Gryzzelda: powoli ale do przodu
Moderator: infernal
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
03.07.2014 Czwartek
Szuranie
Dystans: 6.6 km
Czas: 44 min
Tempo: 6:45 min/km
Dzieci chore, wiec do bani. Poza tym po ostatnim bolala mnie prawa lydka przez dwa dni.
Niemniej w koncu dzisiaj udalo sie wyjsc, ale mocy nie bylo, oj nie bylo. Zaszuralam nad jeziorko, ale tam pelno turystow,wiec postanowilam zrobic inspekcje robot drogowych nowego wezla drogowego w okolicy i jak tam im idzie kopanie dwoch nowych tuneli. Szuram sobie szuram mostkiem nad obwodnica, a tam ruch zamkniety, na sciezce tez ktos stoi i zatrzymuje, pikacze pikaja i jak nie lupie! Wybuch byl niezly. A ile kurzu dalo! No to poszuralam sobie jeszcze na szczyt pagorka, cyknelam fote miastu i pobujalam sie do domu.
Tam po prawej widac most na wyspe po ktorym czasami biegam.
Szuranie
Dystans: 6.6 km
Czas: 44 min
Tempo: 6:45 min/km
Dzieci chore, wiec do bani. Poza tym po ostatnim bolala mnie prawa lydka przez dwa dni.
Niemniej w koncu dzisiaj udalo sie wyjsc, ale mocy nie bylo, oj nie bylo. Zaszuralam nad jeziorko, ale tam pelno turystow,wiec postanowilam zrobic inspekcje robot drogowych nowego wezla drogowego w okolicy i jak tam im idzie kopanie dwoch nowych tuneli. Szuram sobie szuram mostkiem nad obwodnica, a tam ruch zamkniety, na sciezce tez ktos stoi i zatrzymuje, pikacze pikaja i jak nie lupie! Wybuch byl niezly. A ile kurzu dalo! No to poszuralam sobie jeszcze na szczyt pagorka, cyknelam fote miastu i pobujalam sie do domu.
Tam po prawej widac most na wyspe po ktorym czasami biegam.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
06.07.2014 Niedziela
Szuranie
Dystans: 7.5 km
Czas: 49 min
Tempo: 6:37 min/km
tak mnie te nogi ciaza, ze cos strasznego. Nie wiem dlaczego tak sztywne jakies, jakby nie moje. A rozciagam i masuje, zeby nie bylo.
Tak wiec w niedziele polazlam poszurac na pagorki wzdluz fiordu, w dwie strony nawet bo zwylke mi sie w polowie odechciewa I wracam inna droga, byle po plaskim. Nawet weszlo, uzbieralo sie 84 m up. Na zakonczenie jeszcze kilometrowa petelka dookola przystani.
Prawie caly czas padalo, ale to taki cieply letni deszcz (znaczy sie 15 stopi bylo). I ja sie czulam akurat w koszulce na ramiaczkach i spodenkach 3/4, ale mijalam ludzi w kurtkach, dresach i innych wynalazkach, jak oni tak moga?
Ogolnie po tym wyczynie nogi bolaly dosc mocno, miala problem zeby wejsc po schodach, juz prawie sie zapisalam do jakiegos magika ale akurat nie bylo nikogo w recepcji. Caly poniedzialech chodzilam w opaskach kompresyjnych I musze powiedziec ze o dziwo mocno pomogly, tzn. nogi juz mnie nie bola ale dalej sa sztywne.
Takze w ramach odmiany po kilku miesiacach przerwy poszlam na sztangi
08.07.2014 Wtorek
Elixia Power
Czas: 55 min
Na silowni okrojony letni grafik, a na zajeciach dziki tlum. Oczywiscie na sali duszno, non stop krecilo mi sie w glowie. Ale dalam rade, a obciazenia zarzucilam takie jak dawniej. Takze chyba jest dobrze, dzisi mnie oczywiscie wszystko boli, ale to niewazne
Zdjecie jeszcze zarzuce, a co. To jeszcze ciagle z wycieczki do Hordaland.
Dolina Røldal, mekka sportow zimowych, ale latem wg jest jeszcze piekniejsza. To sam poczatek 20 km szlaku przez gory, mam nadzieje ze kiedys uda sie go zrobic.
Szuranie
Dystans: 7.5 km
Czas: 49 min
Tempo: 6:37 min/km
tak mnie te nogi ciaza, ze cos strasznego. Nie wiem dlaczego tak sztywne jakies, jakby nie moje. A rozciagam i masuje, zeby nie bylo.
Tak wiec w niedziele polazlam poszurac na pagorki wzdluz fiordu, w dwie strony nawet bo zwylke mi sie w polowie odechciewa I wracam inna droga, byle po plaskim. Nawet weszlo, uzbieralo sie 84 m up. Na zakonczenie jeszcze kilometrowa petelka dookola przystani.
Prawie caly czas padalo, ale to taki cieply letni deszcz (znaczy sie 15 stopi bylo). I ja sie czulam akurat w koszulce na ramiaczkach i spodenkach 3/4, ale mijalam ludzi w kurtkach, dresach i innych wynalazkach, jak oni tak moga?
Ogolnie po tym wyczynie nogi bolaly dosc mocno, miala problem zeby wejsc po schodach, juz prawie sie zapisalam do jakiegos magika ale akurat nie bylo nikogo w recepcji. Caly poniedzialech chodzilam w opaskach kompresyjnych I musze powiedziec ze o dziwo mocno pomogly, tzn. nogi juz mnie nie bola ale dalej sa sztywne.
Takze w ramach odmiany po kilku miesiacach przerwy poszlam na sztangi
08.07.2014 Wtorek
Elixia Power
Czas: 55 min
Na silowni okrojony letni grafik, a na zajeciach dziki tlum. Oczywiscie na sali duszno, non stop krecilo mi sie w glowie. Ale dalam rade, a obciazenia zarzucilam takie jak dawniej. Takze chyba jest dobrze, dzisi mnie oczywiscie wszystko boli, ale to niewazne
Zdjecie jeszcze zarzuce, a co. To jeszcze ciagle z wycieczki do Hordaland.
Dolina Røldal, mekka sportow zimowych, ale latem wg jest jeszcze piekniejsza. To sam poczatek 20 km szlaku przez gory, mam nadzieje ze kiedys uda sie go zrobic.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
02.09.2014 Wtorek
Szuranie
Dystans: 4.7 km
Czas: 31 min
Tempo: 6:41 min/km
Wrocilam, po dwoch miesiacach niebytu nawet sciagnelam sobie jakis plan terningowy I bede starala sie go trzymac, zobaczymy jak wyjdzie.
Takze na poczatek pol godziny "easy" chociaz pod koniec juz wcale tak easy nie bylo. Jednak dwa miesiace siedzenia na tylku da sie odczuc. Ale tragedii tez nie bylo, wiec jestem dobrej mysli. Pogoda jest swieta, wieczory jeszcze w miare dlugie, po prostu super. W sumie to by bylo na tyle
To jeszcze wrzuce fotki sprzed dwoch tygodni, z wycieczki w gory z kolezankami, zeby tak calkiem puso I lyso nie bylo.
troche blotniscie bylo, ale humor dopisywal (przynajmniej jak nie padalo)
Szuranie
Dystans: 4.7 km
Czas: 31 min
Tempo: 6:41 min/km
Wrocilam, po dwoch miesiacach niebytu nawet sciagnelam sobie jakis plan terningowy I bede starala sie go trzymac, zobaczymy jak wyjdzie.
Takze na poczatek pol godziny "easy" chociaz pod koniec juz wcale tak easy nie bylo. Jednak dwa miesiace siedzenia na tylku da sie odczuc. Ale tragedii tez nie bylo, wiec jestem dobrej mysli. Pogoda jest swieta, wieczory jeszcze w miare dlugie, po prostu super. W sumie to by bylo na tyle
To jeszcze wrzuce fotki sprzed dwoch tygodni, z wycieczki w gory z kolezankami, zeby tak calkiem puso I lyso nie bylo.
troche blotniscie bylo, ale humor dopisywal (przynajmniej jak nie padalo)
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
Korzystajac z dobrodziejstw pogody I jeszcze calkiem dlugich wieczorow, wybralismy sie ze znajomymi z pracy na wycieczke w srode. 6 km I 320 m przewyzszenia dalo niektorym w kosc I jako organizotor niezle odberwalam na szczescie widok na szczycie duzo wynagrodzil, a zapas krowek pomogl zlagodzic nastroje. Zejscie juz o zachodzie slonca, udalo sie dotrzec do samochodow przed zapadnieciem ciemnosci.
05.09.2014 Piatek
Szuranie
Dystans: 4.6 km
Czas: 30 min
Tempo: 6:35 min/km
Mialo byc 30 min easy, to pojechalam na plaze wieczorem, jako ze w weekend pogoda ma sie zepsuc do konca (zapowiadaja do 90 mm deszczu). Liczylam na piekny zachod slonca nad woda, ale niestety chmury juz slonce przyslonily dokumentnie. Podczas jazdy na miejsce zastanawialam sie, czy biegac w butach, czy sprobowac bez. W koncu wizja tego sypkiego I ostrego piasku w butach, ktory by pewnie dziala jak papier scierny przewazyla I buty zostawilam w aucie. Po krotkiej rozgrzewce, z pewna obawa, ruszylam. Oczywiscie za szybko, ale po 0.5 km dostosowalam tempo do aktulanych mozliwosci
Biegalo sie super! Nawet na jakies wydmy powbiegalam I nazbieralam 54 m up. Po nawrtoce juz mi sie nogi troche zmeczyly bieganiem w dosc sypkim (ale bez przesady) piasku I pobieglam troche na granicy wody. Rewelacja! Jak juz stuknelo 30 min to ostatni km do auta przeszlam sie brodzac po wodzie I zalujac, ze nie wzielam recznika. Bo bym chetnie do tej dowy wskoczyla, temperature bardzo zblizona do temperatury powietrza, jakies 16 stopni. A tak to jakies skipy porobilam, pochlapalam sie woda I wrocilam bardzo zadowolona
05.09.2014 Piatek
Szuranie
Dystans: 4.6 km
Czas: 30 min
Tempo: 6:35 min/km
Mialo byc 30 min easy, to pojechalam na plaze wieczorem, jako ze w weekend pogoda ma sie zepsuc do konca (zapowiadaja do 90 mm deszczu). Liczylam na piekny zachod slonca nad woda, ale niestety chmury juz slonce przyslonily dokumentnie. Podczas jazdy na miejsce zastanawialam sie, czy biegac w butach, czy sprobowac bez. W koncu wizja tego sypkiego I ostrego piasku w butach, ktory by pewnie dziala jak papier scierny przewazyla I buty zostawilam w aucie. Po krotkiej rozgrzewce, z pewna obawa, ruszylam. Oczywiscie za szybko, ale po 0.5 km dostosowalam tempo do aktulanych mozliwosci
Biegalo sie super! Nawet na jakies wydmy powbiegalam I nazbieralam 54 m up. Po nawrtoce juz mi sie nogi troche zmeczyly bieganiem w dosc sypkim (ale bez przesady) piasku I pobieglam troche na granicy wody. Rewelacja! Jak juz stuknelo 30 min to ostatni km do auta przeszlam sie brodzac po wodzie I zalujac, ze nie wzielam recznika. Bo bym chetnie do tej dowy wskoczyla, temperature bardzo zblizona do temperatury powietrza, jakies 16 stopni. A tak to jakies skipy porobilam, pochlapalam sie woda I wrocilam bardzo zadowolona
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
07.09.2014 Niedziela
Szuranie
Dystans: 5 km
Czas: 33 min
Tempo: 6:35 min/km
Pogoda sie naprawila, wiec praktycznie caly dzien z dzieciakami spedzilismy na dworze. Na plazy tez bylismy i bardzo mi sie chcialo znowu na bosaka pobiegac, ale z dziecmi to by raczej nie wyszlo, a po powrocie do domu juz mi sie na plaze nie chcialo wracac. Takze mala rundka dookola domu.
Ciekawostka: po bieganiu boso nic mnie nie bolalo, no zadnego dyskomfortu nie czulam, za to po bieganiu w butach lydki mam sztywne i lewa noga cos mnie znowu zaczyna ciagnac pod kolanem
Szuranie
Dystans: 5 km
Czas: 33 min
Tempo: 6:35 min/km
Pogoda sie naprawila, wiec praktycznie caly dzien z dzieciakami spedzilismy na dworze. Na plazy tez bylismy i bardzo mi sie chcialo znowu na bosaka pobiegac, ale z dziecmi to by raczej nie wyszlo, a po powrocie do domu juz mi sie na plaze nie chcialo wracac. Takze mala rundka dookola domu.
Ciekawostka: po bieganiu boso nic mnie nie bolalo, no zadnego dyskomfortu nie czulam, za to po bieganiu w butach lydki mam sztywne i lewa noga cos mnie znowu zaczyna ciagnac pod kolanem
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
09.09.2014 Wtorek
Szuranie
Dystans: 4.7 km
Czas: 31 min
Tempo: 6:34 min/km
Wywiadowka w przedszkolu odwolana, wiec mozna bylo wyjsc poszurac wieczorkiem. Te wieczori to sie robia coraz krotsze z jednej strony to calkiem klimatycznie sobie szurac o zmroku, ale jednak fajnie miec wybor.
Szuralo sie slabo, jakos brakowalo mocy. Ale wyszuralam planowane pol godziny W czwartek jesli czas pozwoli pojade na plaze. Ma byc 18 stopni! I wezme ze soba recznik
Szuranie
Dystans: 4.7 km
Czas: 31 min
Tempo: 6:34 min/km
Wywiadowka w przedszkolu odwolana, wiec mozna bylo wyjsc poszurac wieczorkiem. Te wieczori to sie robia coraz krotsze z jednej strony to calkiem klimatycznie sobie szurac o zmroku, ale jednak fajnie miec wybor.
Szuralo sie slabo, jakos brakowalo mocy. Ale wyszuralam planowane pol godziny W czwartek jesli czas pozwoli pojade na plaze. Ma byc 18 stopni! I wezme ze soba recznik
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
uff, no warto by bylo choc troche sie wytlumaczyc z nieobecnosci...
a wiec bylo tak, ze troche mnie noga bolala, to sie wnerwialam a nie chcialam w kolo narzekac, a to troche czasu brakowalo a pisanie generalnie to juz mi bokiem wychodzi, a to znowu z ceikawa ksiazka przysiadalam i mi sie na forum zagladac nie chcialo bo od razu przeczytalabym co tam nowego w ksiazkowym watku polecaja a ja juz mam z 30 ebookow do przeczytania...
Tak wiec szuram sobie pomalu, nie za duzo, bo mnie od razu noga boli. Ale szuram dalej, mysle sobie ze jak sie zepsuje do konca to pojde do jakiegos nogologa I latwiej mu bedzie zepsuta zdiagnozowac niz taka tylko troche klujaca.
Poza tym czasu troche mi sie teraz zwolnilo, tylko prosze jeszcze kciuki trzymac za mnie 14.11 o 10:30.
To juz zaleglych wpisow nie bede podawac, no bo po co, chwalic sie nie ma czym.
Za to wczoraj
26.10.2014 Niedziela
Szuranie
Dystans: 10.1 km
Czas: 1 h 10 min
Tempo: 6:56 min/km
szuranie po lesie w deszczu i wietrze, ale glowe sobie przynajmniej przewietrzylam. W sumie plan byl zeby przez las w jedna strone, potem zbiec nad fiord i tamtedy wracac, ale ten jesienny las jakos tak kusil... wiec pognalam, troche na przelaj, lesna sciezka, ktora sie robila corza to wezsza, az w koncu calkiem zniknela w gigantycznej kaluzy. Kaluza nie wydawala sie az tak gigantyczna, bo tyoche trawa byla porosnieta, jednak po wdepnieciu w nia nie bylo juz watpliwosci. Tak wiec bylam mokra dokumentnie, kurtka przylepiala mi sie do rak (pod spobem mialam tylko krotki rekaw), w nutach chlupotalo ale i tak bylo fajnie. Niestety w lesie tez zostala moja forma, dwa razy na podbiegach musialam przejsc do marszu. A juz kiedys na te gorki wbiegalam, cholera jasna...
to jeszcze zdjecie zachodu slonca nad morzem wkeleje. To co, ze nie w temacie
a wiec bylo tak, ze troche mnie noga bolala, to sie wnerwialam a nie chcialam w kolo narzekac, a to troche czasu brakowalo a pisanie generalnie to juz mi bokiem wychodzi, a to znowu z ceikawa ksiazka przysiadalam i mi sie na forum zagladac nie chcialo bo od razu przeczytalabym co tam nowego w ksiazkowym watku polecaja a ja juz mam z 30 ebookow do przeczytania...
Tak wiec szuram sobie pomalu, nie za duzo, bo mnie od razu noga boli. Ale szuram dalej, mysle sobie ze jak sie zepsuje do konca to pojde do jakiegos nogologa I latwiej mu bedzie zepsuta zdiagnozowac niz taka tylko troche klujaca.
Poza tym czasu troche mi sie teraz zwolnilo, tylko prosze jeszcze kciuki trzymac za mnie 14.11 o 10:30.
To juz zaleglych wpisow nie bede podawac, no bo po co, chwalic sie nie ma czym.
Za to wczoraj
26.10.2014 Niedziela
Szuranie
Dystans: 10.1 km
Czas: 1 h 10 min
Tempo: 6:56 min/km
szuranie po lesie w deszczu i wietrze, ale glowe sobie przynajmniej przewietrzylam. W sumie plan byl zeby przez las w jedna strone, potem zbiec nad fiord i tamtedy wracac, ale ten jesienny las jakos tak kusil... wiec pognalam, troche na przelaj, lesna sciezka, ktora sie robila corza to wezsza, az w koncu calkiem zniknela w gigantycznej kaluzy. Kaluza nie wydawala sie az tak gigantyczna, bo tyoche trawa byla porosnieta, jednak po wdepnieciu w nia nie bylo juz watpliwosci. Tak wiec bylam mokra dokumentnie, kurtka przylepiala mi sie do rak (pod spobem mialam tylko krotki rekaw), w nutach chlupotalo ale i tak bylo fajnie. Niestety w lesie tez zostala moja forma, dwa razy na podbiegach musialam przejsc do marszu. A juz kiedys na te gorki wbiegalam, cholera jasna...
to jeszcze zdjecie zachodu slonca nad morzem wkeleje. To co, ze nie w temacie
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
kolejny tydzien minal, czas na podsumowanie
29.10.2014 Sroda
"Bieganie"
Dystans: 3,11 km
Czas: 32 min
Jedno dziecko zawiozlam na przyjecie urodzinowe, cala zadowolona ze bede mogla sobie poszurac jeszcze przed zapadnieciem egipskich ciemnosci. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy po powrocie do domu w celu przebrania sie w ciuchy biegowe, drugie dziecko postanowilo pobiegac ze mna. To coz bylo robic, pobieglismy Na wiecej czasu nie wystarczylo.
Nocna wycieczka
Dystans: 5.7 km
Czas: 2 godz.
Kolejna edycja nocnej wycieczki, w kompletnych ciemnosciach. Jak tylko wyruszylam z domu zaczelo lekko kropic, ale nic to, Zolnierze hardcoru walcza do oporu. Jak przyjechalismy na miejsce zbiorki, rozpadalo sie na dobre. A ze padalo juz od tygodnia, sciezka byla nieco pokryta blotem W jednym miejscu prawie mi wciagnelo buta, bo bylam w moich krotkich Salomonach. Bylo bardzo klimatycznie, zwlaszcza jak po wejsciu do malego lasku w swietle latarki zobaczylam jakies 5 par oczu w odleglosci moze 5 metrow... eh, ta norweska dzika przyroda... owce sie chyba przeploszyly bardziej ode mnie.
Na szczycie nie zabawilismy dlugo z powodu pogody, ale zdazylismy zobaczyc fajerwerki, jak sie potem okazalo zyupelnie nie na nasza czesc, ale w celu uczczenia otwarcia nowego cenrtum handlowego
W piatek jakos sie niweyraznie czulam, wiec tylko poszlam wieczorem na szybki spacer w celu przewietrzenia sie. W sobote zakupy, sprzatanie i plenerowa zabawa halloweenowa z dzeciakami w lesie pod Dalsnuten. Super!
Dzisiaj najpierw lyzwy z dzieckiami (jednak cieko dwojke samemu ogarnac, chociaz maz mi powiedzial ze ciezko to skrzynie biegow zaniesc do piwnicy).
A po poludniu
Szuranie
Dystans: 10 km
Czas: 1 godz 9 min
Tempo: 6:54 min/km
Udalo sie prawie w calosci za jasnego i prawie bez deszczu. Juhu! Poczatek bardo stateczny, grubo powyzej 7 min, ale wykonczona bylam po tych lyzwacz i nie wiedzialam na ile mi sil starczy. A chcialam dyche przebiec. Po 3 km gdy zawracam do domu na krotkiej petli nie powiem, kusilo, ale sie pokusie oparlam i szuralam dalej. W drodze powrotnej wzdluz fiordu dostalam wiatr w plecy, wiec nawet mi sie udalo przyspieszyc takze srednia wyszla calkiem calkiem, a nawet dobra, zwazywszy na tempo pierwszych 6 km.
Noga troche boli, ale nie bardziej niz zwykle.
29.10.2014 Sroda
"Bieganie"
Dystans: 3,11 km
Czas: 32 min
Jedno dziecko zawiozlam na przyjecie urodzinowe, cala zadowolona ze bede mogla sobie poszurac jeszcze przed zapadnieciem egipskich ciemnosci. Jakie bylo moje zdziwienie, gdy po powrocie do domu w celu przebrania sie w ciuchy biegowe, drugie dziecko postanowilo pobiegac ze mna. To coz bylo robic, pobieglismy Na wiecej czasu nie wystarczylo.
Nocna wycieczka
Dystans: 5.7 km
Czas: 2 godz.
Kolejna edycja nocnej wycieczki, w kompletnych ciemnosciach. Jak tylko wyruszylam z domu zaczelo lekko kropic, ale nic to, Zolnierze hardcoru walcza do oporu. Jak przyjechalismy na miejsce zbiorki, rozpadalo sie na dobre. A ze padalo juz od tygodnia, sciezka byla nieco pokryta blotem W jednym miejscu prawie mi wciagnelo buta, bo bylam w moich krotkich Salomonach. Bylo bardzo klimatycznie, zwlaszcza jak po wejsciu do malego lasku w swietle latarki zobaczylam jakies 5 par oczu w odleglosci moze 5 metrow... eh, ta norweska dzika przyroda... owce sie chyba przeploszyly bardziej ode mnie.
Na szczycie nie zabawilismy dlugo z powodu pogody, ale zdazylismy zobaczyc fajerwerki, jak sie potem okazalo zyupelnie nie na nasza czesc, ale w celu uczczenia otwarcia nowego cenrtum handlowego
W piatek jakos sie niweyraznie czulam, wiec tylko poszlam wieczorem na szybki spacer w celu przewietrzenia sie. W sobote zakupy, sprzatanie i plenerowa zabawa halloweenowa z dzeciakami w lesie pod Dalsnuten. Super!
Dzisiaj najpierw lyzwy z dzieckiami (jednak cieko dwojke samemu ogarnac, chociaz maz mi powiedzial ze ciezko to skrzynie biegow zaniesc do piwnicy).
A po poludniu
Szuranie
Dystans: 10 km
Czas: 1 godz 9 min
Tempo: 6:54 min/km
Udalo sie prawie w calosci za jasnego i prawie bez deszczu. Juhu! Poczatek bardo stateczny, grubo powyzej 7 min, ale wykonczona bylam po tych lyzwacz i nie wiedzialam na ile mi sil starczy. A chcialam dyche przebiec. Po 3 km gdy zawracam do domu na krotkiej petli nie powiem, kusilo, ale sie pokusie oparlam i szuralam dalej. W drodze powrotnej wzdluz fiordu dostalam wiatr w plecy, wiec nawet mi sie udalo przyspieszyc takze srednia wyszla calkiem calkiem, a nawet dobra, zwazywszy na tempo pierwszych 6 km.
Noga troche boli, ale nie bardziej niz zwykle.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
04.11.2014 Wtorek
Szuranie
Dystans: 6 km
Czas: 41 min
Wieczorne, spokojne szuranie. Nie ma sensu sie spieszyc, bo jak tylko troche podkrece tempo to cos mnie zaczyna bolec. A tak to odpukac OK. I nawet udalo sie wyjsc pomiedzy opadami deszczu
Szuranie
Dystans: 6 km
Czas: 41 min
Wieczorne, spokojne szuranie. Nie ma sensu sie spieszyc, bo jak tylko troche podkrece tempo to cos mnie zaczyna bolec. A tak to odpukac OK. I nawet udalo sie wyjsc pomiedzy opadami deszczu
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
07.11.2014 Piatek
Szuranie
Dystans: 8.6 km
Czas: 57 min
Tempo: 6:34 min/km
Ah, jaki piekny wieczor byl wczoraj! Czyste niebo, wschodzacy ksiezyc w pelni, wiec jak znowu odwozilam matorosl na impreze urodzinowa, postanowilam raz dwa przebrac sie w legginsy i wyjsc na miasto. Ale druga latorosl znowu stwierdzila ze idzie ze mna, wiec co bylo robic. Pobieglismy. cale 3.6 km z przerwa na zakupy.
Ale co tam, co sie odwlecze to nie uciecze, mysle sobie, pobiegne jutro zaraz po pracy na wyspe Hundvag, z mostu ponapawam sie widokiem ksiezyca, juz nie w pelni ale prawie, no bedzie bosko.
I w nocy zerwal sie wiatr. No tak wieje, ze az mi dom trzeszczy. Ale jak ja sobie cos umysle, to nie tak latwo mnie przekonac do zmiany planow. Przyodzialam wiec jedynie cieplejsze legginsy i poszlam. Z poczatku plan byl zeby moze przed mostem jednak zawrocic, pokrecic sie troche po dzielni i do domu, w sumie tez ladnie, domy oswietlone, czesc juz z jakimis lapmkami choinkowymi czy innymi gwiazdami, klimacik. Tylko ze kryminal ktorego slucham zaczal sie na dobre rozkrecac i jakos mi sie do domu nie spieszylo, wiec postanowilam ten most jednak przebiec. Na wyspe bieglo sie dobrze, az za dobrze, bo wiatr troche z boku, ale glownie w plecy. Za to w drodze powrontej... uhu... dalo do wiwatu momentami ciezko wylo oddech zlapac.
Ale sie doczlapalam, tempo calkiem calkiem, samopoczucie rewelacyjne, na pewno zaraz mi sie noga zepsuje bo cos za duzo tej radosci.
I w ogole patrzac na prognoze pogody na weekend to mi sie za latem i letnimi wycieczkami teskni... Mi tam jesien nie przeszkadza, ale dzieciakow na dlugie wycieczki mi szkoda wyciagac w deszczu i wietrze...
Szuranie
Dystans: 8.6 km
Czas: 57 min
Tempo: 6:34 min/km
Ah, jaki piekny wieczor byl wczoraj! Czyste niebo, wschodzacy ksiezyc w pelni, wiec jak znowu odwozilam matorosl na impreze urodzinowa, postanowilam raz dwa przebrac sie w legginsy i wyjsc na miasto. Ale druga latorosl znowu stwierdzila ze idzie ze mna, wiec co bylo robic. Pobieglismy. cale 3.6 km z przerwa na zakupy.
Ale co tam, co sie odwlecze to nie uciecze, mysle sobie, pobiegne jutro zaraz po pracy na wyspe Hundvag, z mostu ponapawam sie widokiem ksiezyca, juz nie w pelni ale prawie, no bedzie bosko.
I w nocy zerwal sie wiatr. No tak wieje, ze az mi dom trzeszczy. Ale jak ja sobie cos umysle, to nie tak latwo mnie przekonac do zmiany planow. Przyodzialam wiec jedynie cieplejsze legginsy i poszlam. Z poczatku plan byl zeby moze przed mostem jednak zawrocic, pokrecic sie troche po dzielni i do domu, w sumie tez ladnie, domy oswietlone, czesc juz z jakimis lapmkami choinkowymi czy innymi gwiazdami, klimacik. Tylko ze kryminal ktorego slucham zaczal sie na dobre rozkrecac i jakos mi sie do domu nie spieszylo, wiec postanowilam ten most jednak przebiec. Na wyspe bieglo sie dobrze, az za dobrze, bo wiatr troche z boku, ale glownie w plecy. Za to w drodze powrontej... uhu... dalo do wiwatu momentami ciezko wylo oddech zlapac.
Ale sie doczlapalam, tempo calkiem calkiem, samopoczucie rewelacyjne, na pewno zaraz mi sie noga zepsuje bo cos za duzo tej radosci.
I w ogole patrzac na prognoze pogody na weekend to mi sie za latem i letnimi wycieczkami teskni... Mi tam jesien nie przeszkadza, ale dzieciakow na dlugie wycieczki mi szkoda wyciagac w deszczu i wietrze...
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
09.11.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 12.3 km
Czas: 1 godz. 19 min
Tempo: 6:27 min/km
Nie powiem, zaczynam sie stresowac. Wiec zeby troche ten stress okielznac wyszlam potruchtac. No tempo mi wyszlo takie, ze chyba mozna to nazwac truchtaniem, a nie szuraniem Ze wzglednu na deszcz i wiatr kazalam sie wywiezc na poludnie, co by z wiatrem wracac wzdluz fiordu, bo wsrod deszczu I pod wiatr pol drogi mi sie nie chcialo zasuwac. Wg google maps mialo byc 9-10 km, wyszlo jak zwykle wiecej, bo musialam sie zgubic kilka razy I kluczyc miedzy domami. Ale to nic, bieglo sie dobrze i nawet tak mocno nie padalo nogi sobie znowu zmoczylam po kostki, dobrze ze chociaz spodenki 3/4 zaluzylam to nogawki nie byly tak bardzo mokre. Ok. 7 km maly kryzys, ze przeciez jeszcze tak daleko do domu, ale jakos przezwyciezylam.
Truchtanie
Dystans: 12.3 km
Czas: 1 godz. 19 min
Tempo: 6:27 min/km
Nie powiem, zaczynam sie stresowac. Wiec zeby troche ten stress okielznac wyszlam potruchtac. No tempo mi wyszlo takie, ze chyba mozna to nazwac truchtaniem, a nie szuraniem Ze wzglednu na deszcz i wiatr kazalam sie wywiezc na poludnie, co by z wiatrem wracac wzdluz fiordu, bo wsrod deszczu I pod wiatr pol drogi mi sie nie chcialo zasuwac. Wg google maps mialo byc 9-10 km, wyszlo jak zwykle wiecej, bo musialam sie zgubic kilka razy I kluczyc miedzy domami. Ale to nic, bieglo sie dobrze i nawet tak mocno nie padalo nogi sobie znowu zmoczylam po kostki, dobrze ze chociaz spodenki 3/4 zaluzylam to nogawki nie byly tak bardzo mokre. Ok. 7 km maly kryzys, ze przeciez jeszcze tak daleko do domu, ale jakos przezwyciezylam.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
12.11.2014 Sroda
Szuranie
Dystans: 5.1 km
Czas: 36 min
Tempo: 7:02 min/km
Ostanie szuranie przed wyjazdem do Szwecji. W zoladku zalegalo cos na ksztalt wielkiego kamienia, dlatego tempo bylo raczej srednie. Ale pokulalam sie po okolicznych uliczkach pol godzinki i wrocilam do domu. Dobrze bylo przewietrzyc glowe przed podroza.
15.11.2014 Sobota
Szuranie
Dystans: 6.1 km
Czas: 40 min
Tempo: 6:36 min/km
Juz po powrocie, gule z zoladka zostawilam w Szwecji, takze szuralo sie zdecydowanie lepiej troche za cieplo sie ubralam, ale cieszylam sie ze zalozylam wiatrowke bo wialo mocno.
A dzisiaj wycieczka z dzieci (i mezem ) na Bjørnalsfjellet. Pogoda przepiekna, dziekie tlumy na parkingu, na szczescie nasza sciezka jest troche mniej uczeszczana. Ale co sie dziwic, ostatni ladny weekend byl chyba z miesiac temu albo i dawniej.
Jesien w pelnej krasie
Szuranie
Dystans: 5.1 km
Czas: 36 min
Tempo: 7:02 min/km
Ostanie szuranie przed wyjazdem do Szwecji. W zoladku zalegalo cos na ksztalt wielkiego kamienia, dlatego tempo bylo raczej srednie. Ale pokulalam sie po okolicznych uliczkach pol godzinki i wrocilam do domu. Dobrze bylo przewietrzyc glowe przed podroza.
15.11.2014 Sobota
Szuranie
Dystans: 6.1 km
Czas: 40 min
Tempo: 6:36 min/km
Juz po powrocie, gule z zoladka zostawilam w Szwecji, takze szuralo sie zdecydowanie lepiej troche za cieplo sie ubralam, ale cieszylam sie ze zalozylam wiatrowke bo wialo mocno.
A dzisiaj wycieczka z dzieci (i mezem ) na Bjørnalsfjellet. Pogoda przepiekna, dziekie tlumy na parkingu, na szczescie nasza sciezka jest troche mniej uczeszczana. Ale co sie dziwic, ostatni ladny weekend byl chyba z miesiac temu albo i dawniej.
Jesien w pelnej krasie
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
22.11.2014 Sobota
Szuranie
Dystans: 7.2 km
Czas: 49 min
Tempo: 6:50 min/km
Caly tydzien do tylu. Lekkie przeziebienie + nawal pracy. W czwartek wieczorna wycieczka w calkiem rzeskim tempie i milym towarzystwie. W sobote mala wycieczka z dziecmi do pobliskiego wodospadu, a wieczorkiem postanowilam wyjsc poszurac. Bardzo przyjemnie.
Szuranie
Dystans: 7.2 km
Czas: 49 min
Tempo: 6:50 min/km
Caly tydzien do tylu. Lekkie przeziebienie + nawal pracy. W czwartek wieczorna wycieczka w calkiem rzeskim tempie i milym towarzystwie. W sobote mala wycieczka z dziecmi do pobliskiego wodospadu, a wieczorkiem postanowilam wyjsc poszurac. Bardzo przyjemnie.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
24.11.2014 Poniedzialek
Szuranie
Dystans: 6 km
Czas: 40 min
Tempo: 6:39 min/km
Rundka po miescie na dobry poczatek tygodnia. Mam nadzieje ze uda sie dzisiaj tez wyjsc, bo chce skonczyc sluchac "Syna" w tym tygodniu, a zostaly mi jakies 3 godziny
Szuranie
Dystans: 6 km
Czas: 40 min
Tempo: 6:39 min/km
Rundka po miescie na dobry poczatek tygodnia. Mam nadzieje ze uda sie dzisiaj tez wyjsc, bo chce skonczyc sluchac "Syna" w tym tygodniu, a zostaly mi jakies 3 godziny
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
26.11.2014 Sroda
Szuranie
Dystans: 8.3 km
Czas: 56 min
Tempo: 6:45 min/km
No to udalo sie poszurac. Pobieglam do centrum i wzdluz przystani zobaczyc czy miasto juz swiatecznie przystrojone, ale jeszcze nie. Lekcja na dzis: po bruku jednak biega sie beznadziejnie, centrum lepsze na spacery z dziecmi niz szuranie. W sumie dosc ciezko mi bylo fizycznie, ale za to glowa sie fajnie zrelaksowala. Teraz to bym najchetniej juz spac poszla
Szuranie
Dystans: 8.3 km
Czas: 56 min
Tempo: 6:45 min/km
No to udalo sie poszurac. Pobieglam do centrum i wzdluz przystani zobaczyc czy miasto juz swiatecznie przystrojone, ale jeszcze nie. Lekcja na dzis: po bruku jednak biega sie beznadziejnie, centrum lepsze na spacery z dziecmi niz szuranie. W sumie dosc ciezko mi bylo fizycznie, ale za to glowa sie fajnie zrelaksowala. Teraz to bym najchetniej juz spac poszla