b@rto szklany biegacz

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

No, wreszcie znalazłem czas, żeby opisać ostatnie dwa treningi. :)
Zacznę od napisania, że w piątek ponowna wizyta u fizjoterapeuty - tym razem większość czasu zajęła praca nad mięśniem biodrowo - lędźwiowym, mięśniem gruszkowatym i ... suche igłowanie. Igiełki poszły w łydkę, tyłek i prostownik grzbietu. Na dzisiaj odczuwam lekką bolesność w miejscu ukłucia, ale nie jest ona odczuwalna podczas biegu. Na pewno rozluźniło mi to gruszkowaty i poprawiło jeszcze rozluźnienie łydki - to czuję nawet przy rozciąganiu po treningu.

05.08.2017

W kontekście półmaratonu należałoby wdrożyć chociaż kilka treningów progowych, jeden z takich wykonałem właśnie w sobotę. Wykonałem 3 x 3 km na dość krótkiej przerwie (około 2 minut, nieco przedłużyłem drugą przerwę). Trening wykonywany rano, z racji kolejnego dnia pełnego różnych obowiązków... Trochę mam tego dość i chyba tęsknię zimy, gdzie nie ma tylu rzeczy do roboty na wsi... Z racji tego, że rano i ciepło - nie jestem w 100% pewien czy tętno można traktować miarodajnie. No ale, tak czy owak - jest w porządku - utrzymało się w ryzach książkowych wartości. Tempo obrałem z Danielsa, który dla mego VDOT sugeruje 4:07/km.
2. i 3. powtórzenie wyszły nieco wolniej - możliwe, że wpływ na to miały piątkowe zabiegi. Dawno nie miałem tak betonowych nóg. A to dziwne, bo zeszły tydzień był odpoczynkiem niemalże i przed tym treningiem miałem 2 dni wolne. 3. powtórzenie to biegła bardziej głowa niż nogi.
Przy okazji - test żeli Aptonia z decathlonu. Napiszę o nich parę słów na końcu. Ten trening robiony bez porannego jedzenia a jedynie na żelu z kofeiną.
  • BS 2,14 km / 12:40 rozgrzewka
    1. 3,00 km / 12:22 / śr. tempo 4:07/km / śr. tętno 178 bpm (87%) / max tętno 185 bpm (90%)
    2:01 przerwa
    2. 3,00 km / 12:29 / śr. tempo 4:09/km / śr. tętno 183 bpm (89%) / max tętno 188 bpm (92%)
    2:26 przerwa
    3. 3,00 km / 12:32 / śr. tempo 4:11/km / śr. tętno 183 bpm (89%) / max tętno 188 bpm (92%)
    BS 0,92 km schłodzenie

06.08.2017

Powiem szczerze, że pewnie tego treningu by nie było, gdyby nie Artur. Zgadaliśmy się kiedyś na forum, że ma blisko rodzinę i niedawno odezwał się na fb, że będzie i czy może byśmy wyskoczyli na jakiś trening. Czemu nie, umówiliśmy się i przez to w ogóle ten trening wyszedł. Dzień wcześniej byłem na weselu - dużo tańcowania. Snu mało, a o 9 już musiałem być na kursie z KPP. Do tego jeszcze cały dzień żołądek nie swój - nie jakieś zatrucie, po prostu chyba za dużo zjadłem na tym weselichu. No ale dobra, powiedziało się a, trzeba powiedzieć b.
Wymyśliłem 16 km "wycieczki" po okolicy. I tak zaczęliśmy - byłem trochę hamulcowym, bo Artur jest mocniejszy ode mnie a ja odczuwałem jeszcze, że nogi nie te. I oddechowo było tak na pograniczu 1. i 2. zakresu. Z każdym kilometrem się rozpędzaliśmy - tu już jestem na milion procent pewien - sam bym te 16 km no maksymalnie po 5:20 przeczołgał. Mi się biegło coraz lepiej, bo chyba mięśnie się rozgrzewały.
Trzecią "czwórkę" pobiegliśmy już poniżej 5:00/km mimo tego, że większość tego odcinka była pod górę. To cały czas było takie "przejściowe" 1. - 2. zakres. Dopiero między 12. a 16. km weszliśmy na mocniejsze dla mnie tempo, taki już typowy 2. zakres. Tę czwórkę polecieliśmy po 4:26/km (4:43 - 4:31 - 4:25 - 4:07). No gdzie ja bym się zmusił do 4:07 na 16. km. :bum:

Dobry trening - mocny a jednocześnie nie zajeżdżający zbytnio. Jutro pośpię jak wariat do 8:30 i się zregeneruję na spokojnie. Dzięki raz jeszcze Artur, wiem że dla Ciebie ciężko było tak się wlec na początku. :hahaha:
  • BNP
    • 4,00 km / 21:19 / śr. tempo 5:20/km
      4,00 km / 20:28 / śr. tempo 5:07/km
      4,00 km / 19:56 / śr. tempo 4:59/km
      4,00 km / 17:43 / śr. tempo 4:26/km
      60 m / 0:14 / śr. tempo 3:43/km


    Całość 16,06 km / czas 1:19:47 / śr. tempo 4:58/km



Na koniec kilka słów na temat żeli z Decathlonu. Ciekawa i tania alternatywa dla droższych żeli.
Po 1 - duży plus za połączenie glukozy z fruktozą. Nie każdy żel ma dodaną fruktozę, a dzięki temu możemy przyswoić więcej "energii" z żelu, bo glu i fru idą innymi łańcuchami.
Po 2 - cena. 2,50 za sztukę Aptonia 300 (bez kofeina), 3,75 za sztukę Aptonia 500 z kofeiną. Z bcaa nie potrzebuję. Wziąłem na spróbowanie banan (300), porzeczka i solony karmel (500). Banan i porzeczka trochę za słodkie, wręcz mdła była porzeczka. Ale solony karmel - ja pierdziu, pyszny. Smakuje jak wedlowska czekolada o tym samym smaku - a ja ją uwielbiam. Bez problemów żołądkowych. Bardzo chętnie bym się z kimś wymienił na kilka sztuk, żeby spróbować bardziej kwaśnych smaków (cytryna, czereśnia, może malina).
Po 3 - zalepia. Porównując do SiSa to niebo i ziemia. SiS płynny - bzium i połknięty. Tego się nie da tak szybko chapnąć a nawet dobrze by było popić. Szczególnie porzeczkę. Ten solony karmel to może jeszcze by się obył. I lepiej na palce uważać, bo jak się zalepią to nieprzyjemne uczucie.
Po 4 - łatwe do otwarcia, stosunkowo małe opakowanie - na plus.

Na zakończenie - warto spróbować, może akurat podejdą. Składem i wartością energetyczną nie odbiegają od "markowych".
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

09.08.2017

Wtorkowy trening przepadł, nie było kiedy go wykonać. Może to i lepiej, nogi odpoczęły przed cięższym akcentem. Ostatnie interwały po 1200 metrów w planie. Zostaną jeszcze czterystumetrówki za 2 tygodnie, ale teraz będę już więcej pracował nad wytrzymałością tempową. Chciałem wyjść jeszcze przed 7, bo tradycyjnie - mało czasu a dużo do zrobienia, ale pooglądałem Kszczota wieczorem i położyłem się spać po 23. Budzik o 6:30 zapetowałem i wstałem jakoś 7:10. Szybka toaleta, zjadłem żel z kofeiną, łyknąłem trochę wody i pobiegłem. Rozgrzewka drętwo, rano to się śpi a nie biega (Sosik, ja Ciebie podziwiam za te wstawanie około 4).
Po dotarciu na miejsce - rozciąganie dynamiczne, trochę skipów, przebieżki. Chwilka na uspokojenie oddechu i jazda.

Szło znośnie. Nogi nie robiły się betonowe, zmęczenie było "kontrolowane". Jakoś słabo się czułem na 5 powtórzeniu, na nim straciłem nawet 6 sekund do zakładanego czasu i w głowie mi się pojawiło, że nie dam rady szóstego, że kończę na 5. Ale że do domu miałem prawie 4 km, to stwierdziłem, że nie będę się wlókł tylko spróbuję wykonać ten szósty odcinek a najwyżej skrócę do 800 czy 1000m. Heh i tak biegłem jak za karę a ciągle w tempie. :D Pierwsza kontrola tempa była na 600m - oczywiście "już nie moooogeeee", no ale chociaż 800. Potem no chociaż 1000. I tak dociągnąłem do 1,2 km niemalże w punkt z czasem. :bum: Ahh ta głowa.
  • BS 2,91 km / 18:09 rozgrzewka
    1. 1,2 km / 4:30,2 / śr. tempo 3:45/km
    3:30 przerwa
    2. 1,2 km / 4:28,8 / śr. tempo 3:44/km
    3:30 przerwa
    3. 1,2 km / 4:33,8 / śr. tempo 3:48/km
    3:30 przerwa
    4. 1,2 km / 4:31,3 / śr. tempo 3:46/km
    3:30 przerwa
    5. 1,2 km / 4:36,0 / śr. tempo 3:50/km
    3:30 przerwa
    6. 1,2 km / 4:30,9 / śr. tempo 3:46/km
    3:30 przerwa
    BS 2,29 km / 12:53 schłodzenie
W domu się porozciągałem i dorzuciłem rolkę na "newralgiczne" punkty - łydki, uda i tyłek.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

To jednak nie były ostatnie 6x1,2, jeszcze jeden taki trening jest.

10.08.2017

Spokojny BS, wykonany w lesie. W trakcie spadł deszcz, przez chwilę było chłodno ale po kilku minutach zrobiło się parno.
  • BS 12,69 km / czas 1:05:18 / śr. tempo 5:09/km

12.08.2017

Ambitne plany pobudki o 6 rano jak zawsze spaliły na panewce. Jak by to napisał Sosik - "automat zadziałał" i po 40 minutach wciskania drzemki w końcu wstałem. Toaleta załatwiona, zjadłem żel z kofeiną (chyba na maratonie będę korzystał z Aptonii, super mi wchodzą te żele) i ruszyłem. Po 2,5 km rozgrzewki odezwała się wczorajsza pizza, w takim sensie, że musiałem jeszcze w krzaczki skoczyć. :bum:

Rozpocząłem trening WT - 4 x 2 km w tempie 4:00/km na przerwie 4 minuty. Zdjąłem wcześniej koszulkę i zostawiłem w bezpiecznym miejscu, za ciepło jeszcze na koszulkę... 1. i 2. powtórzenie swobodnie - pot lał się po dupie, ale nie było żadnych problemów z domknięciem. Na 3. zaczęła protestować głowa właściwie, bo dalej mięśniowo czy oddechowo było dobrze. No tylko że to już było około 8:00 i było ciepło. Na pewno sporo wody ze mnie już zdążyło "wyjść" a to jeszcze 4 km mocnego wysiłku. Na 3. powtórzeniu jeszcze głowę dało się uciszyć - weszło. 4. powtórzenie też w zadanym czasie ale już było ciepło. Paliły mnie stopy, zaczęły przeszkadzać buty, każdy cień był taki cudowny... No ale trening zrobiony, odhaczony. Przyda się - jak zrobi się chłodniej to będzie to tempo wchodziło jak woda.
Przerwy po każdym powtórzeniu były bardzo "odpoczynkowe" - 2 minuty marszu, 2 minuty takiego truchtu że pewnie dziadek z kulką by mnie wyprzedził. Ostatnia przerwa - 3:30 marszu...
  • BS 2,91 / czas 18:56 rozgrzewka
    • 1. 2,00 km / czas 8:00,4 / śr. tempo 4:00/km
      4:00 przerwa
      2. 2,00 km / czas 7:57,9 / śr. tempo 3:59/km
      4:00 przerwa
      3. 2,00 km / czas 8:00,5 / śr. tempo 4:00/km
      4:00 przerwa
      4. 2:00 km / czas 8:01,1 / śr. tempo 4:00/km
      4:00 przerwa
    BS 2,04 km / czas 12:10 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

13.08.2017

Wychodząc wieczorem na ten trening, temperatura wynosiła 16 stopni. Rany, jak dobrze! Zaplanowałem sobie dłuższe wybieganie - 17-18 km. Wyszło ciut ponad 18 km. Drugim, ale chyba najważniejszym założeniem na ten trening była nauka utrzymywania jednego, równego tempa ale bez alertów w zegarku. Na Biegu Jacka w Siedlcach będę pejsem na 1:50, więc muszę zaznajomić się dokładnie z tempem ~5:12/km. Wczoraj wyszło mi ciut szybciej, ale bardzo równo. Jeden tylko kilometr wyszedł w 5:15, a reszta między 5:07 a 5:11. Odczuwalnie to było bardzo lekkie wybieganie - wystarczyło, że temperatura spadła do znośnych wartości i od razu jest inaczej. Nogi się rwały, żeby to pobiec po około 4:45-4:50 ale odpuściłem i utrzymywałem założone tempo.
  • Long 18,24 km / czas 1:33:53 / śr. tempo 5:09/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

15.08.2017

Teoretycznie we wtorek powinienem wykonać siłę biegową, ale... To może być jeden z ostatnich dni, gdzie temperatura nie jest zabójcza (podobno od jutra znowu wracają upały pod 30 kresek na termometrze). A więc od rana chodziło za mną 12 x 400m. No i praktycznie do samego wyjścia ten trening miałem w głowie. W ostatniej chwili zmiana - ciągły! Przecież czterystumetrówki mogę wykonać i w 30 stopniach, a ciągłego za żadne skarby - albo późno wieczorem albo wcale. No to 10 km ciągłego. I tym treningiem trochę sobie zmąciłem spokój. Niby biegło się dość luźno (nawet jak tętno trzymało się 89%), ale właśnie tętno... Widać dość mocny dryf - tak do 6 km nie przekraczałem 87%, ale później stopniowo - 88, 89 by na końcówce (ok, tu był podbieg taki dość dość) dojść do 90%. Ok, temperatura to nadal było jakieś 24-25 stopni ale nie 32. Mam teraz zagwozdkę - bo te 12 x 400 miałem zrobić w sobotę w takim układzie, ale teraz nie wiem czy jednak nie wykonać jakiegoś treningu 3 x 3 km na przykład.

14.08 – 20.08 wt: 10 km bc2 / śr. BS 8 km + 6 x 100/200 / pt: BS 6 km + ćwiczenia / sb: 12 x 400 @ 1’22” p. 2’ Lub 3 x 3 km Tempo Run / ndz: BS 16 km
21.08 – 27.08 wt: 6 x 1,2 km @ 3:45/km / czw: 10 km BS / pt: BC2 9 km / ndz: Bieg Jacka 21,1 km BS

Tak wyglądają moje najbliższe 2 tygodnie, to jest troszkę zmodyfikowany plan Bartoszaka, mniej więcej układ jednostek jest zachowany - podkreślam "mniej więcej".
  • BS 2,3 km / 13:44 rozgrzewka
    BC2 5 km / 22:00 / śr. tempo 4:24/km / śr. tętno 176 (86%) / max tętno 182 (89%)
    BC2 5 km / 22:08 / śr. tempo 4:26/km / śr. tętno 183 (89%) / max tętno 188 (92%)

    BS 2,33 km / 14:37 schłodzenie
Odczucia podczas tego biegu miałem dość pozytywne, nie czułem tych 90%, raczej nie obawiam się "że gdzieś forma uciekła", tylko nie wiem czy robić dalej plan, gdzie są jeszcze 2 jednostki "szybkie" a tylko jeden ciągły.

Ktoś pomoże, powie co myśli na ten temat?
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

16.08.2017

Spokojne rozbieganie po ciągłym. Pod koniec 6 dynamicznych przebieżek. Biegałem to w Glide Boostach i kurczę coraz lepiej mi się w nich biega dynamiczne rzeczy. Ok, one nigdy nie były jakieś tragiczne jak np. Żele Asiksa (w sensie takim, że waga 300g nie jest w Boostach tak odczuwana), ale dla mnie one służyły tylko do BSów. A tu coraz bardziej mi chodzi po głowie start w połówce w nich, a już maraton to bankowo. Za wygodę i amortyzację - nieprzesadną ale obecną.
  • BS 9,18 km / 49:43 / śr. tempo 5:25/km

18.08.2017

Zgodnie z planem wszystko - podbiegi. Trzeba zakupić nową czołówkę, bo już wieczorem około 20:30 robi się ciemno. Najgorzej jak z naprzeciwka jedzie coś na długich i oślepia (dzisiaj biegłem z Luną i 140 lumenów szybko sprawia, że kierowca zmienia światła). Niestety Luna ma już wyrobioną regulację kąta i przy bieganiu praktycznie od razu opada na nos.
Same podbiegi - pierwsze 4 po 150 metrów, potem skróciłem do ~120-125. Bez sensu było to robić po 150 metrów, bo na koniec już bardziej czułem wysokie tętno niż pracę siłową. Po podbiegach - ćwiczenia siłowe.
  • BS 5,97 km / 34:23 rozgrzewka
    10 x podbieg
    5 x marsz z wysoko unoszonymi kolanami
    2 x 20 wstępowanie na podwyższenie z wykopem kolanem

19.08.2017

Tak jak pisałem w poprzednim poscie - miałem wątpliwość co biegać. :bum: Pogoda i czas na trening trochę same rozwiązały problem - miałem czas na bieganie wieczorem, po ciemku. Do tego praktycznie trafiłem na załamanie pogody - deszcz, temperatura spadła. Dlatego nie było mowy na szybkie bieganie 400m, za mała widoczność, nawet z czołówką i woda - w każdej chwili można byłoby się poślizgnąć czy wpaść w jakiś dołek czy dziurę (cóż, asfalt nie wszędzie jest równy jak stół) i byłoby po zabawie. Dlatego 3 x 3 tempo na krótkiej przerwie. Luźno to wchodziło, chociaż czasy jakieś takie średnie. Miało być 4:08-4:10, wyszło ciut wolniej. Ale to dziwne, bo czułem że biegnę szybko, nawet koło 4:00/km a czasy są takie jak są. Nie sprawdzałem tego co chwila, biegłem z grubsza na wyczucie tylko czasami zerkając na zegarek.
  • BS 2,2 km / 12:20 rozgrzewka
    Th 3 km / 12:33 / śr. tempo 4:11/km
    2:00 przerwa
    Th 3,01 km / 12:32 / śr. tempo 4:10/km
    2:00 przerwa
    Th 3 km / 12:36 / śr. tempo 4:12/km
    BS 1,09 km / 7:01 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

21.08.2017

Niedzielny long przeniesiony na poniedziałek. Biegałem to rano i - patrząc z perspektywy czasu - na zdrowie by mi wyszło, gdybym tego treningu nie zrobił. Gdyby oczywiście wszystko później było normalnie, to nie miałby ten trening żadnego negatywnego znaczenia, ale...

Pojechałem do pracy na drugą zmianę, o 21 zadzwoniła narzeczona, że jej tato i brat mieli wypadek... Szybka przepustka i dzida na miejsce. Na szczęście okazało się, że zagrożenia życia nie było, ale dla młodego rozbite szkło uszkodziło oko. Karetką do Białegostoku, ojciec na obserwację do Bielska. Ja na miejscu dopilnowałem najpierw wraku, potem do Bielska po teściową i do Białegostoku po młodego i Monikę. Na szczęście z okiem nieźle, zagoi się bez większego uszczerbku. Powrót na miejsce, bo zeznania musiał złożyć, powrót do domu o 4:10... "Szybki" sen i telefon, że trzeba znowu jechać do Białegostoku, bo na konsultacji w Siemiatyczach okulistka nie była pewna czy jest wszystko ok. Telefon do pracy - dzięki Bogu, że ja mam takiego zajebistego kierownika - długa do Białego, łażenie po szpitalach, powrót na 18 i od razu do pracy bo obiecałem, że chociaż całej zmiany nie będę ale na jakiś tam czas przyjadę i zrobię ile będzie się dało. No i do 22 jeszcze tyrka. Powiem szczerze, że te dwa dni zostawiły ślad - zmęczenie jest większe. Na szczęście wszystko się skończyło dobrze. :)
  • BS long 18,78 km / czas 1:37:41 / śr. tempo 5:12/km

23.08.2017

W planie był ostatni trening interwałowy, trochę się bałem jak to wyjdzie. Czułem, że jestem "trafiony". No ale dobra, próbujemy jak to wyjdzie. Wyszło tak sobie. Domknąłem wszystko mniej więcej w zakładanym czasie, ale 5 i 6 powtórzenie to była najpierw lekka a potem już dość mocna rzeźba. Liczę na to, że na ten stres mój organizm zareaguje pozytywnie i da efekt po odpoczynku. Niestety jeszcze żarcie przed tym treningiem było takie sobie - jak pisałem, sporo "atrakcji" życiowych i jadłem to, co akurat się nawinęło. Rano przed treningiem brak śniadania, tylko żel z kofeiną - na szybko.
  • BS 2,65 km / 15:30 rozgrzewka
    • 1. 1,2 km / 4:30,8 / śr. tempo 3:46/km
      3:30 przerwa
      2. 1,2 km / 4:29,1 / śr. tempo 3:44/km
      3:30 przerwa
      3. 1,2 km / 4:30,3 / śr. tempo 3:45/km
      3:30 przerwa
      4. 1,2 km / 4:29,6 / śr. tempo 3:45/km
      3:30 przerwa
      5. 1,2 km / 4:32,3 / śr. tempo 3:47/km
      3:30 przerwa
      6. 1,2 km / 4:32,7 / śr. tempo 3:47/km
      3:30 przerwa
    BS 2,38 km / 15:02 schłodzenie
PS. Dzień po tym treningu miałem pobiec leciutkie recovery - odpuściłem, nie było sensu.


25.08.2017

12 km ciągłego w tempie półmaratonu. Taki sam trening wykonał niedawno jacekww - obaj wzięliśmy go z tego samego miejsca. Ja teoretycznie miałem zrobić 9 km ciągłego ale trochę wolniej - zdecydowałem jednak na taki zabieg i mniej więcej wiem na czym stoję. Pogoda jednak mi dzisiaj nie sprzyjała - ok, dość chłodno przypominając sobie upały (17 stopni), ale zaraz po rozpoczęciu akcentu zaczęło lać. Nie padać - lać. A że biegałem to na żużlowej bieżni, to proszę sobie wyobrazić jaki miałem gnój na nogach, butach, spodenkach, koszulce... Że nie wspomnę o kijowej przyczepności Brooksów. Chociaż to chyba tylko Kiprace Trail w takim warunku by sobie poradziły bezproblemowo (z mojej szafy ofc). Jak zaczęło padać na 2 okrążeniu, tak skończyło na 27. Miło.

Trening podzieliłem sobie na "lapy" po 3 okrążenia bieżni. Bieżnia ma 410 metrów dokładnie, więc jak łatwo obliczyć - jedno okrążenie w tempie 4:15/km ma mi zająć 1:45. 3 okrążenia - 5:15. I tak sobie lapowałem w zegarku co 3 okrążenia z założeniem, że mam zamykać je po te 5:15.

Wyszło to tak:
  • BS 2,48 / 14:44 rozgrzewka
    • 1. 5:07,6 / śr. tętno 172 (84% hr max)
      2. 5:18,1 / śr. tętno 181 (88% hr max)
      3. 5:14,6 / śr. tętno 184 (90% hr max)
      4. 5:16,2 / śr. tętno 183 (89% hr max)
      5. 5:15,1 / śr. tętno 184 (90% hr max)
      6. 5:15,4 / śr. tętno 185 (90% hr max)
      7. 5:14,8 / śr. tętno 186 (91% hr max)
      8. 5:15,7 / śr. tętno 187 (91% hr max)
      9. 5:17,9 / śr. tętno 185 (90% hr max)
      10. 5:11,1 / śr. tętno 185 (90% hr max)
      CAŁOŚĆ 12,3 km / czas 52:26 / śr. tempo 4:15/km
    BS 0,62 km / 8:10 schłodzenie
Moje odczucia co do tego biegu - ciężko, ale znośnie. Raczej nie było kryzysu, poza surowymi "japierdl" jak już nic nie widziałem przez deszcz. Mocno odczuły to łydki, to na pewno. Trochę się dziwię, że takie wysokie tętno mi wyszło, bo nie czułem tych 90%. Może hrmax niedoszacowane? W sumie dawno to już było mierzone... No ale to tak czy owak mocno by nie spadły te procenty. Ewentualnie interwałami nauczyłem organizm do pracy na tak wysokim hr? To możliwe? Raczej bym się spodziewał niższego hr na tym samym tempie a nie, że po prostu 90% hrmax nie będzie robiło wrażenia. :P
W niedzielę robię za zająca na półmaratonie, trochę nie bardzo - przydałoby się jakieś max 14 - 15 km, ale dobra. Tempo nie będzie jakieś szalone, bo ciągnę na 1:50. Po tym bardzo mocno stawiam na odpoczynek, bo to i tak już przesada w tym tygodniu.

A dzisiaj jeszcze polazłem do zalewu i postałem trochę w zimnej wodzie. Pod prysznicem zaraz też nogi potraktuję zimną wodą ale najpierw rolka na łydki i mięśnie dupy. :bum:

Kończąc wpis - jestem na cieniutkiej granicy - 1:30 w połówce za tydzień i ogólnego chyba rozsypania się. Trochę się obawiam tych 21,1 km w niedzielę, mam nadzieję na odrobinę szczęścia i zwyczajne wykonanie zadania bez uszczerbku. 10 - tygodniowy BPS powinienem podzielić na 4-4-2 a nie 5-5 (tygodnie mezocyklu). Na szczęście w większości tygodni wykonywałem po 4 jednostki treningowe z założeniem 2 akcentów. Nawet jak planowałem 5 treningów, to jeden zawsze wypadał - zwyczajnie tak życie się układało. Może do końca ta regeneracja nie była taka tragiczna, BSy raczej starałem się biegać luźno, wręcz wolno.
Mam nadzieję w niedzielę wpisać tylko - "zadanie wykonane, odpoczywamy do półmaratonu" a w sobotę polecieć BMW Półmaraton Praski z siłami i pozytywnym nastawieniem. Amen.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Tak jeszcze zerknąłem co Garmin zapisał kilometrami. No byłoby miło :hahaha:
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

27.08.2017

"zadanie wykonane, odpoczywamy do półmaratonu"
Bieg poprowadzony bardzo równo, początek (3 kilometry) w punkt, później do 10 km zrobiliśmy 8 sekund zysku i cały czas z takim samym tempem biegliśmy - międzyczasy sprawdzałem jeszcze na 15 i 20 km - cały czas około 6-8 sekund zysku. Na mecie zameldowaliśmy się w 1:49:42, także planowo. Biegło się luźno, na początku przyjemnie - jak zaczęło grzać ... (opis niżej)
Akurat po treningu ostatnim został mi w samochodzie pasek hr, założyłem z ciekawości. Ostro mi puls leciał w końcówce, ale wiem dlaczego. Zaczęło się robić gorąco i momentalnie odwodnienie zaczęło dawać o sobie znać. Dość powiedzieć, że po 3 kubkach wody, 1 kubku izo, 2 piwach i jakimś litrze wody sikałem raz i to jak stary dziadek z przerośniętą prostatą. Coś to u mnie nie tak z nawodnieniem.

PS. Na 14 km ciągnęliśmy jeszcze grupkę kilkunastu osób, dobiegło z nami 2 osoby. :niewiem:
PS2. Garmin pokazał 21,47 km - zapamiętać, dodawać 400 metrów w pamięci na zawodach :bum:
  • BS long 21,10 / 1:49:42 / śr. tempo 5:12/km / śr. tętno 171 bpm (83%)
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Ostatni tydzień to typowy tapering. Wykonałem tylko 2 jednostki, m.in. dlatego, że do środy odpoczywałem po ciężkim poprzednim tygodniu i dość sporym jak na mnie kilometrażu. Mam pewną naukę, że trochę inaczej należałoby planować ostatnie tygodnie, ale jestem również dobrej myśli, bo zaczynam dzisiaj czuć świeżość w nogach, chociaż wczoraj było "tak sobie".

30.08.2017

Set przedstartowy typowo danielsowy, tzn. 3 x 1,6 km w tempie teoretycznie progowym, ale wychodziło mi to jakoś drętwo i wyszło między progowym a tempem HM. Przerwa 2 minuty wystarczała spokojnie.
  • BS 1,81 km / 10:20 rozgrzewka
    1. 1,6 km / 6:43 / śr. tempo 4:12
    2:00 przerwa
    2. 1,6 km / 6:45 / śr. tempo 4:13
    2:00 przerwa
    3. 1,6 km / 6:42 / śr. tempo 4:11
    2:00 przerwa
    BS 3,13 km / 16:57 schłodzenie

31.08.2017

Teoretycznie lekki, baaaaardzo lekki BS. Chociaż muszę przyznać, że tak całkiem lekko to nie było. Nie wiem czy ten ostatni tydzień trochę nie namącił. Ciężko mi było się zmusić do biegnięcia szybciej niż 5:30/km, chociaż przebieżki wchodziły dość luźno. Co będzie w sobotę? Nie wiem. Chciałbym wyłączyć głowę i pobiec jak się da najlepiej.
  • BS 6,76 km / 37:53 / śr. tempo 5:36
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

02.09.2017

4. BMW Półmaraton praski zakończony bardzo przyjemną życiówką. :hej:

Relacja niemalże na gorąco, bo właśnie przyjechałem do domu. Ale że zrobiłem sobie herbaty, to można co nieco skrobnąć przy okazji.

No więc tak - zaczynając od samego początku i podstawy podstaw - wydaje mi się, że mam opanowane jedzenie na wieczorne biegi. Wchodzą mi przyjemnie naleśniki z dżemem. :hahaha:
Sam bieg - ustawiłem się grzecznie za balonami na 1:30, wcześniej pytając o taktykę - miało być teoretycznie równe tempo. Oczywiście, jak to w Warszawie, po starcie zator i na pierwszej fladze już mieliśmy 4:30. Czyli na dzień dobry 15 sekund straty. I powiem uczciwie, że od tego momentu przestałem zwracać uwagę na flagi, nie łapałem lapów (ok, złapałem na 7., 10., 14., no i na mecie). W ogóle pamiętałem tylko wyliczone międzyczasy na 5., 10., 15. i 20. kilometrze. Na 5. nie wiem czy mieliśmy stratę, bo była bramka BMW ale była ustawiona chyba gdzieś na 5,3 km. Leciałem twardo za zającami i tyle mnie obchodziło. Do 13. kilometra bardzo luźno, na 12. wziąłem żel. Zalepił i jednak na tempie Aptonia nie jest najlepszym wyborem. I tam też była nawrotka a zaraz za nią woda - łyknąłem i na szczęście buzia się "rozlepiła". Ale właśnie od tej nawrotki zaczęło biec się coraz ciężej. Do 17. kilometra jednak byłem ciągle blisko baloników, ale wtedy zaczęły mi odchodzić. Co ciekawe, albo to oni dali czadu albo nie wiem, bo Endo (wiadomo, trzeba brać margines na błąd, bo Garmin pokazał 21,43 km standardowo) te kilometry 19. i 20. pokazuje mi, że były przebiegnięte w 4:21 i 4:19. To ja tam czułem się jakbym biegł po 5:00 a straciłem jakieś marne grosze. Strasznie mnie denerwowały na końcówce długie proste a po nich nawrotki o 180 stopni.

Finisz zacząłem ciut po 20 kilometrze - to już było blisko stadionu, słychać było hałas itd. Niosło. Końcówka mocno, ale nie w trupa. Cieszyłem się, że granica 1:30 złamana, ale nie piłowałem się okropnie, żeby jeszcze 3-4 sekundy urwać. Powiem szczerze, że mam wrażenie, że nie dałem z siebie wszystkiego. Szczególnie właśnie od tego 17 kilometra. Po finiszu nie musiałem stać i zastanawiać się jak się nazywam, tylko zwyczajnie wziąłem medal, wodę, posiłek i poszedłem się przebierać, żeby zdążyć na pociąg powrotny. Nogi owszem, czuję je dość wyraźnie, ale nie mam uczucia takiego fizycznego wypompowania w 100%, żeby ktoś mnie musiał zbierać.

Słowo o organizacji - bardzo sprawnie wszystko szło, depozyty, wydawanie na mecie wszystkich "fantów". Trochę mała przebieralnia, ale to tam pikuś. Tradycyjnie po starcie zatory, trochę wnerwiające. Zające - widoczni, "mocni", ale czy zrobili dobrą robotę? Dla mnie pasowało, bo udało się długo trzymać ich tempo, ale skoro ja mam 1:29:25 a oni przede mną przybiegli na pewno o co najmniej 30 sekund wcześniej? Trochę różnica 1:28 a 1:30...

Kończąc - jestem mega zadowolony, nareszcie udało się pokonać 1:30. Zostaje mi granica 40 minut na dyszkę, ale po dzisiejszym psychicznym podbudowaniu, mam nadzieję na udane starty jeszcze we wrześniu.

PS. Życiówka pękła o niecałe 4 minuty (dokładnie 3:54) :spoczko:

  • 4. BMW Półmaraton Praski / 1:29:25 / śr. tempo 4:14/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

05.09.2017

Luźne 10 km, w tym 6 stumetrowych przebieżek. Nic specjalnego, było spokojnie.
  • BS 10,39 km / 55:36 / śr. tempo 5:21/km

06.09.2017

Ledwo minęły jedne zawody, a już robię set przedstartowy przed następnymi. :D Tym razem, jako że dyszka w planach, 4 x 1 km @ 3:50-4:00/km na przerwie 3 minuty. Rany, jak to luźniutko wchodziło. Na ostatnim powtórzeniu przez 800 metrów biegłem wg założeń a 200 metrów dałem do pieca.
  • BS 2,27 km / 14:08 rozgrzewka
    • 1. 1 km / 3:52,3
      3:00 przerwa
      2. 1 km / 3:51,5
      3:00 przerwa
      3. 1 km / 3:52,7
      3:00 przerwa
      4. 1 km / 3:43,6
      3:00 przerwa
    BS 2,28 km / 13:18 schłodzenie
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

10.10.2017

Hue hue przyjmijmy, że dzisiaj nie biegałem zawodów. :bum: Żem se wybrał trasę - bieg "prawie" górski. Pierwsze 2 kilometry - ok, w miarę płasko - czasy po 3:50 obu kilometrów, później 3:57, 4:00 i mnie dobiło. Podbieg, zbieg, podbieg, zbieg, podbieg, nawrotka i od nowa. Dziękuję, postoję. :hahaha:

Tak do tego drugiego podbiegu to jeszcze było w miarę, może nawet do nawrotki jakoś się trzymałem. Ale tu zaraz kolejny podbieg, krótki zbieg i znowu podbieg...

Aaa, pogoda - ja tam byłem na urlopie, który miał kończyć właśnie bieg. Czwartek, piątek zimno i deszcz. Sobota i niedziela - słońce i coraz cieplej. Dzisiaj jak jechałem na start - 24 stopnie. Nie mogło być odwrotnie??

PS. Tym razem odbijałem kilometry ręcznie na każdej tabliczce -
1 1,05
2 0,99
3 1,00
4 1,00
5 1,03
6 1,23
7 0,99
8 1,01
9 1,03
10 1,05
Błędy po 0,05 czy 0,03 pomijalne, ale skąd nagle 230 metrów???
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

12.09.2017

Spokojny BS, bez historii.
  • BS 10,06 / 52:40 / śr. tempo 5:14/km

13.09.2017

Coś podobnego jak wyżej, tylko pod koniec dodane 10 przebieżek 100-metrowych na takiej samej przerwie.
  • BS 8,54 / 45:16 / śr. tempo 5:18/km

15.09.2017

Miałem to robić w czwartek wieczorem, ale byłem zarąbiście zmęczony, do tego lało... Przeniosłem na piątek rano. Leciutki akcencik, 5 mocnych minutówek na 2x dłuższej przerwie.
  • BS 5 km / 25:26 / śr. tempo 5:05/km
    • 1:00 / 0,30 / śr. tempo 3:21
      2:00 / 0,28
      1:01 / 0,30 / śr. tempo 3:24
      2:02 / 0,29
      1:00 / 0,29 / śr. tempo 3:32
      2:00 / 0,31
      1:00 / 0,31 / śr. tempo 3:17
      2:00 / 0,29
      1:01 / 0,30 / śr. tempo 3:26
    BS 0,79 km / 4:16 / śr. tempo 5:26/km
W niedzielę zawody na 5 km, cel minimum - pobiec to co najmniej ze średnią 3:50 i nie zwolnić na żadnym kilometrze powyżej 3:59/km
Awatar użytkownika
b@rto
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3107
Rejestracja: 06 sty 2015, 23:07
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

5 km w 18:34 :sss:

Nieoficjalnie, bo bez atestu.
Wbiegając na metę miałem 5,26 km i czas 19:26, ale do 4 kilometra zegarek pokrywał się +- 5-8 metrów ze znacznikami, na 4 kilometrze piknął lapa dokładnie na tabliczce. A nagle z 5 kilometra się zrobiło 1,26 także... No 50 metrów to może, ale nie 200 dodatkowo. Poza tym 19:26 to by było tempo około 3:53/km a ja wiem kiedy biegnę wolniej niż 3:50 bo to tempo mam oblatane na interwałach.

PS. Wolno to pobiegłem, na mecie miałem może 10 sekund zmęczenia a potem jakbym w ogóle nie biegał. O teraz jakbym poszedł na 15 km wybiegania to spokojnie, bez zająknięcia by to poszło. Nie dałem z siebie chyba wszystkiego.

Moje założenia spełnione - średnia 3:42, najwolniejszy kilometr w 3:52.
ODPOWIEDZ