Bieg długi. Wyszedłem rano, żeby nie rozbijać dnia na pół treningiem. Było rześko, nawet przymrozek, więc legginsy i koszulka termoaktywna z długim rękawem. Na początku chłodno, w dłonie nawet gdzieś do godziny było mi chłodno pomimo rękawiczek, ale poza tym optymalnie. Jak już dłonie się rozgrzały, nawet podciągałem rękawy termy, bo zaczęło się robić ciepło w przedramiona. Łącznie 28 km, bardzo dobrze weszło, nogi nie bolały, ale czułem, że ciężko byłoby przyspieszyć. Czegoś podobnego się spodziewałem.
13.10.2021
Interwały.
https://www.youtube.com/watch?v=2wfKiVlsE_4
W jednej tabelce były odcinki kilka razy(3' I/2' przerwy), w drugiej 6x(1200 m I/3' przerwy). Wybrałem coś pośredniego, bo 7x(1 km I/2' przerwy). Kilometry planowałem po ok. 3:10-12, więc stwierdziłem, że tak będzie lepiej niż bawić się w 3'. Przerwa spokojna - chodzona i na stojąco. Odcinki 1, 3 i 5 pod górę. Odcinki 2, 4 i 6 w dół. Odcinek nr 7 po płaskim i z innego miejsca, tak naprawdę nieco dłużej (min. 1009 m, a do tego jeszcze kilka(naście) m bo i tak ominąłem oznaczenie), start opóźniony względem sygnału z zegarka, bo szukałem pod liśćmi zaznaczonego miejsca startu (skąd miało być 1009 m) i ostatecznie km wyszedł pewnie w ok. 3:13-15, trochę przespałem, bo były siły, żeby pociągnąć prawidłowo w tym samym tempie, co wcześniejsze powtórzenia, ale trudno, trochę nauczka. A dlaczego tak? Bo nie chciało mi się dokładać znowu odcinka pod górę. No i dzięki temu skróciłem schłodzenie o jakieś 1,5 km.

14.10.2021
Ciężko. Miałem zrobić 5 lub 6 powtórzeń 1,6 km na minutowej przerwie. Dzień po interwałach. O dziwo wchdziło całkiem znośnie, ale jednak w nogach coś nie grało. Skończyłem po 5. powtórzeniu, tym bardziej, że było wolniejsze niż poprzednie - 5:25 za całość względem 5:22-23 wcześniej. Przerwa bardzo spokojna w marszu. Nawet nie myślałem o aktywniejszej, bo jednak chciałem choć trochę oszczędzać nogi. Teoretycznie mogłem ten trening przenieść na piątek lub nawet na sobotę. Ale w piątek po pracy nie było szans tego zmieścić przed zaplanowanymi sprawami na wieczór, a o 5 rano nie chciałem tego biegać. Sobota moim zdaniem odpada, bo w niedzielę w planie jest 16 km M, a tego akurat nie chcę biegać dzień po mocnym akcencie.
Nie wyłączyłem autolapa, więc obrazek z GC, nie z Runalyze:

Strydowi po niedzieli zmodyfikowałem współczynnik - jako wartość odniesienia przyjąłem 10 km z atestu, bo nie chce mi się poświęcać treningu na stadionie tylko do kalibracji. Wiem, że nie jest to idealne, ale chyba będzie to najlepiej oddawało dystans na ulicznych zawodach, gdzie i tak zawsze trochę metrów nadrobię względem atestu. Akcenty i tak na oznaczenia lub na stadionie, więc jak tutaj tym razem trochę zaniży, to i tak sobie poprzeliczam. Na akcentach trochę czułem zamulenie, ale raczej spodziewane. Start, trochę godzin za kółkiem, do tego długi bieg długi w niedzielę. Liczę na powrót świeżości za 2 tygodnie, bo na 30 października zapisałem się na wrocławski City Trail, skoro już mam być w tym mieście, to spróbuję i zaliczyć bieg. To sprawia, że kolejny start raczej 11 listopada lub w weekend 13-14 listopada. Tutaj już decyzja zapadnie na podstawie tego, gdzie będzie mi najwygodniej pobiec. Ale znalazłem takie opcje dość blisko mnie, więc je mimo wszystko rozważam:
7 listopada w Wyszkowie - 5 lub 10 km https://online.datasport.pl/zapisy/port ... awody=6477
14 listopada w Ostrowii Mazowieckiej - półmaraton http://www.chiptiming.pl/pl/zawody_szcz ... -14112021r
Do tego ruszyły zapisy na bieg niepodległości w Białymstoku: https://slotmarket.pl/event/register/34 ... iepodlegej
I teraz jestem trochę w kropce. Z jednej strony Białystok to najprostsze rozwiązanie logistycznie, bo kilka minut i jestem na starcie, ale raczej średnia trasa, więc może być wyższa forma niż w Poznaniu, a czas słabszy. A jak nie przyjedzie nikt z zewnątrz, to obawiam się, że 4-5 będzie poza moim zasięgiem, a ja wpadnę w czarną dziurę i 10 zrobię właściwie solo, nawet bez oddechu na plecach. Wyszków - 5 uliczna (nie znam trasy, może być płasko, może nie), ale tylko tydzień po Wrocławiu, więc raczej odpada, ale mimo wszystko nie wykluczam. Z kolei Ostrowia to chyba ostatnia szansa na półmaraton w tym roku i możliwość powalczenia o życiówkę i na tym dystansie. Ale tu jest inny problem - czy będzie się z kim ścigać? Połówkę chyba jednak odłożę do wiosny, kiedy będzie szansa na start po pełnych przygotowaniach. I wciąż pozostaje ten Radom jako opcja. Choć fakt, że musiałbym tam jechać w środę po pracy trochę studzi mój zapał.