Piwnego Buddy zimowe boje

Moderator: infernal

Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

19.07

RUN ADVENTURE etap 2
w ten dzien nietypowo rano (o 6-stej !!!!) jechalismy do rycerki skad mial nastapic start - i znowu nietypowo - dystanse krotki i dlugi od razu po starcie sie rozdzielaly - my wbiegalismy na wielka racze, a krotki dystans - nie ;) po starcie mialo byc ok 2-3 km po asfalcie - dzis naprawde trzymam rece - i nogi - na wodzy i lece swoim tempem w tetnie ponizej 150, a raczej blizej 140 tutaj. kilku zawodnikow leci z przodu, jeden nawet juz dosc daleko. nic tam, jestem super spokojny, robimy na strzal 600 metrow w pionie zaraz, tu sie okaze co i jak. jeszcze przed koncem asfaltu nie szarpiac jestem juz 2-gi, kolega z przodu dosc daleko, ale ok - tetno 150 i krece swoje. o dziwo kolege dochodze juz moze w 1/3 podbiegu. tutaj widac kolega sie strzesuje i dokreca, ale ja caly czas 150. no i nie mam pojecia dlaczego w pewnym momencie kolega calkie zwalnia a ja lece juz pierwszy i sam. a tetno 150 !! (dzien wczesniej srednie mialem 165 !) na wielka racze wbiegam sam i zaczynam zbieg - nie bylbym soba jakbym nie pomylil trasy - za samym szczytem wbiegam w zagrode (?) jakiejs chaupki ktora jest tuz pod szczytem (schronisko ?) - zawracam i biegne, a ze robie to nadal na spokojnie (150 ;)) po jakims czasie slysze ze ktos mnie dogania. nie zwracam na to uwagi. dopiero jak zaczely sie pierwsze hopy ogladam sie i widze ze to Piotrek Sawicki - spoko, mi pasuje leciec we 2 i robic przewage. tak tez sie dzieje - biegne caly czas pierwszy (150) a Piotrek za mna, przewaga musi byc spora, bo na dlugich halach nie widac nikogo za nami. zbiegamy do zwardonia, mostek, podbieg, nikogo nie widac... i tu wbiegamy na asfalt zamiast biec polana i okazuje sie ze na asfalcie wisza wstazki... ale z wyscigu mtb. pobieglismy za tymi wstazkami, ale cos mi nie pasowalo - Piotrek wyciaga mape i sprawdzamy - szit, zle pobieglismy, wracamy, asfalt, skret w lewo do gory, nie ma wstazek. znowu zle !!!! wracamy na polane, i zaczyna sie szarpanie - jak ja tego nie lubie. okazuje sie ze Piotrek Ksiazkiewicz i Oskar Mika sa juz przed nami - stracilismy ponad 8 minut na tej pomylce ! :chlip: Piotrka wyprzedzamy stosunkowo szybko, nistety tu na zbiegach noga mi sie juz nie kreci i Piotrek Sawicki odskakuje. musial poczuc swieza krew bo idzie naprawde piecem, widze jak dogania i wyprzedza Oskara, ja robie to dopiero 2 minuty po nim. na ostatnim bufecie jeszcze go doganiam, ale tu zaczyna sie juz jego koncert - napisac tylko ze do mety zaliczam 6 minutowa strate !!! ostatnie podbiegi to meka panska - chyba tylko Piotrek podbiegal, bo nawet ja juz szedlem. jak mnie Oskar tu mogl nie dojsc - nie mam pojecia. ostatnie zbiegi lece na oparach, kompletnie mnie odcielo. i tu juz wiem ze pomylka i szarpanie to jedno, ale zalatwil mnie upal - jestem wyjatkowo nieodporny na wysokie temperatury, to juz nie pierwszy wyscig gdzie strzelam bombe przez licznik pogody. na 3-cim etapie wiem ze bedzie bardzo, bardzo ciezko dla mnie...

http://app.strava.com/activities/167875505

36.5 (zamiast niecalych 35) km
3:24 h
5:35 pace
1560 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

20.07

RUN ADVENTURE etap3
upal, od samego rana upal ! niby jestem dosc wyluzowany, kompletnie nie czuje stresu, ale w glebi wiem ze bedzie slabo - choc moje obawy to i tak byl pikus w zderzeniu z tym co nastapilo. start poszedl duza grupa, znowu inaczej niz poprzednio - biegnie chyba z 50 osob, ja gdzies w srodku ;) do przodu wystrzelili tylko czesi z krotkiego dystansu, ale nikt nawet nie myslal ich gonic. tj. w pewnym momencie kolega pocztowiec, ktory na 2 etapie tez pobiegl przodem i dzis zaczal nadawac tempo - a to dzis albo duze wyzsze niz wczoraj albo ja od startu nie mam nogi. ale chyba to pierwsze - jak mi potem powiedzial jeden z zawodnikow - ostatni dzien, nie ma co kalkulowac, dzis kazdy leci na maxa. tak czy siak pilnuje tetna na ok 150 i biegne ok 15 miejsca, a jak zaczalem sie lekko przesuwac do przodu kolega pocztowiec pomylil trase, a wszyscy za nim - no i kilkadziesiat osob juz na 6km myli trase, ci z przodu nadkladaja najwiecej, ci z tylu mniej, bo ktos w koncu zauwaza pomylke ;) zawracamy, jakies mocniejsze tempo, lekkie zbiegi, jest szybko. jak juz wybiegamy z lasu i zaczynamy trawersowac barania gore tworza sie grupki po kilka osob - w pierwszej jest m.in. Piotrek Sawicki, ja w drugiej, Oskara nie widze - musi byc w 3. na bufecie (ok 12-13 km?) wszyscy sie spotykamy - tu zaczyna sie najtrudniejszy podbieg - i - atakuje Oskar. idzie mocno, Piotrek mu na plecy, potem pocztowiec ktoremu ja siedze na plecach. ale chlopaki nam odskakuja - pocztowiec tez strzela, zostaje sam. czuje sie coraz slabiej - pije, jem ale organizm nie wytrzymuje - na zbiegu nie mam sily leciec nawet 'na luzie', tylko dohamowywuje - slabo. wyprzedzaja mnie bracia Swałdkowie lecacy team - alez oni zbiegaja, rewelacja ! po trawersach caly czas widze ich, sytuacja sie zmienia - Oskar oslabl, bracia go doganiaja, ale potem puszczaja i tak chyba ze 2-3 razy. Piotrek poszedl - to jego etap. a ja ? na 15km zaliczam bombe, ledwo powlocze nogami, jest TRAGEDIA ! zatrzymuje sie, sciagam koszulke, sciagam bufa, pije, jem, czlapie. na 17km jest 'posterunek' goprowcow z woda - chce ich prosic o zwiezienie na dol, jestem w tzw ciemnej pupie - przeciez nie dam rady zrobic +20 km na odcietym pradzie, moze 5 km bym dal rady... mimo to biore baniak z woda pdo plukania... baniakow - wypijam z pol litra, polewam sie i decyduje sie leciec, szczegolnie ze teraz teoretycznie zostalo 80% zbiegow. te ida koszmarnie, szutry, upal, etap dla szybkich biegaczy. a ja tak strasznie zamulam. w pewnej chwili zrobilo sie troche cienia - nie do wiary ale taki detal mnie postawil troche na nogi - doganiam na bufecie braci - pije, duzo pije, wylewam iso z buklaka, nalewam czysta wode - duzo lepiej ! bracia mi odskakuja ale mam ich caly czas w zasiegu wzroku, na lekkich podbiegach nawet doganiam - na ostatnim bufecie chlopaki widza ze jestem w agonii, chca mi zabrac plecak, ale mam na plecaku... numer ;) biegniemy razem, chlopaki mnie mocno podciagaja, juz wiem ze sie uda skonczyc, pytanie jaka bedzie strata ? jakim cudem nie dogonil mnie Piotrek Ksiazkiewicz ? ostatnie zbiegi, lekko trace, asfalt, upal, ostatnie podbiegi w lesie, doganiam chlopakow, ale nie mam sily ich trzymac na koncowce, wbiegam na stadion... a tam kosmiczny doping, spiker mowi cos o sekundach - dokrecam ostatnia prosta i padam na mecie na twarz. strata do Piotrka na tylko tym etapie to 10 minut ! tu nie bylo watpliwosci kto byl najlepszy :) ale co z Oskarem ? ano okazuje sie ze obronilem sie o... 17 sekund ! 2 i pol godziny biegu na bombie, najwieksza biegowa trauma w zyciu, ale warto bylo ! :)

http://app.strava.com/activities/168335908
41.3 km
3:53 h
5:39 pace
1400 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

10 sierpnia

mountain marathon, bieg na Radziejowa
...czyli jak zrobic wynik kompletnie bez oczekiwan :)
powiem szczerze - ten bieg, pomimo punktacji x2 do ligi, mial dla mnie naprawde niewielkie znaczenie, przyjechalismy z Huziorem zabawowo, bez napinki na wynik itd. jedyne co to moglem miec bezposrednie porownanie do poziomu u nas i na Slowacji sprzed tygodnia. jak sie okazalo wypadl remis :) po starcie obiegamy rynek w piwnicznej, ja robie sobie jaja, biegniemy z Huziorem 'in da hug' przed fotografami, no luzik po prostu. czolowka robi sie juz po wybiegu z rynku - idzie jakies ~10 osob. ja daleko - biegne za Dominika, a co :) no ale po 1km jednak dokrecam - stawka sie rozcaiga a ja juz sobie kalkuluje - mam przed soba 3 zawodnikow z mojej kategorii wiec lipa :) a do tego tetno rzadko schodzi ponizej 180 ! to o 10 wiecej niz tydzien temu na slawkowskim - jak tak dalej pojdzie to zalicze dzis bombe jak ta lala. no ale krece, co ma byc to bedzie. od poczatku biegu tak sie fajnie sklada ze biegniemy razem ze Staszkiem Jazwieckim - widze ze chlopak ma wiecej pod noga niz ja, choc na stromych to ja go nadganiam. pierwszy raz tez spotkalem sie z takim motywatorem - Staszek normalnie mnie poganial (dajesz dajesz, za moment go dojdziemy itp :)) - tak wiec napewno czesc sukcesu musze przypisac wlasnie jemu. na ok 4km jestesmy swiadkami zgonu Rafala Ulfika - to jest wlasnie to czego sie boje, za mocny poczatek i odciecie. a sam biegne tak samo, caly czas tetno 180 ! chwile wczesniej wyprzedzilismy Adama Dlugosza ktory nie wytrzymal naszego tempa, wiec ja juz kalkuluje pudlo dla siebie :) na 7km bardzo szybko zblizamy sie do Daniela Wosika - do Danila ktory jest wielokrotnym mistrzem polski, do Daniela ktorego nigdy do tej pory nie obieglem. a tu prosze - 8km, najpierw Staszek - ktorego juz odpuscilem - a potem ja wyprzedzamy Daniela - Daniel chwile probuje sprawac ale na plaskim dokrecam i robi sie dziura ! w myslach mam tylko ten moment - mysle ze pewno i tak przegram, ale niewazne, bylem przed Danielem ;) tetno 185, ja w ekstazie, jest taki gaz ze doganiam Staszka :) moglbym wyprzedzic na lekkim zbiegu, bo mam z czego ale chce chwile dychnac, wiem ze koncowka to najwieksza sztajfa na wyscigu - zaczynamy podbieg, siedze elegancko na plecach Staszka, obracam sie - Daniel 100 metrow za nami - NIE MA OPCJI zeby nas doszedl. mimo to tu Daniel pokazuje swoja sile - nie minely 3 minuty jak na doszedl - po prostu niewiarygodne ! mimo to nie poddaje sie, wiem ze to musialo go kosztowac mnostwo sil, wiec 200 metrow finiszu atakujemy ze Staszkiem i jest pozamiatane. na mecie pytaja sie czemu nie atakowalem Staszka - a ja mowie - nie wypadalo :) caly wyscig siedzialem mu na plecach, on mnie ciagnal i motywowal, wiec nawet nie chcialem :) jestem na mecie 2 sekundy za nim, 10 sekund za nami Daniel. jestem 6 open i wygrywam kategorie :)

http://app.strava.com/activities/177762396
10.3 km
58:58 h
5:42 pace
950 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

16.08

Icebug Summer Trail i MP z zbieganiu gorskim
wiecie co - jak zobaczylem pierwszy raz te mp w czyms takim to bardziej mi sie smiac chcialo niz bralem to na powaznie :) przed zawodami tez priorytet kladlem na nie bardzo niewielki - w sumie startowalem bo zawody byly w NT, gdyby byly dalej ode mnie niz zalozmy 100km to pewno bym odpuscil ;) no ale jak juz zdecydowalismy z Huziorem ze biegniemy to sobie mysle, pewno bedzie ekipa mocna - mial byc Robert Faron, mial byc Przemek Sobczyk - takie 2 nazwiska robia juz renome biegu. niestety nie bylo zadnego z nich, a renome tak naprawde zapewnila pod ich nieobecnosc Ewa Majer :) oczywiscie spotykamy cale grono znajomych, calkiem ogorek to tez nie jest :hej: na starcie fajna atmosfera, nikt sie nie przepycha, jest luzik, zabawa :) Huzior od startu laduje a ja sobie bimbam, ale po chwili spawam i biegne za nim - nie zamierzam go wyprzedzac i scigac sie sam ze soba o ile ktos inny nie zaatakuje. ale nie atakuje - choc slysze ze 2-3 osoby tupaja za nami jeszcze po 2-ch kilometrach. spodziewam sie w kazdej chwili ataku, ale ten nie nadchodzi :) tak wiec biegniemy z Huziorem razem, jest zajebiscie, jak ja lubie takie sytuacje. polowa trasy, obracam sie, za nami tylko 1 zawodnik w zasiegu wzroku, ale ja juz wiem ze nie ma opcji zeby nas doszedl przed turbaczem. malo tego - kolega myli trase i za turbaczem skreca w kierunku starych wierchow i traci czas na podbiegu, co eliminuje go z walki w calym biegu (choc nie w zbiegu ;)). wbiegamy na turbacz z Huziorem, ja nie atakuje, chce zeby on to wygral, przewagi nade mna nie ma (pewno z sekunde max) ale liczy sie fakt - niech tez wpadnie 100 punktow do ligii :) na gorze czekamy dobre 2-3 minuty zanim wpada nastepny zawodnik - ja juz jestem pewien ze w biegu mamy 2 pierwsze miejsca pewne - NIKT nie nadrbi na tym zbiegu nad nami 2-3 minut (no, moze chlopaki z salomona, ale ich nie ma :P). szykujemy sie nqa zbieg - mowie Huziorowi lecmy od razu zeby nam sie nikt nie platal pod nogami, zeby leciec swoje, zeby sie nie stresowac. startujemy, Huzior pierwszy ja za nim (ale tu z racji startu bramke przekorczylem jakies 2 sekundy za Huziorem, co okazalo sie kluczowe dla wynikow) - na poczatku czuje sie zle, Huziora trzymam ale tetno +170 - nie jest dobrze. na szczescie na pierwszej polanie mnie puszcza i tu juz krok w krok z Huziorem - pod drutami mi troche ucieka (on lepiej zbiega strome techniczne fragmenty bez 2 zdan), ale za moment go spawam - tak naprawde na szybkich plastszych fragmentach mam pod noga zapas, moglbym spokojnie tu przyspieszyc. ale zbiegamy razem :) na golgotce znowu mi ucieka, ale po asfalcie za moment spawam, wbiegamy na mete jeden z drugim (ja drugi) ale z ulamkowa roznica w czasie. teraz pozostaje czekanie na wyniki zbiegu, a te byly dopiero po dekoracji ;) a tu okazalo sie ze wygralem open bieg, Huzior drugi, kolega z Poronina ktory byl za nami na turbaczu - 3. troche jestem zdziwiony, ale nie zeby niezadowolony - szkoda mi tylko Huziora, bo naprawde tak liczylem zeby on byl pierwszy, a tu ulamki sekund... po czym okazuje sie ze zbieg tez wygralem i zostalem mistrrzem polski - pierwszym w tej dyscyplinie :hahaha: Huzior 2gi, ale to nie bylo takie oczywiste bo 3 zawodnik mial straty 0,5 sekundy !!!! wow, bylo blisko, szczerze mowiac jakbym wiedzial to chyba bym jednak dociskal na tych fragmentach o ktorych pisalem ;)

http://app.strava.com/activities/180966704 - bieg z 4 minutowa pauza na Turbaczu
16.0 km
1:11 mowing time
4:40 pace
650 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

30.08.

Maraton Gorce
mimo ze zawody sa na moim terenie i z reguly sa dosc dobrze obsadzone, nie traktowalem ich szczegolnie priorytetowo - jw. - ja sezon mam juz prawie skonczony a wszystko teraz to juz tylko bonusy. tak wiec plan byl taki zeby przebiec maraton w jak najlepszej formie, nie zajechac sie, a w miare mozliwosci powalczyc, przynajmniej w pierwszej polowie biegu kiedy bedzie jeszcze z czego :) po starcie Janek Wydra daje tak do pieca ze od razu odskakuje - ja widzialem go ostatni raz na 4-tym kilometrze ;) ja biegne drugi, dosc szybko, moze za szybko, ale i tak z rezerwa. w momencie jak Janek znika mi z pola widzenia troche odpuszczam i od dziwo dochodzi mnie grupa az 3 osobowa - jest Lucek Chorazy, jest Pigmej, ale jest tez Huzior - jestem zaskoczony, bo on nie lubi szybko startowac a tu jest a wolno nie jest ;) biegniemy razem jakies 2km, po ktorych jednak Huzior puszcza troche, na Luban wbiegamy w 3-ke, za nami nie widac nikogo (oprocz Huziora) ;) na zbiegu jest dosc szybko, ale nie bardzo szybko, wszyscy biegniemy z rezerwa, nawet cos sobie rozmiawiamy :) Huzior nas jednak nie dogania, a na ok 20km Pigmej mowi ze jest wolno po czym podkreca. ja jestem pewien ze z tej trojki jestem najslabszym zawodnikiem, mimo to strzeka Lucek :) ja za Pigmejem trzymam ale tetno wysokie, za wysokie. puszczam na Knurowskiej i od tego momentu biegne juz sam. znowu wydaje mi sie ze tempo za slabe ale nikt mnie nie dogania. na kiczorze - cisza. mimo to przed turbaczem ogladam sie i widze jakas zolta koszulke, wtf, nikt z dwojki za mna nie mial takiej koszulki, czyzby ktos mnie goniz AZ TAK szybko ? stresuje sie potwornie i dokrecam, na szczycie szybko 2 kubki i zbieg. stresowalem sie i denerowalem, ale jak sie pozniej okazalo - zupelnie niepotrzebnie, bo to Szymek organizator gonil mnie zeby mi powiedziec zebym nie uciekal :hej: tak czy siak nie wiedzac o tym zbieg poszedlem na na swoje juz mocne zmeczenie, ale przede wszystkim kurcze ktorych zaczalem dostawac w lydach - szybko, puszczalem nogi i niech sie dzieje co chce - oczywiscie bylo duzo wolniej niz na icebugu, no ale na plastszych fragmentach nie bylo juz z czego dokrecac :) na wbigu na sfalt lapie mnie taki kurcze ze myslalem ze bede sie musial zatrzymac, czarne mysli, zawale trzecie miejsce na 500 metrow przed meta, mimo to z wielkim bolem naciagam lydy stosujac bieg z zostawianiem piety w tyle ;) ostatni podbieg w moim wykonaniu fatalny - to tylko kilkadziesiat metrow w pionie, ale ja juz ide - za mna chyba nie ma nikogo, a nawet gydyby byl to juz nie ma szans zeby dogonil. wbiegam na mete, jest 3 miejsce, lamie 3:30 co bylo moim cichym planem :) za mna przybiega m.n. Piotrek Sawicki (5), Lucek (6) i Huzior (7). dzieki wszystkim za doping, na Turbaczu byl m.in. Janek Wasowicz, a na dlugiej polanie Jozek Pawlica, ktory pojawil sie w celach rozrywkowych ;)

http://app.strava.com/activities/187415410
38.5 km
3:28 h
5:26 pace
1900 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

04.09

aklimatyzacja przed MŚ masters.
wyjechalismy w srode wieczorem do Austrii, do Tyrolu a konkretnie doliny Stubai na MŚ masters - przyjechalismy rano o 8-mej, zjedlismy sniadanie i choc pogoda wydawala sie z rana podla postanowilismy nie tracic czasu tylko od razu uderzyc na trening z Huziorem. nie kombinowalismy tylko od razu z hotelu wybieglismy w kierunku takim jakim szla gondolka (ktorej stacja byla 100 metrow od hotelu ;)) - coprawda gora byla we mgle wiec ciezko bylo cos powiedziec, ale stwierdzilismy ze skoro kolejka idzie do gory to i szlaki beda a i pewno gorka jakas przyzwoita :) juz po 1/2h pogoda zaczela sie poprawiac i w zasadzie czym dalej tym byla lepsza. bieglismy sobie tak mniej wiecej jak nam pasowalo i okazalo sie ze zrobilismy calkiem fajna petelke, zaliczajac szczyt ktory gorowal na gorna stacja kolejki - czyli bez plany ale wg planu :)

http://app.strava.com/activities/189891873 (niestety nawet nasze 2 sunciaki poglupialy na trawersach, ale w sumie po zalesionym zboczu o nachyleniu 40% ciezko sie dziwic ze sygnal wariuje)
21.3 km
2:40 h
7:32 pace
1600 up

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

06.09

MŚ Masters
w mojej kategorii na starcie niecale 50 osob - duzo, nieduzo, ciezko mi powiedziec, ale czuje sie maaaalutki - tu nie ma ludzi z przypadku :) jak ogladam tych wyzylowanych wlochow czy amerykanow to od razu czlowiekowi psycha leci :D na starcie jestem z Piotrkiem Koniem - to jego dystans, to mocniejszy zawodnik ode mnie, wiec plan mam taki zeby nie zarobic od niego 10 minut to bedzie dobrze :) po starcie zgodnie z przewidywaniami poszli jak... konie ;) my splywamy na 3/4 stawki (choc w sumie nie tyle splywamy co tak lecimy, bo startowalismy juz z konca stawki :P) - najpierw sa 2km plaskiego, tutaj trzymam Piotrka, juz po 1km wyprzedzamy kilku zawodnikow, zaczyna sie podbieg i tak jak myslalem Piotrek wlacza 2-ke a ja nie jestem w stanie dotrzymac mu kroku - mimo to tez wyprzedzam tylko wolniej. od 3 do 6km jest ŚCIANA - jest wasko, BARDZO stromo - tu niestety popelniam blad ktory wazy na calym moim wyniku - nie zdazylem wyprzedzic 2 zawodnikow przaed i wieszam sie za nimi - tu troche psychologicznie mowie sobie ze to moze dobrze z sobie troche 'odpoczywam' ale liczby sa okrutne i nie klamia - to tu natracilem najwiecej czasu. dopiero kiedy jeden z chlopakow sie uslizguje atakuje po chaszczach i wyprzedzam, na 6km jest 1km plaskiego, tutaj odskakuje chlopakom na 50m, ale przed soba nie widze juz nikogo ;( po nastepnym km jeszcze katem oka widze chlopakow na duzej polanie, ale od tego momentu do samej mety juz im uciekam (na mecie bylo juz ponad 100m do nastepnego) - widze tez 3 zawodnikow przed soba, ale taaaak daleko, a dystansu coraz mniej. koncowka lamiaca psyche - widac trwersy, widac gdzie bedzie meta a jest to widok straszny ;) mimo to biegnie mi sie super, naprawde dokrecam, ale zgodnie z przewidywaniamy nie zdolalem juz nikogo dogonic - nie gdybam, ale zeby tego dystansy bylo jeszcze z 5km ;) w kazdy razie okazuje sie ze Piotrek Kon dobiega 8-my, ja 12. jak na takie zawody i majac na uwadze moje obijanie sie (tetno srednie 168, naprawde brakowalo conajmniej 5-ciu na takim dystansie) jestem i tak zadowolony. z mety zbiegamy z Huziorem na nogach a nie jak cala reszta kolejka ;)

ps: nastepnego dnia po calej nocy w samochodzie i 2 godzinach snu robie cala mase KOMow w gorcach na zoltym szlaku, to jeszcze dobitniej swiadczy o tym ze zostalo mi duuuuuzo rezerw :)

http://app.strava.com/activities/190917649

10.9 km
1:10 h
6:25 pace
1150 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

20.09.

Bieg na Babia Gore (wstawiam krociutki opis z fb ;))

[...] a sam bieg jak ? start poszedl dla mnie szybki, bo tempo na asfalcie po 3:30, ale nie wszyscy tak uwazali :) po wbiegnieciu w las od razu bloto, slisko i sciana, biegne kolo 10 open, ale tetno kolo 175 - w zwiazku z czym zwalniam, trzymam nerwy na wodzy i chocbym mogl szybciej to sie hamuje i puszczam, wyprzedza mnie m.in Darek Marek oraz Piotr Kon, oraz jeszcze kilka osob - na 3km jestem ok 13 open - zle to wrozy, ale nadal staram sie nie wychodzic nad prog. dopiero od ok 4km wyprzedzam Darka, zaraz za nim Roberta (dop. Farona), na sciance przed Markowymi jeszcze 2 chlopakow - przed soba widze juz kolalicje Staszek (Jazwiecki), Lucek (Chorazy) i Nataniel (Swat) - Staszka dochodze na Markowych, ale juz przed Brona go wyprzedzam - sorry, dzis ja mialem lepszy dzien :) zaraz za Brona robie Lucka - widac ze oslabl, zreszta stracil potem jeszcze kilka miejsc - tu juz jest super, bo wiem ze mam kategorie, a i open zaczyna sie robic wysoko :) wysoko zaczyna sie tez robic na trasie, do tego zimno, wieje i mgla ze oko wykol :D ale Nataniela w jego oczojebnej koszulce widze bardzo dobrze - Nataniel stawia duzy opor, ale po jego oddechu wiem ze go dzis zrobie - tak tez sie staje, do mety robie jeszcze lekka przewage, ale juz sie nie forsuje - chlopakow przede mna ani widu ani slychu. zreszta - przede mna to juz nie moja liga :) dobiegam 4 open, szczerze mowiac tego sie nie spodziewalem - celowalem w zmieszczenie sie w 10 open - tak wiec wychodzi na to ze na koniec sezonu przyszla jeszcze gorka :) i oby utrzymala sie do kasprowego ! :)

http://biegnababia.pl/wp-content/upload ... 4_open.pdf

http://app.strava.com/activities/197002497
9.8 km
1:04 h
6:34 pace
1138 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

wczoraj (01.10) zabralem ze soba nowa zabawke (zorka 5) i zrobilem po ultramocnym treningu szczesliwa samojebke ;)

Obrazek

a sam trening ? niech liczby przemowia:

http://app.strava.com/activities/201792233
21.9 km
1:40 h
4:37 pace
590 up

BARDZO mocny trening, polecialem niewiele wolniej niz polecialbym na zawodach - srednie tetno 154, ale zbieg byl bardzo spokojny - do gory tetno 166 przez ponad 50 minut ! a najlepsze ze warun byl OKROPNY ! przynajmniej podlozowy, bo sama pogoda wymarzona na dole +13, na gorze +11 i bezwietrznie - bomba :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

04.10

Memoriał Wojtka Kozuba
moznaby powiedziec ze babia jest mocno eksploatowana przez biegaczy, no ale to nie powod do narzekan - choc dla mnie chyba rzeczywiscie - przynajmniej jesli chodzi o zbiegi - okolice babiej sa zbyt techniczne i trudne. dzis sie tego bardzo obawialem, szczegolnie jak mnie postraszono ze zielony z markowych w dol jest po prostu trudny, sliski i stromy. na dodatek mialem problem z butami - wzialem kanadiany elite, ale z przebiegiem 500km i po prostu juz wybite, a na te kamieniste zbiegi chcialem cos twardego. mialem tez jomy co je kuplem za stowke na allegro do ciorania w warunkach jesiennych i wiosennych. buty te mialem do tej pory raz na nogach na 5km - a wiec tyle co nic. choc balem sie nie tyle ze mnie jakos skanceruja czy cos, tylko raczej ze okaza sie tak dobre jak ich cena ;) a okazalo sie ze but sprawdzil sie znakomicie - to model z tych twardych, choc wcale nie przesadnie amortyzowanych. ale ze twardy swietnie sprawdzal sie na kamieniach - zbieg z markowych poszedl mi w nich swietnie, gorzej bylo z malej babiej gdzie bylo troche blota i generalnie rzeczywiscie slisko, ale tu tez nie bylo tragedii. a sam wyscig ? coz - start poszedlem troche za mocno, pierwszy km biegne 3-ci za Kamilem i Bartoszem, troche przesadzilem, wiec jeszcze przed wbiegiem na szlak puszczam, wyprzedzaja mnie Piotrek Kon, Kamil Jezierski, Lucek Chorazy, Janek Wasowicz i Nataniel Swat. wiem ze do podbiegania jest znacznie mniej niz ostatnio tutaj, wiec decyduje sie jednak przyjac inna strategie i po 2km z kolei zaczynam odrabiac - najpierw Janek, potem Kamil z Natanielem, mam blisko Lucka, ten dochodzi Bartosza (!!!!) przed brona, ja takze, ale nie wyprzedzam, stwierdzam ze zaraz bedzie zbieg a tu napewno chlopaki mnie pogodnia - i tak w sumie bylo - Lucek z MB poszedl w stylu Marcina Świerca ;) Bartosza trzymalem dlugo, ale jak nas doskoczyl Janek to obaj poszli i zostalem sam. no i tak zostalem sam ze do samej mety bylem sa, choc jak sie okazalo cichcem gonil mnie Robert Faron, mimo ze koncowke zbiegalem juz bardzo bardzo szybko, a po szutrze i ponizej 3:00 dobiegalem do mety,Robert byl za mna ok 40 sekund. ja finalnie 6 open - przy takiej obsadzie i tak trudnym zbiegu uwazam ze rewelacja, coraz lepiej czuje sie na uphilach, ale dzis na zbiegu tez nie dalem jakiejs duzej plamy :)

14.1 km
1:17 h
5:30 pace
980 up
http://app.strava.com/activities/203179830

ps: http://www.tvp.info/16871606/05102014-1715 - telelexpres extra, od 8 minuty, akurat zalapalismy sie z Luckiem i Bartoszem na zbiegu z malej :)
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

08.10

dzis 23 km po Bielskich, ponownie ;) tym razem kawalek dalej niz mozna, ale ciii :)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

12.10.14

final Perel Malopolski w Koscielisku
oczywiscie 21km, sytuacja byla taka ze musialbym kompletnie zawalic wyscig zeby stracic (albo raczej - nie przesunac sie na) 2 miejsce w generalce. Bartosz generalke mial zrobiona i go nie bylo, ale byl za to niedawny jego pogromca z Zawoi Kacper Piech. tak wiec nie obstawialem na wygrana, w zsadzie chcialem sie zalapac do pierwszej trojki... a na starcie tak sie zle czulem - tj moze nie tyle zle, co mi sie tak straszliwie nie chcialo - naprawde, takiej niecheci do scigania dawno juz nie mialem, mysle ze to juz zmeczenie sezonem :) w kazdym razie po starcie chce trzymac czolowke, ale nie za wszelka cene - pewno ze byloby fajnie Kacpra utrzymac chocby i pol kolka ale... w kazdym razie po starcie lece zachowawczo, ok 10 miejsca, ale tak co 100 metrow wyprzedzam 1 osobe :) na ok 2km dochodzi do tego ze Kacper biegnie poerwszy (a to ci niespodzianka) a ja za nim, a najlepsze ze tetno w okolicach 170 a nawet momentami nizej - no jest dobrze. a najciekawsze ze za plecami zostawiamy cala czolowke dystansu 10km ! i przewaga sie powieksza - w polowie petli w lesie mamy juz spora przewage - no wlasnie - mamy :) Kacper pare razy dociska, a ja jak stary wyga daje mu odkoczyc po czym spawam wlasnym tempem :) w lesie Kacper ma braki w treningu - to widac po wyborze trasy, stawianiu krokow - no po prostu pierwszy zbieg w porownaniu do np ostatniej babiej - niemal spacerek - ja tu odpoczywam :lalala: potem przychodzi latwiejszy ale tez szybszy zbieg, tu Kacper pokazuje swoje plusy, potem asfalt - jest szybszy, ale mimo to ze robi sie dziura ok 100 metrow na wbiegu na 2 okrazenie nie poddaje sie jeszcze - tu mi bardzo pomaga doping, ktory naprawde mialem spory. na podbiegu na 2 petli zmieniam bidon od Mietka (dzieki Mietek !), popijam shota i jestem dobrej mysli - do tej pory na podbiegach wydaje mi sie ze lepiej mi szlo, wiec stwierdzilem ze dojde Kacpra - nie sadzilem natomiast ze uda mi sie to tak szybko. po dobiegnieciu do niego dalem mu tylko chwile na polapanie sie ze jestem po czym poprawilem :hej: no i Kacper zostal - dalej nie wierzylem ze - majac na uwadze bardzo szybka koncowke - utrzymam to, ale stwierdzilem ze jak zbuduje powiedzmy minute przewagi to moze bedzie jakis scigancki finisz z Kacprem :) na 16km dostaje info na prostej ze Kacper jest za mna 400 metrow - nie wierze w to, ale sie nie ogladam - szczerze ? to nie ogladalem sie do samego stadionu ;) w kazdym razie tym razem moje zbiegi byly znacznie szybsze - teraz juz ryzykowalem i jak to sie mowi - szedlem calym piecem. na asfaltach tempo tez bylo solidne - w zasadzie juz od zbiegow wyprzedzalem/dublowalem koncowke dystansu 21. na stadion wbiegam juz pewien swego - wow, nie spodziewalem sie, oj nie. a najlepsze ze nastepny zawodnik mial 6 minu straty, i nie byl to Kacper - on zderzyl sie ze sciana i zaliczyl potezna strate jak na tak niewielki dystans do mety :orany: tak wiec mozna powiedziec ze to jest mocne zakonczenie sezonu, ale jutro sie okaze czy nie o tydzien za wczesne ;)

http://app.strava.com/activities/206489662
20,1 km
1:27 h
4:20 pace
700 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

18.10

Tatrzanski Bieg pod Gore / final ligi Montrail
czyli ostateczny test czy jestem w stanie nawiazac walke z najlepszymi w tym kraju :) najlepszymi, bo obsada tego biegu to naprawde gruba sprawa, na malo ktorych MP - o ile na jakichkolwiek :) - jest tak grubo. my przed startem luz blues - zero stresu, w sumie niby test, ale juz takie troche zobojetnienie jest - najwazniejsza rzecz to odwiedzic z sukcesem ubikacje, a reszta to sie sama jakos ulozy ;) po wejsciu w sektor bardzo wesolo - oczywiscie czesc zawodnikow skupiona, ale czesc jak Marcin czy Magda totalny luz :) mi sie rozgrzewki nie chcialo robic wiec sobie podskakuje, Huzior wali dowcipami, no pozytywnie :) ale w koncu trzeba pobiec ;) start, troche ciasno, narodu od cholery, nie chce za duzo splynac, wiec pakuje sie na lewy pas i biegne z brzega zby mi nikt sie nie platal pod nogami :) czolowka juz ucieka mimo ze mam na asfalcie 3:50. nie chce tez mi tetno wskoczyc - jest 150-155 i nie chce wyzej - ojej - to juz chyba zmeczenie sezonem. sukcesywnie splywam, na koniec asfaltu jestem poza 1-wsza 20-ka, ale tutaj w koncu widze - jest 170 ! nie przypuszczalem ze tak sie uciesze na wysokie tetno, ale tym razem tak bylo :) wyprzedzam kilka osob hurtem, na widelcu mam Wawrzka, nie kombinuje tylko laduje mu od razu po dospawaniu ;) nastepny Darek, Darek popedza i puszcza mnie - super, wielkie dzieki, kazdy doping jest potrzebny :) i tu dobiegam do Staszka Jazwieckiego i Lucka Chorazego - i jest klops, chlopaki szarpia strasznie, zmieniamy sie ciagle, nikt nie moze odskoczyc, za myslenickimi atakuje Lucek ale starcza mu na minute ;) w koncu lecimy gesiego, dla mnie spoko, stwierdzilem ze takie ataki jak poprzednio nie maja sensu, wiec lece trzeci i zbieram siely na atak - na najstromszym fragmencie atakuje ze wszystkiego co mam - na 100 metrach robie 50 przewagi :) tu normalnie dochodzilbym do siebie kilka minut ale stal Jedrzej Konwerski i Ewa Majer z takim dopingiem ze mimo tetna 175 dokrecilem sobie srube... i doskoczylem Janka Wasowicza - omg jaka on ma moc na koniec sezonu :) Janek stawia sie okrutnie, ma smieszna taktyke nie dopuszczenia mnie do siebie - jest 10 metrow, Janek sie oglada i co jest mniej to przyspiesza :) mimo to na znowu stromym odcinku lece bokiem i udaje sie Janka doskoczyc, w tym momencie chyba psycha mu siadla bo calkiem mnie puscil. wiem ze jestem 8-my, bo jak Jedrek stal to wolali ze jestem 9 ;) przed soba mam juz spora dziure a tabliczka pokazuje 400 metrow do mety. hmmm. mimo to nie odpuszczam, we mgle widze zawodnika przede mna - 300m, 200m, coraz mniej miejsca, ale przed 100-wka dostaje znowu niesamowity doping, na 100-wce wyprzedzam i na 100 metrach robie jeszcze 10 sekund przewagi :) 7 miejsce open, czas 53:50 - jestem bardzo zadowolony - przede mna juz tylko najlepsi specjalisci w polsce od biegow alpejskich na takim dystansie (moze poza Marcinem, no ale z jego klasa on jest specjalista od wszystkiego ;))

http://app.strava.com/activities/208755241
7.9 km
54 min
6:50 pace
1090 up
Nie masz wymaganych uprawnień, aby zobaczyć pliki załączone do tego posta.
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

24-25.10

Pierwsza zima tej jesieni ;) piatkowy trening na turbacz i sobotni na wolowiec - tym razem tylko zdjecia ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

track z soboty:
http://app.strava.com/activities/211360548
Awatar użytkownika
LoveBeer
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 954
Rejestracja: 03 gru 2012, 19:45
Życiówka na 10k: 34.00
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Nowy Targ
Kontakt:

Nieprzeczytany post

22.11

dzis z Pigmejem obieglismy Czerwone Wierchy - tempo bylo lajtowe, dystans wyszedl jedynie 18km i 1400 up, ale nie zebym narzekal ;)

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek
ODPOWIEDZ