłodu.
3, 2, 1 ruszamy.
1km
Na początku tłok. Brat Michała ostro poleciał do przodu. Choć było dużo miejsca, to ścisk odczuwalny. Zaczyna również wiać. Nie jest to wiatr który urywa głowę, ale który zaczyna wpływać na świadomość. Wpada w 4:06. Biegniemy obok siebie. Co ciekawe, na endo u @bezusznego zauważyłem że pokazuje ten kilometr w 3:58. Zresztą, nie tylko te kilometry się różnią.
2km
Drugi kilometr wpada gładko. 4:10. Bez rwania z odrobiną wiatru, choć starałem się chować. Niestety, mój wzrost robi swoje. Nie jestem jakoś mega wysoki, ale jednak tak wyszło że osoby które biegły przed Nami do najwyższych nie należały lub biegły nierówno.
3km
4:06. Mijamy biegaczy raz za razem, choć bez rwania czy szarpania. Równo, stabilnie wymijamy.
4km
Wychodzi 4:07. Czuje się dobrze, choć oddech zaczyna być mocniejszy. Podczas biegu miałem założony pas. Tętno 190, czyli tyle co podczas ostatniego Parkrun. Trochę dużo, biorąc pod uwagę że przede mną jeszcze 6km. Czy może jednak nie? Równie dobrze mogłem biec 3:55 min/km i pewnie miałbym takie samo.
5km
Zaraz nawrotka, mówię do Michał. Teraz rzekomo będziemy mieli w plecy wiatr. Śmieje się do niego, bo trzymał się tutaj dłuższy odcinek na moich plecach - a miało być odwrotnie. Powiedziałem mu, że napiszę na forum. Więc piszę :oczko: Najwolniejszy odcinek, choć nie w moim odczuciu 4:13.
6km
30 metrów przed Nami biegł @Wigi. Kolejny forumowicz, którego akurat mi osobiście nie udało się poznać. @Bezuch pyta się jak sie czuję - mówię że zaczynam trochę umierać i nie mam z czego przyspieszyć. Odpowiada również tym samym. Szósty wpada w 4:06
7km
Michał zaczyna przyspieszać ni stąd. Próbuje go dogonić, ale nie mam sił. Walczę, staram się ale cierpię a do tego wiatr znów poczułem. Mimo wszystko, okazuję sie to najszybszym kilometrem - 4:04
8km
Zaczynam czuć dołek. Tracę powoli siłę walki i chęci. Niby wiem, że jestem do przodu z czasem ale jednak. Wiatr zrywa się mocno, a ja nie mam za kim się schować. Biegnie jakaś dziewczyna przede mną, która jest mi co najwyżej do klatki piersiowej jeśli chodzi o wzrost. Dobiegam do skrętu/nawrotu macham bratu Michała które biegnie, a następne i jemu. Drugi tak wolny kilometr jak prawie, że piąty - 4:12
9km
Czuję wręcz jak serce mi mocno bije. Wieje mi prosto w twarz, wyprzedzam dziewczynę i... samotnie walczę w dalszym ciągu. Wzrokiem widzę już podbieg. Cierpienie tylko się wzmaga. Wpada 4:05, ale nawet tego nie pamiętam. Od 7km, nie patrzałem już na autolap i w ile kilometr wpadały. Wydawać by się mogło, że 4:05 to super...
10km
Pokonuje podbieg, czuje jak nogi już nie przebierają. Próbuję się zebrać, zerknąłem wtedy wyjątkowo na zegarek bo jak wspomniałem. Drugą połowę to w ogóle na niego na patrzałem. 4:15, 4:17... Zwalniam. A przecież to finish. Biję się w myślach z samym sobą. Ktoś mnie wyprzedza. Jedna, drugi, trzecia osoba. Wiatr w twarz. I co? Jak ja mam wymówkę? Przecież wszyscy mieliśmy takie same warunki. Zbieram się w sobie, patrze na zegarek ponownie. Zostało 500 metrów, 400, 300... Przyspieszam. 3:55, 3:50, 3:40. Widzę zegar, będzie PB. Niby, niby podświadomie się uśmiecham. Przekraczam metę i... przykucam. Wręcz padam na ziemie.

Rozglądam się gdzieś za Michał, ale w sumie po chwili znikli z bratem. Jem drożdżówkę. Zaczyna do mnie docierać, pokonałem życiówkę. Staram się podnieść na duchu. Średnio, średnio to idzie. Potem już prysznic, ogarnięcie się w szatni i słyszę: no dzisiaj '38 złamałem. W głowie tylko - Może to coś jednak ze mną jest? Słabo trenowałem? Może ta 5tka poniżej 20 to był przypadek?

Podsumowanie
Trasa była względna. Nie uważam, by była jakaś idealna bo te zakręty/nawroty w moim przypadku przynajmniej powodują wytrącenie z rytmu. Pakiet, pisałem wcześniej. Pogoda, tego nie przewidzisz. Personal best jest. Fajnie...

Wpisz wyszedł nieco długi. Aczkolwiek, chyba są tacy którzy lubią moje relacje. Pisane szczerze, od serca. I poczekaj nim napiszesz komentarz do bloga - "Sezon dopiero się zaczyna" czy "PB masz i jeszcze narzekasz". Wiem, wiem ale jednak niedosyt jest. Trochę już zeszło ze mnie to powietrze, a może nie(?). Zdaje sobie sprawę, że ten wpis nie jest jakoś pozytywny a powinien. Wybaczcie :oczko: Bardziej się cieszę, z poznania biegaczy aniżeli z tego wyniku. Tak. Za to, bardzo dziękuje! Naprawdę, dzięki Panowie.

Ten tydzień, nie wiem jeszcze jak przepracuje. Jak ktoś ma pomysły to poproszę. W niedziele mam HM. A co dalej? Nie wiem...

Na koniec fotka jaki to świeży jestem(na datasport można znaleźć te z mety):
Obrazek
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
18.03.2019r.
BS + 10PB
Dystans: 10,07 km
Czas: 51m:44s
Średnie tempo: 05:08 min/km
Średnie tętno: 150
Maks. tętno: 191

No worries, ciągle biegam. Zresztą, Ci co mają mnie na endomondo to widzą. BS z przebieżkami. Nie czułem raczej skutków biegania. W niedziele Wrocławska sauna zrobiła swoje (polecam, świetnie jest tam :taktak: ).

19.03.2019r.
Odpoczynek. Gardło zaczęło mnie boleć i kaszel, stąd saunę odpuściłem. Z ciekawostek byłem tego dnia na badaniach. Krótko, zwięźle i na temat. Sam dla siebie.
Wzrost: 188cm
Waga: 77,7kg
Tkanka tłuszczowa: 12,5 % (9,7kg)
Tkanka mięśniowa: 82,8 % (64,6kg)
Wiek metaboliczny: 12 lat

Tkanka jedna i druga raczej niczym się nie wyróżniająca. Pocieszający fakt, że jestem odmłodzony o 15 lat. Rzekomo, maksymalna ilość :oczko: W kwestii biegowej, obstawiam że zejście z wagi trochę by pomogło mi w osiągnięciu założonych celów. Pytanie czy warto i czy dałbym radę :niewiem:

Obrazek
20.03.2019r.
1km BS + 11km @4:45 + 1km BS
Dystans: 13,03 km
Czas: 1g:02m:15s
Średnie tempo: 04:47 min/km
Średnie tętno: 171
Maks. tętno: 182

Zgodnie z sugestią zrobiłem II zakres. Tempo 4:45, wyszło 4:44 średnia z 11km. W zamyślę miało być 10km, ale im dłużej biegłem tym lepiej mi się biegło szczerze mówiąc. Niektóre odcinki za szybko - 4:37, ale koniec końców średnia wyszła zgodnie z założeniami. O tętnie się nie wypowiadam - mój organizm jest specyficzny.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
21.03.2019r.
BS
Dystans: 8,14 km
Czas: 43m:13s
Średnie tempo: 05:19 min/km
Średnie tętno: 148
Maks. tętno: 163

Jakoś tak bez ochoty podchodziłem do tego treningu, no ale wypadało zrobić.

22.03.2019
Dziś będzie wolne. W sobotę prawdopodobnie jakiś krótki trucht + przebieżki. W niedziele start. Cóż, przygotowania pod ten dystans nie mam żadnego. Ostatnie 20km zrobiłem UWAGA: 11 stycznia :lalala: Także będzie ciekawie... Nie mam pojęcia ile zrobię, ale na pewno będę walczyć :oczko: Jeśli pęknie 1:35, będę zadowolony.
Życiówka którą obecnie posiadam jest dokładnie z tamtego roku, z tego własnie biegu. 3x7km pętla, plus kawałek dobiegu. Pogoda zapowiada się nie najgorsza (ok 10 C) - w ubiegłym roku zima wróciła było -2C, wiatr i śnieg spadł :hahaha: :bum:
W tamtym roku typowali:
- @keiw 1:39
- @rollin 1:40
- @jacekww 1:40
- @bezuszny 1:40
- @tillo 1:37:42 (za pomocą Danielsa)

Najbliżej był w sumie Paweł. To co, jaki teraz będzie wynik? 1:34:59? Uda się? :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
23.03.2019r.
BS
Dystans: 5,24 km
Czas: 31m:27s
Średnie tempo: 06:00 min/km
Średnie tętno: 143
Maks. tętno: 182

Parkrun. Spokojnie wybiegany, bez żadnych szaleństw. Już nie pamiętam kiedy biegłem takim średnim tempie, tętno 138-140. To i tak wydaje mi się wysoko jak na takie tempo :bum: Moje serce chyba nie przepada za moim bieganiem. Po mecie zrobiłem dwie przebieżki i widziałem niektóry miny typu WTF. :bum:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

24.03.2019r.
Obrazek
VI Ostrowski Ice Mat Półmaraton
Czas oficjalny: 1:31:52 -new PB
Średnie tempo: 4:21 min/km
Średnie tętno: 182
Maks tętno: 192


Wstęp
Tego wyniku nikt nie obstawiał, choć jedna osoba pomyliła się o 8 sekund. Ale wiecie kto najbardziej takiego wyniku nie obstawiał? Nie, nie piszę o tych którzy mówili że życiówka będzie, ale za wiele nie urwę. Nie piszę również o tych którzy całkowicie zwątpili że nie ukończę. Mieli ku temu podstawy. Tak, teraz dobrze myślisz. Ten którego bieg dotyczył, ten który startował. Ja sam.
W bieganiu przychodzą takie dni kiedy zdajesz sobie sprawę że przepracowałeś, dajesz z siebie maksa na treningach i ten start musi się udać. Pytanie czy to wystarcza? Jest tyle czynników które mogą pójść nie tak - pogoda, trasa, brak odpowiedniej rywalizacji, problemy żołądkowe, buty, sprzęt. Można by wymieniać. Co z tego że wszystko sprawdzicie na treningu, skoro jeden element może zaskoczyć i zniwelować całe Wasze staranie. Tylko co jeśli przygotowujecie się pod inny dystans, krótszy i to dwukrotnie. No właśnie, tak było a w sumie jest ze mną :oczko:
Nie ukrywam, wstawiając po 7 w niedziele byłem zestresowany. Raczej, należę do tych co lubią pospać. Start o 13, a ja do Ostrowa mam 20minut samochodem. Coś tu chyba nie gra :oczko: Podchodzę do każdego startu z respektem, nawet do tych na 5-10k. Czy tu, czy tam organizm musi wejść na wyższe obroty odpowiednio dobrane do długości trwania wysiłku oraz danej prezentowanej formy. Ledwo wstałem i lecę do toalety. Kawa + śniadanie - bułka z serem oraz bułka z nutella. Znowu toaleta. Odcinek serialu. Powoli się ogarniam, włączam moja playliste - może ktoś chce. Nastrajam się pozytywnie. Zabieram pas wraz z żelami. Paczka 4 sztuki, postanawiam zabrać dwa. Zakupione dzień wcześniej w Decathlonie. Nie wiem jak mój organizm je przyjmie - ojj Michał, błędy początkujących (brać coś czego się nie testowało). Odrzucam te myśli. Zakładam wstępnie koszulkę na długi rękaw oraz krótkie spodenki. Biorę do plecaka na krótki również, bo najpewniej się później wypogodzi i zmienię. Przez te 21km na pewno zdążę się rozgrzać - myślę sobie. Do Ostrowa dojeżdżam jakoś przed godziną 12 - idealnie by odebrać pakiet. Mam ponad godzinę jeszcze, a do samego startu który jest z samego centrum daleko nie mam. Popijam napój izotoniczny od czasu do czasu, przy okazji zjadając jeszcze banana - posiłek był już kilka godzin temu. Przebieram się jednak na krótki. Zaliczam toitoi - jedyneczka. :oczko:

Relacja z biegu:
Jakoś o 12:40 rozpocząłem rozgrzewkę. Dalej nie pojmuję osób które wykonują rozgrzewkę 40-50 minut przed startem. A może, to ja źle robię? :szok: Truchtanie, trochę wejścia na szybsze obroty, przebieżki. Delikatne dynamiczne rozciąganie na koniec, ale bez żadnych szaleństw. Zahaczyłbym jeszcze raz toitoi - kolejka 10 osób, a do startu zostały jakieś 3 minuty. Patrzę, jest jeszcze jedna gdzie mało kto idzie. Szybko wskakuje do toalety i jedynaczka po raz kolejny. Patrzę wszędzie barykady, mówię dobra. Wchodzę od przedniej strony, spoglądam na czołówkę ale grzecznie idę do hmm 5-6 rzędu. 12:59. Wyliczone... :bum:

Taktyka na przynajmniej 1:35 przynajmniej. Udowodnię niedowiarkom, udowodnię sobie. Fuck it, ruszam w tempie 4:20-25 (pomyśleć że rok temu na Maniackiej biegłem tym tempem 10km i była życiówka). Tego będę się trzymać! Gdybym miał faktycznie później umierać czy odlatywać, najwyżej zrobię swoje minimum. Dam z siebie wszystko!

Dotrwałeś tutaj czy przewinąłeś? 3, 2, 1 ruszamy :hejhej:
1km
Bieg zaczyna się jak zawsze w delikatnym ścisku. Nie było i tutaj inaczej tym bardziej, że po 200 metrach jest ostry skręt w lewo. Na Tomtom sports podaje mi tempo 1km w 4:10 zaś na endo, 4:21. Myślę, że ten pierwszy kilometr mógł być jednak bliżej tego pierwszego wyniku. Staram się zwolnić i opanować. W głowię zaczynają się już myślisz - Michał, dzisiaj nie na 5 czy 10k. Dzisiaj lecisz 21km równo i porządnie. DASZ RADĘ.
2km
Drugi kilometr wpada gładko. 4:18. Wchodzę już powoli na rytm który chciałem. Według organizatorów 2km pokonałem w czasie 8:09 :bum:
3km
Mamy tutaj skręt w prawo, biegniemy prosto około 400 metrów, nawrotka 180 stopni (nienawidzę) powrót i odbijamy w prawo znowu pod górę. Wracamy na główną ulice którą odbywa się bieg. Tak, trasa nie jest idealnie płaska. Powiedzmy że delikatne nachylenie biegacz od razu widzi i czuję :hahaha: Patrząc na endo z ciekawostek wychodzi, że na "dole" jest 135m wysokość a na samej "górze" czyli przy pierwszym okrążeniu na wysokości 4km mamy 140m wysokość. 4:20. Jest dobrze.
5km
Zaczynam zbiegać w dół głównej ulicy. Mijam biegaczy. Całkiem sporo ilość za mną - pocieszam się :oczko: Między 4-5km jest jedyny punkt z wodą. Myślę sobie, że trochę kijowo z żelem będzie, żeby popić to dopiero ok. 11-12km. Odpuszczam punkt z wodą przy pierwszej pętli.
7km
Wbiegam na rynek i zdaje sobie sprawę, 1/3 za mną. Pierwsza pętla za mną. Według organizatora 30:23, czyli średnie tempo 4:20. Oczywiście podświadomie noga przyspiesza i ten kilometr wpada 4:13.
10km
Wiem już, że połowa za mną. Nie wiem jaki mam czas, bo nie chce bawić się zegarkiem. Widzę tylko na tarczy bieżące tempo oraz średnie tempo. Czuję się dobrze, choć oddech jest delikatnie cięższy. Nie umieram. Postanawiam wziąć pierwszy żel. Lemon. Jest w porządku, choć słodki. Biorę po trochu.
11km
Popijam żel który przed chwilą zjadłem. Odczuciowo jest ok. Nic mi po nim nie dolega. Dwa małe łyki. Polewam się resztką wodą po karku. Czuję, że się grzeje.
13km
Przechodzi mnie delikatny dreszcz. Jakby myśl, że to jeszcze sporo przede mną. Oby nie problemy żołądkowe. Czyżby dwójka? Ale przecież jak... Odrzucam te myśli. Staram się o czymś innym myśleć. Biegnie ktoś przede mną. Próbuje się podłapać za nim bo wieje wiatr. Jakoś jak "podbiegałem" nie czułem tego wiatru w plecy. Chowam się za nim. Niestety, facet nie biegnie zbyt równo wyprzedzam go. 4:24
14km
Wpadam na rynek po raz drugi. Czuje, że zwolniłem. Trochę jednak ta walka z wiatrem mnie kosztowała. Zbieram się w sobie. Czuję, że pogoda ciepło też na mnie wpływa. Zbieram się w sobie raz jeszcze. Jest naprawdę dobrze, muszę MUSZĘ to dociągnąć do końca. Skupiam się na rytmie biegu.
15km
Po raz pierwszy ktoś mnie wyprzedza. Pamiętam to. Grupka 3-4 osób. Nie wiem czy robili jakiegoś negative split, ale definitywnie było widać że mają dużo energii i mocno przyspieszyli. Trochę za nimi pobiegłem przez co kilometr wpadł w 4:12. :szok: Na piętnastym kilometrze.
16km
No i zaraz za to przypłaciłem bo kolejny był już nie taki łatwy przez co wyszło 4:27. Uśredniając te dwa, wychodzi okej tylko takie rwanie wszyscy wiemy że nie jest dobre. Postanawiam biec sercem, a nie już głową czy zegarkiem.
18km
Postanawiam się doładować jeszcze jednym żelem. Po troszku zjadam. Oddech jest już ciężki. 4:26. Czuje, czuję że lecę słabiej ale nie wymiękam. Walczę chyba bardziej psychicznie niż fizycznie. Udowodnię niedowiarkom.
19km
Popijam żel i polewam się obficie wodą. Zaczyna się zbieganie w dół główną ulicą.
20km
Dubluje parę osób. Oni mają jeszcze 8km do ukończenia.
21km
Wiem, że to zaraz koniec. Wyłączam głowę. Wyprzedzam kolejnych uczestników. Biegnę po 4:00-4:05. 500, 400, 300 metrów. Wpada w 4:16. Rozkładam ręce. Tak, rozkładam ręce bo wtedy jestem zadowolony na mecie. Lecę.

Po chwili SMS. Złamałem, złamałem 1:35, 1:34, 1:33, 1:32. Pobiłem swoją poprzednią życiówkę o dokładnie 5 minut i 6 sekund. O dziwo, nie czuję się tak fatalnie jak po ostatnim Wroactiv. Może jednak powinienem iść w dłuższy dystans? Czuję trochę nogi, ale nie ma dramatu. Uśmiecham się, jestem zadowolony. Szczęśliwy.

Podsumowanie
Nie wiem w sumie co mogę napisać. Bardzo dziękuje wszystkim za gratulacje, bo wynik już wcześniej podałem w wątku komentarzy. Dziękuje za typy, komentarze. Jestem, tak jestem zadowolony z wyniku raz jeszcze to podkreślę. Na mecie otrzymałem statuetek zamiast medalu. Nie o taką mi statuetkę chodzi w tym roku, ale ostatniego słowa jeszcze nie powiedziałem :lalala: :hejhej: W samym pakiecie był również plecak. Generalnie okej, choć dupy nie urywa. Tym bardziej, że wpisowe do najtańszych nie należy. Na mecie woda, zupa plus drożdżówka.

Kilka dodatkowych słów
Z takiej ciekawostki dodam że mam parę zdjęć gdy wbiegam na rynek i około 14 km biegnę na równo z innym biegaczem. Definitywnie widać, że moje 1,5 kroku to jego dwa kroki. Może faktycznie powinienem poćwiczyć nad tą kadencją? Może jak będzie chwila postaram się nagrać coś i dać Wam do oceny, szerszemu gronu.
Czy gdybym robił wybiegania wynik byłby lepszy? Nie wiem. Wiem natomiast, że jestem o 1 minutę i 52 sekundy do założenia na ten rok. Czy jest to osiągalne? Na pewno jestem bliżej aniżeli dalej po dzisiejszym starcie. Step by step.
Głównie biegłem sam, często przy tym wyprzedzając.

Co dalej? Pod koniec kwietnia znalazłem bieg na 10km we Wrześni. Ktoś był, poleca? Jak z trasą? Myślę, że miesiąc to idealny okres by choć trochę podbić formę i zawalczyć znów na dystansie 10000 metrów. A może ktoś zna jakiś fajny dobry bieg na tym dystansie? Chce skupić się na 10km i poprawie. Dalej moim priorytetem na ten rok w pierwszej kolejności jest 40 minut, a do tego mi ciągle daleko.

Czasy od organizatora:
Obrazek

Fotka z mety:
Obrazek
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

25.03.2019r.
Dzień po postawiłem na całkowitą regenerację. Zostały mi również dwa odciski w gratisie które są dość uciążliwe. Sauna i rest.

Obrazek
26.03.2019r.
BS + 10 Przebieżek
Dystans: 10,07 km
Czas: 53m:09s
Średnie tempo: 05:17 min/km
Średnie tętno: 156
Maks. tętno: 177

Nogi ciężkie, a pogoda jak w niedzielę była piękna tak już się spieprzyła. Wiatr, 2-3 C na plusie zaledwie. Pobiegane, ale szczerze mówiąc ciężko było. Na plus, ustaliłem sobie plan działania na najbliższy miesiąc - zakładając że 28 kwietnia pobiegnę. Motywacja jest, chęci są. Z energią trochę gorzej i muszę skupić się regeneracji. Zobaczymy jak pójdzie realizacja planu. Odcisk jest paskudny, oklejony po bieganiu okazał się być w ogóle nie oklejony już.

Obrazek
27.03.2019r.
3km BS + 6x2'/1' + 6x1'/1' + 8x30"/30" + 3km BS
Dystans: 14,30 km
Czas: 1g:09m:03s
Średnie tempo: 04:50 min/km
Średnie tętno: -
Maks. tętno: 180

Miała być zabawa biegowa, poćwiczyć trochę szybkość. Zabawą to ja bym tego nie nazwał. Biegane w tempach 3:40-45 zwłaszcza te początkowe powtórzenia 6x2minuty gdzie przebierałem przez ~550m zrobiły swoje. Im dalej w las, mimo zmniejszania czasu intensywności czułem jak zmęczenie w nogach narasta. Pasek nie wiedząc czemu zaczął działać od 7km. Mam nadzieję, że dzisiaj podczas biegania okażę się to tylko jakąś tymczasową awarią. Trening myślę, że można zaliczyć do mocnych i udanych. Półmaraton półmaratonem, ale zapierd... trzeba i gonić ku sub40. Odcisk dalej przypomina o sobie.
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
Awatar użytkownika
infernal
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3330
Rejestracja: 04 wrz 2017, 08:33
Życiówka na 10k: 38:36
Życiówka w maratonie: 3:42
Lokalizacja: Kalisz

Nieprzeczytany post

Obrazek
28.03.2019r.
BS
Dystans: 10,02 km
Czas: 55m:05s
Średnie tempo: 05:30 min/km
Średnie tętno: 149
Maks. tętno: 160

Myślę, że HM jeszcze za mną się ciągnie albo trening środowy podbił stawkę.

Obrazek
29.03.2019r.
3km BS + 10km @4:40 + 2km
Dystans: 15,02 km
Czas: 1g:13m:18s
Średnie tempo: 04:53 min/km
Średnie tętno: 165
Maks. tętno: 179

Nie mogłem wejść na odpowiednie obroty. Zegarek też tego nie ułatwiał gdyż często gubił bieżące tempo. Domyślnie, miał biec po 4:45 ale średnie wyszła 4:40. Powiedzmy, że są to jeszcze moje widełki II zakresu więc dramatu nie ma. Co innego mówi tętno, średnie 170 z tego odcinka więc dość wysokie. Tak czy owak, z samego treningu jestem zadowolony. Zawsze jest wymagający, ale do zrobienia.

Obrazek
30.03.2019r.
BD
Dystans: 20,35 km
Czas: 1g:47m:28s
Średnie tempo: 05:17 min/km
Średnie tętno: 165
Maks. tętno: 173

Nogi na początku odmawiały posłuszeństwa, ale potem się już rozkręciły. Chciałem nawet wolniej ten BD pobiec no ale koniec końców wyszło akceptowanie. Bawi mnie to, że biegłem tutaj średnie po 5:17 a mam prawie takie samo tętno jak przy tempie 4:40. W niedziele czekał mnie odpoczynek i oglądanie Półmaratonu Warszawskiego na YT :oczko:
Never say never, because limits, like fears, are often just an illusion.

Blog
Komentarze
5 km - 18:20 (09.04.21)
10 km - 38:36 (13.03.21)
HM - 01:30:48 (6.10.19)
M - 3:42:13 (22.04.18)
ODPOWIEDZ