Gryzzelda: powoli ale do przodu
Moderator: infernal
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
06.01.2014 Poniedzialek
Elixia Styrke & core
Czas: 30 min.
Pilates
Czas 1 godz.
No zmasakroawalm sie, nie powiem. Niby pierwsze zajecia tylko pol godziny, ale wszystko bylo tak szybko-szybko i nie bylo czasu zmieniac obciazen miedzy cwiczeniami po prostu extra, takze na klate, bicepsy i tricepsy machalam sobie majac na sztandze 5 kg krazki (zaczynalismy od nog). Niby tylko 3 serie po 16 powtorzen, ale dalo sie odczuc. Po samych zajeciach nie czyulam sie zmeczona, wiec zostalam na pilatesie, a tam babka nam dolozyla, ze ho ho i hu hu! Nie bylam w stanie dokonczyc wszystkich cwiczen na gorne partie ciala i juz wiedzialam ze bede cierpiec dzis mam problem podniesieniem czajnika.
Musze wprowadzic jakis program na pompki, bo to przeciez wstyd, zeby takie slabe miec lapy i ramiona.
Z dobrych wiesci, to miesnie brzucha mam juz bardzo mocne, na tych normlanych zajeciach ze sztangami to juz nic mnie nie robi, nawet czasami hantelke se wezme do cwiczenia zeby bylo trudniej a i tak jest luzik.
08.01.2014 Sroda
Truchtanie
Dystans: 6.8 km
Czas: 48 min
Tak mnie dzis wzielo na truchtanie, ze nie moglam sie opanowac i wyszlam plan byl zeby pobiec 5-6 km pooowoooli i tak tez bylo, nawet sie zdziwilam ze az tak wolno. Aczkolwiek przy moich obecnych zakwasach mysle ze to i tak byl wyczyn Niemniej szuralo sie super sypmatycznie, z duza rezerwa mocy w plucach, bo jak wbiegalam znad fiordu to az zdziwiona bylam ze mi ten podbieg tak lekko wszedl. Co sie dziwic, skoro sie tak obijalam
Mam nowego audiobooka, postawilam na lokalny patriotyzm i slucham Jø Nesbø. Na tym lokalny patriotyzm sie konczy, bo slucham po polsku jedynym utrudnieniem jest to, ze czytalam do tej pory tylko jedna jego ksiazke, a siegnelam po chyba najnowsza "Policja".
Wciaga. Jest dodatkowa motywacja do biegania
Elixia Styrke & core
Czas: 30 min.
Pilates
Czas 1 godz.
No zmasakroawalm sie, nie powiem. Niby pierwsze zajecia tylko pol godziny, ale wszystko bylo tak szybko-szybko i nie bylo czasu zmieniac obciazen miedzy cwiczeniami po prostu extra, takze na klate, bicepsy i tricepsy machalam sobie majac na sztandze 5 kg krazki (zaczynalismy od nog). Niby tylko 3 serie po 16 powtorzen, ale dalo sie odczuc. Po samych zajeciach nie czyulam sie zmeczona, wiec zostalam na pilatesie, a tam babka nam dolozyla, ze ho ho i hu hu! Nie bylam w stanie dokonczyc wszystkich cwiczen na gorne partie ciala i juz wiedzialam ze bede cierpiec dzis mam problem podniesieniem czajnika.
Musze wprowadzic jakis program na pompki, bo to przeciez wstyd, zeby takie slabe miec lapy i ramiona.
Z dobrych wiesci, to miesnie brzucha mam juz bardzo mocne, na tych normlanych zajeciach ze sztangami to juz nic mnie nie robi, nawet czasami hantelke se wezme do cwiczenia zeby bylo trudniej a i tak jest luzik.
08.01.2014 Sroda
Truchtanie
Dystans: 6.8 km
Czas: 48 min
Tak mnie dzis wzielo na truchtanie, ze nie moglam sie opanowac i wyszlam plan byl zeby pobiec 5-6 km pooowoooli i tak tez bylo, nawet sie zdziwilam ze az tak wolno. Aczkolwiek przy moich obecnych zakwasach mysle ze to i tak byl wyczyn Niemniej szuralo sie super sypmatycznie, z duza rezerwa mocy w plucach, bo jak wbiegalam znad fiordu to az zdziwiona bylam ze mi ten podbieg tak lekko wszedl. Co sie dziwic, skoro sie tak obijalam
Mam nowego audiobooka, postawilam na lokalny patriotyzm i slucham Jø Nesbø. Na tym lokalny patriotyzm sie konczy, bo slucham po polsku jedynym utrudnieniem jest to, ze czytalam do tej pory tylko jedna jego ksiazke, a siegnelam po chyba najnowsza "Policja".
Wciaga. Jest dodatkowa motywacja do biegania
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
11.01.2014 Piatek
Elixia Power
Czas: 60 min.
W piatek jeszcze czulam troche ramiona po poniedzialkowym maratonie na silowni, ale kolezanka mnie yciagala na sztangi, to poszlam. Zmienili troche ulkady, uklad na ramiona jest teraz M A S A K R Y C Z N Y, nawet instuktor nie dal rady
Ale jakos tak slabo sie czulam, mimo standardowego obciazenia jakos mi nie szlo. Takze bez rewelacji, dzis prawie nic nie czuje ze cwiczylam.
Za to po silowni wreszcie zawital do mnie Gwiazdor z prezentem, Garminem 220 co to mnie tak molestowal z tego baneru na forum, ze az go zapragnelam
tak wiec dzisiaj
12.11.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 4.4 km
Czas: 29 min
Tempo: 6:40 min/km
No musialam wyprobowac moj nowy zegarek, co nie? Mimo deszczu i problemow z wyszarpaniem tej pol godzinki. Bardzo ladny jest, taki fioletowy i wcale nie wyglada na ogromny na mojej patykowatej raczce takze good-bye endomondo!
Ale jeszcze troche czasu minie, zanim go obczaje i w ogole odwaze jakies treningi zaplanowac
Jutro w planie tez mala przebiezka, zobaczymy jak wyjdzie.
Aha, po powrocie jeszcze wdrozylam pierwszy dzien planu 100 pompek w 6 tygodni 3x5 damskich + 3 meskie na koniec. Ale juz widze ze mi zapalu raczej nie wystarczy.
Elixia Power
Czas: 60 min.
W piatek jeszcze czulam troche ramiona po poniedzialkowym maratonie na silowni, ale kolezanka mnie yciagala na sztangi, to poszlam. Zmienili troche ulkady, uklad na ramiona jest teraz M A S A K R Y C Z N Y, nawet instuktor nie dal rady
Ale jakos tak slabo sie czulam, mimo standardowego obciazenia jakos mi nie szlo. Takze bez rewelacji, dzis prawie nic nie czuje ze cwiczylam.
Za to po silowni wreszcie zawital do mnie Gwiazdor z prezentem, Garminem 220 co to mnie tak molestowal z tego baneru na forum, ze az go zapragnelam
tak wiec dzisiaj
12.11.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 4.4 km
Czas: 29 min
Tempo: 6:40 min/km
No musialam wyprobowac moj nowy zegarek, co nie? Mimo deszczu i problemow z wyszarpaniem tej pol godzinki. Bardzo ladny jest, taki fioletowy i wcale nie wyglada na ogromny na mojej patykowatej raczce takze good-bye endomondo!
Ale jeszcze troche czasu minie, zanim go obczaje i w ogole odwaze jakies treningi zaplanowac
Jutro w planie tez mala przebiezka, zobaczymy jak wyjdzie.
Aha, po powrocie jeszcze wdrozylam pierwszy dzien planu 100 pompek w 6 tygodni 3x5 damskich + 3 meskie na koniec. Ale juz widze ze mi zapalu raczej nie wystarczy.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
12.11.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 10.9 km
Czas: 1 h 10 min
Tempo: 6:25 min/km
Jak postanowilam, tak zrobilam. Poszlam dzis pobiegac za jasnego, w pieknej, slonecznej pogodzie. Rano troszke snieg poproszyl, ale na sloneczku wszystko sie potopilo. Do ostatniego momentu nie wiedzialam dokad pobiec, myslalam o wycieczce nad fiordem, albo na sciezce po pagorkach, albo na wieze telewizyjna... w koncu stanelo na wyciecce na wyspe. Po drodze, z mosu milam piekny widok, z jednej strony miasto, z drugiej gory.
Bieglo mi sie super dobrze. Tylko na pasach buty mi sie mocno slizgaly, musialam mocno uwazac. W zasadzie wyszedl z tego bieg z narastajaca predkocia, ale czulam sie bardzo dobrze i komfortowo przez caly czas oprocz podbiegu na jeden wiadukt.
Policzylo mi roznice wysokosi 77 m up, ale cos przeklamalo te wszystkie mosty i wiadukty, tym razem na pewno tyle nie bylo.
A, jeszcze moj nowy Garmin podaje mi kadencje, srednio 178 krokow na minute. Nie wiem, czy mu wierzyc, ze az tak szybko nogami przebieram zeby mi sie udalo troche zwiekszyc dlugosc kroku, to bede zauswac ze ho ho!
I zdjecie mojej nowej zabawki
Truchtanie
Dystans: 10.9 km
Czas: 1 h 10 min
Tempo: 6:25 min/km
Jak postanowilam, tak zrobilam. Poszlam dzis pobiegac za jasnego, w pieknej, slonecznej pogodzie. Rano troszke snieg poproszyl, ale na sloneczku wszystko sie potopilo. Do ostatniego momentu nie wiedzialam dokad pobiec, myslalam o wycieczce nad fiordem, albo na sciezce po pagorkach, albo na wieze telewizyjna... w koncu stanelo na wyciecce na wyspe. Po drodze, z mosu milam piekny widok, z jednej strony miasto, z drugiej gory.
Bieglo mi sie super dobrze. Tylko na pasach buty mi sie mocno slizgaly, musialam mocno uwazac. W zasadzie wyszedl z tego bieg z narastajaca predkocia, ale czulam sie bardzo dobrze i komfortowo przez caly czas oprocz podbiegu na jeden wiadukt.
Policzylo mi roznice wysokosi 77 m up, ale cos przeklamalo te wszystkie mosty i wiadukty, tym razem na pewno tyle nie bylo.
A, jeszcze moj nowy Garmin podaje mi kadencje, srednio 178 krokow na minute. Nie wiem, czy mu wierzyc, ze az tak szybko nogami przebieram zeby mi sie udalo troche zwiekszyc dlugosc kroku, to bede zauswac ze ho ho!
I zdjecie mojej nowej zabawki
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
13.01.2014 Poniedzialek
Pilates
Czas: 60 min.
Pilates w poniedzialek. Nie bylo standardowej prowadzacej, tylko zastepstwo, wiec zaden hardcore. Duzo rozciagania, ale miesnie korpusu czulam na drugi dzien i cos mi sie w plecy lekko zrobilo, odcinek ledzwiowy. Ale juz przeszlo.
18.01.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 8.3 km
Czas: 54 min
Tempo 6:30 min/km
Caly tydzien nie moglam znalezc czasu na truchtanie. A jak czas juz byl, to przyszedl huragan.
A, w srode mielismy kolejna wieczorna wycieczke, jeszcze przed huraganem. Przy pelni ksiezyca, nad morzem. Fajnie
Za to dzisiaj truchtanie za jasnego, w ciagle dosc silnym wietrze. Rundka dookola jeziorka, w sumie nic ciekawego. Tyle ze coraz szybciej mi to szuranie jakos wychodzi, Bog wie czemu wydawalo mi sie ze sie snuje jak mucha w smole, a wyszlo calkiem calkiem.
Po poludniu spacer po lesie i gorkach z dziecmi, polowa po zmroku z czolowkami
Pilates
Czas: 60 min.
Pilates w poniedzialek. Nie bylo standardowej prowadzacej, tylko zastepstwo, wiec zaden hardcore. Duzo rozciagania, ale miesnie korpusu czulam na drugi dzien i cos mi sie w plecy lekko zrobilo, odcinek ledzwiowy. Ale juz przeszlo.
18.01.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 8.3 km
Czas: 54 min
Tempo 6:30 min/km
Caly tydzien nie moglam znalezc czasu na truchtanie. A jak czas juz byl, to przyszedl huragan.
A, w srode mielismy kolejna wieczorna wycieczke, jeszcze przed huraganem. Przy pelni ksiezyca, nad morzem. Fajnie
Za to dzisiaj truchtanie za jasnego, w ciagle dosc silnym wietrze. Rundka dookola jeziorka, w sumie nic ciekawego. Tyle ze coraz szybciej mi to szuranie jakos wychodzi, Bog wie czemu wydawalo mi sie ze sie snuje jak mucha w smole, a wyszlo calkiem calkiem.
Po poludniu spacer po lesie i gorkach z dziecmi, polowa po zmroku z czolowkami
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
19.01.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 6.65 km
Czas: 43 min
Tempo 6:32 min/km
W poniedzialek i we wtorek sie raczej nie uda pobiegac, wiec trzeba bylo korzystac z weekndu (i wizyty Babci ). Dziecko jedno zaczelo kaszlec, wiec nawet na spacer nie bylo jak isc, to matka poszla pobiegac. Mialo byc nie za daleko i nie za szybko. Pierwsze zalozenie wyszlo jak powinno, z reszta trasa znana i obmierzona (w jedna strone po miescie, a powrot wzdluz fiordu) za to drugie to tak nie dokonca. Chociaz i tak bylo wolniej niz wczoraj Wialo cigle zdrowo, takze w sumie z nad tego fiordu to ucieklam po kilometrze i sie chowalam pomiedzy budynkami.
Bardzo milo sie biegalo i ciesze sie ze wyszlam. Troche mnie lydki bola, ale zalozylam opaski kompresyjne w celu szybszej regeneracji
Po bieganiu jeszcze wpadlo kilka pompek i cwiczenia na nogi z dzieckiem na plecach :uuusmiech: 2x10 wypady i 20 przysiadow.
Truchtanie
Dystans: 6.65 km
Czas: 43 min
Tempo 6:32 min/km
W poniedzialek i we wtorek sie raczej nie uda pobiegac, wiec trzeba bylo korzystac z weekndu (i wizyty Babci ). Dziecko jedno zaczelo kaszlec, wiec nawet na spacer nie bylo jak isc, to matka poszla pobiegac. Mialo byc nie za daleko i nie za szybko. Pierwsze zalozenie wyszlo jak powinno, z reszta trasa znana i obmierzona (w jedna strone po miescie, a powrot wzdluz fiordu) za to drugie to tak nie dokonca. Chociaz i tak bylo wolniej niz wczoraj Wialo cigle zdrowo, takze w sumie z nad tego fiordu to ucieklam po kilometrze i sie chowalam pomiedzy budynkami.
Bardzo milo sie biegalo i ciesze sie ze wyszlam. Troche mnie lydki bola, ale zalozylam opaski kompresyjne w celu szybszej regeneracji
Po bieganiu jeszcze wpadlo kilka pompek i cwiczenia na nogi z dzieckiem na plecach :uuusmiech: 2x10 wypady i 20 przysiadow.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
21.01.2014 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 6.5 km
Czas: 43 min
Tempo 6:36 min/km
A jednak udalo sie potruchtac, choc sie nie zapowiadalo Spadl snieg, miejscami sie podtopil, potem zmarzl, takze dosc slisko na chodnikach. Poniewaz Merrelle zupelnie sie na sliskim nie trzymaja, zalozylam dawno nieuzywane Minimusy. Przyczepnosc byla calkiem calkiem na oblodzonym asfalcie, innych opcji nie sprawdzalam.
Cos w polowie mnie zaczelo rozciegno prawe bolec, ale samo przeszlo. Po powrocie za to czulam prawy piszczel, ale rozmasowalam, posmarowalam mascia tygrysia i jest cisza. Odpukac.
Jeszcze zrobilam serie pompek i kilka cwiczen na core stability. Jestem z siebie dumna
A wieczorem jeszcze spacer z mama dookola wiezy telewizyjnej. Jednak jak sie nie biegnie, to jest ziiiimno
Truchtanie
Dystans: 6.5 km
Czas: 43 min
Tempo 6:36 min/km
A jednak udalo sie potruchtac, choc sie nie zapowiadalo Spadl snieg, miejscami sie podtopil, potem zmarzl, takze dosc slisko na chodnikach. Poniewaz Merrelle zupelnie sie na sliskim nie trzymaja, zalozylam dawno nieuzywane Minimusy. Przyczepnosc byla calkiem calkiem na oblodzonym asfalcie, innych opcji nie sprawdzalam.
Cos w polowie mnie zaczelo rozciegno prawe bolec, ale samo przeszlo. Po powrocie za to czulam prawy piszczel, ale rozmasowalam, posmarowalam mascia tygrysia i jest cisza. Odpukac.
Jeszcze zrobilam serie pompek i kilka cwiczen na core stability. Jestem z siebie dumna
A wieczorem jeszcze spacer z mama dookola wiezy telewizyjnej. Jednak jak sie nie biegnie, to jest ziiiimno
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
23.01.2014 Czwartek
Elixia Styrke & (hard)core
Czas: 45 min.
Matko kochana, coz to byla za katorga! No tak zle to juz dawno ze mna nie bylo Zobili w czwartek wieczorem te zajecia z nowa prowadzaca. Mysle sobie: super mi termin pasuje, jak mi sie spodoba to bede regularnie chodzic.
Te zajecia to normalnie boot camp jakis, typiara ciagle krzyczy "szybicej, szybciej,wyzej" itp. nie bylo czasu na zastanowienie sie nad technika, tylko 10 powtorzen i nastepne cwiczenie i tak w kolko, 4 cwiczenia po 3 serie i zmiana zestwu. W kazdym zestawie jakas kardio-masakra, typu wskakiwanie na stepa obunoz, pajacyki czy tam inne burpies. Autentycznie, mialam mroczki przed oczami, a pot zalewal twarz
nie wiem, czemu moje pluca nie dawaly rady. Miesniowo bylo calkiem calkiem, ale nie dostawaly odpowiedniej ilosci tlenu. No przeciez przy regularnym bieganiu powinnam sobie jakos wydolnosc podniesc, prawda?
24.01.2014 Piatek
Truchtanie
Dystans: 7 km
Czas: 45 min
Tempo: 6:29 min/km
Wyszlam potruchtac zaraz po pracy, zeby skorzystac z ladnej pogody. Na weekend znowu zapowiadaja wichure (bojuz dawno nie wialo). Wcale tak spokojnie nie bylo, zwlaszcza nad fiordem, ale jakos poszlo. 6 km z narastajaca predkoscia, dwa ostatnie po 6:10. Siodmy schlodzenie po 6:36 pod gorke. Az sie zastanawiam kiedy cos mi sie zepsuje, bo cos za dobrze mi sie ostatnio biega
Elixia Styrke & (hard)core
Czas: 45 min.
Matko kochana, coz to byla za katorga! No tak zle to juz dawno ze mna nie bylo Zobili w czwartek wieczorem te zajecia z nowa prowadzaca. Mysle sobie: super mi termin pasuje, jak mi sie spodoba to bede regularnie chodzic.
Te zajecia to normalnie boot camp jakis, typiara ciagle krzyczy "szybicej, szybciej,wyzej" itp. nie bylo czasu na zastanowienie sie nad technika, tylko 10 powtorzen i nastepne cwiczenie i tak w kolko, 4 cwiczenia po 3 serie i zmiana zestwu. W kazdym zestawie jakas kardio-masakra, typu wskakiwanie na stepa obunoz, pajacyki czy tam inne burpies. Autentycznie, mialam mroczki przed oczami, a pot zalewal twarz
nie wiem, czemu moje pluca nie dawaly rady. Miesniowo bylo calkiem calkiem, ale nie dostawaly odpowiedniej ilosci tlenu. No przeciez przy regularnym bieganiu powinnam sobie jakos wydolnosc podniesc, prawda?
24.01.2014 Piatek
Truchtanie
Dystans: 7 km
Czas: 45 min
Tempo: 6:29 min/km
Wyszlam potruchtac zaraz po pracy, zeby skorzystac z ladnej pogody. Na weekend znowu zapowiadaja wichure (bojuz dawno nie wialo). Wcale tak spokojnie nie bylo, zwlaszcza nad fiordem, ale jakos poszlo. 6 km z narastajaca predkoscia, dwa ostatnie po 6:10. Siodmy schlodzenie po 6:36 pod gorke. Az sie zastanawiam kiedy cos mi sie zepsuje, bo cos za dobrze mi sie ostatnio biega
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
26.01.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 10 km
Czas: 1 h 04 min
Tempo 6:23 min/km
Jesli tak dalej pojdzie, to przemianuje moje miejsce pobytu z Krainy Deszczowcow na Wichrowe Wzgorza. No tak wieje, ze mozna kota dostac. Dzis rano jakby lekko zelzalo, wiec korzystajac z pieknego i zwodniczego sloneczka za oknem przyodzialam buty i poszlam! Na szczescie resztki rozumu podpowiedzialy mi, zeby zabezpieczyc zatoki i uszy, wiec pod standardowym bufem ukrylam polarowa opaske.
Bieg byl bez planu, postanowilam najpierw obczaic sile wiatru i wlasne samopoczucie. Wczlapalam sie na gorke ze stawem (oj ciezko...) zrobilam 3 kolka po 1 km, ale jakos tez mi nie szlo, dopiero na ostatnim sie odmulilam. Nad stawkiem specjalnie nie wialo, bo jest dosc ladnie osloniety od wiatru, ale i tak z kazdym kolkiem mialam ochote wracac do domu wiec zeby oddalic pokusie, wypuscilam sie dalej miedzy domy. Zaatakowalam jeszcze jedna gorke i jakos tak sie calkiem calkiem rozruszalam. W sluchawkach ciagel Policja od Nesbø, wciagajaca ze wcale mi sie do domu nie chcialo wracac takze zbieg z gorki wykonalam troche po skosie, oddalajac sie jeszcze od domu. Takze wyszlo mi calkiem ladne kolko, byloby 8 km gdyby nie powtorzenia dookola stawku. Nad fiord balam sie zapuszczac, wracalam miedzy domami. Przy domu spojrzalam na zegarek, pokazal 9.7 km to jeszcze dokrecilam te 300 m, bo przeciez szkoda by bylo tego nie zrobic
Ogolnie czulam sie super, zwlaszcza jak juz sie rozruszalam. Mysle ze zajelo mi to wiecej czasu niz zwykle ze wzgeldu na godzine, jednak przed poludniem biega mi sie gorzej niz wieczorem.
To jeszcze sie pochwale miedzyczasami, bo zaczynaja byc calkiem calkiem a dodatkowo bylo jeszcz 100 m up
1 6:44
2 6:58
3 6:42
4 6:30
5 6:14
6 6:15
7 6:04
8 6:13
9 6:15
10 5:59
Truchtanie
Dystans: 10 km
Czas: 1 h 04 min
Tempo 6:23 min/km
Jesli tak dalej pojdzie, to przemianuje moje miejsce pobytu z Krainy Deszczowcow na Wichrowe Wzgorza. No tak wieje, ze mozna kota dostac. Dzis rano jakby lekko zelzalo, wiec korzystajac z pieknego i zwodniczego sloneczka za oknem przyodzialam buty i poszlam! Na szczescie resztki rozumu podpowiedzialy mi, zeby zabezpieczyc zatoki i uszy, wiec pod standardowym bufem ukrylam polarowa opaske.
Bieg byl bez planu, postanowilam najpierw obczaic sile wiatru i wlasne samopoczucie. Wczlapalam sie na gorke ze stawem (oj ciezko...) zrobilam 3 kolka po 1 km, ale jakos tez mi nie szlo, dopiero na ostatnim sie odmulilam. Nad stawkiem specjalnie nie wialo, bo jest dosc ladnie osloniety od wiatru, ale i tak z kazdym kolkiem mialam ochote wracac do domu wiec zeby oddalic pokusie, wypuscilam sie dalej miedzy domy. Zaatakowalam jeszcze jedna gorke i jakos tak sie calkiem calkiem rozruszalam. W sluchawkach ciagel Policja od Nesbø, wciagajaca ze wcale mi sie do domu nie chcialo wracac takze zbieg z gorki wykonalam troche po skosie, oddalajac sie jeszcze od domu. Takze wyszlo mi calkiem ladne kolko, byloby 8 km gdyby nie powtorzenia dookola stawku. Nad fiord balam sie zapuszczac, wracalam miedzy domami. Przy domu spojrzalam na zegarek, pokazal 9.7 km to jeszcze dokrecilam te 300 m, bo przeciez szkoda by bylo tego nie zrobic
Ogolnie czulam sie super, zwlaszcza jak juz sie rozruszalam. Mysle ze zajelo mi to wiecej czasu niz zwykle ze wzgeldu na godzine, jednak przed poludniem biega mi sie gorzej niz wieczorem.
To jeszcze sie pochwale miedzyczasami, bo zaczynaja byc calkiem calkiem a dodatkowo bylo jeszcz 100 m up
1 6:44
2 6:58
3 6:42
4 6:30
5 6:14
6 6:15
7 6:04
8 6:13
9 6:15
10 5:59
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
29.01.2014 Sroda
Wieczorna wycieczka
Dystans: 6 km
Kolejna wieczorna wycieczka ze znajomymi z pracy, na szczyt jednej z gorek po drugiej stronie fiordu. Szeroka gruntowa droga na szczyt sprawila, ze nie musielismy sie zbytnio martwic o to jak i gdzie isc, za to moglismy sie skupic bardziej na socjalnym aspekcie
30.01.2014 Czwartek
Truchtanie
Dystans: 8.22 km
Czas: 55 min
Tempo: 6:42 min/km
Wreszcie udalo sie postruchtac, ale jakos tak bez powera bylam. Nawet specjalnie pod gorke nie mialam, tyle co na poczatku, a i tak sie nie moglam rozpedzic. Tylko pilnowalam zeby 7 na zegarku nie bylo, a reszte olalam. Ostatnie dwa km letko z gorki to i troche szybciej.
Wieczorna wycieczka
Dystans: 6 km
Kolejna wieczorna wycieczka ze znajomymi z pracy, na szczyt jednej z gorek po drugiej stronie fiordu. Szeroka gruntowa droga na szczyt sprawila, ze nie musielismy sie zbytnio martwic o to jak i gdzie isc, za to moglismy sie skupic bardziej na socjalnym aspekcie
30.01.2014 Czwartek
Truchtanie
Dystans: 8.22 km
Czas: 55 min
Tempo: 6:42 min/km
Wreszcie udalo sie postruchtac, ale jakos tak bez powera bylam. Nawet specjalnie pod gorke nie mialam, tyle co na poczatku, a i tak sie nie moglam rozpedzic. Tylko pilnowalam zeby 7 na zegarku nie bylo, a reszte olalam. Ostatnie dwa km letko z gorki to i troche szybciej.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
02.02.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 10.4 km
Czas: 1 h 8 min
Tempo: 6:33 min/km
Wczoraj tak wialo, ze bez sensu bylo wychodzic. Z reszta maz caly dzien spedzil na wymianie rozrzadu u mnie w samochodzie, takze nic by z tego i tak nie wyszlo. Za to wieczorem poszlam na bardzo sympatyczna miedzynarodowa kolacje ze znajomymi z pracy
Ale dzisiaj juz nie dalam za wygrana, mimo zboerajacych sie deszczowych chmur i wciaz poteznych podmuchow wiatru. Postanowilam pobiec do przystani odleglej o ok. 5 km i wrocic wzdluz fiordu. Po drodze zwatpilam kilka razy, jak dostawalam wiatrem w twarz i do tego lekko zaczelo kropic, ale jak juz do tej przystani sie dokulalam, to stwierdzilam ze sprobuje i najwyzej sie schowam miedzy domami. I tak sobie szuralam, najpierw w malym zagajniku, a jak wydostalam sie na otwarta przestrzen to jakie bylo moje zaskoczenie, ze wbrew fizyce biegacza wiatr mialam niemal prosto w plecy morze piekne, fale rozbijaly sie o kamienie, a ja tak zupelnie bez wysilku kulalam sie przed siebie. Ekstra!
No i przy okazji odkrylam ze to bardzo przyjemna petla na 10 km. I tempo tez w miare rowne i przyzwoite.
"Bieganie" z Ania
Dystans: 3 km
Czas: 31 min
Jak wrocilam do domu, to czekalo na mnie obrazone dziecko, ze jej nie zabralam ze soba. A pytalam wczesniej czy bedzie chciala isc ze mna. Tak, ale jak przyjdzie wiosna w miedzyczasie wyniklo jednak jakies nieporozumienie z bratem i Ania stwierdzila ze chce isc ze mna pobiegac. No to ubralam sie troche cieplej i poszlysmy, co bylo zrobic
Mala daje sobie coraz lepiej rade, petla 3 km i prawie w calosci przetruchtana, tylko odcinki pod gorke ja stopowalam bo sie wyrywala. A jaka dumna z siebie tera zeby tylko jej nie zniechecic!
Truchtanie
Dystans: 10.4 km
Czas: 1 h 8 min
Tempo: 6:33 min/km
Wczoraj tak wialo, ze bez sensu bylo wychodzic. Z reszta maz caly dzien spedzil na wymianie rozrzadu u mnie w samochodzie, takze nic by z tego i tak nie wyszlo. Za to wieczorem poszlam na bardzo sympatyczna miedzynarodowa kolacje ze znajomymi z pracy
Ale dzisiaj juz nie dalam za wygrana, mimo zboerajacych sie deszczowych chmur i wciaz poteznych podmuchow wiatru. Postanowilam pobiec do przystani odleglej o ok. 5 km i wrocic wzdluz fiordu. Po drodze zwatpilam kilka razy, jak dostawalam wiatrem w twarz i do tego lekko zaczelo kropic, ale jak juz do tej przystani sie dokulalam, to stwierdzilam ze sprobuje i najwyzej sie schowam miedzy domami. I tak sobie szuralam, najpierw w malym zagajniku, a jak wydostalam sie na otwarta przestrzen to jakie bylo moje zaskoczenie, ze wbrew fizyce biegacza wiatr mialam niemal prosto w plecy morze piekne, fale rozbijaly sie o kamienie, a ja tak zupelnie bez wysilku kulalam sie przed siebie. Ekstra!
No i przy okazji odkrylam ze to bardzo przyjemna petla na 10 km. I tempo tez w miare rowne i przyzwoite.
"Bieganie" z Ania
Dystans: 3 km
Czas: 31 min
Jak wrocilam do domu, to czekalo na mnie obrazone dziecko, ze jej nie zabralam ze soba. A pytalam wczesniej czy bedzie chciala isc ze mna. Tak, ale jak przyjdzie wiosna w miedzyczasie wyniklo jednak jakies nieporozumienie z bratem i Ania stwierdzila ze chce isc ze mna pobiegac. No to ubralam sie troche cieplej i poszlysmy, co bylo zrobic
Mala daje sobie coraz lepiej rade, petla 3 km i prawie w calosci przetruchtana, tylko odcinki pod gorke ja stopowalam bo sie wyrywala. A jaka dumna z siebie tera zeby tylko jej nie zniechecic!
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
05.02.2014 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 6,1 km
Czas: 39 min
Tempo 6:29 min/km
Taka bylam jakas zdechla przez caly dzien, ze szok. Normalnie 0 energii. Jeszcze dzieci sobie wymyslily, ze chca zjesc w McDonald's i to w srodku, a ze ostatni raz jedlismy tam chyba jak bylismy w Polsce w listopadzie, to pojechalismy.
Jesli ktos mysli, ze w McDonalds podaja swinstwa, to powinien zjesc norweskiego makczikena. Bleeeee... Nigdy wiecej.
No wiec wieczorem zmusilam sie zeby wyjsc z domu, choc sampoczucie mialam nader marne. Pierwszy km bardzo pod gore, ale jakos sie wkulalam i wtedy to sie nawet troche rozpedzilam. Moj audiobook osisgnal bardzo ciekawy moment, wiec za bardzo nie myslalam o drodze tylko o tym, co w sluchawkach. Jak widac po zalaczonych miedzyczasach, kulminacyjna akcja przypadla na 5 km Tak wiec niechcacy wyszedl mi BNP, choc nieco oszukany bo najpierw mialam pod gorke a potem z gorki
Z innej beczki, cos mnie nogi pobolewaly po tych wyczynach, ale rozmasowalam i jest duzo lepiej. Czuje tylko taka nieprzyjemna sztywnosc niektorych sciegien i miesni w goleniach i lydkach. Takze chyba jutro sie na joge wybiore, co by to wszystko troszke rozciagnac. A dzisiaj Styrke & core, bo dzieci chca isc na plac zabaw na silowni jak to dobrze miec takie motywatory w domu...
1 6:58
2 6:37
3 6:29
4 6:16
5 5:56
6 6:37
Truchtanie
Dystans: 6,1 km
Czas: 39 min
Tempo 6:29 min/km
Taka bylam jakas zdechla przez caly dzien, ze szok. Normalnie 0 energii. Jeszcze dzieci sobie wymyslily, ze chca zjesc w McDonald's i to w srodku, a ze ostatni raz jedlismy tam chyba jak bylismy w Polsce w listopadzie, to pojechalismy.
Jesli ktos mysli, ze w McDonalds podaja swinstwa, to powinien zjesc norweskiego makczikena. Bleeeee... Nigdy wiecej.
No wiec wieczorem zmusilam sie zeby wyjsc z domu, choc sampoczucie mialam nader marne. Pierwszy km bardzo pod gore, ale jakos sie wkulalam i wtedy to sie nawet troche rozpedzilam. Moj audiobook osisgnal bardzo ciekawy moment, wiec za bardzo nie myslalam o drodze tylko o tym, co w sluchawkach. Jak widac po zalaczonych miedzyczasach, kulminacyjna akcja przypadla na 5 km Tak wiec niechcacy wyszedl mi BNP, choc nieco oszukany bo najpierw mialam pod gorke a potem z gorki
Z innej beczki, cos mnie nogi pobolewaly po tych wyczynach, ale rozmasowalam i jest duzo lepiej. Czuje tylko taka nieprzyjemna sztywnosc niektorych sciegien i miesni w goleniach i lydkach. Takze chyba jutro sie na joge wybiore, co by to wszystko troszke rozciagnac. A dzisiaj Styrke & core, bo dzieci chca isc na plac zabaw na silowni jak to dobrze miec takie motywatory w domu...
1 6:58
2 6:37
3 6:29
4 6:16
5 5:56
6 6:37
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
05.02.2014 Sroda
Elixia Styrke & core
Czas: 55 min.
Moje motywatory uparly sie, zeby isc na plac zabaw w Elixii, wiec nie bylo wyjscia. Zaraz po robocie przebieranie i wyjscie na silownie.
Oj nie byl to moj dobry dzien, nie byl. Slabo mi szlo, a jedno cwiczenie to prawie calkiem sobie odpuscilam. Znowu wydolnosciowo nie dalam rady. Za to cieszy ze gorne partie ciala nie sa juz takie slabe
06.02.2014 Czwartek
Joga
Czas: 60 min.
Po wtorkowym biegu czulam nieprzyjemne napiecie w nogach i lekki bol prawego piszczela przy schodzeniu ze schodow. Plecy tez z jakimis wezlami, wiec zmusilam sie (doslownie) zeby posc na joge. Zmienili godzine zajec i teraz zaczyna sie o 20:30, naprawde ciezko wyjsc z domu o tej porze. O dziwo bylo bardzo duzo ludzi.
Cwiczenia weszly w miare spoko, w sumie ani sie nie zmeczylam, ani nic, no tylko na mostek sie nie czulam i odpuscilam. Odkrylam, ze miesnie posladkow mam mega spiete i bola strasznie przy jednym cwiczeniu, chyba powinnam je w domu sobie robic regularnie
Niemniej ku memu zdzwieniu bol i napiecie w nogach ustapily calkowicie. Nie to, zebym sie nie cieszyla, ale to chyba jakas magia
08.02.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 6.5 km
Czas: 43 min
Tempo: 6:39 min/km
Wolne wieczorne truchtanko. Rano corka oswiadczyla, ze chce biegac ze mna, ale niestety ne wyszlo. W ogole nie udalo sie wyjsc za jasnego, maz w pracy a ja z dziecmi mialam maraton po sklepach. W Ikei myslalam ze zejde (ale to szczyt glupoty pakowac sie tam o 13, normalnie weszlam na ring, dostalam w ryj, trzeba bylo w domu siedziec).
Mala rundka po miescie, bardzo mile oderwanie. Powoli i bez spinania.
Nogi nie bolaly
Elixia Styrke & core
Czas: 55 min.
Moje motywatory uparly sie, zeby isc na plac zabaw w Elixii, wiec nie bylo wyjscia. Zaraz po robocie przebieranie i wyjscie na silownie.
Oj nie byl to moj dobry dzien, nie byl. Slabo mi szlo, a jedno cwiczenie to prawie calkiem sobie odpuscilam. Znowu wydolnosciowo nie dalam rady. Za to cieszy ze gorne partie ciala nie sa juz takie slabe
06.02.2014 Czwartek
Joga
Czas: 60 min.
Po wtorkowym biegu czulam nieprzyjemne napiecie w nogach i lekki bol prawego piszczela przy schodzeniu ze schodow. Plecy tez z jakimis wezlami, wiec zmusilam sie (doslownie) zeby posc na joge. Zmienili godzine zajec i teraz zaczyna sie o 20:30, naprawde ciezko wyjsc z domu o tej porze. O dziwo bylo bardzo duzo ludzi.
Cwiczenia weszly w miare spoko, w sumie ani sie nie zmeczylam, ani nic, no tylko na mostek sie nie czulam i odpuscilam. Odkrylam, ze miesnie posladkow mam mega spiete i bola strasznie przy jednym cwiczeniu, chyba powinnam je w domu sobie robic regularnie
Niemniej ku memu zdzwieniu bol i napiecie w nogach ustapily calkowicie. Nie to, zebym sie nie cieszyla, ale to chyba jakas magia
08.02.2014 Sobota
Truchtanie
Dystans: 6.5 km
Czas: 43 min
Tempo: 6:39 min/km
Wolne wieczorne truchtanko. Rano corka oswiadczyla, ze chce biegac ze mna, ale niestety ne wyszlo. W ogole nie udalo sie wyjsc za jasnego, maz w pracy a ja z dziecmi mialam maraton po sklepach. W Ikei myslalam ze zejde (ale to szczyt glupoty pakowac sie tam o 13, normalnie weszlam na ring, dostalam w ryj, trzeba bylo w domu siedziec).
Mala rundka po miescie, bardzo mile oderwanie. Powoli i bez spinania.
Nogi nie bolaly
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
09.02.2014 Niedziela
"Bieganie" z Ania
Dystans: 2.7 km
Czas: 29 min
W przerwie pomiedzy opadami poszlysmy z Ania na mala przbiezke. Plan byl zeby pobiec dookola 'mojej' fabryki. Nie docenilam jednak tego jak nad fiordem moze wiac dziecku sie wianie nie podobalo, dobrze ze chociaz akurat statek podplywal po nowy ladunek karmy, to chociaz jakas atrakcja byla.
11.02.2014 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 9 km
Czas: 59 min
Tempo: 6:34 min/km
Stres w pracy, stressss...
A w dzien pogoda ladna po raz pierwszy od tygodnia, wiec zal bylo nie skorzystac. Wyszlam pol godziny wczesniej i pobieglam. Mimo czegos dziwnego w prawej nodze, co rozsadek uznal za dosc dobra wymowke od niebiegania, serce jednak zwyciezylo. Ubralam na nogi zelazka (a, jakis taki kaprys mialam) i zaatakowalam te gorke co to juz od dawna ja mialam w palach ale jakos nie po drodze mi bylo. Z reszta dzisiaj do konca nie moglam sie zdecydowac jak biec i tak jakos zakosami mi poszlo, ale jednak poszlo.
Nie powiem, na szczycie to dyszalam jak lokomotywa, jednak srednie tempo wyszlo calkiem przyzwoite jak na mnie, a bylo 100 m up.
W czwartek na pewno joga, a jutro moze jakies sztangi? Zobaczymy jak sie bede czula.
"Bieganie" z Ania
Dystans: 2.7 km
Czas: 29 min
W przerwie pomiedzy opadami poszlysmy z Ania na mala przbiezke. Plan byl zeby pobiec dookola 'mojej' fabryki. Nie docenilam jednak tego jak nad fiordem moze wiac dziecku sie wianie nie podobalo, dobrze ze chociaz akurat statek podplywal po nowy ladunek karmy, to chociaz jakas atrakcja byla.
11.02.2014 Wtorek
Truchtanie
Dystans: 9 km
Czas: 59 min
Tempo: 6:34 min/km
Stres w pracy, stressss...
A w dzien pogoda ladna po raz pierwszy od tygodnia, wiec zal bylo nie skorzystac. Wyszlam pol godziny wczesniej i pobieglam. Mimo czegos dziwnego w prawej nodze, co rozsadek uznal za dosc dobra wymowke od niebiegania, serce jednak zwyciezylo. Ubralam na nogi zelazka (a, jakis taki kaprys mialam) i zaatakowalam te gorke co to juz od dawna ja mialam w palach ale jakos nie po drodze mi bylo. Z reszta dzisiaj do konca nie moglam sie zdecydowac jak biec i tak jakos zakosami mi poszlo, ale jednak poszlo.
Nie powiem, na szczycie to dyszalam jak lokomotywa, jednak srednie tempo wyszlo calkiem przyzwoite jak na mnie, a bylo 100 m up.
W czwartek na pewno joga, a jutro moze jakies sztangi? Zobaczymy jak sie bede czula.
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
12.02.2014 Sroda
Elixia Power
Czas: 60 min
Mimo wielkiego niechcieja wyszlam na sztangi. I to byl bardzo dobry pomysl! Juz dawno mi tak dobrze nie szlo, moze dlatego, ze bez spiny, postanowilam po prostu 'go with the flow' i do niczego sie nie zmuszac.
13.02.2014 Czwartek
Joga
Czas: 60 min
Znowu porzadne rozciaganie na jodze. Tym razem nawet udalo sie zrobic wszystkie cwiczenia i nadazac za prowadzaca
14.02.2014 Piatek
"Bieganie" z Ania
Dystans: 3.2 km
Czas: 45 min
Ogolnie mialam zrypany dzien w pracy i chcialam odreagowac. Przez godzine stalam i smazylam nalesniki domownikom, po czym ubralam sie i uslyszalam: Moge isc z toba?
No i jak tu odmowic? Ale oglnie wyszla z tego porazka, bo dzieecko bylo zmeczone i po 2 km zupelnie odcielo mu prad. Do domu jakos sie dokulalysmy, ale ledwo. Juz mi sie odechcialo samej wychodzic, z reszta zlapala mnie migrena ktora trzymala do niedzieli.
16.02.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 9.1 km
Czas: 59 min
Tempo: 6:33 min/km
No w koncu by wypadalo wyjsc. Ale jak ciezkoooo byloooo... to pewnie przez te migrene. Przez pierwsze dwa km to myslalam, zeby zawrocic. No ale jak to tak, wstyd przeciez. No to sie kulalam do przodu i kulalam. Przetarlo sie, sloneczko swiecilo, to postanowilam na pobliskie wzgorze widokowe wbiec, co to ostatnio jego fotke wstawialam. I nie dalam rady, przed szczytem sie poddalam i odbilam na dol. Zbieglam nad jeziorko troche okrezna droga i tam nawet sie rozpedzialm, pewnie przez wyprzedzanie tych wszystkich spacerowiczow co wylegli. Ogolnie masakra, nie wiem jak mi sie udalo dobic do 9 km.
A po obiedzie spacer z dziecmi na wieze telewizyjna i do ogrodu botanicznego. Wszystko bylo, sloncze, grad, zachod slonca, krolik, no bomba!
Elixia Power
Czas: 60 min
Mimo wielkiego niechcieja wyszlam na sztangi. I to byl bardzo dobry pomysl! Juz dawno mi tak dobrze nie szlo, moze dlatego, ze bez spiny, postanowilam po prostu 'go with the flow' i do niczego sie nie zmuszac.
13.02.2014 Czwartek
Joga
Czas: 60 min
Znowu porzadne rozciaganie na jodze. Tym razem nawet udalo sie zrobic wszystkie cwiczenia i nadazac za prowadzaca
14.02.2014 Piatek
"Bieganie" z Ania
Dystans: 3.2 km
Czas: 45 min
Ogolnie mialam zrypany dzien w pracy i chcialam odreagowac. Przez godzine stalam i smazylam nalesniki domownikom, po czym ubralam sie i uslyszalam: Moge isc z toba?
No i jak tu odmowic? Ale oglnie wyszla z tego porazka, bo dzieecko bylo zmeczone i po 2 km zupelnie odcielo mu prad. Do domu jakos sie dokulalysmy, ale ledwo. Juz mi sie odechcialo samej wychodzic, z reszta zlapala mnie migrena ktora trzymala do niedzieli.
16.02.2014 Niedziela
Truchtanie
Dystans: 9.1 km
Czas: 59 min
Tempo: 6:33 min/km
No w koncu by wypadalo wyjsc. Ale jak ciezkoooo byloooo... to pewnie przez te migrene. Przez pierwsze dwa km to myslalam, zeby zawrocic. No ale jak to tak, wstyd przeciez. No to sie kulalam do przodu i kulalam. Przetarlo sie, sloneczko swiecilo, to postanowilam na pobliskie wzgorze widokowe wbiec, co to ostatnio jego fotke wstawialam. I nie dalam rady, przed szczytem sie poddalam i odbilam na dol. Zbieglam nad jeziorko troche okrezna droga i tam nawet sie rozpedzialm, pewnie przez wyprzedzanie tych wszystkich spacerowiczow co wylegli. Ogolnie masakra, nie wiem jak mi sie udalo dobic do 9 km.
A po obiedzie spacer z dziecmi na wieze telewizyjna i do ogrodu botanicznego. Wszystko bylo, sloncze, grad, zachod slonca, krolik, no bomba!
- Gryzzelda
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1710
- Rejestracja: 29 cze 2012, 21:31
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
- Lokalizacja: Kraina Deszczowcow
17.02.2014 Poniedzialek
Pilates
Czas: 60 min
Dawno nie wbylam na pilatesie, ale duzo z formy nie stracilam, bo przeciez na sztangi i inne takie tam chodze. Wyszlo mi tylko ze prawa noga jest znacznie silniejsza niz lewa, kiedys nie mialam takiej dysproporcji.
18.02.2014 Wtorek
Wieczorna wycieczka
Dystans: 5 km
Chyba ostatnia wycieczka z czolowkami, bo zaczyna sie znowu robic jasno polazilismy po lesie, w blocie, zgubilismy sie, znalezlismy, zatrzymalismy sie pod wiata na posilek regeneracyjny i ciepla herbatke i do domu. Relaksujacy wieczor
21.02.2014 Piatek
Truchtanie
Dystans: 6.9 km
Czas: 43 min
Tempo: 6:14 min/km
Przez srode i czwartek nie udalo sie nic porobic sportowego, za to udalo sie odguzowac mieszkanie i zrobic duze zakupy. Zawsze cos W piatek za to po pracy przyszlam do domu, przebralam sie i od razu polecialam. Tak jakos szybko calkiem mi poszlo, ale trasa prawie plaska.
A wieczorem kolacja ze znajomymi, przemycili z Francji ser i zrobili raclette. Mniam!
Pilates
Czas: 60 min
Dawno nie wbylam na pilatesie, ale duzo z formy nie stracilam, bo przeciez na sztangi i inne takie tam chodze. Wyszlo mi tylko ze prawa noga jest znacznie silniejsza niz lewa, kiedys nie mialam takiej dysproporcji.
18.02.2014 Wtorek
Wieczorna wycieczka
Dystans: 5 km
Chyba ostatnia wycieczka z czolowkami, bo zaczyna sie znowu robic jasno polazilismy po lesie, w blocie, zgubilismy sie, znalezlismy, zatrzymalismy sie pod wiata na posilek regeneracyjny i ciepla herbatke i do domu. Relaksujacy wieczor
21.02.2014 Piatek
Truchtanie
Dystans: 6.9 km
Czas: 43 min
Tempo: 6:14 min/km
Przez srode i czwartek nie udalo sie nic porobic sportowego, za to udalo sie odguzowac mieszkanie i zrobic duze zakupy. Zawsze cos W piatek za to po pracy przyszlam do domu, przebralam sie i od razu polecialam. Tak jakos szybko calkiem mi poszlo, ale trasa prawie plaska.
A wieczorem kolacja ze znajomymi, przemycili z Francji ser i zrobili raclette. Mniam!