Sylw3g - Być jak Tommy Lee Jones w "Ściganym"
Moderator: infernal
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
13.09.2012
11Stopni, spory deszcz i wiatr - wiatr i deszcz to nie moja para kaloszy
To co wczoraj...
Rozgrzewka.
10KM E
Czas: 50:14
Tempo: 5:01
Rozciąganie.
Pada... Może trochę natura odżyje, bo wody mało. Miałem dzisiaj co innego w planie, ale deszcz mnie zmusił do zmiany. Nie chciałem robić interwałów w takich warunkach w obawie o zbyt szybkie wychładzanie pomiędzy seriami. To jest bardzo ważny okres, nie można nic spieprzyć przez własną głupotę. Nawet rytmów nie robiłem z tego samego powodu. Może to i lepiej, bo będę świeższy pod sobotnie Kabaty.
Ahoj
11Stopni, spory deszcz i wiatr - wiatr i deszcz to nie moja para kaloszy
To co wczoraj...
Rozgrzewka.
10KM E
Czas: 50:14
Tempo: 5:01
Rozciąganie.
Pada... Może trochę natura odżyje, bo wody mało. Miałem dzisiaj co innego w planie, ale deszcz mnie zmusił do zmiany. Nie chciałem robić interwałów w takich warunkach w obawie o zbyt szybkie wychładzanie pomiędzy seriami. To jest bardzo ważny okres, nie można nic spieprzyć przez własną głupotę. Nawet rytmów nie robiłem z tego samego powodu. Może to i lepiej, bo będę świeższy pod sobotnie Kabaty.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
15.09.2012
OK
GP Warszawy - Bieg nr 6.
Trasa: Leśne ścieżki. 9,8KM
Czas: 38:31
Tempo: 3:56
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 3:43.4 1.00 3:43
2 3:44.8 1.00 3:45
3 3:49.4 1.00 3:49
4 3:53.7 1.00 3:54
5 4:04.0 1.00 4:04
6 4:04.5 1.00 4:05
7 3:53.8 1.00 3:54
8 3:55.3 1.00 3:55
9 4:08.3 1.00 4:08
10 3:13.7 0.81 4:00
ZBYT ZACHOWAWCZO ! Nie jestem zadowolony. Jest to oczywiście najszybsza "dycha" jaką do tej pory miałem i rekord trasy, ale liczyłem na czas o 20-30sec lepszy. Ja chyba zapomniałem jak się szybko biega, bo sobie przebimbałem ten bieg. Nie ma co, jestem po prostu zamulony objętością. Nie wiem, może się podświadomie bałem trzymać tempo z 2-3km? Może nie miałem kogo gonić? Może zbyt swojsko traktuję GPW? Progres oczywiście widzę, a to chociaż dlatego, że tak spokojnego oddechu na takim dystansie jeszcze nie miałem i można by z tego wykrzesać większą prędkość, ale... Po 10km ja powinienem być zakwaszony, tu nic... Dobra, co tu dużo gadać - mogło być lepiej. Ile by to wyszło na pełne 10km z atestem? 39min? "Świński trucht"
Ahoj!
OK
GP Warszawy - Bieg nr 6.
Trasa: Leśne ścieżki. 9,8KM
Czas: 38:31
Tempo: 3:56
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 3:43.4 1.00 3:43
2 3:44.8 1.00 3:45
3 3:49.4 1.00 3:49
4 3:53.7 1.00 3:54
5 4:04.0 1.00 4:04
6 4:04.5 1.00 4:05
7 3:53.8 1.00 3:54
8 3:55.3 1.00 3:55
9 4:08.3 1.00 4:08
10 3:13.7 0.81 4:00
ZBYT ZACHOWAWCZO ! Nie jestem zadowolony. Jest to oczywiście najszybsza "dycha" jaką do tej pory miałem i rekord trasy, ale liczyłem na czas o 20-30sec lepszy. Ja chyba zapomniałem jak się szybko biega, bo sobie przebimbałem ten bieg. Nie ma co, jestem po prostu zamulony objętością. Nie wiem, może się podświadomie bałem trzymać tempo z 2-3km? Może nie miałem kogo gonić? Może zbyt swojsko traktuję GPW? Progres oczywiście widzę, a to chociaż dlatego, że tak spokojnego oddechu na takim dystansie jeszcze nie miałem i można by z tego wykrzesać większą prędkość, ale... Po 10km ja powinienem być zakwaszony, tu nic... Dobra, co tu dużo gadać - mogło być lepiej. Ile by to wyszło na pełne 10km z atestem? 39min? "Świński trucht"
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
16.09.2012
OK
Rozgrzewka.
20KM E
Czas: 1:34:33
Tempo: 4:44
Rozciąganie.
Nogi były jednak trochę ciężkie po wczorajszej eskapadzie. W ogóle to złapał mnie brak paliwa na trasie. Najwyraźniej za mało "zalałem" paliwa przed wyjściem - bywa. Wczoraj momentalnie zeszło ze mnie powietrze i tak jak wcześniej przypuszczałem, tak teraz się upewniłem, że nie ma absolutnie mowy o łamaniu 3h na chwilę obecną - zgnoiłbym się gdzieś na 30~35km. Po maratonie trzeba pomyśleć co dalej począć z bieganiem. Szczerze mówiąc, to już mi się odechciało lecieć ten maraton
Ahoj!
OK
Rozgrzewka.
20KM E
Czas: 1:34:33
Tempo: 4:44
Rozciąganie.
Nogi były jednak trochę ciężkie po wczorajszej eskapadzie. W ogóle to złapał mnie brak paliwa na trasie. Najwyraźniej za mało "zalałem" paliwa przed wyjściem - bywa. Wczoraj momentalnie zeszło ze mnie powietrze i tak jak wcześniej przypuszczałem, tak teraz się upewniłem, że nie ma absolutnie mowy o łamaniu 3h na chwilę obecną - zgnoiłbym się gdzieś na 30~35km. Po maratonie trzeba pomyśleć co dalej począć z bieganiem. Szczerze mówiąc, to już mi się odechciało lecieć ten maraton
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
17.09.2012
Pompki, Łapy, Brzuchy skośne.
Rozciąganie.
18.09.2012
OK
Rozgrzewka.
1KM E + 12KM TM + 1KM E
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 5:09.9 1.00 5:10
2 4:19.6 1.00 4:20
3 4:20.5 1.00 4:21
4 4:22.3 1.00 4:22
5 4:14.8 1.00 4:15
6 4:16.6 1.00 4:17
7 4:15.8 1.00 4:16
8 4:17.4 1.00 4:17
9 4:17.6 1.00 4:18
10 4:19.1 1.00 4:19
11 4:17.9 1.00 4:18
12 4:16.3 1.00 4:16
13 4:18.5 1.00 4:19
14 4:52.4 1.00 4:52
Niby komfortowo, niby...
Poważnie się zastanawiam jaką zastosować strategię pod ten profil.
Te pierwsze dwa podbiegi zbytnio nie będą jeszcze przeszkadzać, ale jeżeli chcę atakować 3h, to chciałbym już chociaż mieć blisko siebie grupę z pacemakerem przed 31kilometrem i tym dłuższym odcinkiem pod górę. Doganiając ich na tym prawdopodobnie najważniejszym, a zarazem najcięższym z racji dystansu etapie podniosło by mnie psychicznie. Opracowałem sobie na razie jedną strategię, skrzętnie przy tym obliczając sekundy i straty do nadrobienia.
#1 Lecieć np do półmetka po mniej więcej 4:23min/km, czyli na 3:05h i starać się dogonić 3:00 na 31km. Na półmetku miałbym około 2min straty, a to się wiąże, że musiałbym ładnie szarpnąć. Z poziomu 4:23min/km wejść w tempo na poziomie 4:11, żeby na 31km ich dorwać. Można tutaj wachlować proporcjami i stopniem przyśpieszenia... Ale muszę ich mieć przed 31km i się naładować zajebistością, że udało mi się ich złapać i na tym zwiększonym morale polecieć do końca licząc, że nie zdechnę.
#2 Albo po prostu od początku śmigać na ogonie grupy i kryć się przed wiatrem, licząc przy tym na doświadczenie pacemakera. Ale pewniakiem jest, że gdzieś tam osłabnę i ich szybko stracę. Ta starta mnie psychicznie dobije i już nie będzie mi się chciało zbytnio walczyć.
Kiepski ten profil. Szczególnie na 31~35km
Edit: Rzeczywiście wygląda gorzej na obrazku niż w rzeczywistości.
Ahoj!
Pompki, Łapy, Brzuchy skośne.
Rozciąganie.
18.09.2012
OK
Rozgrzewka.
1KM E + 12KM TM + 1KM E
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 5:09.9 1.00 5:10
2 4:19.6 1.00 4:20
3 4:20.5 1.00 4:21
4 4:22.3 1.00 4:22
5 4:14.8 1.00 4:15
6 4:16.6 1.00 4:17
7 4:15.8 1.00 4:16
8 4:17.4 1.00 4:17
9 4:17.6 1.00 4:18
10 4:19.1 1.00 4:19
11 4:17.9 1.00 4:18
12 4:16.3 1.00 4:16
13 4:18.5 1.00 4:19
14 4:52.4 1.00 4:52
Niby komfortowo, niby...
Poważnie się zastanawiam jaką zastosować strategię pod ten profil.
Te pierwsze dwa podbiegi zbytnio nie będą jeszcze przeszkadzać, ale jeżeli chcę atakować 3h, to chciałbym już chociaż mieć blisko siebie grupę z pacemakerem przed 31kilometrem i tym dłuższym odcinkiem pod górę. Doganiając ich na tym prawdopodobnie najważniejszym, a zarazem najcięższym z racji dystansu etapie podniosło by mnie psychicznie. Opracowałem sobie na razie jedną strategię, skrzętnie przy tym obliczając sekundy i straty do nadrobienia.
#1 Lecieć np do półmetka po mniej więcej 4:23min/km, czyli na 3:05h i starać się dogonić 3:00 na 31km. Na półmetku miałbym około 2min straty, a to się wiąże, że musiałbym ładnie szarpnąć. Z poziomu 4:23min/km wejść w tempo na poziomie 4:11, żeby na 31km ich dorwać. Można tutaj wachlować proporcjami i stopniem przyśpieszenia... Ale muszę ich mieć przed 31km i się naładować zajebistością, że udało mi się ich złapać i na tym zwiększonym morale polecieć do końca licząc, że nie zdechnę.
#2 Albo po prostu od początku śmigać na ogonie grupy i kryć się przed wiatrem, licząc przy tym na doświadczenie pacemakera. Ale pewniakiem jest, że gdzieś tam osłabnę i ich szybko stracę. Ta starta mnie psychicznie dobije i już nie będzie mi się chciało zbytnio walczyć.
Kiepski ten profil. Szczególnie na 31~35km
Edit: Rzeczywiście wygląda gorzej na obrazku niż w rzeczywistości.
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 19 wrz 2012, 19:08 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 1 raz.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
19.09.2012
Za ciepło się ubrałem.
24,8KM E
Czas: 2:04:13
Tempo: 5:00
Rozciąganie.
Się zgrzałem... Nie trzeba było brać długich spodni Rano było zimno, ale potem wyszło słońce i już się tak fajnie nie biegło. Długie wybieganie w całości po twardym i w nużącej scenerii. Jest to ostatni trening z tej serii. Jeszcze w piątek zrobię coś mocniejszego, a następny tydzień to już spokój. A teraz idę to odespać, bo musiałem o 5:20 wstać, aby zjeść i dać czas na wstępne przetrawienie.
Końcówka.
Ahoj!
Za ciepło się ubrałem.
24,8KM E
Czas: 2:04:13
Tempo: 5:00
Rozciąganie.
Się zgrzałem... Nie trzeba było brać długich spodni Rano było zimno, ale potem wyszło słońce i już się tak fajnie nie biegło. Długie wybieganie w całości po twardym i w nużącej scenerii. Jest to ostatni trening z tej serii. Jeszcze w piątek zrobię coś mocniejszego, a następny tydzień to już spokój. A teraz idę to odespać, bo musiałem o 5:20 wstać, aby zjeść i dać czas na wstępne przetrawienie.
Końcówka.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
21.09.2012
Idealna, ale przypadłaby się techniczna koszulka na długi rękaw - skostniały mi dłonie.
Rozgrzewka.
2KM E (4:57min/km) + 6x1000 po 3:50/ p 2:45min E + 2KM E (5:02min/km)
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 3:45.5 1.00 3:45
2 2:45.0 0.50 5:31
3 3:48.0 1.00 3:48
4 2:45.0 0.51 5:23
5 3:49.2 1.00 3:49
6 2:45.0 0.51 5:25
7 3:49.9 1.00 3:50
8 2:45.0 0.51 5:26
9 3:47.3 1.00 3:47
10 2:45.0 0.50 5:30
11 3:48.8 1.00 3:49
12 2:45.0 0.52 5:18
W ramach testów jednostek treningowych z tych Gife'owskich planów treningowych od sąsiada Niemca na 38min/10km. Jakiś czas temu testowałem 20km po 4:45, a teraz 6x1km po 3:50, ale urwałem 15sekund z przerwy, bo uznałem, że będzie za łatwo.
To już jest praktycznie koniec przygotowań... Nie czuję się na siłach, aby złamać te 3h, ale jeżeli będzie pogoda to się pobawię. Gdzieś w pon/wt zrobię z 8~10km TM, a reszta to już wytracanie dystansu w tempie E.
Edit: Zapomniałem. Martwią mnie powiększające się plamy na paznokciach... Mam to całe życie, ale teraz coś ich jest więcej. Doczytałem się w necie, że to może być wina braku cynku, albo żelaza... Kupiłem żelazo w aptece (Olimp Chela-ferr coś tam). Cholera, trzeba było jednak zrobić morfologię, bo to takie bombardowanie suplementacją na ślepo.
Ahoj!
Idealna, ale przypadłaby się techniczna koszulka na długi rękaw - skostniały mi dłonie.
Rozgrzewka.
2KM E (4:57min/km) + 6x1000 po 3:50/ p 2:45min E + 2KM E (5:02min/km)
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 3:45.5 1.00 3:45
2 2:45.0 0.50 5:31
3 3:48.0 1.00 3:48
4 2:45.0 0.51 5:23
5 3:49.2 1.00 3:49
6 2:45.0 0.51 5:25
7 3:49.9 1.00 3:50
8 2:45.0 0.51 5:26
9 3:47.3 1.00 3:47
10 2:45.0 0.50 5:30
11 3:48.8 1.00 3:49
12 2:45.0 0.52 5:18
W ramach testów jednostek treningowych z tych Gife'owskich planów treningowych od sąsiada Niemca na 38min/10km. Jakiś czas temu testowałem 20km po 4:45, a teraz 6x1km po 3:50, ale urwałem 15sekund z przerwy, bo uznałem, że będzie za łatwo.
To już jest praktycznie koniec przygotowań... Nie czuję się na siłach, aby złamać te 3h, ale jeżeli będzie pogoda to się pobawię. Gdzieś w pon/wt zrobię z 8~10km TM, a reszta to już wytracanie dystansu w tempie E.
Edit: Zapomniałem. Martwią mnie powiększające się plamy na paznokciach... Mam to całe życie, ale teraz coś ich jest więcej. Doczytałem się w necie, że to może być wina braku cynku, albo żelaza... Kupiłem żelazo w aptece (Olimp Chela-ferr coś tam). Cholera, trzeba było jednak zrobić morfologię, bo to takie bombardowanie suplementacją na ślepo.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
22.09.2012
12stopni.
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 38:16
Tempo: 4:47
Rozciąganie.
"Ładnie" technicznie. Uda wysoko, biodra w przód, ale lądowanie po staremu. Oddechowo jakbym leciał po 5min/km. Technika... fajna rzecz Wiem, że długoterminowe prognozy pogody to jak wróżenie z fusów, ale 29stopni jednak mnie trochę martwi
Ahoj!
12stopni.
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 38:16
Tempo: 4:47
Rozciąganie.
"Ładnie" technicznie. Uda wysoko, biodra w przód, ale lądowanie po staremu. Oddechowo jakbym leciał po 5min/km. Technika... fajna rzecz Wiem, że długoterminowe prognozy pogody to jak wróżenie z fusów, ale 29stopni jednak mnie trochę martwi
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
23.09.2012
Dłonie mi skostniały. Muszę wygrzebać stare, dziurawe szmatko-rękawiczki.
Rozgrzewka.
15KM E
Czas: 1:16:39
Tempo: 5:06
Rozciąganie.
Przyglądanie się prognozie pogody trwa w najlepsze.
Ahoj
Dłonie mi skostniały. Muszę wygrzebać stare, dziurawe szmatko-rękawiczki.
Rozgrzewka.
15KM E
Czas: 1:16:39
Tempo: 5:06
Rozciąganie.
Przyglądanie się prognozie pogody trwa w najlepsze.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
24.09.2012
Ostatnia ogólnorozwojówka przed startem.
Rozciąganie.
Chciałem się czymś podzielić, może na Was zadziała to podobnie jak na mnie. Znalazłem na utube świetny speech, ale to nie wszystko, bo ubrany został w świetnie zmontowane urywki z anime z mojego dzieciństwa, które w sumie nadal lubię oglądać. Dziecinada? Oj nie. W tej bajeczce jest przemyconych tyle cholernie wielkich cech, że po fanatycznym oglądaniu jej za dzieciaka, po prostu nie można było nie realizować się w sporcie Teraz takich "bajeczek" (wyprzedzam zdanie innych) się nie robi, a już na pewno się ich nie puszcza w tym kraju.
This is how winners are made.
Będzie walka na trasie!
PS W Polsce te anime zostało zbanowane dzięki szlachetnym podrygom "Super Niani" i jej wielkiego zaangażowania w ochronę bezbronnych umysłów dzieci.
Temat może się wydawać strasznie dziecinny i śmieszny, ale za tym kryje się więcej myśli niż mogłoby się wydawać.
Ahoj
Ostatnia ogólnorozwojówka przed startem.
Rozciąganie.
Chciałem się czymś podzielić, może na Was zadziała to podobnie jak na mnie. Znalazłem na utube świetny speech, ale to nie wszystko, bo ubrany został w świetnie zmontowane urywki z anime z mojego dzieciństwa, które w sumie nadal lubię oglądać. Dziecinada? Oj nie. W tej bajeczce jest przemyconych tyle cholernie wielkich cech, że po fanatycznym oglądaniu jej za dzieciaka, po prostu nie można było nie realizować się w sporcie Teraz takich "bajeczek" (wyprzedzam zdanie innych) się nie robi, a już na pewno się ich nie puszcza w tym kraju.
This is how winners are made.
Będzie walka na trasie!
PS W Polsce te anime zostało zbanowane dzięki szlachetnym podrygom "Super Niani" i jej wielkiego zaangażowania w ochronę bezbronnych umysłów dzieci.
Temat może się wydawać strasznie dziecinny i śmieszny, ale za tym kryje się więcej myśli niż mogłoby się wydawać.
Ahoj
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
25.09.2012
OK
Rozgrzewka.
1KM E + 10KM TM (+/-) + 1KM E
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 5:07.5 1.00 5:07
2 4:09.6 1.00 4:10
3 4:09.2 1.00 4:09
4 4:18.5 1.00 4:19
5 4:12.0 1.00 4:12
6 4:12.9 1.00 4:13
7 4:12.8 1.00 4:13
8 4:12.5 1.00 4:13
9 4:14.1 1.00 4:14
10 4:14.9 1.00 4:15
11 4:16.7 1.00 4:17
12 4:52.2 1.00 4:52
Trochę za mocno, ale wciąż niby komfortowo. Tera już tylko 5min/km. Jutro wolne, albo jakieś 30-40min.
Ahoj!
OK
Rozgrzewka.
1KM E + 10KM TM (+/-) + 1KM E
Rozciąganie.
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 5:07.5 1.00 5:07
2 4:09.6 1.00 4:10
3 4:09.2 1.00 4:09
4 4:18.5 1.00 4:19
5 4:12.0 1.00 4:12
6 4:12.9 1.00 4:13
7 4:12.8 1.00 4:13
8 4:12.5 1.00 4:13
9 4:14.1 1.00 4:14
10 4:14.9 1.00 4:15
11 4:16.7 1.00 4:17
12 4:52.2 1.00 4:52
Trochę za mocno, ale wciąż niby komfortowo. Tera już tylko 5min/km. Jutro wolne, albo jakieś 30-40min.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
26.09.2012
Jeszcze nie było treningu, ale będzie to 8km w wolnym tempie - Zedytuję wpis.
Chciałem o czymś innym. Ja już myślę tylko o jednym. Nie mogę spać i w ogóle czuję ten start na psychice, normalnie jakbym zaliczał drugi debiut na tym dystansie. Kwitując - stres jest spory i jestem spięty. Takie mam po prostu podejście do swojego biegania aktualnie i muszę z tym żyć. Staram się rozluźnić sprzątając zasyfiony pokój, czy grając w Diablo. Pięknie, ale ile można... Pokój się w końcu posprząta, a od siedzenia przy Diablo dupa boli. Ale... Przyszło wybawienie w postaci październikowego "Bieganie". Fajnie - myślę sobie - poczytam sobie i się rozluźnię. Wyciągam gazetkę z plastiku, a tam na okładce " Złamać trójkę! powiemy Ci jak". Ja jebie... Ale to nie wszystko, bo w pierwszych kilku zdaniach jakieś analogie do Diablo się pojawiają :
(Chyba specjalnie pode mnie ten artykuł)
Przeczytałem artykuł i jakoś nie czuję się lepiej.
-----------------------------------------------------
Edit:
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 40:00
Tempo: 5:00
Rozciąganie.
Ahoj!
Jeszcze nie było treningu, ale będzie to 8km w wolnym tempie - Zedytuję wpis.
Chciałem o czymś innym. Ja już myślę tylko o jednym. Nie mogę spać i w ogóle czuję ten start na psychice, normalnie jakbym zaliczał drugi debiut na tym dystansie. Kwitując - stres jest spory i jestem spięty. Takie mam po prostu podejście do swojego biegania aktualnie i muszę z tym żyć. Staram się rozluźnić sprzątając zasyfiony pokój, czy grając w Diablo. Pięknie, ale ile można... Pokój się w końcu posprząta, a od siedzenia przy Diablo dupa boli. Ale... Przyszło wybawienie w postaci październikowego "Bieganie". Fajnie - myślę sobie - poczytam sobie i się rozluźnię. Wyciągam gazetkę z plastiku, a tam na okładce " Złamać trójkę! powiemy Ci jak". Ja jebie... Ale to nie wszystko, bo w pierwszych kilku zdaniach jakieś analogie do Diablo się pojawiają :
(Chyba specjalnie pode mnie ten artykuł)
- Bzdury. Zarówno poziom "Nightmare" jak i "hell" można przejść bez żadnego zgonu... Diablo 3 w porównaniu do 2 jest o wiele łatwiejsze. No, chyba, że autor to "noob" Jeszcze jakieś historie o próbach łamania 3h, które kończyły się na 3:50 - Super, dziękiTo tak, jakby przejśc Diablo na poziomie "nightmare" albo "hell" .
Przeczytałem artykuł i jakoś nie czuję się lepiej.
-----------------------------------------------------
Edit:
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 40:00
Tempo: 5:00
Rozciąganie.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
27.09.2012
Ale wiało, aż bluzę wziąłem na wszelki wypadek.
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 39:46
Tempo: 4:58
+ Rytmy 3x100/100
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 :21.0 0.10 3:30
2 :30.3 0.10 5:03
3 :19.6 0.10 3:16
4 :30.3 0.10 5:03
5 :20.4 0.10 3:24
6 :29.1 0.10 4:51
Rozciąganie.
Czwartek... Jutro wolne, a w sobotę z 15-20min.
Ahoj!
Ale wiało, aż bluzę wziąłem na wszelki wypadek.
Rozgrzewka.
8KM E
Czas: 39:46
Tempo: 4:58
+ Rytmy 3x100/100
(Lp, Czas odcinka, Dystans w km, Tempo odcinka)
1 :21.0 0.10 3:30
2 :30.3 0.10 5:03
3 :19.6 0.10 3:16
4 :30.3 0.10 5:03
5 :20.4 0.10 3:24
6 :29.1 0.10 4:51
Rozciąganie.
Czwartek... Jutro wolne, a w sobotę z 15-20min.
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
29.09.2012
Czy to już sobota?
Trochę porowerowałem, a zatem 3km rozgrzewki nie będzie.
Miałem coś do załatwienia na mieście i miałem okazję pojeździć slalomami po pustych ulicach dzięki jakimś tam PiS-owskim marszom. Podobno nas budzą. Byłem też odebrać numerek - fajnie to wsio wygląda. Poziom iście europejski (choć nigdy nigdzie poza krajem nie biegałem ). Ale żeby nie było tak słodko, to powiem, że jeżeli takie ma być nagłośnienie, to będzie straszna bida
Kupiłem sobie na Expo rękawki, czarne i trochę przydługie. Chciałem coś białego, ale trudno - lepsze to niż różowe. Wszędzie tylko kompresja, nie było zbytnio wyboru. Będzie jak znalazł do koszulki bez rękawów. Liczę, że nie będę mieć takich drgawek jak w Łodzi.
Za jakieś 2h dobiję się jeszcze odrobiną kluch i będę redi stedi goł. Udało mi się dzisiaj wcześniej wstać, więc powinno mi się szybciej zasnąć. Nie wiem jeszcze zbytnio jak biec, ale pewnie jednak ustawię się gdzieś na końcu grupy 3h i o ile będzie równe tempo, to będę ciągnął ile się da... Nie ma się chyba co wygłupiać z przyśpieszaniem.
Zrobiłem sobie pamiątkę. Dzień przed próbą nr1 w łamaniu 3h
A to moja odżywka (Zwrócić uwagę należy na wykwintnie obcięte końcówki papierka - nie będzie uwierać ):
Ahoj!
Czy to już sobota?
Trochę porowerowałem, a zatem 3km rozgrzewki nie będzie.
Miałem coś do załatwienia na mieście i miałem okazję pojeździć slalomami po pustych ulicach dzięki jakimś tam PiS-owskim marszom. Podobno nas budzą. Byłem też odebrać numerek - fajnie to wsio wygląda. Poziom iście europejski (choć nigdy nigdzie poza krajem nie biegałem ). Ale żeby nie było tak słodko, to powiem, że jeżeli takie ma być nagłośnienie, to będzie straszna bida
Kupiłem sobie na Expo rękawki, czarne i trochę przydługie. Chciałem coś białego, ale trudno - lepsze to niż różowe. Wszędzie tylko kompresja, nie było zbytnio wyboru. Będzie jak znalazł do koszulki bez rękawów. Liczę, że nie będę mieć takich drgawek jak w Łodzi.
Za jakieś 2h dobiję się jeszcze odrobiną kluch i będę redi stedi goł. Udało mi się dzisiaj wcześniej wstać, więc powinno mi się szybciej zasnąć. Nie wiem jeszcze zbytnio jak biec, ale pewnie jednak ustawię się gdzieś na końcu grupy 3h i o ile będzie równe tempo, to będę ciągnął ile się da... Nie ma się chyba co wygłupiać z przyśpieszaniem.
Zrobiłem sobie pamiątkę. Dzień przed próbą nr1 w łamaniu 3h
A to moja odżywka (Zwrócić uwagę należy na wykwintnie obcięte końcówki papierka - nie będzie uwierać ):
Ahoj!
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
Spodziewalem sie wszystkiego, ale nie tego...
Potem opiszę.
Potem opiszę.
- Sylw3g
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3666
- Rejestracja: 22 sty 2010, 23:47
- Życiówka na 10k: 35:56
- Życiówka w maratonie: 2:57:46
- Lokalizacja: Warszawa
30.09.2012
Temperatura OK. Trochę słońca i sporo wiatru prosto w twarz.
34. Maraton Warszawski
Czas Brutto: 3:10:59
Czas Netto: 3:10:51
Miejsce w Open: 250
Miejsce w M18: 18
Dane z Garmina:
1 4:16.3 1.00 4:16
2 4:18.3 1.00 4:18
3 4:10.6 1.00 4:11
4 4:10.5 1.00 4:11
5 4:19.5 1.00 4:20
6 4:09.2 1.00 4:09
7 4:06.5 1.00 4:07
8 4:21.2 1.00 4:21
9 4:21.9 1.00 4:22
10 4:16.8 1.00 4:17
11 4:15.8 1.00 4:16
12 4:17.6 1.00 4:18
13 4:18.7 1.00 4:19
14 4:18.6 1.00 4:19
15 4:15.8 1.00 4:16
16 4:17.3 1.00 4:17
17 4:16.9 1.00 4:17
18 4:16.3 1.00 4:16
19 4:17.1 1.00 4:17
20 4:17.7 1.00 4:18
21 4:21.3 1.00 4:21
22 4:21.6 1.00 4:22
23 4:23.8 1.00 4:24
24 4:23.9 1.00 4:24
25 4:30.9 1.00 4:31
26 4:33.6 1.00 4:34
27 4:30.8 1.00 4:31
28 4:35.5 1.00 4:36
29 4:40.7 1.00 4:41
30 4:41.0 1.00 4:41
31 4:48.4 1.00 4:48
32 4:47.0 1.00 4:47
33 4:42.4 1.00 4:42
34 4:56.2 1.00 4:56
35 5:01.1 1.00 5:01
36 4:54.6 1.00 4:55
37 5:04.6 1.00 5:05
38 4:45.6 1.00 4:46
39 4:55.7 1.00 4:56
40 4:53.2 1.00 4:53
41 4:48.6 1.00 4:49
42 4:52.6 1.00 4:53
43 1:56.0 0.42 4:33
Ja zaraz będę wklepywać swój bełkot, tak że jeżeli ktoś chce obejrzeć suche fakty, to niech zakończy wizytę na w/w liczbach i niech wie, że pobiegłem bardzo źle.
Bełkot:
Żeby zachować chronologiczność dzisiejszego dnia, to zacznę od samego rana, bo już po przebudzeniu zdążyłem się ładnie zdenerwować. Wyobraźcie sobie, że mamuśce zachciało się w nocy otworzyć okno... Nie wiem ile było na dworze w nocy, ale jak się obudziłem byłem zmarznięty i miałem wychłodzone gardło. Już z rana przyszło mi się unieść... Oczywiście to nie jest przyczyną wyniku, który uważam za porażkę. Ale serio, płakać mi się chciało po tym. OK, mamuśka nie pomyślała, ale wiedziała jak bardzo zależało mi na tym starcie, i że musiałem jednak coś dać od siebie w trakcie przygotowań, a napompowany chodziłem przez cały tydzień... Ale OK, zdarza się, ale takie coś może wyprowadzić z równowagi.
Ustawiłem się za grupą na 3:00 i biegłem na Garmina. I zrobiłem cholernie dobrze, bo podobno zając pierwsze 2km poleciał po 4:04. Biegło mi się bardzo fajnie, czułem luz. I tak mi to wsio zeszło do 23KM, gdzie nagle uderzyła we mnie cholernie solidna kolka, a tak mocnej kolki nigdy dotąd nie było mi dane zaznać. Zwalniam na chwilkę i wyczekuję poprawy - DUPA - no to kładę obie dłonie i mocno ściskam biegnąc przez chwilę i myślę sobie, że po problemie, ale nie... Kolka wraca i to wraca raz za razem, a ja nie mogę nic na to poradzić. Jest źle, jest bardzo źle... Ciągnie się to tak do podbiegu w parku Natolin na 26-27KM (już nie pamiętam na którym on był) po czym się sytuacja uspokaja i uznaję koniec kryzysu. Wciąż jestem na podbiegu. Już wiem, że z 3h nic nie wyjdzie, ale z 3:05 mogę jeszcze wykręcić i ruszam odrabiać starty na podbiegu, ale nieee.... To gówno co chwile wraca, a jakby tego było mało to zaczynał się etap trasy na Urysnowie, gdzie mocno wiało w twarz. Wiało na tyle mocno, że momentami przeszkadzało mi z równym stawianiem kroków. Nie mogę biec szybciej jak jakieś 4:40, a to dziadostwo cały czas tam gdzieś jest i tylko czeka aż przyśpieszę. Gdzieś na 30~32km już uznałem, że ten maraton jest zmarnowany. Nic mi nie dolegało, żadne problemy z cukrem, żadne skurcze, po prostu, @#$%^ mać, nie mogłem przyśpieszyć. Już mi się naprawdę nie chciało tego biec, byłem zdruzgotany i wypruty z jakiejkolwiek chęci dalszej walki... Strasznie mi się biegło. Postanowiłem lecieć dalej na jakiś zgniły kompromis i poprawić te nędzne 3:16, żeby mieć na co patrzeć przez zimę... Nie czułem potrzeby przejścia w marsz. Te 3:09 może bym jeszcze zrobił, ale już mi się po prostu nie chciało walczyć o te ochłapy. Powiem tak, 3h bym prawdopodobnie nie złamał, ale troszkę ponad te 3h byłbym w stanie zrobić, gdyby... gdyby babcia miała wąsy. Nawet jak wbiegłem na ten stadion, to nie potrafiłem się cieszyć. A miałem się z czego cieszyć, bo byłem praktycznie sam na stadionie... Klaskałem w stronę wszystkich kibiców/rodzin oczekujących na swoich lubych w ramach podziękowań, że im się chce, a tłum się odwdzięczył, bo wywołałem piękne oklaski... Nie potrafię się cieszyć z tego startu. Ba! Nie mogę się z niego cieszyć. Powiem więcej, jestem zdruzgotany. Chyba wiem co musiał czuć jackma biegnąc Cracovię... On miał wszystko, żeby zrobić czas, który by go satysfakcjonował, ale nie mógł... Ja też nie mogłem. Jeżeli chce mieć jakąś motywację do zimy, to muszę zrobić coś, co uznam za sukces, bo mówiąc szczerze jestem trochę zdruzgotany. Nie czuję się nawet zmęczony... a przynajmniej nie tak jak powinienem się czuć. Żal dupę ściska. Tyle przygotowań i taki cyrk.
Tłumaczenia, tłumaczenia... Żałosny jestem, wiem. Nawet mi się nie chciało czekać na ceremonię klubową... Ciekaw jestem rywalizacji Entre vs Warszawiaky. Wiem, że jeden z czołowych Warszawiaky'ów miał jakiś problem na trasie i go wyprzedziłem. Chyba kontuzja.
Aha. Gdyby tego wszystkiego było mało, to przy zdejmowaniu buta znalazłem taki prezent:
Fart, że nic nie czułem.
Btw, nie miałem gdzie oddać chipa i mam go przed sobą, chyba mi nie naliczą czegoś za to, co?
Ahoj!
Temperatura OK. Trochę słońca i sporo wiatru prosto w twarz.
34. Maraton Warszawski
Czas Brutto: 3:10:59
Czas Netto: 3:10:51
Miejsce w Open: 250
Miejsce w M18: 18
Dane z Garmina:
1 4:16.3 1.00 4:16
2 4:18.3 1.00 4:18
3 4:10.6 1.00 4:11
4 4:10.5 1.00 4:11
5 4:19.5 1.00 4:20
6 4:09.2 1.00 4:09
7 4:06.5 1.00 4:07
8 4:21.2 1.00 4:21
9 4:21.9 1.00 4:22
10 4:16.8 1.00 4:17
11 4:15.8 1.00 4:16
12 4:17.6 1.00 4:18
13 4:18.7 1.00 4:19
14 4:18.6 1.00 4:19
15 4:15.8 1.00 4:16
16 4:17.3 1.00 4:17
17 4:16.9 1.00 4:17
18 4:16.3 1.00 4:16
19 4:17.1 1.00 4:17
20 4:17.7 1.00 4:18
21 4:21.3 1.00 4:21
22 4:21.6 1.00 4:22
23 4:23.8 1.00 4:24
24 4:23.9 1.00 4:24
25 4:30.9 1.00 4:31
26 4:33.6 1.00 4:34
27 4:30.8 1.00 4:31
28 4:35.5 1.00 4:36
29 4:40.7 1.00 4:41
30 4:41.0 1.00 4:41
31 4:48.4 1.00 4:48
32 4:47.0 1.00 4:47
33 4:42.4 1.00 4:42
34 4:56.2 1.00 4:56
35 5:01.1 1.00 5:01
36 4:54.6 1.00 4:55
37 5:04.6 1.00 5:05
38 4:45.6 1.00 4:46
39 4:55.7 1.00 4:56
40 4:53.2 1.00 4:53
41 4:48.6 1.00 4:49
42 4:52.6 1.00 4:53
43 1:56.0 0.42 4:33
Ja zaraz będę wklepywać swój bełkot, tak że jeżeli ktoś chce obejrzeć suche fakty, to niech zakończy wizytę na w/w liczbach i niech wie, że pobiegłem bardzo źle.
Bełkot:
Żeby zachować chronologiczność dzisiejszego dnia, to zacznę od samego rana, bo już po przebudzeniu zdążyłem się ładnie zdenerwować. Wyobraźcie sobie, że mamuśce zachciało się w nocy otworzyć okno... Nie wiem ile było na dworze w nocy, ale jak się obudziłem byłem zmarznięty i miałem wychłodzone gardło. Już z rana przyszło mi się unieść... Oczywiście to nie jest przyczyną wyniku, który uważam za porażkę. Ale serio, płakać mi się chciało po tym. OK, mamuśka nie pomyślała, ale wiedziała jak bardzo zależało mi na tym starcie, i że musiałem jednak coś dać od siebie w trakcie przygotowań, a napompowany chodziłem przez cały tydzień... Ale OK, zdarza się, ale takie coś może wyprowadzić z równowagi.
Ustawiłem się za grupą na 3:00 i biegłem na Garmina. I zrobiłem cholernie dobrze, bo podobno zając pierwsze 2km poleciał po 4:04. Biegło mi się bardzo fajnie, czułem luz. I tak mi to wsio zeszło do 23KM, gdzie nagle uderzyła we mnie cholernie solidna kolka, a tak mocnej kolki nigdy dotąd nie było mi dane zaznać. Zwalniam na chwilkę i wyczekuję poprawy - DUPA - no to kładę obie dłonie i mocno ściskam biegnąc przez chwilę i myślę sobie, że po problemie, ale nie... Kolka wraca i to wraca raz za razem, a ja nie mogę nic na to poradzić. Jest źle, jest bardzo źle... Ciągnie się to tak do podbiegu w parku Natolin na 26-27KM (już nie pamiętam na którym on był) po czym się sytuacja uspokaja i uznaję koniec kryzysu. Wciąż jestem na podbiegu. Już wiem, że z 3h nic nie wyjdzie, ale z 3:05 mogę jeszcze wykręcić i ruszam odrabiać starty na podbiegu, ale nieee.... To gówno co chwile wraca, a jakby tego było mało to zaczynał się etap trasy na Urysnowie, gdzie mocno wiało w twarz. Wiało na tyle mocno, że momentami przeszkadzało mi z równym stawianiem kroków. Nie mogę biec szybciej jak jakieś 4:40, a to dziadostwo cały czas tam gdzieś jest i tylko czeka aż przyśpieszę. Gdzieś na 30~32km już uznałem, że ten maraton jest zmarnowany. Nic mi nie dolegało, żadne problemy z cukrem, żadne skurcze, po prostu, @#$%^ mać, nie mogłem przyśpieszyć. Już mi się naprawdę nie chciało tego biec, byłem zdruzgotany i wypruty z jakiejkolwiek chęci dalszej walki... Strasznie mi się biegło. Postanowiłem lecieć dalej na jakiś zgniły kompromis i poprawić te nędzne 3:16, żeby mieć na co patrzeć przez zimę... Nie czułem potrzeby przejścia w marsz. Te 3:09 może bym jeszcze zrobił, ale już mi się po prostu nie chciało walczyć o te ochłapy. Powiem tak, 3h bym prawdopodobnie nie złamał, ale troszkę ponad te 3h byłbym w stanie zrobić, gdyby... gdyby babcia miała wąsy. Nawet jak wbiegłem na ten stadion, to nie potrafiłem się cieszyć. A miałem się z czego cieszyć, bo byłem praktycznie sam na stadionie... Klaskałem w stronę wszystkich kibiców/rodzin oczekujących na swoich lubych w ramach podziękowań, że im się chce, a tłum się odwdzięczył, bo wywołałem piękne oklaski... Nie potrafię się cieszyć z tego startu. Ba! Nie mogę się z niego cieszyć. Powiem więcej, jestem zdruzgotany. Chyba wiem co musiał czuć jackma biegnąc Cracovię... On miał wszystko, żeby zrobić czas, który by go satysfakcjonował, ale nie mógł... Ja też nie mogłem. Jeżeli chce mieć jakąś motywację do zimy, to muszę zrobić coś, co uznam za sukces, bo mówiąc szczerze jestem trochę zdruzgotany. Nie czuję się nawet zmęczony... a przynajmniej nie tak jak powinienem się czuć. Żal dupę ściska. Tyle przygotowań i taki cyrk.
Tłumaczenia, tłumaczenia... Żałosny jestem, wiem. Nawet mi się nie chciało czekać na ceremonię klubową... Ciekaw jestem rywalizacji Entre vs Warszawiaky. Wiem, że jeden z czołowych Warszawiaky'ów miał jakiś problem na trasie i go wyprzedziłem. Chyba kontuzja.
Aha. Gdyby tego wszystkiego było mało, to przy zdejmowaniu buta znalazłem taki prezent:
Fart, że nic nie czułem.
Btw, nie miałem gdzie oddać chipa i mam go przed sobą, chyba mi nie naliczą czegoś za to, co?
Ahoj!
Ostatnio zmieniony 28 paź 2012, 20:10 przez Sylw3g, łącznie zmieniany 2 razy.